4. Kto nie pracuje niech też nie je
Twoje narzędzia:
UWAGA: Powyższe linki do tekstów biblijnych udostępniamy wyłącznie dla wygody czytelnika. Znajdują się one jednak na stronach innych, niezależnych od nas autorów, których poglądy i opinie należą wyłącznie do nich, a zespół Projektu Daniel 12 tych poglądów nie autoryzuje ani nie podziela. Autoryzujemy jedynie teksty opublikowane na niniejszej stronie.

kto_nie_chce_pracowaĆ_niech_teŻ_nie_je.pdf | |
File Size: | 107 kb |
File Type: |
W II Liście do Tesaloniczan czytamy:
„Albowiem gdy byliśmy u was, nakazywaliśmy wam tak: Kto nie chce pracować, niech też nie je!” (2Tes 3:10)
Czy fragment ten jest podstawą gospodarki opartej na wymianie pracy? Czy jest nakazem moralnym? A może nie ma z tym nic wspólnego, mówiąc o czymś zupełnie innym?
Interpretacja fizyczna (nieprawidłowa)
Najpierw przyjrzyjmy się tradycyjnemu rozumieniu tego wersetu, który upowszechnił się zwłaszcza w kulturach post-chrześcijańskich. Apel, czy może raczej protest Pawła skierowany jest do chrześcijan (pochodzących głównie z nawróconych pogan) z Tesaloniki (wówczas stolicy greckiej Macedonii) przeciwko „fałszywym pismom”, „przepowiedniom”, a w końcu „złym przekonaniom”. Wszystko to miało powodować zamęt we wspólnocie kościelnej, co w następstwie mogło doprowadzić do poważnych rozruchów. Wielu chrześcijan z tego miasta, biorąc pod uwagę historię opisaną w poprzednim liście Pawła, szykowało się na rychłą paruzję, czyli powrót Jezusa w chwale. W konsekwencji powstawały sekty o charakterze apokaliptycznym. Wytworzyła się niezdrowa atmosfera i niektórzy przekonywali, że skoro za chwilę będzie koniec świata, to po co w ogóle pracować, albo zamartwiać się jakimiś obowiązkami? Jak widać, nie miało to żadnych podstaw i było jedynie następstwem czyichś wymysłów oraz nieprawidłowego osądu na temat czasu powrotu Chrystusa. Tesaloniczan tak pochłonęło wyczekiwanie na przyjście Pana, że zaniedbywali codzienne czynności, w tym obowiązek pracy, oddając się bezczynności, która w interpretacji fizycznej propagowanej przez kościoły odbierana jest jako rzekomo potępiane przez Biblię „lenistwo”. Nie chodziło o zakaz odpoczynku, bo jest on po ciężkiej pracy potrzebny, czego przejawem miał być dzień szabatu. Jednak świadoma i uczciwa praca widziana jest w tym ujęciu jako droga do uświęcenia. Potępiając zatem lenistwo, za wzór pracowitości Księga Przysłów podaje mrówki (Prz 6:6). W pojęciu fizycznym lenistwo może doprowadzić do nędzy i niedostatku (Prz 6:9-11), do utraty dóbr duchowych (Prz 13:4), do śmierci (Prz 21:25), do popadnięcia w pychę z powodu „bycia mądrym”, a więc do pogłębienia grzechu (Prz 26:16).
Z przekazu Pawła wynika, że niektórzy z tamtejszych chrześcijan rościli sobie pretensje do posiadania daru Ducha Świętego, co rzekomo dawało im przyzwolenie na własną interpretację pism. Sfałszowanie przez nich oryginalnego przekazu głoszonego przez Pawła sprawiło, że apostoł zmuszony był interweniować. Przesłanie Pawła zachęcało do oczekiwania na Chrystusa w spokoju i do codziennego wypełniania swoich obowiązków w stałej gotowości, w myśl przesłania, że „nikt nie zna dnia ani godziny”. Zgodnie z nim przyjęcie Królestwa Bożego i spotkanie z Chrystusem powinno mieć miejsce tu i teraz, a jego owoce widoczne będą w przyszłości. Paweł podaje tu za przykład samego siebie. Podczas gdy niektórzy nie pracują, zajmując się sprawami niepotrzebnymi, on sam jest przykładem tytana pracy, kogoś, kto nie chce być ciężarem dla innych i nie chce wykorzystywać swojej pozycji w kościele. Skoro on, który przecież zasługiwał na to, by wspólnota go utrzymywała, sam odmawia przyjęcia tego wsparcia, to takiego wsparcia tym bardziej powinno się odmówić tym, którzy nie chcą pracować albo są leniwi. Chodzi tu nie tylko o kwestię niepodejmowania pracy, ale przede wszystkim o zajmowanie się głupotami, kosztem chleba wspólnoty. Takie osoby należy oddzielać od wspólnoty oraz napominać po bratersku. Jest to szeroko pojęta sprawiedliwość, czyli nawrócenie brata tak, aby wykonywał pracę zgodną z nauką wspólnoty. Apel Pawła jest więc swego rodzaju modlitwą za chrześcijan, za głoszenie Ewangelii w duchu prawdy, za wybawienie od ludzi przewrotnych, gdyż przewrotnych ludzi nie tylko nie można słuchać, ale należy ich także wyłączyć ze społeczności, w innym przypadku będą siać ferment i fałsz. Samemu ze spokojem należy kontynuować pracę i jeść własny chleb. Apel kierowany jest przede wszystkim do tych chrześcijan, którzy przez swoich zakłamanych braci stali się przedmiotem prześladowań, które są jednak częścią planu Bożego, zapowiedzią sądu, który dla uciskających oznacza odpłatę za ich postępowanie a dla uciskanych zapowiedź odpoczynku. Karą jest wieczna zagłada, czyli separacja od oblicza Pana, a nagrodą uwielbienie Pana w swoich świętych (2Tes 1:6-10). Modlitwa Pawła to prośba do Boga o uczynienie chrześcijan z Tesaloniki godnymi swego wezwania.
W odniesieniu do ponownego przyjścia Pana, słowa Pawła to sprostowanie, że nie należy wierzyć fałszywym proroctwom, które sieją panikę, jakoby już nastawał dzień Pański. Wyznacznikiem zbliżania się paruzji będzie bowiem objawienie odstępstwa i „syna zatracenia”, czyli Szatana, który zasiądzie w świątyni Boga, dowodząc, że sam jest Bogiem. Objawienie Niegodziwca będzie wynikiem tego, że Bóg umożliwi Szatanowi działanie (przestanie go powstrzymywać). Nastąpi zatem wylew znaków i cudów, które zwiodą tych, którzy nie uwierzyli miłości prawdy, po to, by później Szatan został zgładzony tchnieniem ust Jezusa w momencie Jego przyjścia (2Tes 2:1-12).
Ci z Tesaloniczan, którzy aspirują do zbawienia, mają trzymać się tradycji, przyjmując pocieszenie od Boga, który ich utwierdzi w dobrym. Kroki prowadzące do apostazji to działanie „antychrysta”, który prowokuje do czynienia zła. Zło niepowstrzymywane staje się z jednej strony silne, ale z drugiej strony odkryte. Przypowieść o pszenicy i chwaście pokazuje, że jedno i drugie można będzie wyraźnie rozróżnić dopiero podczas zbiorów (które są symbolem Sądu), kiedy po zabezpieczeniu „pszenicy”, „chwast” można będzie poddać spaleniu. Dzień Pański musi więc zostać poprzedzony opisanym przez Pawła odstępstwem (apostazją), które charakteryzuje się sprzeciwem wobec woli Bożej, wobec Bożej tradycji i wobec prawa Bożego. Szatan portretowany jest tu jako „zatracenie”, „zagłada” i „śmierć”. Problem polega jednak na tym, że Szatan będzie podawał się za Boga, wynosił ponad Boga, a nawet zajmie miejsce w świątyni Bożej, uważanej za mieszkanie Boga. Właśnie to kryje się w wyrażeniu „tajemnica bezbożności, która już działa” (2Tes 2:7), przy czym celem działania Pawła jest opisanie procesu i sposobu w jaki Szatan zwodzi. Sądu dokona z kolei Jezus, który objawi się z aniołami swojej potęgi, a będzie to kara i zemsta za sprzeniewierzanie się Bogu, za stały opór, za ignorowanie przykazań Bożych. Karą doczesną jest dopuszczanie działania Złego ducha w ludziach złych, czego skutkiem będzie jeszcze większe omamienie ich przez fałsz, co ma swój wyraz w ich upodobaniu i czczeniu zła, a karą docelową będzie ich wieczna separacja od Boga.
Paweł rozwiązuje problem dotyczący okoliczności paruzji wielotorowo. Przede wszystkim sygnalizuje, że dociekanie momentu powrotu Pana na końcu świata i na końcu czasu nie powinno być przedmiotem zainteresowania Tesaloniczan, bo to prerogatywa wyłącznie Boga. Chrześcijanie nie powinni sobie zaprzątać głowy tym, na ile bliski jest czas powrotu Pana, gdyż staje się to źródłem innego problemu, na przykład braku nadziei, jeśli przewidywania te nie spełnią się. Odnośnie do samego czasu powrotu Jezusa, jak już wspominaliśmy, „nikt nie zna dnia ani godziny”, co podkreśla fakt, że będzie to wydarzenie nagłe i kompletnie niespodziewane (1Tes 5:1-6). Ponieważ jednak Tesaloniczanie oczekiwali przyjścia Jezusa za ich czasów, a niektórzy z nich wcześniej poumierali, mogło ich to pozbawiać nadziei, prowadząc do wniosku, że zmarli zostali pozbawieni udziału w życiu wiecznym. Dlatego Paweł tłumaczy, że ci, którzy już umarli lub umrą przed powrotem Pana, wcale nie są w gorszej sytuacji, a być może są nawet w lepszej, bo umarli powrócą z Jezusem jako pierwsi podczas Jego przyjścia (1Tes 4:13-17). Przekaz Pawła w tym względzie sprowadza się więc do stwierdzenia: „Nie śpijmy przeto jak inni, ale czuwajmy i bądźmy trzeźwi!” (1Tes 5:6). Paweł pobudza w ten sposób nadzieję, znosząc ich obawy, bo skoro zostali przez Boga przeznaczeni na osiągnięcie zbawienia w Jezusie Chrystusie, to nie na gniew. Tym samym Paweł zachęca wiernych do przyodziania się „w pancerz wiary i miłości oraz hełm nadziei zbawienia” (1Tes 5:8-11). Nadzieja wiąże się więc ze zbawieniem i przyszłym zmartwychwstaniem (przemienieniem), natomiast czuwanie powinno objawiać się trwaniem w modlitwie, trzymaniem się tradycji, unikaniem tych, co sieją niepokój, uczciwą pracą i czynieniem dobra, które są oznaką miłości Bożej. Równocześnie Paweł wzywa do badania duchów, aby można było zwalczać i unikać wszystkiego, co jest złem czy nawet stwarza pozór zła (1Tes 5:22).
Choć w prezentowanej analizie Paweł wzywa do pracy, należy rozróżnić między pracą przynoszącą błogosławieństwo (dobre uczynki) a pracą przynoszącą przekleństwo (złe uczynki). Praca jest czynnością wykonywaną przez człowieka od chwili Stworzenia, kiedy to Bóg umieścił człowieka w ogrodzie Eden. Jednak dla wielu praca stała się pretekstem do wielu nadużyć, nieuczciwości, oszustw, wykorzystywania innych. Stała się wyścigiem szczurów, źródłem pieniądza jako podstawy władzy. Biblia nie ma nic przeciwko zarabianiu pieniędzy, chodzi jednak o to, że praca nie powinna być ważniejsza od Boga, powinna być raczej swego rodzaju służbą Bogu. Praca zgodna z przykazaniami Bożymi, pomaganie innym ludziom, rozwój człowieka także w sferze duchowej, dzielenie się z innymi owocami swojej pracy – to właśnie praca rozumiana jako błogosławieństwo Boże. Wówczas człowiek może stać się współpracownikiem Boga, zwłaszcza jeśli pracuje nad rozwojem duchowym własnym i innych, w połączeniu z głoszeniem Słowa Bożego. Dlatego wielu biblijnych patriarchów znalazło uznanie w oczach Boga, tak jak Abraham, którego Bóg obdarzył licznymi trzodami, srebrem i złotem (Rdz 13:2), albo Izaak, pobłogosławiony „stokrotnymi plonami” (Rdz 26:12). Praca własnych rąk może więc być źródłem szczęścia (Ps 128:2) albo sposobem na oddawanie chwały Bogu (Ps 104:23).
