DANIEL 12
  • WPROWADZENIE
  • O CZYM JEST BIBLIA? CZY DA SIĘ STREŚCIĆ JEJ PRZESŁANIE?
    • ​I. Przekaz fizyczny Biblii
    • ​II. Przekaz duchowy
    • III. Stworzenie świata w ujęciu duchowym
    • ​IV. Wieża Babel, Potop oraz Sodoma i Gomora w ujęciu duchowym
    • V. Czy Abraham był zalążkiem instytucji kościelnej?
    • VI. Czy wyprowadzenie Izraela z Egiptu było początkiem instytucji kościelnej?
    • VII. Nowy Testament w ujęciu duchowym
    • VIII. Separacja jako sedno planu zbawienia​
  • KSIĘGA DANIELA 12 ZAPOWIADA CZAS ZROZUMIENIA BIBLII
  • TŁUMACZENIA BIBLII
    • 1. Kilka przykładowych błędów w tłumaczeniu Biblii
    • 2. Konkordancje i Biblie interlinearne - dostęp do oryginału Biblii
    • 3. Przykład wykorzystania konkordancji
  • BIBLIA UKRYWA GŁĘBOKIE DUCHOWE ZNACZENIE
    • 1. Dwie ścieżki
    • 2. Pojęcie dobra i zła według człowieka i Boga
    • 3. Duchowa mądrość Boża a fizyczna mądrośc ludzka
  • BÓG I SZATAN
  • ANIOŁY I DEMONY
  • PRAWO A ŁASKA
    • 1. Natura grzechu – prawo natury
    • 2. Prawo Mojżesza
    • 3. Prawo jako wiedza o grzechu
    • 4. Obietnica dla Abrahama
    • 5. Spór pomiędzy apostołami o prawo
    • 6. Prawo znajduje nas grzesznikami
    • 7. Zacząwszy duchem, chcecie teraz kończyć ciałem?
    • 8. Na cóż więc prawo?
    • 9. Wychowanie i instruktaż poprzez prawo
    • 10. Narodziny z obietnicy a uczynki z prawa
    • 11. Prawo garncarza – wybór z góry
    • 12. Prawo a wiara i miłość
    • 13. Prawo a posłuszeństwo
    • 14. Łaska i uczynki to sprzeczność
    • 15. Żydzi a poganie
    • 16. Chrystus jako pierwociny zbawienia
    • 17. Pierwszy Adam i ostatni Adam
    • 18. Śmierć panująca od Adama do Mojżesza
    • 19. Chrzest duchowy
    • 20. Nie pozwól grzechowi panować w twoim śmiertelnym ciele
    • 21. Grzech to własna praca na zbawienie
    • 22. Związek małżeński – z Prawa czy z Łaski?
    • 23. Prawo jest grzechem czy jest święte?
    • 24. Umysł (Prawo Boże) a ciało (prawo grzechu)
    • 25. Ciało cielesne a duch cielesny
    • 26. Podobieństwo grzechu i umieranie w życiu
    • 27. Życie według ciała a życie według ducha
    • 28. Zmartwychwstanie fizyczne a zmartwychwstanie duchowe
    • 29. Adopcja do Królestwa Bożego
  • KONTROWERSJE WYNIKAJĄCE Z DOSŁOWNEGO ODBIORU BIBLII
    • 1. Wyłup sobie oko i obetnij rękę
    • 2. Czy Bóg to mówi ze względu na woły?
  • PRZYPOWIEŚCI W BIBLII
    • WSTĘP
    • 1. Syn Marnotrawny
    • 2. Wdowi grosz
    • 3. O pszenicy i chwaście
    • 4. Kto nie pracuje niech też nie je
    • 5. Korzeniem wszelkiego zła jest chciwość pieniędzy
    • 6. Proście, szukajcie i kołaczcie
  • KALENDARZ MIESIĘCZNY W BIBLII
  • POTOP ZA DNI NOEGO I KALENDARZ OD STWORZENIA​
    • 1. Sprzeczności wynikające z fizycznego rozumienia opisu Potopu a jego poprawność duchowa
    • 2. Data potopu w świetle kalendarza stworzenia
    • 3. Kalendarz 360-dniowy na tle innych kalendarzy
    • 4. 40 dni i 40 nocy >
      • 4.1. Pierwsze 40 dni i 40 nocy Mojżesza
      • ​4.2. Drugie 40 dni i 40 nocy Mojżesza
      • 4.3. 40 dni i 40 nocy Eliasza
      • 4.4. 40 dni i 40 nocy Jezusa
    • 5. Chrzest Jezusa
    • 6. Wydarzenia po chrzcie Chrystusa związane są z symboliką 40 dni i 40 nocy
    • 7. Data Ukrzyżowania i ustanowienia Eucharystii​
    • 8. Chronologia Potopu
    • 9. Zależności czasowe >
      • 9.1 Komentarz do zależności czasowych
    • Podsumowanie
  • GRZECH
    • 1. Nieczystość duchowa
    • 2. Odejście od dobra – definicja grzechu
    • 3. Pojęcie grzechu a zasady moralne
    • 4. Prawo grzechu i śmierci
    • 5. Kto jest bez grzechu, niech rzuci kamieniem
    • 6. Klasyfikacja grzechów
    • 7. Grzech śmiertelny i grzech powszedni
    • 8. Grzechy świadome i nieświadome
    • 9. Grzech ukryty
    • 10. Grzech niewybaczalny – przeciwko Duchowi Świętemu
    • 11. Siedem grzechów głównych
    • 12. Pięć grzechów
    • 13. Grzech kazirodztwa
    • 14. Grzechy języka
    • 15. Grzech wulgaryzmu
    • 16. Rozumienie grzechu przez kapłanów ziemskich
    • 17. Izrael i kościół jako obraz grzeszników
    • 18. Pułapka własnego programu zbawienia
    • 19. Modlitwa, wyznanie grzechów, pokuta
    • 20. Sakramenty kościelne a wymazanie grzechów
    • 21. Oczyszczenie z grzechów, chęć bycia lepszym