Kwestia pracy człowieka przewija się przez cały Stary Testament, jako nawiązanie do pracy Boga podczas Stworzenia, a więc także do uhonorowania dnia odpoczynku, którym jest szabat. Praca i gromadzenie zapasów podczas „lat tłustych” umożliwiła przetrwanie „lat chudych”, a budowa obu świątyń pokazuje, jak pracę nadzoruje Bóg. W Nowym Testamencie również czytamy dużo na temat pracy. Szczególne widać to w nauce Jezusa, na przykład w przypowieści o pomnożeniu talentów (Mt 25:14-30), przypowieści o kwestionowaniu uczciwej zapłaty dla robotników w winnicy, którzy pracowali w ciągu „ostatniej godziny” (Mt 20:1-16), albo w przypadku Syna Marnotrawnego, który utracił majątek na hulaszczym życiu, musząc podjąć hańbiącą go pracę (Łk 15:11-32). Biblia głosi, że praca zaspokaja nasze doczesne potrzeby jako „należności” (Rz 4:4), jest wyrazem naszej troski o bliskich (1Tm 5:8), słabszych (Dz 20:34-35) i potrzebujących, pod warunkiem że wykonywana jest w sposób uczciwy (Ef 4:28), równocześnie napominając, żeby nie przejmować się życiem doczesnym, nie troszczyć o ciało, o odzienie, a nawet o jedzenie. Dlatego Jezus podkreśla, że jeśli ktoś poświęca swoje życie Bogu i pracuje w celu pozyskania nawróconych ku Bogu, to żeby nie dbał o to, co z sobą zabierze i czy zostanie przyjęty i wysłuchany, czy też nie. Na jego drodze na pewno staną ludzie godni pokoju, którzy zapewnią nocleg i strawę głosicielom Pana, gdyż „zasługuje robotnik na swoją zapłatę” (Łk 10:1-12). Skoro Ojciec z Nieba troszczy się o ptaki i zapewnia piękne odzienie liliom, to tym bardziej zaopiekuje się swoimi wiernymi, zwłaszcza kiedy wie, czego potrzebują. O te wszystkie rzeczy zabiegają poganie (Mt 6:25-34), a człowiek nie jest w stanie niczego oddać za swoją duszę, choćby cały świat pozyskał (Mt 16:26).
Interpretacja duchowa (poprawna)
Jedyną zaletą fizycznej interpretacji tego fragmentu Biblii, którą zaprezentowaliśmy powyżej, jest rozpatrzenie słów Pawła, który jest tu obrazem Jezusa, w świetle szerszego przekazu skierowanego do Tesaloniczan (podających się za chrześcijan). Analiza ta jest jednak jednostronna, gdyż próbuje połączyć słowo „praca” z fizycznym wysiłkiem człowieka, a docelowo z Bożym zbawieniem, które ma przecież charakter duchowy. Dlatego zacznijmy od podkreślenia, że praca fizyczna wykonywana przez człowieka nigdy nie może wpłynąć na jego duchowe zbawienie, które Biblia nazywa „Łaską”. Oznacza to, że „Łaska” jest słowem określającym pracę duchową samego Boga. Jeżeli rozpatrujemy pracę Boga (czyli Ducha Świętego) w kontekście działalności wybrańców, zawsze chodzi o efekt zbawienia a nie o jego przyczynę. W zbawionym wybrańcu Duch Boży (Bóg) „jest sprawcą (dosł. „pracuje w tobie”) chcenia i działania zgodnie z dobrą przyjemnością, czyli dobrą wolą Bożą” (Flp 2:13). Zatem to, co w teologii kościelnej widzi się jako „zachętę do pracy nad własnym zbawieniem”, czy jako „zabieganie o własne zbawienie” (Flp 2:12), werset 13 wyjaśnia i określa jako efekt pracy Ducha Bożego w wybrańcach. Dlatego zbawieni wybrańcy (określani jako „bez zarzutu i bez winy jako nienaganne dzieci Boże”) będą metaforycznie „trzymać się Słowa Życia”, „biec nie na próżno” i „trudzić się nie na próżno” (Flp 2:16). Wszystkie powyższe stwierdzenia są metaforami samego zbawienia, a nie opisem fizycznych wysiłków zbawionych zmierzających do osiągnięcia zbawienia. Zbawienie, które dotyczy tylko wybrańców, zostało przez Boga zaplanowane z góry i jest trwałe. Oznacza to, że tak jak wybraniec nie może sam zbawienia przyjąć, tak też, będąc już zbawionym, nie może go utracić, gdyż zbawienie jest synonimem Ducha Bożego, a w kim Duch raz zamieszkał, tego już nie opuści. Jako symbolu albo metafory wspomnianej prawdy Biblia często używa słów takich jak „cierpliwość” czy „wytrwałość”. Nie opisują one cech charakteru człowieka zbawionego, lecz cechy charakterystyczne zbawienia, czyli Ducha Bożego, który jest wieczny, czyli „trwały”. Wybraniec Boży rozpoczyna swoją pielgrzymkę na tym świecie jako osoba niezbawiona, jako wróg Boga, czyli jako dziecko Szatana, będąc pod kontrolą tego ducha. Nie ma znaczenia, czy osoba ta sama od początku identyfikuje się z jakąś religią, czy nie. W pewnym momencie swojego życia, na przykład niedługo po poczęciu, jak w przypadku Jana Chrzciciela, albo tuż przed śmiercią, jak w przypadku złoczyńcy na krzyżu, osoba taka, chcąc czy nie chcąc, zostaje zbawiona, czyli przepełniona Duchem Bożym z woli Boga, bez udziału jej własnej woli. Zbawienie to proces nienamacalny, który odbywa się w duszy wybrańca, a polega na zmianie ducha w niej przebywającego, czyli na usunięciu z duszy starego ducha (ducha Szatana, który jest „grzechem”) i umieszczeniu w niej Ducha nowego (Ducha Bożego, który jest „Łaską”). To właśnie opisuje symbolika „oczyszczenia z grzechu” (z ducha Szatana) czy „przelania Krwi przez Jezusa”, czyli przelania Ducha Bożego, przeniesienia wybrańca z metaforycznej „ciemności” do metaforycznej „światłości”, czyli z królestwa Szatana do Królestwa Niebieskiego. Na końcu świata zbawienie wybrańca stanie się kompletne, co oznacza, że otrzyma on także duchowe ciało. Transformacja ta jest wewnętrzna (duchowa) i nie będzie widoczna na zewnątrz, dlatego w słowach Pawła Biblia mówi o „przemianie”. W innym miejscu Biblia mówi o „narodzeniu na nowo” i wyjaśnia, że chodzi o „narodzenie z Ducha” (J 3:3-7), a ten, który narodził się z Ducha, w którym mieszka Duch Chrystusowy (Rz 8:9-11), staje się prawdziwym (duchowym, a nie mechanicznym) czcicielem Boga (J 4:24). Brak zbawienia jest w Biblii często metaforycznie określany jako „życie według ciała”, w kontrze do bycia zbawionym, czyli „życia według Ducha”. Dlatego Jezus, jako Słowo Boże, stwierdza, że zbawienie odbywa się z Łaski, bez uczynków człowieka.
Nie dość, że zbawienie wybrańca nie zostanie rozpoznane przez niezbawionych, to jeśli w dodatku zbawiony wybraniec stanie się orędownikiem duchowego przekazu Biblii (objawienia Ducha), głosiciele przekazu fizycznego (pochodzącego od ducha Szatana) będą go traktować jak wroga. Wrogość ta ujawni się w ostrej różnicy poglądów i zaciekłych deklaracjach na temat własnego, „prawidłowego” przesłania Biblii, i może przyjąć nieprzyjemną formę. Kiedy dochodzi do konfrontacji dwóch przeciwnych przekazów, oznacza to „wojnę duchową”, czyli „wojnę Szatana z Bogiem”, której zwycięzcą może być wyłącznie Duch Boży. Dlatego w obronie własnych racji niewybrańcy często jako argumentu wspierającego ich rozumienie Słowa („Miecza”) wykorzystują własne przemyślenia, logiczne wywody, prawa i nakazy (np. prawa obowiązujące w judaizmie czy prawa kościelne), które są dziełem człowieka i które nie mają nic wspólnego z Bogiem. Fizyczny przekaz oparty na Biblii zawsze będzie w kontrze do jej przekazu duchowego – pierwszy głosi, że do zbawienia wymagany jest własny wkład, aktywność obrzędowa i praca człowieka, drugi głosi zakaz własnej pracy i wysiłków. Pierwszy głosi pracę duchową wykonywaną przez Szatana w niezbawionych (docelowo niewybrańcach), drugi głosi pracę duchową wykonywaną przez Boga w zbawionych wybrańcach.
Biblia została przez Boga napisana tak, że albo będzie odczytywana w sposób fizyczny, w zgodzie z duchem Szatana (co dotyczy wszystkich niezbawionych, a docelowo wszystkich niewybrańców), albo w sposób duchowy, w zgodzie z Duchem Bożym (co dotyczy wyłącznie zbawionych wybrańców).
To, że Paweł został posłany do Tesaloniczan „niczym owca między wilki”, jak czytamy, pokazuje, że chrześcijaństwo od samego początku skażone było błędem. Chodzi o to, że z jednej strony Jezus buduje niewidzialny Kościół Ducha, jednocząc chrześcijan duchowych, a z drugiej Szatan buduje widzialny kościół instytucjonalny, czyli chrześcijaństwo fizyczne. Dlatego Paweł, będąc obrazem Jezusa, wskazuje, że przekaz Biblii może być interpretowany błędnie, czyli „na własny sposób”, stając się źródłem własnego programu zbawienia, zaprojektowanego przez członków różnych wspólnot religijnych i ich przełożonych. Osoby niezbawione (a docelowo niewybrańcy) nie wchodzą w skład dzieła („pracy”) Bożego, dlatego „kroczą wbrew porządkowi", „nie według tradycji” (2Tes 3:6), przy czym oba wyrażenia to metafory, oznaczające, że program zbawienia, za którym podążają, jest niezgodny ze „słowem życia” (z duchowym przekazem Biblii). Nie ma to oczywiście nic wspólnego z „tradycją” tworzoną przez ludzi, która jest jedną z form przekazu fizycznego (działania ducha Szatana). Dlatego Paweł zaczyna swój wywód od stwierdzenia, żeby „słowo Pańskie rozszerzało się i rozsławiło”, przy czym czasownik „rozsławiło” powinien zostać przetłumaczony raczej jako „okryło chwałą” (2Tes 3:1). Jest to przekaz ewidentnie skierowany wyłącznie do wybrańców, których Bóg uczynił „naczyniami na swoją chwałę”. Z kolei Faryzeusze, symbolizujący przywódców religijnych wszelkiej proweniencji, przedstawiani są jako ci, którzy szukają własnej chwały. Są oni więc obrazem „pozornych wybrańców” (samozwańców) i ostatecznie zostają zdemaskowani jako niewybrańcy.