    • 22. Chrzest i wiara w walce z grzechem
    • 23. Dzieci, rodzice i współmałżonkowie a grzech
  • GRZECH PIERWORODNY
    • 1. Poczęcie w grzechu; grzech ludzkości
    • 2. Szatan a grzech
    • 3. Więź duchowa z Bogiem
    • 4. Więź duchowa z Szatanem
    • 5. Dwie moce duchowe
    • 6. Grzech wszedł na świat przez człowieka
    • 7. Pierwszy Adam i ostatni Adam
  • PREDESTYNACJA
  • CZYŃCIE SOBIE ZIEMIĘ PODDANĄ
  • CHRZEŚCIJAŃSTWO A WEGETARIANIZM - wstęp
    • CHRZEŚCIJAŃSTWO A WEGETARIANIZM - szczegóły
  • DEKALOG - DZIESIĘĆ PRZYKAZAŃ BOŻYCH
    • Dekalog - Wstęp
    • 1. Nie będziesz miał bogów cudzych przede mną
    • 2. Nie będziesz czynił żadnej rzeźby ani żadnego obrazu
    • 3. Nie będziesz wzywał imienia Pana
    • 4. Pamiętaj o dniu szabatu, aby go uświęcić
    • 5. Czcij ojca twego i matkę twoją
    • 6. Nie będziesz zabijał
    • 7. Nie będziesz cudzołożył
    • 8. Nie będziesz kradł
    • 9. Nie będziesz wydawał fałszywego świadectwa
    • 10. Nie będziesz pożądał domu bliźniego twego
  • CZY JEZUS BYŁ FIZYCZNYM CZŁOWIEKIEM?
  • POBYT JEZUSA NA ZIEMI
  • A WY ZA KOGO MNIE UWAŻACIE? PRAWDZIWY A FAŁSZYWY MESJASZ
  • DROGA KRZYŻOWA
    • 1. Pan Jezus na śmierć skazany
    • 2. Pan Jezus bierze krzyż na ramiona swoje
    • 3. Pierwszy upadek Pana Jezusa
    • 4. Pan Jezus spotyka swą matkę
    • 5. Szymon Cyrenejczyk pomaga nieść krzyż Jezusowi
    • 6. Święta Weronika ociera twarz Pana Jezusa
    • 7. Pan Jezus upada pod krzyżem po raz drugi
    • 8. Pan Jezus pociesza płaczące niewiasty
    • 9. Trzeci upadek Pana Jezusa
    • 10. Pan Jezus z szat obnażony
    • 11. Pan Jezus przybity do krzyża
    • 12. Pan Jezus umiera na krzyżu
    • 13. Pan Jezus zdjęty z krzyża
    • 14. Pan Jezus złożony do grobu
    • 15. Zmartwychwstanie Chrystusa
  • JUDASZ
  • SZABAT A DZIEŃ PAŃSKI
  • MODEL RODZINY
    • 1. Doskonałość stworzenia a doskonałość małżeństwa
    • 2. Związek jako „jedno ciało” i jego nierozerwalność
    • 3. Święta rodzina
    • 4. Monogamia i poligamia
    • 5. Nierząd i cudzołóstwo
    • 6. Małżeństwo z wyboru a małżeństwo z obcymi żonami
    • 7. Rozwody
    • 8. Komplementaryzm i egalitaryzm – rola męża i żony
    • 9. Biblia a naród
    • 10. Małżeństwo w kulturze chrześcijańskiej
    • 11. Sprzeczności i kontrowersje ze strony kościoła
    • 12. Status pierworodnego
    • 13. Bezżeństwo, owdowienie, osierocenie
    • 14. Obowiązki i odpowiedzialność rodziców
    • 15. Karcenie dzieci
  • MAŁŻEŃSTWO
  • IN VITRO, ADOPCJA, ANTYKONCEPCJA, ABORCJA I EUTANAZJA
    • 1. Bezpłodność i płodność – przekleństwo czy błogosławieństwo
    • 2. In vitro
    • 3. Kiedy zaczyna się życie: płód czy człowiek?
    • 4. Los zarodków
    • 5. Małżeństwo i prokreacja w imię miłości Bożej
    • 6. „Współpraca” człowieka z Bogiem
    • 7. Nieomylność kościoła. Eksperci duchowni. Naprotechnologia
    • 8. Adopcja a człowiek na zamówienie
    • 9. Przewodnik moralny a rozłam kościoła
    • 10. In vitro a spór moralny
    • 11. In vitro a spór społeczny
    • 12. Filozofia i etyka katolicka
    • 13. Antykoncepcja
    • 14. Aborcja
    • 15. Eutanazja i samobójstwo
    • 16. Nie zabijaj! – co znaczy być mordercą?
    • 17. Kościół a nauka
    • 18. Ewolucja poglądów kościoła
    • 19. Kto nie z nami, ten przeciwko nam
    • 20. Prawo Boże a sumienie
  • KAZIRODZTWO
  • HOMOSEKSUALNOŚĆ
  • (NIE)CZYSTY SEKS
  • SODOMA I GOMORA
  • CZY CZŁOWIEK JEST NIEŚMIERTELNY?
  • ŚMIERĆ, WSKRZESZENIE, REINKARNACJA
  • RELIGIA POKOJU CZY NIENAWIŚCI?
  • TRADYCJA PUŁAPKĄ
  • CZYŚCIEC
    • 1. Wiara Judy Machabejskiego w pośmiertne oczyszczenie z grzechów
    • 2. Znak Jonasza jako obraz czyśćca
    • 3. Odpuszczanie grzechów po śmierci w „tym wieku” albo w „przyszłym wieku”
    • 4. Oczyszczenie po śmierci lub oczyszczający i ocalający duszę ogień czyśćca
    • 5. Chłosta po śmierci
    • 6. Chrzest za zmarłych i miłosierdzie dla zmarłych
    • 7. Czyściec jako zwrot długu
    • 8. Nielitościwy dłużnik skazany na oddanie długu
    • 9. Czyściec jako kres wędrówki do życia wiecznego
    • 10. Możliwość wyjścia z otchłani
    • 11. Łono Abrahama
    • 12. Paruzja a czyściec
  • NAKAZ MISYJNY
  • DARMO DAWAJCIE – KOŚCIELNY BIZNES
  • PYTANIA I ODPOWIEDZI
  • KONTAKT
  • ENGLISH