Biblia mówi, że Jezus przyszedł jako Słowo i że przez swoich nie został przyjęty. Z zasady Słowo Boże, które reprezentuje moc Bożą, przejawiającą się w formie duchowego przekazu Biblii, nie może zostać przyjęte przez nikogo, ani przez pozornych, ani przez prawdziwych wybrańców. Różnica polega jednak na tym, że w momencie zbawienia (czyli otrzymania Ducha Bożego) wybrańcy to Słowo przyjmują, otrzymując jednocześnie jego duchowe zrozumienie. Dlatego Paweł oddziela wybrańców od niewybrańców („ludzi przewrotnych i złych”), czyli tych, którzy otrzymali wiarę (Ducha Bożego), od tych, którzy twierdzą, że wiarę (Ducha) mają, a w rzeczywistości Jej nie mają (2Tes 3:2). Innymi słowy, „nie wszyscy są wiary Chrystusowej”, stają się nimi wyłącznie wybrańcy w momencie ich zbawienia, czyli „umocnienia i ustrzeżenia od Złego” (2Tes 3:3) lub „skierowania serca ku miłości Bożej i cierpliwości Chrystusowej” (2Tes 3:5). Oba zacytowane wyrażenia są obrazem daru Ducha Świętego dla Bożych wybrańców, którego owocami są „wiara”, „nadzieja”, „miłość” czy „cierpliwość”, pojęcia z których żadne nie opisuje przymiotów ludzkiego charakteru, a wszystkie są metaforami Boga. Zaufanie do Pawła, nakazy i wola ich wykonania, muszą więc być rozumiane metaforycznie, a nie fizycznie, i odnoszą się do „pewności w Panu”, że duchowa praca Boga zostanie wykonana. Zbawieni wybrańcy są jedynie ekspresją Boga i Jego duchowej pracy, czyli spełnienia woli Bożej. Nakaz wydany w imieniu Pana Jezusa Chrystusa, aby się wycofać, trzymać z dala (tłum. polskie: „stronić”; 2Tes 3:6) i unikać pozornych braci, którzy podążają bezczynnie („wbrew porządkowi i wbrew tradycji”) to opis efektu działania Łaski. Z jednej strony Bóg oddziela wybrańców od niewybrańców, a z drugiej niewybrańcy sami oddzielają się od wybrańców. W nauczaniu Biblii separacja duchowa to obraz śmierci duchowej, to znaczy, niewybrańcy, tworząc własny program zbawienia, pozornie (nieskutecznie) skazują na śmierć wybrańców, podczas gdy Boży plan zbawienia zakłada rzeczywiste (skuteczne) skazanie na śmierć duchową (wieczną) niewybrańców, czyli pozornych, samozwańczych wybrańców. Ów konflikt duchowy ujawnia się w postaci dwóch sprzecznych interpretacji Biblii. Dlatego czytamy, że Jezusowi i Jego uczniom Faryzeusze zarzucali postępowanie wbrew „tradycji starszych”, na co Jezus odparł, że „tradycja człowieka łamie przykazanie Boże” (Mt 15:2-3). Metaforycznie oznacza to, że ludzkie plany zbawienia stoją w ostrej opozycji do planu Bożego, co wynika z tego, że niewybrańcy czczą Boga wargami, podczas gdy ich serce (duch) jest daleko od Boga (Mt 15:8). Jezus podkreśla zatem, że synonimem przekazu fizycznego Biblii jest „czczenie wargami”, a więc czczenie pozorne – czczenie obcego boga (Szatana). Innymi słowy, Boga może czcić tylko Duch Boży (przebywający w zbawionych wybrańcach) a duch Szatana (przebywający w niewybrańcach) może czcić tylko Szatana, bez względu na ustne deklaracje niewybrańców. Boga nie da się czcić bez Ducha, którego Biblia metaforycznie określa jako „prawo wyryte w sercach” wybrańców. Podążanie za przekazem duchowym Biblii to inaczej „wykonywanie Prawa Ducha” (które ma wymiar wyłącznie niematerialny), czyli „podążanie za tradycją Bożą”. Wynika z tego, że słowa takie jak „wykonywanie” czy „wypełnianie” muszą być rozumiane jedynie metaforycznie i nie mają wymiaru dosłownego, czyli nie opisują żadnych działań wykonywanych przez człowieka. Odnoszą się one wyłącznie do duchowych działań „wykonywanych” przez Boga sferze niematerialnej i nienamacalnej, gdyż to sama obecność Ducha Bożego w zbawionym wybrańcu jest wypełnieniem duchowego Prawa Bożego. Jednocześnie niewybrańcy podlegają prawu grzechu i śmierci, czyli mają w swych sercach „wyryty” grzech, co jest metaforą obecności w nich ducha Szatana, a ich przeznaczeniem jest śmierć wieczna, to znaczy, wieczna egzystencja w duchowym „królestwie Szatana”. Wyrażenie „Prawo Ducha” symbolicznie opisuje skuteczną, duchową pracę Boga, którą wykonuje On w wybrańcach, natomiast wyrażenie „prawo grzechu i śmierci” opisuje nieskuteczną, duchową pracę Szatana, którą wykonuje on w niewybrańcach.
Wybrańcy są emisariuszami Boga, a niewybrańcy emisariuszami Szatana. Dlatego w Biblii zbawieni wybrańcy nazywani są „ludźmi duchowymi”, a niewybrańcy „ludźmi cielesnymi”, przy czym opozycja „duchowy-cielesny” jest jedynie metaforą kontrastu pomiędzy Duchem Bożym a duchem Szatana. Należy też zaznaczyć, że rozwój duchowy jest stopniowy – od metaforycznych „niemowląt” do „dorosłych”, od metaforycznego „mleka” po „pokarmy stałe” (1Kor 3:1-2), w zależności od liczby otrzymanych „talentów”. Wyrazem duchowej dojrzałości jest zrozumienie, że Bóg jest Alfą i Omegą, czyli Początkiem i Końcem zbawienia wybrańca, co oznacza, że wybraniec jest tylko biernym narzędziem („sługą”) w rękach Boga, sam nie mając żadnej siły sprawczej. Stąd Paweł i Apollos przedstawiani są w Biblii jako „siejący” i „podlewający”, sami nic nie znacząc, natomiast Bóg określany jest jako Ten, który „daje wzrost” (1Kor 3:5-7). Z drugiej strony, zarówno „siejący”, jak i „podlewający” stanowią jedność w Chrystusie, są więc zjednoczeni w tym samym Duchu. Zatem ich „trud” to trud Boży, a ich metaforyczna „zapłata” („nagroda”) to dar zbawienia, którego w rzeczywistości wybrańcy nie otrzymują w rezultacie swoich wysiłków, a tylko dlatego, że Bóg postanowił ich bezwarunkowo obdarować. Ze względu na Łaskę, którą otrzymali od Boga, wybrańcy określani są metaforycznie jako „pomocnicy Boga”, „uprawa Boża” oraz „budowla Boża”. Innymi słowy, choć wybrańcy są „kamieniami duchowymi” i uczestniczą w budowie Bożej Świątyni na fundamencie Ducha Świętego, to Biblia z naciskiem podkreśla, że jedynym, prawdziwym fundamentem tej duchowej „budowli” jest Jezus Chrystus, czyli sam Bóg (1Kor 3:1-16).
„Naśladowanie” albo „podążanie” za tradycją, czyli w tym kontekście nauką Bożą (przekazem duchowym Biblii), przeciwstawiane jest „buntowi”, „marszowi poza porządkiem”, „zaniedbaniem obowiązków” lub „bezczynnością”. Wiemy jednak, że z samej natury Bożego planu zbawienia wynika, że nikt nie może pracować, by na zbawienie zasłużyć, co Biblia podkreśla w słowach: „U ludzi to niemożliwe, lecz u Boga wszystko jest możliwe” (Mt 19:26), które następnie wyjaśnia: „Nikt nie może przyjść do Mnie, jeżeli go nie pociągnie Ojciec, który Mnie posłał; Ja zaś wskrzeszę go w dniu ostatecznym” (J 6:44).
Opis Stworzenia, który często podawany jest jako dowód na to, że zamiarem Boga było, aby człowiek pracował, w rzeczywistości jest kolejną metaforą dotyczącą prawa grzechu i śmierci, skupiającą się na symbolice Drzewa Poznania Dobra [i] Zła. Zerwanie owocu z tego drzewa to obraz tego, że człowiek od samego początku podlega prawu i zwierzchnictwu (woli) ducha Szatana. To, co kościoły nazywają „wolną wolą” człowieka, jest we wspomnianym opisie demaskowane jako wola Szatana. Wolną wolę i wolny wybór ma jedynie Bóg. Symbolika „Pierwszego Człowieka” i „ogrodu Eden” ukazuje człowieka jako pozornego sługę Bożego, a środowisko, w którym funkcjonuje, jako pozorny raj. Jednakże objawienie samego duchowego Zła (ducha Szatana) i złej duchowej natury człowieka (opanowanej przez tego ducha) ma miejsce dopiero w czasie Sądu, którego natura jest także duchowa i nie objawia się w sposób namacalny. Każdy z nas przychodzi na świat jako „sługa” (duch) Szatana. Dla garstki wybrańców Bóg przygotował „akt Łaski” (transformacji duchowej), zgodnie z którym muszą się oni „narodzić na nowo”, czyli z Ducha Bożego. W ich duchowej naturze Bóg musi dokonać realnego przemienienia – usunąć z nich ducha Szatana i zastąpić go Duchem Bożym. Wówczas wybraniec staje się rzeczywistym „sługą” Bożym, bo od tej pory ma tego samego Ducha, co Bóg i w wymiarze duchowym „wykonuje” pracę i wolę Bożą.
Ponadto opis Stworzenia zawiera symbolikę odnoszącą się do „pracy” i „odpoczynku” samego Boga, która to symbolika nie opisuje nakazu pracy podczas sześciodniowego tygodnia pracy ani zakazu pracy fizycznej w niedzielę czy w szabas, lecz jest obrazem zbawienia Bożych wybrańców. Starotestamentowy dzień szabasu (dzień odpoczynku) to zarazem obraz zbawienia duszy (zadatku Ducha Świętego), jak i zbawienia ciała, czyli obraz kompletności zbawienia. Zbawienie jest bowiem pełnym odpoczynkiem w Łasce Boga i zakazem wykonywania jakiejkolwiek pracy w celu osiągnięcia zbawienia. Jest to więc obraz absolutnej prerogatywy Boga. Stąd „szabas” jest często obrazem pracy wykonywanej przez Boga w wybrańcach, a jednocześnie obrazem zakazu pracy wynikającej z własnego programu zbawienia – niemożliwości zbawienia z uczynków człowieka. Konfrontacje pomiędzy Jezusem i uczniami a Faryzeuszami są metaforą konfrontacji pomiędzy przekazem Ducha (Bożym programem zbawienia w jedności z Duchem Bożym) a przekazem fizycznym (ludzkim programem zbawienia w jedności z duchem Szatana).
Analizując opisy życia pierwszych patriarchów, takich jak Abraham (metaforyczny „ojciec narodów”), Izaak (metaforyczne „dziecko obietnicy”) i Jakub („Izrael”, czyli „Książę Boży”), dostrzegamy, że wszelkie „dobrodziejstwa”, które ich spotkały, wynikały z błogosławieństw Bożych, a nie z ich własnej pracy. Przykład Jakuba doskonale ilustruje naukę Biblii o predestynacji (przeznaczeniu z góry), gdyż czytamy, że Jakub został wybrany do zbawienia jeszcze przed stworzeniem świata. Natomiast Ezaw, jego brat bliźniak, jest przedstawiany jako obraz niewybrańców:
„Bo gdy one jeszcze się nie urodziły ani nic dobrego czy złego nie uczyniły – aby niewzruszone pozostało postanowienie Boże, powzięte na zasadzie wolnego wyboru, zależne nie od uczynków, ale od woli powołującego – powiedziano jej: starszy będzie służyć młodszemu, jak jest napisane: Jakuba umiłowałem, a Ezawa miałem w nienawiści.” (Rz 9:11-13)
Jakub i Ezaw są w Biblii od samego początku aż do końca obrazami bytów duchowych. Jakub obrazuje Ducha Bożego i wybrańców, a Ezaw – ducha Szatana i niewybrańców. Wynika stąd, że ani wybraniec nie może stać się niewybrańcem, ani niewybraniec wybrańcem. To dwa różne, nieprzenikające się nawzajem dominia duchowe. Jeśli człowiek twierdzi, ze jest inaczej, to tak jakby chciał zmieniać wolę Bożą. W kościołach głosi się, że każdy, kto werbalnie i intelektualnie zwróci się do Boga, jest wybrańcem, a zbawienie traktowane jest w kategoriach gry o życie wieczne, podczas której zbawienie na przemian zyskuje się i traci, w zależności od tego, czy w danej chwili wykonuje się więcej moralnie dobrych uczynków (pracuje się na zbawienie), czy uczynków moralnie złych (grzeszy się). Nauka kościoła twierdzi też, że ofiara Jezusa miała wymiar dosłowny, w sensie fizycznej śmierci mężczyzny o imieniu Jezus, i że została złożona za wszystkich mieszkańców świata, a do człowieka należy jedynie „wybrać życie”, tak jak w markecie wybiera się towar z półki, i w ten sposób zapieczętować własne duchowe przeznaczenie. Tymczasem Bóg nie może wszystkich skazać ani wszystkich zbawić, bo nauka Biblii o wiecznej separacji pomiędzy dominium Boga a dominium Szatana, którą Biblia metaforycznie przedstawia w postaci kontrastu pomiędzy „niebem” a „piekłem”, byłaby bezcelowa. Kiedy mowa o tym, że „Bóg poddał wszystkich nieposłuszeństwu, aby wszystkim okazać swe miłosierdzie” (Rz 11:32), to chodzi tu o poddanie dosłownie wszystkich ludzi władzy Szatana, a okazanie Łaski jedynie wszystkim wybrańcom. To podobne rozumowanie jak to, które zastosowali autorzy amerykańskiej Deklaracji Niepodległości, która mówi, że „wszyscy ludzie są równi, że zostali obdarzeni przez swego Stwórcę pewnymi niezbywalnymi prawami, wśród których jest prawo do życia, wolności i szczęścia”. W ich rozumieniu słowo „wszyscy” nie oznaczało jednak kobiet, czarnych, biednych i homoseksualnych. Oznaczało jedynie białych, majętnych, heteroseksualnych mężczyzn, a zatem nie dosłownie „wszystkich ludzi”.
Wracając do tematu, Bóg dodaje, że „dary łaski i wezwanie Boże są nieodwołalne” (Rz 11:29), co oznacza, że człowiek nie ma mocy, żeby samodzielnie uzyskać, ani żeby samodzielnie zrzec się zbawienia. Bo zbawienie to Duch Boży, dar Ducha Świętego, moc Boża przeznaczona wyłącznie dla wybrańców.
Należy zatem jeszcze raz podkreślić, że w Biblii słowo „praca” nie może być rozumiane jako „praca fizyczna” ani „praca umysłowa”. Jest ono jedynie obrazem pracy duchowej wykonywanej albo przez Szatana, w przypadku niezbawionych (a docelowo niewybrańców), albo przez Boga, w przypadku zbawionych wybrańców.
Jeśli chodzi o metaforę „lat tłustych” i „lat chudych”, czyli interpretacji znaczenia snu Faraona dokonanej przez Józefa, widzimy w niej obraz przekazania zbawienia poganom. Ma ono miejsce w tak zwanych „czasach ostatecznych”, czyli w okresie określanym w Biblii jako „Wielki Ucisk” (Mt 24:15; lub „wielki głód” w Dz 7:11). Okres ten oznacza (powtórne) „przyjście Jezusa Chrystusa”, czyli zesłanie Ducha Bożego w ramach „Późnego Deszczu”. Ów okres transformacji obrazuje oczekiwanie na zesłanie Ducha Świętego, co Biblia często przyrównuje do okresu „głodu” lub „postu”. Na przykład misja Jezusa, trwająca od Jego chrztu do ukrzyżowania, przyrównana jest do głodu za czasów Eliasza, natomiast zesłanie Ducha Świętego obrazowane jest jako zesłanie upragnionego „deszczu zbawienia” – w tym przypadku w ramach „Wczesnego Deszczu” (Jkb 5:7,17-18). Zatem znaczenie snu Faraona nie ma nic wspólnego z wytężoną pracą, albo magazynowaniem żywności w okresie „lat tłustych”. Czytając tę historię, odnosi się wrażenie, jakoby bracia Józefa sprzedali go do Egiptu, ale ostatecznie okazuje się, że było to częścią Bożego planu: „Zatem nie wyście mnie tu posłali, lecz Bóg, który też uczynił mnie doradcą faraona, panem całego jego domu i władcą całego Egiptu” (Rdz 45:8).
Przypowieść o robotnikach w winnicy pokazuje, jak z perspektywy Boga wszyscy są duchowo „bezczynni”. Pomimo, że odnosi się wrażenie, że gospodarz zatrudnia kilka grup robotników i że każdy z nich uzyskuje tę samą zapłatę, „pierwsi” kwestionują wolę właściciela winnicy i wynoszą się ponad „ostatnich”. W konsekwencji wygranymi są „ostatni”, a przegranymi „pierwsi”, przy czym owi „pierwsi” to obraz samozwańczych wybrańców, czyli niewybrańców, a „ostatni” to obraz rzeczywistych wybrańców (Mt 20:1-16). Metafora ta pokazuje, że prawdziwa „zapłata” (zbawienie) wiąże się z Łaską Bożą, a nie z uczynkami człowieka, bez względu na to, jak intensywnie by ten człowiek nie pracował i jak mocno by się nie starał i nie domagał zbawienia.
Z kolei przypowieść o Synu Marnotrawnym (Łk 15:11-32) to, wbrew popularnej opinii, nie historia o człowieku, który prowadził hulaszcze życie, trwonił majątek z nierządnicami, a następnie, w czasie głodu, podjął się hańbiącej pracy jako pastuch świń. To metaforyczny obraz rozdzielenia Ducha Bożego pomiędzy wybrańcami, którzy do czasu zbawienia są duchowymi nierządnicami, obraz śmierci i zmartwychwstania Jezusa oraz obraz powrotu Jezusa jako Ducha w czasach ostatecznych, bo w tej przypowieści Syn Marnotrawny reprezentuje właśnie Jezusa. Drugi syn, który na wieść o uczczeniu powrotu Młodszego Syna uniósł się gniewem, wskazując na własną wierność w przestrzeganiu przykazań Ojca, to obraz „syna zatracenia”, czyli Szatana, który posłuszeństwo mierzy wykonywaniem przepisów prawa. Tymczasem prawo jest obrazem gniewu Bożego, metaforą przeznaczenia na śmierć. To właśnie dlatego starszy syn nie bierze udziału w „uczcie weselnej”, gdyż z uczty tej wykluczeni są Szatan i wszyscy niewybrańcy.
Warto przy okazji podkreślić, że w przekazie fizycznym opartym na Biblii, czyli w nauczaniu instytucjonalnych kościołów, powtarza się stwierdzenie, „że nikt nie zna dnia ani godziny”, które jest źródłem doktryny o tym, że każdy członek kościoła ma nieustający obowiązek wykonywania pracy i że ludziom leniwym należy się nagana. Świadczy to o odcięciu Szatana i niewybrańców od poznania duchowego przekazu Biblii, który wyraźnie wskazuje, że wiedza duchowa, w tym znajomość kalendarza Biblii, jest wiedzą przeznaczoną i zarezerwowaną wyłącznie dla wybrańców Bożych.
Zatem poniższy werset wcale nie mówi o niemożności poznania momentu ukończenia Bożego planu zbawienia:
„Lecz o dniu owym lub godzinie nikt nie wie, ani aniołowie w niebie, ani Syn, tylko Ojciec.” (Mk 13:32)
Błąd powielany przez teologów i nauczycieli różnych denominacji chrześcijańskich, którzy powołują się na powyższy werset, wynika przede wszystkim z tego, że słowo „syn” powinno w nim zostać zapisane małą literą, gdyż nie odnosi się ono do Boga, a do Szatana, czyli do „syna zatracenia”:
„Niech was w żaden sposób nikt nie zwodzi, bo [dzień ten nie nadejdzie], dopóki nie przyjdzie najpierw odstępstwo i nie objawi się człowiek grzechu, syn zatracenia, który się sprzeciwia i wynosi ponad wszystko, co nazywa się Bogiem lub tym, co odbiera cześć, tak że zasiądzie w świątyni Boga dowodząc, że sam jest Bogiem.”(2 Tes 2:3-4)
„Nie potrzeba wam, bracia, pisać o czasach i chwilach. Sami bowiem dokładnie wiecie, że dzień Pański przyjdzie tak, jak złodziej w nocy. Kiedy bowiem będą mówić: «Pokój i bezpieczeństwo» - tak niespodzianie przyjdzie na nich zagłada, jak bóle na brzemienną, i nie ujdą. Ale wy, bracia, nie jesteście w ciemnościach, aby ów dzień miał was zaskoczyć jak złodziej. Wszyscy wy bowiem jesteście synami światłości i synami dnia. Nie jesteśmy synami nocy ani ciemności. Nie śpijmy przeto jak inni, ale czuwajmy i bądźmy trzeźwi! Ci, którzy śpią, w nocy śpią, a którzy się upijają, w nocy są pijani. My zaś, którzy do dnia należymy, bądźmy trzeźwi, odziani w pancerz wiary i miłości oraz hełm nadziei zbawienia. Ponieważ nie przeznaczył nas Bóg, abyśmy zasłużyli na gniew, ale na osiągnięcie zbawienia przez Pana naszego Jezusa Chrystusa, który za nas umarł, abyśmy, czy żywi, czy umarli, razem z Nim żyli. Dlatego zachęcajcie się wzajemnie i budujcie jedni drugich, jak to zresztą czynicie.” (1Tes 5:1-11)
Zachęta do „czuwania” i „trzeźwości”, w kościołach interpretowana jest fizycznie, jako nawoływanie do intensywnej pracy własnej. W rzeczywistości słowa te opisują efekt zbawienia wybrańców Bożych, „dzieci dnia”, którzy metaforycznie „czuwają i są trzeźwi”, gdyż posiadają w swych duszach Ducha Bożego, będąc symbolicznie „odziani w pancerz wiary i miłości oraz hełm nadziei zbawienia”. Wszystko to wynika z przeznaczenia przez Boga, a nie z własnej woli człowieka.
„Łaską bowiem jesteście zbawieni przez wiarę. A to pochodzi nie od was, lecz jest darem Boga: nie z uczynków, aby się nikt nie chlubił. Jesteśmy bowiem Jego dziełem, stworzeni w Chrystusie Jezusie dla dobrych czynów, które Bóg z góry przygotował, abyśmy je pełnili.” (Ef 2:8-9)
Podsumowując, wyrażenie: „Kto nie chce pracować, niech też nie je!” nie dotyczy pracy fizycznej, ani w kontekście gospodarczym, ani w kontekście zbawienia. Nie oznacza, że każdy mieszkaniec świata ma obowiązek pracy, bo w przeciwnym razie nie zasługuje na swoje pożywienie. A jest tak dlatego, że stosunki gospodarcze Biblii w ogóle nie interesują. Ludzie mogą sobie organizować pracę, jak chcą, albo w ogóle nie pracować, jeśli mają taką możliwość. Nie ma to żadnego znaczenia ani żadnego wpływu na ich stan duchowy.
Wyrażenie to nie oznacza też, że na zbawienie należy intensywnie pracować i wkładać w nie własny wysiłek. Takie przesłanie głoszą kościoły, a wynika ono z fizycznej interpretacji Biblii jaką stosują kościelni nauczyciele. Interpretacja ta ma swoje źródło w nauczaniu wynikającym z obecności w tych nauczycielach ducha Szatana.
Zgodnie z duchowym przekazem Biblii, płynącym z nauki Ducha Bożego, słowo „praca” jest jedynie metaforą dzieła duchowego, niewidzialnego, wykonywanego przez Ducha Bożego w zbawionych wybrańcach, którzy w wyniku Bożej pracy otrzymują za darmo duchowy pokarm, czyli „Chleb z Nieba”. Pokarmem tym jest oczywiście sam Bóg, Duch Święty, co oznacza, że każdy zbawiony wybraniec ma zagwarantowane życie wieczne w duchowym Królestwie Bożym, bez jakiegokolwiek udziału własnych uczynków (bez własnej pracy). Wszystko bowiem zawdzięcza duchowej pracy Boga, swojego Zbawiciela.