VII. NOWY TESTAMENT W UJĘCIU DUCHOWYM


        Twoje narzędzia:

Biblia
Biblia hebrajsko-polska i grecko-polska
Strong's

UWAGA:
Powyższe linki do tekstów biblijnych udostępniamy wyłącznie dla wygody czytelnika. Znajdują się one jednak na stronach innych, niezależnych od nas autorów, których poglądy i opinie należą wyłącznie do nich, a zespół Projektu Daniel 12 tych poglądów nie autoryzuje ani nie podziela. Autoryzujemy jedynie teksty opublikowane na niniejszej stronie.

Czy nowotestamentowy Jezus to człowiek biologiczny?

W Nowym Testamencie czytamy znacznie więcej o roli Boga jako Zbawiciela, gdyż metafory zawarte w tej części Biblii odnoszą się do zbawczego aspektu Bożego planu w sposób bardziej bezpośredni. Naczelna postać tej opowieści to Jezus zwany Chrystusem, postać, która ilustruje rolę, jaką Bóg odgrywa we własnym planie zbawienia. Choć postać ta określana jest jako „Jezus z Nazaretu”, nie wolno nam w niej widzieć biologicznego, fizycznego człowieka. W tej historii Jezus to sam Bóg, który jest Duchem i który nigdy nie przestał Nim być. Wszelkie zatem opisy dotyczące narodzin, chrztu, wskrzeszania umarłych, uzdrawiania chorych i opętanych przez demony, opisy działalności charytatywnej i edukacyjnej Jezusa, a także Jego konfliktu doktrynalnego z Faryzeuszami i uczonymi w piśmie, który ostatecznie doprowadza do Jego uwięzienia i skazania na śmierć krzyżową za sprawą rzymskiego namiestnika Poncjusza Piłata, a następnie, w trzy dni po wykonaniu egzekucji i złożeniu martwego Jezusa w grobie, odkrycia przez Jego uczniów, że grób jest pusty, należy odczytywać wyłącznie metaforycznie. To, czy te wydarzenia rzeczywiście miały miejsce i czy postać Jezusa faktycznie istniała, nie ma tu żadnego znaczenia, a dociekanie tego nie powinno nas w ogóle interesować, bo nie o tym jest Biblia. Życie i działalność Jezusa to kolejna rozbudowana metafora działania Boga jako Ducha, realizującego Swój odwieczny plan odseparowania się od Szatana w sferze duchowej, poza fizycznością tego świata. W skrócie, w postaci Jezusa widzimy odzwierciedlenie zbawczej roli Boga, który jako Duch Boży „rodzi się” w każdym wybrańcu, który jest duchowym Kapłanem, składającym duchową ofiarę z samego Siebie jako Ducha Bożego, który przelewa Swoją „krew”, czyli Swojego Ducha, bo właśnie Ducha słowo „krew” symbolizuje, który „leczy” z nieuleczalnej choroby jaką jest „Grzech”, czyli duch Szatana, który duchowo „poucza” swoich wybrańców, tak że pojmują oni duchową naturę przesłania Biblii i duchową naturę zbawienia, który konfrontuje się z naukami przedstawicieli instytucji religijnych, opartymi na ich błędnym (bo pochodzącym od ducha Szatana) rozumieniu przesłania Biblii. Widzimy też rozbudowaną metaforę duchowej ofiary Boga, w ramach której identyfikuje się On ze słowami takimi jak „więzienie”, „wyrok”, „śmierć”, „przekleństwo” i „odrzucenie”, z których wszystkie w Biblii metaforycznie odnoszą się do duchowego Sądu spadającego na Szatana. Innymi słowy, opis ukrzyżowania Jezusa metaforycznie pokazuje, że aby zapewnić swoim wybrańcom życie wieczne w Swoim Duchowym Królestwie, a niewybrańców wraz z Szatanem odrzucić i odseparować się od nich na zawsze, skazując ich na wieczną egzystencję z dala od Siebie, Bóg w roli Sędziego i Kapłana dokonuje duchowego Sądu na Bogu w roli Syna i Baranka ofiarnego, którego metaforycznie „odrzuca”, tak jak w rzeczywistości odrzuca ducha Szatana. Owo metaforyczne odrzucenie wynika z tego, że do momentu zbawienia wybrańcy Boży są w stanie śmierci duchowej – nie dociera do nich duchowe przesłanie Słowa Bożego, gdyż mają w sobie ducha Szatana, zwanego „Śmiercią”. W ten symboliczny sposób Bóg-Jezus utożsamia się z wybrańcami. Ważne jednak, aby Boga nigdy nie utożsamiać bezpośrednio z grzechem, czyli z duchem Szatana, co jest powszechnym błędem wśród tych, którzy Jezusa utożsamiają z fizycznym człowiekiem. Jezus to postać biblijna, która opisuje Ducha Bożego, nazywana też Człowiekiem Niebieskim. Do momentu zbawienia wybrańcy są „grzesznikami” (posiadają bowiem „Grzech”, czyli ducha Szatana), skazanymi na śmierć wieczną, niejako dzieląc los z niewybrańcami. I tak jak Jezus z jednej strony symbolicznie umiera, a z drugiej strony symbolicznie zmartwychwstaje (a wraz z nim nawrócony „złoczyńca”, symbol wybrańców), powtarzając owo zmartwychwstanie „dnia trzeciego”, by zobrazować kompletność zbawienia – zbawienia duszy i ciała – tak i wybrańcy ostatecznie dostąpią zmartwychwstania duszy i ciała. To, że „Jezus bierze na siebie grzech” oznacza, że duchową walkę z Szatanem prowadzi sam i sam Szatana zwycięża. Zwycięstwo nad Szatanem „w Jezusie Chrystusie” dotyczy jednak tylko Bożych wybrańców, nad którymi Szatan traci tym samym kontrolę. Skutkiem klęski Szatana jest wyrzucenie ducha Szatana z duszy wybrańca (symboliczne oczyszczenie wybrańca z „Grzechu”), która od tego momentu staje się mieszkaniem Ducha Bożego. Tak jak w przypadku wyjścia z Egiptu podczas paschy i przejścia przez morze (które to przejście jest obrazem zbawienia wybrańców), w wyniku Sądu Bożego Szatan zostaje skazany na śmierć wieczną. Zwycięstwo Chrystusa ma więc podwójne znaczenie. Z jednej strony symbolizuje wybawienie wybrańców spod mocy Szatana, a z drugiej śmierć Szatana. Z innego punktu widzenia, Sąd, który odbywa się nad Jezusem, jest objawieniem Jezusa (Boga) jako Życia Wiecznego oraz objawieniem Szatana jako śmierci wiecznej. Celem Sądu jest więc separacja wybrańców od niewybrańców. Czytając to, można się zastanawiać, jak to jest w ogóle możliwe? Musimy jednak pamiętać, że patrzymy na to przez pryzmat naszych zmysłów i doświadczeń w materialnym świecie, w którym obecnie żyjemy, a mowa tu o działaniu nieskończonego, odwiecznego Ducha Bożego w świecie duchowym, rzeczywistości fizycznie niedostrzegalnej, pozostającej poza sferą materialną. Możemy się zatem poruszać tylko w obszarze z założenia ułomnych porównań i metafor.

Ostateczne zwycięstwo Ducha Bożego nad duchem Szatana ujawnia się w pełni w opowieści o zmartwychwstaniu Jezusa. Nie, nie odbyło się ono w biologicznym ciele człowieka. To, że zmartwychwstały Jezus ukazuje się uczniom, a wszystko wieńczy Jego wniebowstąpienie, którego uczniowie są świadkami, to jeszcze jeden metaforyczny opis podkreślający, że Duch Boży identyfikuje się z „Życiem”, podczas gdy Szatan, jako duch Bogu przeciwny, identyfikowany jest ze „śmiercią”. Słowa „życie” i „śmierć” nie mają nic wspólnego z biologią człowieka, z funkcjonowaniem ludzkiego organizmu, który w pewnym momencie ostatecznie przestaje działać i ulega chemicznemu rozkładowi. Wspomniane słowa symbolizują po prostu kontrast pomiędzy Bogiem i Szatanem, podkreślając wieczną separację pomiędzy domenami ich duchowego działania. Jeśli Bóg jest „Życiem”, w którego duchowym Królestwie wybrańcy mają zapewnioną wieczną egzystencję w zjednoczeniu z Jego Duchem, to Szatan jest „śmiercią”, w którego duchowym królestwie niewybrańcy mają zagwarantowaną wieczną egzystencję w zjednoczeniu z jego duchem i w separacji od Ducha Bożego. Dlatego Bóg opisuje Siebie jako „Zmartwychwstałego” a swoich wybrańców jako „zmartwychwstałych w Nim”, podkreślając w ten sposób, że ani On, ani obdarzeni Jego Duchem wybrańcy nie mają nic wspólnego z duchem Szatana, który jest „Wieczną Śmiercią”, i niewybrańcami, którzy pozostają w jego władzy, będąc z nim duchowo na wieki zjednoczeni. Innymi słowy, „zmartwychwstanie” to metafora władzy Boga nad Szatanem, słowo demonstrujące, że Duch Boży ma moc odseparować się na zawsze od ducha Szatana – jako Duch-Życie odłączyć się od ducha-śmierci, jako Duch-Światło odłączyć się od ducha-ciemności (co widać już w Księdze Rodzaju, gdzie Bóg metaforycznie oddziela światłość od ciemności), czy też jako Duch-Prawda oddzielić się od ducha-fałszu. Dlatego koncepcji zmartwychwstania nigdy nie wolno rozumieć dosłownie ani fizycznie. To koncepcja dotycząca sfery niewidzialnej, duchowej, a nie sfery widzialnej, fizycznej, pomimo że Biblia opisuje tę koncepcję wykorzystując porównania i metafory zaczerpnięte z ziemskiej rzeczywistości.

Czy Dzieje Apostolskie i nowotestamentowe listy opisują rzeczywisty początek instytucji kościelnej?

W dalszej części Nowego Testamentu czytamy, że działalność apostołów Jezusa po jego wniebowstąpieniu, którą inicjuje zesłanie na nich Ducha Świętego w postaci języków ognia, skutkuje rozprzestrzenianiem się wieści o Jezusie w kolejnych miastach i regionach, o czym dowiadujemy się z pozostałych pism tej części Biblii. Pisma te, tradycyjnie nazywane „listami”, są dla instytucjonalnych kościołów, zwłaszcza kościoła rzymskokatolickiego, który utrzymuje, że pochodzi bezpośrednio od Apostoła Piotra, niepodważalnym dowodem na to, że Bóg nakazał ludziom stworzyć ziemską instytucję kościelną (religię) w miejsce zgromadzenia, jakim był starożytny Izrael, podając przy tym szczegółowe przepisy określające, jak taka instytucja ma wyglądać. Kościół katolicki widzi się zatem jako bezpośredni wykonawca Bożego nakazu i spadkobierca Jezusa (przedstawiając Papieża jako „namiestnika” Chrystusa na ziemi) na gruncie nauczania mas, a przez to „pozyskiwania dla Boga” kolejnych „wyznawców”. Instytucja kościelna uznała bowiem, że ma obowiązek wspomagać Boga w realizacji Jego planu oraz moc przekonywania ludzi (dobrowolnie lub pod presją) do zbawienia i do „służenia Bogu”, przy czym wzrastającą liczbę swoich członków kościół uznaje za dowód, że Bóg mu błogosławi i że za jego pośrednictwem działa. Oczywiście ostatecznym celem instytucjonalnych chrześcijan jest przyłączenie do organizacji kościelnej wszystkich mieszkańców Ziemi, tak żeby nastała, rozumiana dosłownie, „jedna owczarnia i jeden pasterz”.