„Albowiem gdy byliśmy u was, nakazywaliśmy wam tak: Kto nie chce pracować, niech też nie je!” (2Tes 3:10)
Czy fragment ten jest podstawą gospodarki opartej na wymianie pracy? Czy jest nakazem moralnym? A może nie ma z tym nic wspólnego, mówiąc o czymś zupełnie innym?
Interpretacja fizyczna (nieprawidłowa)
Najpierw przyjrzyjmy się tradycyjnemu rozumieniu tego wersetu, który upowszechnił się zwłaszcza w kulturach post-chrześcijańskich. Apel, czy może raczej protest Pawła skierowany jest do chrześcijan (pochodzących głównie z nawróconych pogan) z Tesaloniki (wówczas stolicy greckiej Macedonii) przeciwko „fałszywym pismom”, „przepowiedniom”, a w końcu „złym przekonaniom”. Wszystko to miało powodować zamęt we wspólnocie kościelnej, co w następstwie mogło doprowadzić do poważnych rozruchów. Wielu chrześcijan z tego miasta, biorąc pod uwagę historię opisaną w poprzednim liście Pawła, szykowało się na rychłą paruzję, czyli powrót Jezusa w chwale. W konsekwencji powstawały sekty o charakterze apokaliptycznym. Wytworzyła się niezdrowa atmosfera i niektórzy przekonywali, że skoro za chwilę będzie koniec świata, to po co w ogóle pracować, albo zamartwiać się jakimiś obowiązkami? Jak widać, nie miało to żadnych podstaw i było jedynie następstwem czyichś wymysłów oraz nieprawidłowego osądu na temat czasu powrotu Chrystusa. Tesaloniczan tak pochłonęło wyczekiwanie na przyjście Pana, że zaniedbywali codzienne czynności, w tym obowiązek pracy, oddając się bezczynności, która w interpretacji fizycznej propagowanej przez kościoły odbierana jest jako rzekomo potępiane przez Biblię „lenistwo”. Nie chodziło o zakaz odpoczynku, bo jest on po ciężkiej pracy potrzebny, czego przejawem miał być dzień szabatu. Jednak świadoma i uczciwa praca widziana jest w tym ujęciu jako droga do uświęcenia. Potępiając zatem lenistwo, za wzór pracowitości Księga Przysłów podaje mrówki (Prz 6:6). W pojęciu fizycznym lenistwo może doprowadzić do nędzy i niedostatku (Prz 6:9-11), do utraty dóbr duchowych (Prz 13:4), do śmierci (Prz 21:25), do popadnięcia w pychę z powodu „bycia mądrym”, a więc do pogłębienia grzechu (Prz 26:16).
Z przekazu Pawła wynika, że niektórzy z tamtejszych chrześcijan rościli sobie pretensje do posiadania daru Ducha Świętego, co rzekomo dawało im przyzwolenie na własną interpretację pism. Sfałszowanie przez nich oryginalnego przekazu głoszonego przez Pawła sprawiło, że apostoł zmuszony był interweniować. Przesłanie Pawła zachęcało do oczekiwania na Chrystusa w spokoju i do codziennego wypełniania swoich obowiązków w stałej gotowości, w myśl przesłania, że „nikt nie zna dnia ani godziny”. Zgodnie z nim przyjęcie Królestwa Bożego i spotkanie z Chrystusem powinno mieć miejsce tu i teraz, a jego owoce widoczne będą w przyszłości. Paweł podaje tu za przykład samego siebie. Podczas gdy niektórzy nie pracują, zajmując się sprawami niepotrzebnymi, on sam jest przykładem tytana pracy, kogoś, kto nie chce być ciężarem dla innych i nie chce wykorzystywać swojej pozycji w kościele. Skoro on, który przecież zasługiwał na to, by wspólnota go utrzymywała, sam odmawia przyjęcia tego wsparcia, to takiego wsparcia tym bardziej powinno się odmówić tym, którzy nie chcą pracować albo są leniwi. Chodzi tu nie tylko o kwestię niepodejmowania pracy, ale przede wszystkim o zajmowanie się głupotami, kosztem chleba wspólnoty. Takie osoby należy oddzielać od wspólnoty oraz napominać po bratersku. Jest to szeroko pojęta sprawiedliwość, czyli nawrócenie brata tak, aby wykonywał pracę zgodną z nauką wspólnoty. Apel Pawła jest więc swego rodzaju modlitwą za chrześcijan, za głoszenie Ewangelii w duchu prawdy, za wybawienie od ludzi przewrotnych, gdyż przewrotnych ludzi nie tylko nie można słuchać, ale należy ich także wyłączyć ze społeczności, w innym przypadku będą siać ferment i fałsz. Samemu ze spokojem należy kontynuować pracę i jeść własny chleb. Apel kierowany jest przede wszystkim do tych chrześcijan, którzy przez swoich zakłamanych braci stali się przedmiotem prześladowań, które są jednak częścią planu Bożego, zapowiedzią sądu, który dla uciskających oznacza odpłatę za ich postępowanie a dla uciskanych zapowiedź odpoczynku. Karą jest wieczna zagłada, czyli separacja od oblicza Pana, a nagrodą uwielbienie Pana w swoich świętych (2Tes 1:6-10). Modlitwa Pawła to prośba do Boga o uczynienie chrześcijan z Tesaloniki godnymi swego wezwania.
W odniesieniu do ponownego przyjścia Pana, słowa Pawła to sprostowanie, że nie należy wierzyć fałszywym proroctwom, które sieją panikę, jakoby już nastawał dzień Pański. Wyznacznikiem zbliżania się paruzji będzie bowiem objawienie odstępstwa i „syna zatracenia”, czyli Szatana, który zasiądzie w świątyni Boga, dowodząc, że sam jest Bogiem. Objawienie Niegodziwca będzie wynikiem tego, że Bóg umożliwi Szatanowi działanie (przestanie go powstrzymywać). Nastąpi zatem wylew znaków i cudów, które zwiodą tych, którzy nie uwierzyli miłości prawdy, po to, by później Szatan został zgładzony tchnieniem ust Jezusa w momencie Jego przyjścia (2Tes 2:1-12).
Ci z Tesaloniczan, którzy aspirują do zbawienia, mają trzymać się tradycji, przyjmując pocieszenie od Boga, który ich utwierdzi w dobrym. Kroki prowadzące do apostazji to działanie „antychrysta”, który prowokuje do czynienia zła. Zło niepowstrzymywane staje się z jednej strony silne, ale z drugiej strony odkryte. Przypowieść o pszenicy i chwaście pokazuje, że jedno i drugie można będzie wyraźnie rozróżnić dopiero podczas zbiorów (które są symbolem Sądu), kiedy po zabezpieczeniu „pszenicy”, „chwast” można będzie poddać spaleniu. Dzień Pański musi więc zostać poprzedzony opisanym przez Pawła odstępstwem (apostazją), które charakteryzuje się sprzeciwem wobec woli Bożej, wobec Bożej tradycji i wobec prawa Bożego. Szatan portretowany jest tu jako „zatracenie”, „zagłada” i „śmierć”. Problem polega jednak na tym, że Szatan będzie podawał się za Boga, wynosił ponad Boga, a nawet zajmie miejsce w świątyni Bożej, uważanej za mieszkanie Boga. Właśnie to kryje się w wyrażeniu „tajemnica bezbożności, która już działa” (2Tes 2:7), przy czym celem działania Pawła jest opisanie procesu i sposobu w jaki Szatan zwodzi. Sądu dokona z kolei Jezus, który objawi się z aniołami swojej potęgi, a będzie to kara i zemsta za sprzeniewierzanie się Bogu, za stały opór, za ignorowanie przykazań Bożych. Karą doczesną jest dopuszczanie działania Złego ducha w ludziach złych, czego skutkiem będzie jeszcze większe omamienie ich przez fałsz, co ma swój wyraz w ich upodobaniu i czczeniu zła, a karą docelową będzie ich wieczna separacja od Boga.
Paweł rozwiązuje problem dotyczący okoliczności paruzji wielotorowo. Przede wszystkim sygnalizuje, że dociekanie momentu powrotu Pana na końcu świata i na końcu czasu nie powinno być przedmiotem zainteresowania Tesaloniczan, bo to prerogatywa wyłącznie Boga. Chrześcijanie nie powinni sobie zaprzątać głowy tym, na ile bliski jest czas powrotu Pana, gdyż staje się to źródłem innego problemu, na przykład braku nadziei, jeśli przewidywania te nie spełnią się. Odnośnie do samego czasu powrotu Jezusa, jak już wspominaliśmy, „nikt nie zna dnia ani godziny”, co podkreśla fakt, że będzie to wydarzenie nagłe i kompletnie niespodziewane (1Tes 5:1-6). Ponieważ jednak Tesaloniczanie oczekiwali przyjścia Jezusa za ich czasów, a niektórzy z nich wcześniej poumierali, mogło ich to pozbawiać nadziei, prowadząc do wniosku, że zmarli zostali pozbawieni udziału w życiu wiecznym. Dlatego Paweł tłumaczy, że ci, którzy już umarli lub umrą przed powrotem Pana, wcale nie są w gorszej sytuacji, a być może są nawet w lepszej, bo umarli powrócą z Jezusem jako pierwsi podczas Jego przyjścia (1Tes 4:13-17). Przekaz Pawła w tym względzie sprowadza się więc do stwierdzenia: „Nie śpijmy przeto jak inni, ale czuwajmy i bądźmy trzeźwi!” (1Tes 5:6). Paweł pobudza w ten sposób nadzieję, znosząc ich obawy, bo skoro zostali przez Boga przeznaczeni na osiągnięcie zbawienia w Jezusie Chrystusie, to nie na gniew. Tym samym Paweł zachęca wiernych do przyodziania się „w pancerz wiary i miłości oraz hełm nadziei zbawienia” (1Tes 5:8-11). Nadzieja wiąże się więc ze zbawieniem i przyszłym zmartwychwstaniem (przemienieniem), natomiast czuwanie powinno objawiać się trwaniem w modlitwie, trzymaniem się tradycji, unikaniem tych, co sieją niepokój, uczciwą pracą i czynieniem dobra, które są oznaką miłości Bożej. Równocześnie Paweł wzywa do badania duchów, aby można było zwalczać i unikać wszystkiego, co jest złem czy nawet stwarza pozór zła (1Tes 5:22).
Choć w prezentowanej analizie Paweł wzywa do pracy, należy rozróżnić między pracą przynoszącą błogosławieństwo (dobre uczynki) a pracą przynoszącą przekleństwo (złe uczynki). Praca jest czynnością wykonywaną przez człowieka od chwili Stworzenia, kiedy to Bóg umieścił człowieka w ogrodzie Eden. Jednak dla wielu praca stała się pretekstem do wielu nadużyć, nieuczciwości, oszustw, wykorzystywania innych. Stała się wyścigiem szczurów, źródłem pieniądza jako podstawy władzy. Biblia nie ma nic przeciwko zarabianiu pieniędzy, chodzi jednak o to, że praca nie powinna być ważniejsza od Boga, powinna być raczej swego rodzaju służbą Bogu. Praca zgodna z przykazaniami Bożymi, pomaganie innym ludziom, rozwój człowieka także w sferze duchowej, dzielenie się z innymi owocami swojej pracy – to właśnie praca rozumiana jako błogosławieństwo Boże. Wówczas człowiek może stać się współpracownikiem Boga, zwłaszcza jeśli pracuje nad rozwojem duchowym własnym i innych, w połączeniu z głoszeniem Słowa Bożego. Dlatego wielu biblijnych patriarchów znalazło uznanie w oczach Boga, tak jak Abraham, którego Bóg obdarzył licznymi trzodami, srebrem i złotem (Rdz 13:2), albo Izaak, pobłogosławiony „stokrotnymi plonami” (Rdz 26:12). Praca własnych rąk może więc być źródłem szczęścia (Ps 128:2) albo sposobem na oddawanie chwały Bogu (Ps 104:23).
Kwestia pracy człowieka przewija się przez cały Stary Testament, jako nawiązanie do pracy Boga podczas Stworzenia, a więc także do uhonorowania dnia odpoczynku, którym jest szabat. Praca i gromadzenie zapasów podczas „lat tłustych” umożliwiła przetrwanie „lat chudych”, a budowa obu świątyń pokazuje, jak pracę nadzoruje Bóg. W Nowym Testamencie również czytamy dużo na temat pracy. Szczególne widać to w nauce Jezusa, na przykład w przypowieści o pomnożeniu talentów (Mt 25:14-30), przypowieści o kwestionowaniu uczciwej zapłaty dla robotników w winnicy, którzy pracowali w ciągu „ostatniej godziny” (Mt 20:1-16), albo w przypadku Syna Marnotrawnego, który utracił majątek na hulaszczym życiu, musząc podjąć hańbiącą go pracę (Łk 15:11-32). Biblia głosi, że praca zaspokaja nasze doczesne potrzeby jako „należności” (Rz 4:4), jest wyrazem naszej troski o bliskich (1Tm 5:8), słabszych (Dz 20:34-35) i potrzebujących, pod warunkiem że wykonywana jest w sposób uczciwy (Ef 4:28), równocześnie napominając, żeby nie przejmować się życiem doczesnym, nie troszczyć o ciało, o odzienie, a nawet o jedzenie. Dlatego Jezus podkreśla, że jeśli ktoś poświęca swoje życie Bogu i pracuje w celu pozyskania nawróconych ku Bogu, to żeby nie dbał o to, co z sobą zabierze i czy zostanie przyjęty i wysłuchany, czy też nie. Na jego drodze na pewno staną ludzie godni pokoju, którzy zapewnią nocleg i strawę głosicielom Pana, gdyż „zasługuje robotnik na swoją zapłatę” (Łk 10:1-12). Skoro Ojciec z Nieba troszczy się o ptaki i zapewnia piękne odzienie liliom, to tym bardziej zaopiekuje się swoimi wiernymi, zwłaszcza kiedy wie, czego potrzebują. O te wszystkie rzeczy zabiegają poganie (Mt 6:25-34), a człowiek nie jest w stanie niczego oddać za swoją duszę, choćby cały świat pozyskał (Mt 16:26).
Interpretacja duchowa (poprawna)
Jedyną zaletą fizycznej interpretacji tego fragmentu Biblii, którą zaprezentowaliśmy powyżej, jest rozpatrzenie słów Pawła, który jest tu obrazem Jezusa, w świetle szerszego przekazu skierowanego do Tesaloniczan (podających się za chrześcijan). Analiza ta jest jednak jednostronna, gdyż próbuje połączyć słowo „praca” z fizycznym wysiłkiem człowieka, a docelowo z Bożym zbawieniem, które ma przecież charakter duchowy. Dlatego zacznijmy od podkreślenia, że praca fizyczna wykonywana przez człowieka nigdy nie może wpłynąć na jego duchowe zbawienie, które Biblia nazywa „Łaską”. Oznacza to, że „Łaska” jest słowem określającym pracę duchową samego Boga. Jeżeli rozpatrujemy pracę Boga (czyli Ducha Świętego) w kontekście działalności wybrańców, zawsze chodzi o efekt zbawienia a nie o jego przyczynę. W zbawionym wybrańcu Duch Boży (Bóg) „jest sprawcą (dosł. „pracuje w tobie”) chcenia i działania zgodnie z dobrą przyjemnością, czyli dobrą wolą Bożą” (Flp 2:13). Zatem to, co w teologii kościelnej widzi się jako „zachętę do pracy nad własnym zbawieniem”, czy jako „zabieganie o własne zbawienie” (Flp 2:12), werset 13 wyjaśnia i określa jako efekt pracy Ducha Bożego w wybrańcach. Dlatego zbawieni wybrańcy (określani jako „bez zarzutu i bez winy jako nienaganne dzieci Boże”) będą metaforycznie „trzymać się Słowa Życia”, „biec nie na próżno” i „trudzić się nie na próżno” (Flp 2:16). Wszystkie powyższe stwierdzenia są metaforami samego zbawienia, a nie opisem fizycznych wysiłków zbawionych zmierzających do osiągnięcia zbawienia. Zbawienie, które dotyczy tylko wybrańców, zostało przez Boga zaplanowane z góry i jest trwałe. Oznacza to, że tak jak wybraniec nie może sam zbawienia przyjąć, tak też, będąc już zbawionym, nie może go utracić, gdyż zbawienie jest synonimem Ducha Bożego, a w kim Duch raz zamieszkał, tego już nie opuści. Jako symbolu albo metafory wspomnianej prawdy Biblia często używa słów takich jak „cierpliwość” czy „wytrwałość”. Nie opisują one cech charakteru człowieka zbawionego, lecz cechy charakterystyczne zbawienia, czyli Ducha Bożego, który jest wieczny, czyli „trwały”. Wybraniec Boży rozpoczyna swoją pielgrzymkę na tym świecie jako osoba niezbawiona, jako wróg Boga, czyli jako dziecko Szatana, będąc pod kontrolą tego ducha. Nie ma znaczenia, czy osoba ta sama od początku identyfikuje się z jakąś religią, czy nie. W pewnym momencie swojego życia, na przykład niedługo po poczęciu, jak w przypadku Jana Chrzciciela, albo tuż przed śmiercią, jak w przypadku złoczyńcy na krzyżu, osoba taka, chcąc czy nie chcąc, zostaje zbawiona, czyli przepełniona Duchem Bożym z woli Boga, bez udziału jej własnej woli. Zbawienie to proces nienamacalny, który odbywa się w duszy wybrańca, a polega na zmianie ducha w niej przebywającego, czyli na usunięciu z duszy starego ducha (ducha Szatana, który jest „grzechem”) i umieszczeniu w niej Ducha nowego (Ducha Bożego, który jest „Łaską”). To właśnie opisuje symbolika „oczyszczenia z grzechu” (z ducha Szatana) czy „przelania Krwi przez Jezusa”, czyli przelania Ducha Bożego, przeniesienia wybrańca z metaforycznej „ciemności” do metaforycznej „światłości”, czyli z królestwa Szatana do Królestwa Niebieskiego. Na końcu świata zbawienie wybrańca stanie się kompletne, co oznacza, że otrzyma on także duchowe ciało. Transformacja ta jest wewnętrzna (duchowa) i nie będzie widoczna na zewnątrz, dlatego w słowach Pawła Biblia mówi o „przemianie”. W innym miejscu Biblia mówi o „narodzeniu na nowo” i wyjaśnia, że chodzi o „narodzenie z Ducha” (J 3:3-7), a ten, który narodził się z Ducha, w którym mieszka Duch Chrystusowy (Rz 8:9-11), staje się prawdziwym (duchowym, a nie mechanicznym) czcicielem Boga (J 4:24). Brak zbawienia jest w Biblii często metaforycznie określany jako „życie według ciała”, w kontrze do bycia zbawionym, czyli „życia według Ducha”. Dlatego Jezus, jako Słowo Boże, stwierdza, że zbawienie odbywa się z Łaski, bez uczynków człowieka.
Nie dość, że zbawienie wybrańca nie zostanie rozpoznane przez niezbawionych, to jeśli w dodatku zbawiony wybraniec stanie się orędownikiem duchowego przekazu Biblii (objawienia Ducha), głosiciele przekazu fizycznego (pochodzącego od ducha Szatana) będą go traktować jak wroga. Wrogość ta ujawni się w ostrej różnicy poglądów i zaciekłych deklaracjach na temat własnego, „prawidłowego” przesłania Biblii, i może przyjąć nieprzyjemną formę. Kiedy dochodzi do konfrontacji dwóch przeciwnych przekazów, oznacza to „wojnę duchową”, czyli „wojnę Szatana z Bogiem”, której zwycięzcą może być wyłącznie Duch Boży. Dlatego w obronie własnych racji niewybrańcy często jako argumentu wspierającego ich rozumienie Słowa („Miecza”) wykorzystują własne przemyślenia, logiczne wywody, prawa i nakazy (np. prawa obowiązujące w judaizmie czy prawa kościelne), które są dziełem człowieka i które nie mają nic wspólnego z Bogiem. Fizyczny przekaz oparty na Biblii zawsze będzie w kontrze do jej przekazu duchowego – pierwszy głosi, że do zbawienia wymagany jest własny wkład, aktywność obrzędowa i praca człowieka, drugi głosi zakaz własnej pracy i wysiłków. Pierwszy głosi pracę duchową wykonywaną przez Szatana w niezbawionych (docelowo niewybrańcach), drugi głosi pracę duchową wykonywaną przez Boga w zbawionych wybrańcach.
Biblia została przez Boga napisana tak, że albo będzie odczytywana w sposób fizyczny, w zgodzie z duchem Szatana (co dotyczy wszystkich niezbawionych, a docelowo wszystkich niewybrańców), albo w sposób duchowy, w zgodzie z Duchem Bożym (co dotyczy wyłącznie zbawionych wybrańców).
To, że Paweł został posłany do Tesaloniczan „niczym owca między wilki”, jak czytamy, pokazuje, że chrześcijaństwo od samego początku skażone było błędem. Chodzi o to, że z jednej strony Jezus buduje niewidzialny Kościół Ducha, jednocząc chrześcijan duchowych, a z drugiej Szatan buduje widzialny kościół instytucjonalny, czyli chrześcijaństwo fizyczne. Dlatego Paweł, będąc obrazem Jezusa, wskazuje, że przekaz Biblii może być interpretowany błędnie, czyli „na własny sposób”, stając się źródłem własnego programu zbawienia, zaprojektowanego przez członków różnych wspólnot religijnych i ich przełożonych. Osoby niezbawione (a docelowo niewybrańcy) nie wchodzą w skład dzieła („pracy”) Bożego, dlatego „kroczą wbrew porządkowi", „nie według tradycji” (2Tes 3:6), przy czym oba wyrażenia to metafory, oznaczające, że program zbawienia, za którym podążają, jest niezgodny ze „słowem życia” (z duchowym przekazem Biblii). Nie ma to oczywiście nic wspólnego z „tradycją” tworzoną przez ludzi, która jest jedną z form przekazu fizycznego (działania ducha Szatana). Dlatego Paweł zaczyna swój wywód od stwierdzenia, żeby „słowo Pańskie rozszerzało się i rozsławiło”, przy czym czasownik „rozsławiło” powinien zostać przetłumaczony raczej jako „okryło chwałą” (2Tes 3:1). Jest to przekaz ewidentnie skierowany wyłącznie do wybrańców, których Bóg uczynił „naczyniami na swoją chwałę”. Z kolei Faryzeusze, symbolizujący przywódców religijnych wszelkiej proweniencji, przedstawiani są jako ci, którzy szukają własnej chwały. Są oni więc obrazem „pozornych wybrańców” (samozwańców) i ostatecznie zostają zdemaskowani jako niewybrańcy.