Jednocześnie od wieków trwają spory teologiczne, prawne i instytucjonalne o to, jak formalnie tego typu organizacja powinna funkcjonować. Powinna być hierarchiczna, czy kolektywna? Czy jej przywódcy mogą mieć własne rodziny, czy mają zachowywać celibat? Czy obrzędy zwane „sakramentami” mają moc nadprzyrodzoną, czy też są zwykłymi rytuałami, no i czy w ogóle powinny być odprawiane? Czy członkowie kościoła mają prawo samodzielnie czytać Biblię i dochodzić do własnych wniosków, czy powinni być jedynie biernymi odbiorcami nauk swoich przełożonych, bez prawa kwestionowania dogmatów? Jaką rolę w strukturze organizacji kościelnej mają odgrywać kobiety? Czy instytucja kościelna powinna brać czynny udział w życiu społecznym i politycznym, dążąc do integracji kościoła z władzami politycznymi, czy też powinna usunąć się w cień? Czy członkowie kościoła (i sam kościół) mają prawo do gromadzenia zasobów finansowych i do wygodnego życia, czy też powinni praktykować ascezę i ubóstwo? Czy kościół powinien prowadzić działalność charytatywną i misyjną? A co z jego działalnością biznesową? Do tego dochodzą spory o zakres kontroli kościoła nad życiem prywatnym jego członków – kwestia struktury rodziny i jej hierarchii (np. władzy męża nad żoną i rodziców nad dziećmi), kwestie dopuszczalnych i zakazanych relacji między ludźmi, dopuszczalnych i zakazanych form uprawiania seksu, łącznie z kwestią przerywania ciąży i metodami antykoncepcji. Lista tego typu dylematów nie ma końca. Wszystkie wymienione problemy kościoły próbują rozwiązać głównie na podstawie tego, co ich myśliciele znajdują w nowotestamentowych „listach” i jak rozumieją to, co tam znajdują, a także na podstawie własnych przemyśleń teologów i tak zwanych „ojców kościoła”. Pisze się na ten temat rozprawy, encykliki, książki, poradniki i artykuły. Wygłasza się kazania i przemowy. To właśnie tego typu dysputy doprowadziły do wielokrotnego rozpadu instytucji kościelnej, już od wczesnych lat jego istnienia, na przykład na kościół wschodni (bizantyjski) i zachodni (rzymski), który to rozpad przyspieszył w czasach protestanckiej reformacji i od tamtej pory nie zwalnia. Mijają wieki, a podziały jak były tak są. Kościoły zamiast zbliżać się do siebie w pojmowaniu przesłania Biblii, coraz bardziej się od siebie oddalają. W przeszłości wrogość pomiędzy poszczególnymi odłamami kościelnej instytucji prowadziła nawet do wybuchów przemocy, pogromów, czystek i wojen. Gdzie w tym wszystkim Bóg i jego duchowe przesłanie? Na to pytanie członkowie organizacji kościelnych nie potrafią udzielić odpowiedzi, a skonfrontowani z nim nierzadko reagują agresją.

Tymczasem wszystko, co Biblia zapisuje w „listach”, należy traktować dokładnie tak samo, jak całą resztę tej księgi, to znaczy, metaforycznie, a nie dosłownie. „Listy” nie mówią bowiem nic na temat instytucji kościelnej, jej struktury czy jej roli w obecnym świecie. Nie mówią też nic na temat zasad współżycia społecznego czy rodzinnego, ani na temat ludzkiego życia seksualnego. Jest tak dlatego, że Biblia w ogóle nie jest takimi kwestiami zainteresowana. Dyskusje na te tematy wynikają z braku dostępu ich uczestników do duchowego przesłania Biblii, to znaczy, ze stosowanej przez nich fizycznej interpretacji tekstów biblijnych. Z kolei fizyczne spojrzenie na Biblię pochodzi od ducha Szatana, który podszywa się pod Boga i przekonuje niewybrańców, że za pomocą swych materialnych ewangelii, opartych na dosłownym rozumieniu Biblii, oddają cześć Bogu.

Musimy zrozumieć, że Biblia w ogóle nie nakazuje zakładania żadnych instytucji ani organizacji kościelnych. Greckie słowo ekklesia oznacza „zgromadzenie” albo „kongregację”. Dzięki tłumaczom słowa te przyjęły się jako terminy religijne, których synonimem jest słowo „kościół”, utożsamiane głównie z instytucjonalnym zgromadzeniem chrześcijańskim. Jednakże przyjmując nawet fizyczny punkt widzenia, można zauważyć, że tego typu „zgromadzenia” odbywały się także w domach uczniów Jezusa. Jeszcze bardziej dobitny jest zwrot „zgromadzenie wokół Jezusa”, które należy rozumieć jako duchowe (nie fizyczne) zgromadzenie wokół Słowa Bożego. Zatem w sensie ściśle duchowym jest to odniesienie do „spotkania Boga” w duchowym przekazie Biblii.

Równocześnie biblijna konfrontacja Jezusa z przywódcami religijnymi, za którymi stoi Szatan, wskazuje, że to nie przypadek. Bóg przewidział taką kolej rzeczy. Wspomniana konfrontacja opiera się na Słowie Bożym – ściera się tu przekaz duchowy Boga z przekazem fizycznym Szatana, Prawda z fałszem. Próbując zamienić fałsz w prawdę, Szatan z przekazu fizycznego próbuje uczynić Boży program zbawienia, a z fizycznej instytucji kościelnej – Królestwo Boże. Równocześnie Szatan próbuje zdyskredytować przekaz duchowy, czyli naukę Jezusa, i to do tego stopnia, że sam czyni się Bogiem, a Boga czyni Szatanem. W ten sposób Szatan próbuje zastawić pułapkę na Jezusa (co Biblia obrazuje za pomocą metaforycznej dysputy na pustyni pomiędzy Szatanem a Jezusem). Patrząc jednak z perspektywy planu Bożego, który powstał jeszcze przed stworzeniem świata, widzimy, że w rzeczywistości to Szatan wpada w pułapkę zastawioną przez Jezusa, próbując interpretować wolę Jezusa ukrytą w Słowie Bożym na własny sposób, który w naszych opracowaniach określamy jako „przekaz fizyczny”. Pomimo, że Biblia jasno wskazuje na zwycięstwo Chrystusa, Szatan jakby wciąż żywi nadzieję, że może zmienić rzeczywistość duchową, to znaczy, przejąć dla siebie Bożych wybrańców i przejąć miejsce ich przeznaczenia, które Biblia nazywa „życiem wiecznym”. Dlatego w kontrze do Bożego programu zbawienia, Szatan tworzy własny.

Zatem z punktu widzenia duchowego przekazu Biblii, coś takiego jak ziemska instytucja kościelna w ogóle nie istnieje, a te, które istnieją, powstały z inicjatywy ludzi. Zostały one stworzone dla tych, którzy do Biblii podchodzą w sposób fizyczny, oczekując namacalnych dowodów, że „czczą Boga” i że współpracują z Nim w kwestii zbawienia własnego, jak i zbawienia tych, których rzekomo „nawracają” i przyłączają do swojego kościoła. Członkowie kościołów są przekonani o swojej przynależności do Boga właśnie dlatego, że należą do widzialnej instytucji religijnej, która zapewnia im poczucie bezpieczeństwa oraz ramy, które strukturyzują ich codzienne życie (np. cykliczne nabożeństwa, obrzędy czy święta, a także hierarchię społeczną i rodzinną). Dodatkowo mają poczucie, że współuczestniczą we własnym zbawieniu, mając nad nim kontrolę. Wierzą, że ich wieczne losy spoczywają w ich własnych rękach. Czują, że żeby zbawienie osiągnąć, muszą na nie zasłużyć, przestrzegając kościelnych zakazów i nakazów, które postrzegają jako „prawo Boże”. Są przekonani, że prowadząc życie „moralne” (tzn. zgodne z aktualnie obowiązującymi w ich kościele normami etycznymi), gromadzą zasługi, dzięki którym mogą się wkraść w łaski Boga, który w nagrodę obdaruje ich życiem wiecznym. Instytucja kościelna zapewnia swoim członkom poczucie celu i wartości własnej pracy, zmierzającej do osiągnięcia nagrody. Nie widzą oni problemu w tym, że ich praca ma wymiar fizyczny, a nagroda duchowy. Członkowie kościołów uznali bowiem, że wysiłkiem, który ma wymiar fizyczny, zarabia się na życie wieczne, które ma wymiar duchowy. Wyobrażają sobie, że Duch Boży czerpie radość z budowanych przez nich świątyń, odprawianych przez nich obrzędów, odmawianych modlitw i śpiewanych pieśni.

Kościół instytucjonalny zapewnia swoim członkom jeszcze coś, co dla każdego człowieka jest niezwykle istotne – poczucie wyższości nad innymi i prawo do ich osądzania. Wielu przynależność do kościoła zapewnia bowiem prestiż i przekonanie, że są moralnie „lepsi” niż wszyscy, którzy do kościoła nie należą. To z kolei przyczynia się do powstawania społecznych i rodzinnych konfliktów, o których niejednokrotnie już wspominaliśmy.

Zatem Biblia w ogóle nie nakazuje powoływania do życia żadnych kościelnych instytucji. Wszystko, co czytamy na temat wczesnych wspólnot chrześcijańskich i ich wewnętrznych problemów należy rozumieć wyłącznie metaforycznie, jako przesłanie o Kościele niewidzialnym, duchowym, o Ciele Chrystusa, o Królestwie Bożym nie z tego świata, które tworzą Boży wybrańcy. Jest to przesłanie o duchowym konflikcie pomiędzy Kościołem niewidzialnym (czyli Duchem Bożym) a kościołem ziemskim (czyli duchem Szatana). Wszystko sprowadza się więc do tego samego – odwiecznej konfrontacji Boga z Szatanem, w której Szatan jest na pozycji straconej. Areną tego konfliktu jest sposób pojmowania Słowa Bożego, czyli albo rozumienie go w sposób fizyczny, tak jak rozumieją je kościoły ziemskie, albo w sposób duchowy, tak jak rozumieją je wybrańcy. Wyłącznie Duch Boży jest bowiem kluczem do Biblii, który pozwala dostrzec jej przesłanie duchowe – Mądrość Bożą, a nie mądrość ziemską.

O tym właśnie opowiadają nowotestamentowe „listy”. Opisując przeróżne sytuacje z życia wspólnot chrześcijańskich, które mogły (ale wcale nie musiały) wydarzyć się w rzeczywistości, wykorzystują je jako metafory duchowego konfliktu, raz za razem nauczając, że duchowa Prawda (Duch Boży) stoi w opozycji do prawdy „ziemskiej” (ducha Szatana), przy czym Szatan robi wszystko, by upodobnić się do Boga i przekonać niewybrańców, że to właśnie jego sposób pojmowania Biblii, oparty na posłuszeństwie zakazom i nakazom moralnym, pozwala osiągnąć życie wieczne. Biblia nieustannie ostrzega, że Szatan usiłuje „być jak Bóg” (czytamy o tym już w Księdze Rodzaju), chce zająć Jego miejsce, dlatego naśladuje Boga, używając terminologii biblijnej, mówiąc o zbawieniu i potępieniu, o Chrystusie i o Bożej miłości.

Czy działalność Szatana jest namacalna?

Tymczasem członkowie ziemskich kościołów spodziewają się, że działalność Szatana będzie się przejawiać w sposób namacalny. Kojarzą ją więc z ludzką kłamliwością, nieskrępowanym seksem, chorobami, kataklizmami, przemocą, wojnami czy politycznymi tyraniami. Dlatego tak łatwo przychodzi im potępianie wszystkich, którzy według nich przejawiają „cechy szatańskie”, na przykład przestępców, homoseksualistów, krętaczy, rozwodników, ateistów i w ogóle każdego, kto nie przestrzega kościelnego kodeksu moralnego. Członkowie kościołów utożsamiają takie osoby ze „złem”, z wszystkim co uważają za „niemoralne”, czyli fizycznie lub psychicznie nieprzyjemne bądź zagrażające. Osoby te stają się łatwym celem potępienia i pogardy. Jednocześnie własnej przemocy, czy to psychicznej, czy fizycznej, członkowie kościołów nie dostrzegają. Tymczasem prawdziwym złem wylewającym się z kościelnych instytucji jest fałszywa, fizyczna interpretacja Słowa Bożego, czyli woli Bożej, a źródłem tej interpretacji jest duch Szatana.

I właśnie przed tym Biblia przestrzega. Ostrzega, by nie dać się nabrać na przejawy ludzkiego zła, bo one nie mają nic wspólnego z Szatanem. Biblia wyraźnie pokazuje, ze ludzie odbierani przez „pobożnych” jako godni potępienia „grzesznicy” niekoniecznie są niewybrańcami. Postać Jezusa wielokrotnie konfrontuje tę prawdę z poglądami „pobożnych”, zadufanych w sobie Faryzeuszy. Ani ludzki charakter, ani osobowość, ani sposób postępowania nie decydują o tym, czy ktoś jest wybrańcem, czy nie i czy ktoś ma ducha Bożego, czy nie, bo obecność Ducha Bożego nie przejawia się w formie miłego charakteru czy wyjątkowo zaangażowanej postawy społecznej. Duch Boży nie zmienia ani nie wpływa na charakter człowieka. Dlatego człowiek, którego inni mogą odbierać jako nieprzyjemnego, może być wybrańcem. I odwrotnie – człowiek, którego inni widzą jako pobożnego, przyjaznego, zaangażowanego członka kościoła wcale nie musi być wybrańcem. Ani jedno, ani drugie nie gwarantuje życia wiecznego i nie wpływa na Boży wybór.

Zatem, wbrew oczekiwaniom członków kościoła, działanie Szatana nie przejawia się w sposób namacalny. Nie ma nic wspólnego z tym, co ludzie odbierają jako „złe”, czyli w jakiś sposób dla nich nieprzyjemne. Przejawia się natomiast w niepojmowaniu prawdziwego, duchowego przekazu Biblii, w braku Mądrości Bożej i braku zrozumienia, że Biblia nie ma wymiaru fizycznego. Wymiaru fizycznego nie ma też zbawienie, gdyż jest to duchowe dzieło Boże, niezależne od ludzkich starań ani woli, nienamacalne i niemające nic wspólnego z ludzkimi instytucjami kościelnymi. Działanie Szatana przejawia się więc w zafałszowaniu duchowego przekazu Biblii, w odbieraniu Biblii w sposób dosłowny, fizyczny. Przejawia się w ewangeliach zaprojektowanych przez ludzi, bez względu na to, jak święte i popularne mogą się one wydawać.