Biblia mówi, że Jezus przyszedł jako Słowo i że przez swoich nie został przyjęty. Z zasady Słowo Boże, które reprezentuje moc Bożą, przejawiającą się w formie duchowego przekazu Biblii, nie może zostać przyjęte przez nikogo, ani przez pozornych, ani przez prawdziwych wybrańców. Różnica polega jednak na tym, że w momencie zbawienia (czyli otrzymania Ducha Bożego) wybrańcy to Słowo przyjmują, otrzymując jednocześnie jego duchowe zrozumienie. Dlatego Paweł oddziela wybrańców od niewybrańców („ludzi przewrotnych i złych”), czyli tych, którzy otrzymali wiarę (Ducha Bożego), od tych, którzy twierdzą, że wiarę (Ducha) mają, a w rzeczywistości Jej nie mają (2Tes 3:2). Innymi słowy, „nie wszyscy są wiary Chrystusowej”, stają się nimi wyłącznie wybrańcy w momencie ich zbawienia, czyli „umocnienia i ustrzeżenia od Złego” (2Tes 3:3) lub „skierowania serca ku miłości Bożej i cierpliwości Chrystusowej” (2Tes 3:5). Oba zacytowane wyrażenia są obrazem daru Ducha Świętego dla Bożych wybrańców, którego owocami są „wiara”, „nadzieja”, „miłość” czy „cierpliwość”, pojęcia z których żadne nie opisuje przymiotów ludzkiego charakteru, a wszystkie są metaforami Boga. Zaufanie do Pawła, nakazy i wola ich wykonania, muszą więc być rozumiane metaforycznie, a nie fizycznie, i odnoszą się do „pewności w Panu”, że duchowa praca Boga zostanie wykonana. Zbawieni wybrańcy są jedynie ekspresją Boga i Jego duchowej pracy, czyli spełnienia woli Bożej. Nakaz wydany w imieniu Pana Jezusa Chrystusa, aby się wycofać, trzymać z dala (tłum. polskie: „stronić”; 2Tes 3:6) i unikać pozornych braci, którzy podążają bezczynnie („wbrew porządkowi i wbrew tradycji”) to opis efektu działania Łaski. Z jednej strony Bóg oddziela wybrańców od niewybrańców, a z drugiej niewybrańcy sami oddzielają się od wybrańców. W nauczaniu Biblii separacja duchowa to obraz śmierci duchowej, to znaczy, niewybrańcy, tworząc własny program zbawienia, pozornie (nieskutecznie) skazują na śmierć wybrańców, podczas gdy Boży plan zbawienia zakłada rzeczywiste (skuteczne) skazanie na śmierć duchową (wieczną) niewybrańców, czyli pozornych, samozwańczych wybrańców. Ów konflikt duchowy ujawnia się w postaci dwóch sprzecznych interpretacji Biblii. Dlatego czytamy, że Jezusowi i Jego uczniom Faryzeusze zarzucali postępowanie wbrew „tradycji starszych”, na co Jezus odparł, że „tradycja człowieka łamie przykazanie Boże” (Mt 15:2-3). Metaforycznie oznacza to, że ludzkie plany zbawienia stoją w ostrej opozycji do planu Bożego, co wynika z tego, że niewybrańcy czczą Boga wargami, podczas gdy ich serce (duch) jest daleko od Boga (Mt 15:8). Jezus podkreśla zatem, że synonimem przekazu fizycznego Biblii jest „czczenie wargami”, a więc czczenie pozorne – czczenie obcego boga (Szatana). Innymi słowy, Boga może czcić tylko Duch Boży (przebywający w zbawionych wybrańcach) a duch Szatana (przebywający w niewybrańcach) może czcić tylko Szatana, bez względu na ustne deklaracje niewybrańców. Boga nie da się czcić bez Ducha, którego Biblia metaforycznie określa jako „prawo wyryte w sercach” wybrańców. Podążanie za przekazem duchowym Biblii to inaczej „wykonywanie Prawa Ducha” (które ma wymiar wyłącznie niematerialny), czyli „podążanie za tradycją Bożą”. Wynika z tego, że słowa takie jak „wykonywanie” czy „wypełnianie” muszą być rozumiane jedynie metaforycznie i nie mają wymiaru dosłownego, czyli nie opisują żadnych działań wykonywanych przez człowieka. Odnoszą się one wyłącznie do duchowych działań „wykonywanych” przez Boga sferze niematerialnej i nienamacalnej, gdyż to sama obecność Ducha Bożego w zbawionym wybrańcu jest wypełnieniem duchowego Prawa Bożego. Jednocześnie niewybrańcy podlegają prawu grzechu i śmierci, czyli mają w swych sercach „wyryty” grzech, co jest metaforą obecności w nich ducha Szatana, a ich przeznaczeniem jest śmierć wieczna, to znaczy, wieczna egzystencja w duchowym „królestwie Szatana”. Wyrażenie „Prawo Ducha” symbolicznie opisuje skuteczną, duchową pracę Boga, którą wykonuje On w wybrańcach, natomiast wyrażenie „prawo grzechu i śmierci” opisuje nieskuteczną, duchową pracę Szatana, którą wykonuje on w niewybrańcach.
Wybrańcy są emisariuszami Boga, a niewybrańcy emisariuszami Szatana. Dlatego w Biblii zbawieni wybrańcy nazywani są „ludźmi duchowymi”, a niewybrańcy „ludźmi cielesnymi”, przy czym opozycja „duchowy-cielesny” jest jedynie metaforą kontrastu pomiędzy Duchem Bożym a duchem Szatana. Należy też zaznaczyć, że rozwój duchowy jest stopniowy – od metaforycznych „niemowląt” do „dorosłych”, od metaforycznego „mleka” po „pokarmy stałe” (1Kor 3:1-2), w zależności od liczby otrzymanych „talentów”. Wyrazem duchowej dojrzałości jest zrozumienie, że Bóg jest Alfą i Omegą, czyli Początkiem i Końcem zbawienia wybrańca, co oznacza, że wybraniec jest tylko biernym narzędziem („sługą”) w rękach Boga, sam nie mając żadnej siły sprawczej. Stąd Paweł i Apollos przedstawiani są w Biblii jako „siejący” i „podlewający”, sami nic nie znacząc, natomiast Bóg określany jest jako Ten, który „daje wzrost” (1Kor 3:5-7). Z drugiej strony, zarówno „siejący”, jak i „podlewający” stanowią jedność w Chrystusie, są więc zjednoczeni w tym samym Duchu. Zatem ich „trud” to trud Boży, a ich metaforyczna „zapłata” („nagroda”) to dar zbawienia, którego w rzeczywistości wybrańcy nie otrzymują w rezultacie swoich wysiłków, a tylko dlatego, że Bóg postanowił ich bezwarunkowo obdarować. Ze względu na Łaskę, którą otrzymali od Boga, wybrańcy określani są metaforycznie jako „pomocnicy Boga”, „uprawa Boża” oraz „budowla Boża”. Innymi słowy, choć wybrańcy są „kamieniami duchowymi” i uczestniczą w budowie Bożej Świątyni na fundamencie Ducha Świętego, to Biblia z naciskiem podkreśla, że jedynym, prawdziwym fundamentem tej duchowej „budowli” jest Jezus Chrystus, czyli sam Bóg (1Kor 3:1-16).
„Naśladowanie” albo „podążanie” za tradycją, czyli w tym kontekście nauką Bożą (przekazem duchowym Biblii), przeciwstawiane jest „buntowi”, „marszowi poza porządkiem”, „zaniedbaniem obowiązków” lub „bezczynnością”. Wiemy jednak, że z samej natury Bożego planu zbawienia wynika, że nikt nie może pracować, by na zbawienie zasłużyć, co Biblia podkreśla w słowach: „U ludzi to niemożliwe, lecz u Boga wszystko jest możliwe” (Mt 19:26), które następnie wyjaśnia: „Nikt nie może przyjść do Mnie, jeżeli go nie pociągnie Ojciec, który Mnie posłał; Ja zaś wskrzeszę go w dniu ostatecznym” (J 6:44).
Opis Stworzenia, który często podawany jest jako dowód na to, że zamiarem Boga było, aby człowiek pracował, w rzeczywistości jest kolejną metaforą dotyczącą prawa grzechu i śmierci, skupiającą się na symbolice Drzewa Poznania Dobra [i] Zła. Zerwanie owocu z tego drzewa to obraz tego, że człowiek od samego początku podlega prawu i zwierzchnictwu (woli) ducha Szatana. To, co kościoły nazywają „wolną wolą” człowieka, jest we wspomnianym opisie demaskowane jako wola Szatana. Wolną wolę i wolny wybór ma jedynie Bóg. Symbolika „Pierwszego Człowieka” i „ogrodu Eden” ukazuje człowieka jako pozornego sługę Bożego, a środowisko, w którym funkcjonuje, jako pozorny raj. Jednakże objawienie samego duchowego Zła (ducha Szatana) i złej duchowej natury człowieka (opanowanej przez tego ducha) ma miejsce dopiero w czasie Sądu, którego natura jest także duchowa i nie objawia się w sposób namacalny. Każdy z nas przychodzi na świat jako „sługa” (duch) Szatana. Dla garstki wybrańców Bóg przygotował „akt Łaski” (transformacji duchowej), zgodnie z którym muszą się oni „narodzić na nowo”, czyli z Ducha Bożego. W ich duchowej naturze Bóg musi dokonać realnego przemienienia – usunąć z nich ducha Szatana i zastąpić go Duchem Bożym. Wówczas wybraniec staje się rzeczywistym „sługą” Bożym, bo od tej pory ma tego samego Ducha, co Bóg i w wymiarze duchowym „wykonuje” pracę i wolę Bożą.
Ponadto opis Stworzenia zawiera symbolikę odnoszącą się do „pracy” i „odpoczynku” samego Boga, która to symbolika nie opisuje nakazu pracy podczas sześciodniowego tygodnia pracy ani zakazu pracy fizycznej w niedzielę czy w szabas, lecz jest obrazem zbawienia Bożych wybrańców. Starotestamentowy dzień szabasu (dzień odpoczynku) to zarazem obraz zbawienia duszy (zadatku Ducha Świętego), jak i zbawienia ciała, czyli obraz kompletności zbawienia. Zbawienie jest bowiem pełnym odpoczynkiem w Łasce Boga i zakazem wykonywania jakiejkolwiek pracy w celu osiągnięcia zbawienia. Jest to więc obraz absolutnej prerogatywy Boga. Stąd „szabas” jest często obrazem pracy wykonywanej przez Boga w wybrańcach, a jednocześnie obrazem zakazu pracy wynikającej z własnego programu zbawienia – niemożliwości zbawienia z uczynków człowieka. Konfrontacje pomiędzy Jezusem i uczniami a Faryzeuszami są metaforą konfrontacji pomiędzy przekazem Ducha (Bożym programem zbawienia w jedności z Duchem Bożym) a przekazem fizycznym (ludzkim programem zbawienia w jedności z duchem Szatana).
Analizując opisy życia pierwszych patriarchów, takich jak Abraham (metaforyczny „ojciec narodów”), Izaak (metaforyczne „dziecko obietnicy”) i Jakub („Izrael”, czyli „Książę Boży”), dostrzegamy, że wszelkie „dobrodziejstwa”, które ich spotkały, wynikały z błogosławieństw Bożych, a nie z ich własnej pracy. Przykład Jakuba doskonale ilustruje naukę Biblii o predestynacji (przeznaczeniu z góry), gdyż czytamy, że Jakub został wybrany do zbawienia jeszcze przed stworzeniem świata. Natomiast Ezaw, jego brat bliźniak, jest przedstawiany jako obraz niewybrańców:
„Bo gdy one jeszcze się nie urodziły ani nic dobrego czy złego nie uczyniły – aby niewzruszone pozostało postanowienie Boże, powzięte na zasadzie wolnego wyboru, zależne nie od uczynków, ale od woli powołującego – powiedziano jej: starszy będzie służyć młodszemu, jak jest napisane: Jakuba umiłowałem, a Ezawa miałem w nienawiści.” (Rz 9:11-13)
Jakub i Ezaw są w Biblii od samego początku aż do końca obrazami bytów duchowych. Jakub obrazuje Ducha Bożego i wybrańców, a Ezaw – ducha Szatana i niewybrańców. Wynika stąd, że ani wybraniec nie może stać się niewybrańcem, ani niewybraniec wybrańcem. To dwa różne, nieprzenikające się nawzajem dominia duchowe. Jeśli człowiek twierdzi, ze jest inaczej, to tak jakby chciał zmieniać wolę Bożą. W kościołach głosi się, że każdy, kto werbalnie i intelektualnie zwróci się do Boga, jest wybrańcem, a zbawienie traktowane jest w kategoriach gry o życie wieczne, podczas której zbawienie na przemian zyskuje się i traci, w zależności od tego, czy w danej chwili wykonuje się więcej moralnie dobrych uczynków (pracuje się na zbawienie), czy uczynków moralnie złych (grzeszy się). Nauka kościoła twierdzi też, że ofiara Jezusa miała wymiar dosłowny, w sensie fizycznej śmierci mężczyzny o imieniu Jezus, i że została złożona za wszystkich mieszkańców świata, a do człowieka należy jedynie „wybrać życie”, tak jak w markecie wybiera się towar z półki, i w ten sposób zapieczętować własne duchowe przeznaczenie. Tymczasem Bóg nie może wszystkich skazać ani wszystkich zbawić, bo nauka Biblii o wiecznej separacji pomiędzy dominium Boga a dominium Szatana, którą Biblia metaforycznie przedstawia w postaci kontrastu pomiędzy „niebem” a „piekłem”, byłaby bezcelowa. Kiedy mowa o tym, że „Bóg poddał wszystkich nieposłuszeństwu, aby wszystkim okazać swe miłosierdzie” (Rz 11:32), to chodzi tu o poddanie dosłownie wszystkich ludzi władzy Szatana, a okazanie Łaski jedynie wszystkim wybrańcom. To podobne rozumowanie jak to, które zastosowali autorzy amerykańskiej Deklaracji Niepodległości, która mówi, że „wszyscy ludzie są równi, że zostali obdarzeni przez swego Stwórcę pewnymi niezbywalnymi prawami, wśród których jest prawo do życia, wolności i szczęścia”. W ich rozumieniu słowo „wszyscy” nie oznaczało jednak kobiet, czarnych, biednych i homoseksualnych. Oznaczało jedynie białych, majętnych, heteroseksualnych mężczyzn, a zatem nie dosłownie „wszystkich ludzi”.