Czytając nowotestamentowe „listy”, widzimy to na każdym kroku. Zauważamy metafory takie jak „wilki w owczych skórach”, czyli ci, którzy sprawiają wrażenie, że są wybrańcami, podczas gdy nimi nie są. Widzimy sformułowania takie jak „wyszli spośród nas, ale nie byli z nas”, które mówią o tym samym. Czytamy o konflikcie pomiędzy tym, co „duchowe” (związane z Duchem Bożym) a tym, co „cielesne” (związane z duchem Szatana), albo pomiędzy tym, co „prawdziwe” a tym, co „fałszywe”. Metafory te odnoszą się nie do konfliktów pomiędzy poszczególnymi ludźmi z ich różnymi zapatrywaniami doktrynalnymi, a do konfliktu pomiędzy Duchem Bożym (Prawdą) a duchem Szatana (Fałszem), który to konflikt z konieczności przedstawiany jest w Biblii metaforycznie, gdyż rozgrywa się w rzeczywistości spoza świata widzialnego.

Podsumowując, ani Stary, ani Nowy Testament nie nakazuje zakładania ziemskich instytucji kościelnych, wspólnot ani synagog. Wręcz przeciwnie – oba ostrzegają przed ich naukami i wykorzystują je jako metafory strażników fałszywego przesłania, które Szatan konstruuje na podstawie Biblii, przekonując niewybrańców, że jest to przesłanie pochodzące od Boga. Wszelkie (pozornie fizyczne) biblijne opisy zgromadzeń, wspólnot czy kościołów są jedynie metaforami opowiadającymi o Kościele Ducha Bożego, niewidzialnej wspólnocie wybrańców w Chrystusie, którzy na ziemi nie mają żadnego namacalnego czy instytucjonalnego przedstawicielstwa. Są metaforami walki pomiędzy odwiecznym Duchem Bożym a odwiecznym duchem Szatana, w której przewaga i zwycięstwo jest po stronie Boga.

Odwracając nieco sytuację, z punktu widzenia fizycznej interpretacji Biblii, można równie dobrze powiedzieć, że w Biblii nie ma ani nakazu zakładania ziemskich instytucji kościelnych, ani wyraźnego zakazu ich zakładania. Bóg jednak przewidział, że jako duch Mu wrogi, Szatan stworzy alternatywny program zbawienia, oparty między innymi na przynależności do ziemskiej instytucji religijnej, który odniesie spektakularny, choć pozorny sukces i który stanie się pułapką dla Szatana i niewybrańców, prowadząc do ich ostatecznej porażki.

Apokalipsa

Całość Biblii kończy niezwykle alegoryczna w swym wydźwięku księga zwana Objawieniem lub Apokalipsą, pełna skomplikowanej symboliki, która wydaje się mówić o przyszłości świata i jego ostatecznym końcu. Przez chrześcijan Apokalipsa (podobnie jak niektóre starotestamentowe księgi prorockie, pełne skomplikowanych „wizji”) uważana jest za jedną z najbardziej tajemniczych ksiąg Biblii, do dziś wzbudzając wiele kontrowersji i będąc źródłem niekończących się debat i spekulacji. Powołując się na nią, niektórzy oczekują powrotu Jezusa w formie cielesnej, widzialnej, by na Ziemi stoczyć ostateczną bitwę z Szatanem, a potem zbudować tu „tysiącletnie królestwo” ze stolicą we współczesnej Jerozolimie. Inni czekają na pojawienie się „antychrysta”, którego utożsamiają z konkretnymi, co rusz to innymi postaciami, takimi jak polityczni dyktatorzy czy hierarchowie kościoła. Księga Objawienia pozostaje niewyczerpanym źródłem inspiracji dla coraz to bardziej absurdalnych wizji i przepowiedni.

Tymczasem jest to księga, która w swej formie tak naprawdę nie różni się od całej reszty Biblii i nie jest od niej ani trochę bardziej tajemnicza. Podobnie jak reszta Biblii, nie może być odczytywana dosłownie ani traktowana jako zapis chronologiczny. Księga ta to zestaw kolejnych, bardzo rozbudowanych metafor. Od pozostałych ksiąg różni się tym, że jej metafory mają postać wyraźnie nierealistyczną, pełną bajkowych wręcz postaci, takich jak smoki, bestie o siedmiu głowach, książęta, jeźdźcy, jeziora ognia itp., podczas gdy metafory w innych księgach Biblii wydają się w jakimś stopniu odzwierciedlać coś, co z grubsza przypomina codzienne życie człowieka na ziemi w rożnych okresach historycznych, z nielicznymi abstrakcyjnymi wtrąceniami, takimi jak zwierzęta przemawiające ludzkim głosem, plagi egipskie, powstające z martwych zwłoki czy odrastające ludziom kończyny. Jednak głębokie, duchowe przesłanie Księgi Objawienia jest dokładnie takie samo, jak przesłanie dowolnego innego fragmentu Biblii. Również ona opowiada o walce Ducha Bożego z duchem Szatana, walce, która rozgrywa się w sferze niewidzialnej, w rzeczywistości nienamacalnej, w której oba te duchy istnieją i działają. Jej barwne postaci odgrywają te same role, co postaci w pozostałych częściach Biblii, symbolizując albo Ducha Bożego (np. Książę Michał) albo ducha Szatana (np. bestia wychodząca z morza czy z ziemi). Wszelkie armie i potyczki są jedynie metaforyczne i w rzeczywistości nie istnieją – symbolizują po prostu konfrontację pomiędzy dwiema duchowymi potęgami, obrazując ostateczne zwycięstwo Boga i jednocześnie klęskę Szatana. Wynik tej konfrontacji już wielokrotnie tu omówiliśmy – Bóg, wraz ze Swoimi wybrańcami, będzie na wieki panował w duchowej rzeczywistości zwanej „Królestwem Bożym”, „Niebem” czy „Nowym Jeruzalem”, odseparowawszy się na zawsze od Szatana i niewybrańców, którzy będą na wieki przebywać w osobnej duchowej rzeczywistości zwanej „królestwem Szatana”, „Piekłem” czy „Jeziorem ognia i siarki”. Nazewnictwo nie ma tu żadnego znaczenia. Poszczególne frazy tego typu, występujące w całej Biblii, to tylko synonimy symbolizujące jedną i tę samą duchową rzeczywistość odnoszącą się albo do Boga, albo do Szatana.

List miłosny

Zbliżając się do końca naszych rozważań, dodajmy, że wbrew doktrynie kościelnej Nowy Testament nie jest „listem miłosnym” Boga do wszystkich ludzi na całym świecie, ani zaproszeniem do przyjścia do Zbawiciela, który cierpliwie czeka, by każdy z osobna, korzystając z własnej „wolnej woli”, zechciał odwrócić się od swoich niemoralnych czynów i poprosić Jezusa o zbawienie, czyli o życie wieczne. Bóg bowiem na nikogo nie czeka i nikogo nie zaprasza. Przypowieść „O gościach weselnych” wskazuje, że zaproszeni odmówili przyjścia, a jeden z gości, którego można by nazwać pozorantem, pozbawiony był „szaty zbawienia” (Ducha Bożego), dlatego z wesela został i tak wyrzucony. Natomiast przypowieść „O uczcie” wskazuje, że ostatecznie zostali na nią sprowadzeni goście z „łapanki”. Goście ci obrazują wybrańców, zbawionych z Łaski, bez udziału ich woli ani uczynków. Dlatego zaproszenie Boże jest jedynie hipotetyczne, bo z definicji zostaje odrzucone przez większość, czyli niewybrańców, z których niektórzy przyjmują je tylko pozornie, bo będąc pozbawieni Ducha Bożego, ostatecznie i tak zostają przez Boga odrzuceni. Odpowiadają na nie jedynie wybrańcy, a robią to tylko dlatego, że najpierw, w sposób nieuświadomiony, otrzymują od Boga Ducha Bożego, który pozwala im zrozumieć duchową naturę przesłania Biblii. Bóg działa zatem poza wolą człowieka i wbrew jego woli, co wyraźnie zapisuje w Biblii, mówiąc, że nikt do Niego nie przyjdzie, jeśli Bóg sam go nie pociągnie. Podczas gdy w sensie fizycznym (z zastrzeżeniem obowiązujących norm społecznych i przepisów prawa) człowiek podejmuje różnorakie „niezależne” decyzje, które mają wpływ na jego życie i losy w obecnym świecie, w sensie duchowym, czyli w kwestii posiadania bądź nieposiadania Ducha Bożego, a co za tym idzie, życia wiecznego, człowiek nie ma wolej woli i o niczym nie decyduje. Bóg dociera ze Swoim Duchem tylko do Swoich wybrańców, niezależnie od ich chęci i świadomości, co oznacza, że wybrańcem może być również osoba w śpiączce czy ktoś z niepełnosprawnością psychiczną albo ktoś, kto nie umie czytać ani pisać. Biblia nazywa człowieka „naczyniem” na ducha – albo Ducha Bożego, albo ducha Szatana. Człowiek jest więc duchowo bierny i bezbronny – nie jest w stanie spowodować, by zamieszkał w nim jeden czy drugi duch. W większości przypadków człowiek nie jest nawet świadomy, że istnieje jakiś duch, który go zamieszkuje, co Biblia wyraża wprost: „nie wiecie, jakiego jesteście ducha”. „Niezależnie” podejmowane decyzje, dotyczące codziennych spraw życia społecznego, nie mają nic wspólnego ze zbawieniem i żadnego wpływu na sferę duchową, która nie jest z tego świata. Większość ludzi myli swoją zdolność do podjęcia świadomej, intelektualnej decyzji, na przykład, że od dziś przyłączy się do jakiejś wspólnoty religijnej i „przyjmie” Boga jako swojego zbawiciela, ze swoim wpływem na własne zbawienie i życie wieczne. Bo nasze intelektualne decyzje w żaden sposób nie wpływają na to, jaki duch w nas zamieszkuje – czy Duch Boży (oznaczający Zbawienie), czy duch Szatana (oznaczający potępienie). Musi do nas dotrzeć, że w sensie duchowym, jesteśmy bezsilni, a nasze decyzje nie zmieniają naszego położenia. Wyłącznie Bóg decyduje o tym, kto jest jego wybrańcem i z kogo usunie ducha Szatana, zastępując go Swoim Duchem.

Boga (którego w Nowym Testamencie uosabia postać Jezusa Chrystusa) nie można utożsamiać z pojęciami zaczerpniętymi ze sfery ludzkiej emocjonalności czy poczucia etyki, takimi jak dobrotliwość, łagodność czy miłosierdzie, i czynić z Niego opiekuna, rozumiejącego fizyczne i psychiczne cierpienie każdego człowieka. Nie można Boga sprowadzać do sfery fizyczności i porównywać Go do ojca, który współczuje swoim dzieciom, borykającym się na co dzień z przeciwnościami losu, z chorobami, katastrofami itp. Jest tak dlatego, że ta sfera pozostaje poza zakresem zainteresowania Ducha Bożego. Przesłaniem Biblii nie jest ludzka miłość do drugiego człowieka ani ludzka, emocjonalna miłość do Boga, rzekomo wyrażająca się w rezygnacji z własnego, doczesnego dobra, w wyrzekaniu się ziemskich przyjemności, w cierpliwym znoszeniu bólu i przeciwności, w pomaganiu innym, w rezygnacji z sukcesu finansowego i w ogólnej prostocie życia. Jeśli ktoś ma ochotę prowadzić życie w opisany powyżej sposób, ma do tego pełne prawo, ale takie życie niczego nie udowadnia i w żaden sposób nie wyraża tego, że ktoś jest wybrańcem obdarzonym Duchem Bożym. Wiara w to, że poprzez swoje uczynki ma się wpływ na własne zbawienie udowadnia, że jesteśmy „obcego ducha”, poza Łaską, i że Biblię postrzegamy dokładnie, tak jak chce tego Szatan. Duch Boży nie ma bowiem wpływu na charakter i styl życia człowieka, a Jego obecność w człowieku nie wyraża się w sposób namacalny.

Podobnie, fizyczne bogactwo i rozkosze tego świata nie odciągają człowieka od Boga i nikomu nie stają na przeszkodzie do osiągnięcia życia wiecznego, bo ani bogactwo, ani nędza w żaden sposób nie wpływają na duchowy los człowieka. Na los ten wpływa wyłącznie niezawisły wybór dokonany przez Boga jeszcze przed założeniem świata. Fizyczne ubóstwo albo pokorna czy cicha osobowość w żaden sposób nie ułatwiają osiągnięcia zbawienia, gdyż zbawienie nie jest nagrodą dla tych, którzy są w ciężkiej sytuacji ekonomicznej albo mają potulny charakter. Fizyczna sytuacja człowieka i jego psychiczne usposobienie nie mają żadnego wpływu na jego sytuację duchową, a to właśnie sfera duchowa jest domeną, w której zbawienie jest przez Boga dokonywane. Jak już wielokrotnie wspominaliśmy, zbawienie nie jest nagrodą (myloną z łaską) za dobre (moralne) życie! Rolą Boga nie jest potwierdzenie, że dany członek kościoła był wystarczająco moralny, by zasłużyć na życie wieczne, którego osiągnięcie Bóg mu umożliwił, cierpiąc fizycznie na krzyżu i dokonując cielesnego zmartwychwstania. Stąd też katolicka wizja „sądu ostatecznego” jest całkowitą fikcją, która powstała w wyobraźni kościelnych teologów i nie ma nic wspólnego z duchowym przesłaniem Biblii. Duchowy Sąd Boży nad Szatanem i niewybrańcami to nie rozprawa, na której Bóg przegląda rejestry czynów każdego człowieka i ocenia, których czynów (moralnych czy niemoralnych) było u tego człowieka więcej. Nie jest też prowadzone żadne dochodzenie, po którym Bóg nagradza tego człowieka życiem wiecznym lub karze wiecznym potępieniem. Los człowieka nie jest bowiem uzależniony od jego moralnych postaw czy stylu życia. Zależy jedynie od tego, czy jest Bożym wybrańcem i czy Bóg zdecydował obdarzyć go Swoim Duchem, bezwarunkowo, gdyż nie ma żadnych wymagań, które należy spełnić, by Duchem Bożym (czyli Zbawieniem) zostać obdarowanym. Nie jest do tego wymagane członkostwo w żadnej instytucji kościelnej ani uczestnictwo w żadnych obrzędach. Żadna też instytucja religijna nie ma monopolu na zbawienie, po prostu dlatego, że żadna instytucja religijna nie ma ze zbawieniem nic wspólnego. Instytucje tego typu są jedynie klubami lub stowarzyszeniami zrzeszającymi tych, którzy wierzą, że ze względu na swoje członkostwo, moralne życie i aktywny udział w obrzędach zapewniają sobie fory u Boga, który w zamian za ich wysiłki pochwali ich i łaskawie obdarzy życiem wiecznym.

Czy apostoł Piotr był pierwszym papieżem?

Wbrew nauce myślicieli katolickich Bóg nie nakazał apostołowi Piotrowi założyć ziemskiej organizacji religijnej zwanej „kościołem”. Petra, czyli „Skała”, na której powstaje Kościół Ducha, to sam Bóg, który przedstawiany jest w Biblii jako „Skała Duchowa”. To, że taka instytucja w ogóle powstała, że stoi na straży moralnego postępowania swoich wyznawców, pilnując, by przestrzegali kościelnych nakazów i zakazów, że odprawia uroczyste obrzędy, z których niektóre nazywa „sakramentami” (np. chrzest wodą, komunia, bierzmowanie czy związek małżeński), gdyż wierzy, że to Bóg je ustanowił i nakazał wykonywać „na Jego pamiątkę”, niczego do dyskusji nie wnosi. To tylko dowód, że ludzie są w stanie założyć taką instytucję, wierząc, że postępują zgodnie wolą Boga. Jednak sam fakt jej istnienia nie jest dowodem, że jej założyciele i członkowie prawidłowo rozumieją duchowy przekaz Biblii i że instytucja ta ma cokolwiek wspólnego z Bogiem. Czyjeś emfatyczne deklaracje o przynależności do Boga nie zmieniają bowiem rzeczywistości i nie mają wpływu na duchowy przekaz Biblii. Ludzie mogą mocno wierzyć w to, co robią, jednak sama wiara we własne decyzje i czyny tych decyzji i czynów nie legitymizuje.