Wracając do tematu, Bóg dodaje, że „dary łaski i wezwanie Boże są nieodwołalne” (Rz 11:29), co oznacza, że człowiek nie ma mocy, żeby samodzielnie uzyskać, ani żeby samodzielnie zrzec się zbawienia. Bo zbawienie to Duch Boży, dar Ducha Świętego, moc Boża przeznaczona wyłącznie dla wybrańców.
Należy zatem jeszcze raz podkreślić, że w Biblii słowo „praca” nie może być rozumiane jako „praca fizyczna” ani „praca umysłowa”. Jest ono jedynie obrazem pracy duchowej wykonywanej albo przez Szatana, w przypadku niezbawionych (a docelowo niewybrańców), albo przez Boga, w przypadku zbawionych wybrańców.
Jeśli chodzi o metaforę „lat tłustych” i „lat chudych”, czyli interpretacji znaczenia snu Faraona dokonanej przez Józefa, widzimy w niej obraz przekazania zbawienia poganom. Ma ono miejsce w tak zwanych „czasach ostatecznych”, czyli w okresie określanym w Biblii jako „Wielki Ucisk” (Mt 24:15; lub „wielki głód” w Dz 7:11). Okres ten oznacza (powtórne) „przyjście Jezusa Chrystusa”, czyli zesłanie Ducha Bożego w ramach „Późnego Deszczu”. Ów okres transformacji obrazuje oczekiwanie na zesłanie Ducha Świętego, co Biblia często przyrównuje do okresu „głodu” lub „postu”. Na przykład misja Jezusa, trwająca od Jego chrztu do ukrzyżowania, przyrównana jest do głodu za czasów Eliasza, natomiast zesłanie Ducha Świętego obrazowane jest jako zesłanie upragnionego „deszczu zbawienia” – w tym przypadku w ramach „Wczesnego Deszczu” (Jkb 5:7,17-18). Zatem znaczenie snu Faraona nie ma nic wspólnego z wytężoną pracą, albo magazynowaniem żywności w okresie „lat tłustych”. Czytając tę historię, odnosi się wrażenie, jakoby bracia Józefa sprzedali go do Egiptu, ale ostatecznie okazuje się, że było to częścią Bożego planu: „Zatem nie wyście mnie tu posłali, lecz Bóg, który też uczynił mnie doradcą faraona, panem całego jego domu i władcą całego Egiptu” (Rdz 45:8).
Przypowieść o robotnikach w winnicy pokazuje, jak z perspektywy Boga wszyscy są duchowo „bezczynni”. Pomimo, że odnosi się wrażenie, że gospodarz zatrudnia kilka grup robotników i że każdy z nich uzyskuje tę samą zapłatę, „pierwsi” kwestionują wolę właściciela winnicy i wynoszą się ponad „ostatnich”. W konsekwencji wygranymi są „ostatni”, a przegranymi „pierwsi”, przy czym owi „pierwsi” to obraz samozwańczych wybrańców, czyli niewybrańców, a „ostatni” to obraz rzeczywistych wybrańców (Mt 20:1-16). Metafora ta pokazuje, że prawdziwa „zapłata” (zbawienie) wiąże się z Łaską Bożą, a nie z uczynkami człowieka, bez względu na to, jak intensywnie by ten człowiek nie pracował i jak mocno by się nie starał i nie domagał zbawienia.
Z kolei przypowieść o Synu Marnotrawnym (Łk 15:11-32) to, wbrew popularnej opinii, nie historia o człowieku, który prowadził hulaszcze życie, trwonił majątek z nierządnicami, a następnie, w czasie głodu, podjął się hańbiącej pracy jako pastuch świń. To metaforyczny obraz rozdzielenia Ducha Bożego pomiędzy wybrańcami, którzy do czasu zbawienia są duchowymi nierządnicami, obraz śmierci i zmartwychwstania Jezusa oraz obraz powrotu Jezusa jako Ducha w czasach ostatecznych, bo w tej przypowieści Syn Marnotrawny reprezentuje właśnie Jezusa. Drugi syn, który na wieść o uczczeniu powrotu Młodszego Syna uniósł się gniewem, wskazując na własną wierność w przestrzeganiu przykazań Ojca, to obraz „syna zatracenia”, czyli Szatana, który posłuszeństwo mierzy wykonywaniem przepisów prawa. Tymczasem prawo jest obrazem gniewu Bożego, metaforą przeznaczenia na śmierć. To właśnie dlatego starszy syn nie bierze udziału w „uczcie weselnej”, gdyż z uczty tej wykluczeni są Szatan i wszyscy niewybrańcy.
Warto przy okazji podkreślić, że w przekazie fizycznym opartym na Biblii, czyli w nauczaniu instytucjonalnych kościołów, powtarza się stwierdzenie, „że nikt nie zna dnia ani godziny”, które jest źródłem doktryny o tym, że każdy członek kościoła ma nieustający obowiązek wykonywania pracy i że ludziom leniwym należy się nagana. Świadczy to o odcięciu Szatana i niewybrańców od poznania duchowego przekazu Biblii, który wyraźnie wskazuje, że wiedza duchowa, w tym znajomość kalendarza Biblii, jest wiedzą przeznaczoną i zarezerwowaną wyłącznie dla wybrańców Bożych.
Zatem poniższy werset wcale nie mówi o niemożności poznania momentu ukończenia Bożego planu zbawienia:
„Lecz o dniu owym lub godzinie nikt nie wie, ani aniołowie w niebie, ani Syn, tylko Ojciec.” (Mk 13:32)
Błąd powielany przez teologów i nauczycieli różnych denominacji chrześcijańskich, którzy powołują się na powyższy werset, wynika przede wszystkim z tego, że słowo „syn” powinno w nim zostać zapisane małą literą, gdyż nie odnosi się ono do Boga, a do Szatana, czyli do „syna zatracenia”:
„Niech was w żaden sposób nikt nie zwodzi, bo [dzień ten nie nadejdzie], dopóki nie przyjdzie najpierw odstępstwo i nie objawi się człowiek grzechu, syn zatracenia, który się sprzeciwia i wynosi ponad wszystko, co nazywa się Bogiem lub tym, co odbiera cześć, tak że zasiądzie w świątyni Boga dowodząc, że sam jest Bogiem.”(2 Tes 2:3-4)
„Nie potrzeba wam, bracia, pisać o czasach i chwilach. Sami bowiem dokładnie wiecie, że dzień Pański przyjdzie tak, jak złodziej w nocy. Kiedy bowiem będą mówić: «Pokój i bezpieczeństwo» - tak niespodzianie przyjdzie na nich zagłada, jak bóle na brzemienną, i nie ujdą. Ale wy, bracia, nie jesteście w ciemnościach, aby ów dzień miał was zaskoczyć jak złodziej. Wszyscy wy bowiem jesteście synami światłości i synami dnia. Nie jesteśmy synami nocy ani ciemności. Nie śpijmy przeto jak inni, ale czuwajmy i bądźmy trzeźwi! Ci, którzy śpią, w nocy śpią, a którzy się upijają, w nocy są pijani. My zaś, którzy do dnia należymy, bądźmy trzeźwi, odziani w pancerz wiary i miłości oraz hełm nadziei zbawienia. Ponieważ nie przeznaczył nas Bóg, abyśmy zasłużyli na gniew, ale na osiągnięcie zbawienia przez Pana naszego Jezusa Chrystusa, który za nas umarł, abyśmy, czy żywi, czy umarli, razem z Nim żyli. Dlatego zachęcajcie się wzajemnie i budujcie jedni drugich, jak to zresztą czynicie.” (1Tes 5:1-11)
Zachęta do „czuwania” i „trzeźwości”, w kościołach interpretowana jest fizycznie, jako nawoływanie do intensywnej pracy własnej. W rzeczywistości słowa te opisują efekt zbawienia wybrańców Bożych, „dzieci dnia”, którzy metaforycznie „czuwają i są trzeźwi”, gdyż posiadają w swych duszach Ducha Bożego, będąc symbolicznie „odziani w pancerz wiary i miłości oraz hełm nadziei zbawienia”. Wszystko to wynika z przeznaczenia przez Boga, a nie z własnej woli człowieka.
„Łaską bowiem jesteście zbawieni przez wiarę. A to pochodzi nie od was, lecz jest darem Boga: nie z uczynków, aby się nikt nie chlubił. Jesteśmy bowiem Jego dziełem, stworzeni w Chrystusie Jezusie dla dobrych czynów, które Bóg z góry przygotował, abyśmy je pełnili.” (Ef 2:8-9)
Podsumowując, wyrażenie: „Kto nie chce pracować, niech też nie je!” nie dotyczy pracy fizycznej, ani w kontekście gospodarczym, ani w kontekście zbawienia. Nie oznacza, że każdy mieszkaniec świata ma obowiązek pracy, bo w przeciwnym razie nie zasługuje na swoje pożywienie. A jest tak dlatego, że stosunki gospodarcze Biblii w ogóle nie interesują. Ludzie mogą sobie organizować pracę, jak chcą, albo w ogóle nie pracować, jeśli mają taką możliwość. Nie ma to żadnego znaczenia ani żadnego wpływu na ich stan duchowy.
Wyrażenie to nie oznacza też, że na zbawienie należy intensywnie pracować i wkładać w nie własny wysiłek. Takie przesłanie głoszą kościoły, a wynika ono z fizycznej interpretacji Biblii jaką stosują kościelni nauczyciele. Interpretacja ta ma swoje źródło w nauczaniu wynikającym z obecności w tych nauczycielach ducha Szatana.
Zgodnie z duchowym przekazem Biblii, płynącym z nauki Ducha Bożego, słowo „praca” jest jedynie metaforą dzieła duchowego, niewidzialnego, wykonywanego przez Ducha Bożego w zbawionych wybrańcach, którzy w wyniku Bożej pracy otrzymują za darmo duchowy pokarm, czyli „Chleb z Nieba”. Pokarmem tym jest oczywiście sam Bóg, Duch Święty, co oznacza, że każdy zbawiony wybraniec ma zagwarantowane życie wieczne w duchowym Królestwie Bożym, bez jakiegokolwiek udziału własnych uczynków (bez własnej pracy). Wszystko bowiem zawdzięcza duchowej pracy Boga, swojego Zbawiciela.