W hierarchii kościelnej funkcja Papieża oznacza „głowę kościoła instytucjonalnego”. Tymczasem Głową Kościoła Ducha (obrazowanego przez „Kobietę”, czyli Bożą wybrankę) jest Jezus Chrystus (symbolizowany przez „Mężczyznę”). Innymi słowy, „głową” (czyli zarządzającym) kościoła instytucjonalnego jest duch Szatana, a Kościoła Ducha – Duch Boży. Jedynym „Ojcem Świętym” jest więc sam Bóg, co Biblia wyraźnie akcentuje.

Dlatego nie wolno nam ulegać kościelnej propagandzie, która twierdzi, że jednym z naczelnych zadań kościoła jest rozszerzanie jego wpływów w świecie, przyłączanie kolejnych członków i przekształcanie społeczeństw ziemskich tak, by kiedyś wszyscy mieszkańcy świata wyznawali katolickie zasady moralne i by w ten sposób zapanowała, rozumiana instytucjonalnie, „jedna owczarnia i jeden pasterz”. Działalność organizacji kościelnej na tym polu nie ma nic wspólnego z Bożym przykazaniem ani z szerzeniem Bożego przesłania. Działalność ta jest raczej wynikiem błędnego pojmowania natury Biblii i natury samego Kościoła, który jest organizmem niewidzialnym, utworzonym przez Ducha Bożego w sferze niefizycznej i składającym się wyłącznie z Bożych wybrańców, którzy w obecnym świecie nie mają żadnego zorganizowanego przedstawicielstwa. Nie zmienia tego również globalny sukces polityki kościoła, gdyż historycznie kościół katolicki korzystał z każdej okazji, by swoją naukę nieść w najdalsze (z punktu widzenia Europejczyków) zakątki globu, nierzadko posuwając się do przemocy fizycznej i militarnej. Tyle, że ani przemocą, ani argumentacją nie da się sprawić, by ktoś otrzymał Ducha Świętego i stał się częścią niewidzialnego Królestwa Bożego. Także współcześnie, szczególnie w kontekście społecznym, przemoc nie jest kościołowi obca. Stosuje on bowiem manipulacje oparte na wykluczeniu i strachu, których celem jest sprawić, by osoby, które odmawiają podporządkowania się jego autorytetowi, zdegradować do roli godnych pogardy i wykluczenia bezbożników, dewiantów czy grzeszników. Kościół wytwarza w ten sposób presję społeczną, a groźba ekskomuniki zapewnia mu posłuszeństwo i monopol na władzę, gdyż w wielu społecznościach bez członkostwa w kościele człowiek przestaje istnieć. Musimy jednak zrozumieć, że instytucja kościelna nie jest instytucją „świętą”. Nie jest też źródłem prawdy objawionej ani życia wiecznego. Filarem i fundamentem Prawdy, o którym wspomina Biblia, jest sam Bóg jako Duch Święty. Obraz ten dotyczy, oczywiście, Kościoła Niebieskiego (Boga Żywego). Natomiast modus operandi instytucji kościelnej bazuje na opacznym rozumieniu natury Słowa Bożego i na fizycznej interpretacji Biblii, której źródłem jest duch Szatana.

Co to jest grzech?

Pamiętajmy również, że katolicka definicja grzechu i sposób radzenia sobie z nim jako przeszkodą niepozwalającą człowiekowi na osiągnięcie życia wiecznego nie mają nic wspólnego z rzeczywistą, duchową naturą Grzechu. Biblia stwierdza wprost, że „grzech jest przestępstwem prawa” – czymś, co oddziela człowieka od Boga. Rozumiejąc Biblię dosłownie i odnosząc ją do fizycznej rzeczywistości obecnego świata, teologowie katoliccy doszli do przekonania, że musi tu oczywiście chodzić o nieposłuszeństwo prawu moralnemu, co wnioskują na podstawie przykładów zaczerpniętych z Biblii, jak choćby nakazu karania śmiercią pewnych ludzkich czynów, takich jak współżycie seksualne poza małżeństwem (tzw. „cudzołóstwo”) czy praca seksualna (tzw. „prostytucja”). Wywnioskowali zatem, że skoro grzech jest przestępstwem prawa moralnego, to musi on oznaczać każdą niesubordynację lub niewierność dosłownie rozumianym nakazom i zakazom, których w Biblii znajdują się setki. Analizując zatem różne fragmenty Biblii, kościelni nauczyciele badają, jaka płynie z nich nauka moralna i na tej podstawie określają „prawidłowe” i „nieprawidłowe” sposoby zachowania w danej sytuacji, od których to zachowań uzależniają wieczne przeznaczenie członków kościoła. W konsekwencji teolodzy doszli do wniosku, że każda niewierność zasadom narzuconym przez kościół jest właśnie „grzechem”, czyli czynem sprzeciwiającym się aktualnie obowiązującemu kodeksowi moralnemu, łącznie z posiadaniem nieprawidłowych myśli.

Problem polega na tym, że wyrażenie „przestępstwo prawa” jest przez kościół rozumiane dosłownie i odnoszone do zasad etycznych obowiązujących w danej kulturze, w świecie, w którym obecnie funkcjonujemy. Jest to zatem wynik fizycznej interpretacji Biblii, która zakłada, że księga ta opowiada o życiu codziennym ludzi i ich interakcji z Bogiem, który aktywnie włącza się w ich zwykłe sprawy, pomaga im lub ich karze, nieustannie oceniając ich postępowanie na podstawie norm moralnych, które dla nich ustalił w Biblii i które oni odkrywają, i rozpowszechniają jako jedynie poprawne zasady współżycia społecznego. Ponieważ z Bogiem nie da się porozumiewać bezpośrednio, członkowie kościołów wyobrażają sobie, że żeby Boga udobruchać, muszą odprawiać określone obrzędy, wypowiadać odpowiednie słowa, konstruować odpowiednio zaprojektowane budowle, odpowiednio się ubierać i odpowiednio traktować się nawzajem. W ich wyobrażeniu interakcja człowieka z Bogiem ma zatem mieć wymiar zarówno fizyczny, jak i umysłowy. To dlatego teolodzy od wieków ciężko pracują, by odkryć w Biblii, „czego Bóg od człowieka oczekuje”, „co Bóg ma w danej sytuacji na myśli”, albo „co w takiej sytuacji zrobiłby Jezus”? Wyniki swoich przemyśleń ogłaszają w przeróżnych publikacjach, sprzeczając się przy tym i argumentując na rzecz swoich tez, co czasem prowadzi do kolejnych podziałów wewnętrznych.

Jednakże tego typu rozumowanie jest całkowicie sprzeczne z duchowym przekazem Biblii, gdyż jeśli chodzi o nasze życie codzienne w sferze społecznej, Biblia niczego od nas nie wymaga, niczego nie narzuca ani niczego nie sugeruje. Organizacja życia politycznego, społecznego czy rodzinnego to domena ludzi, którzy tworzą swoje społeczności i kultury na podstawie wynegocjowanych między sobą zasad i odwiecznej walki o władzę. Na przestrzeni wieków kultury te są tak różnorodne, jak bogata jest ludzka wyobraźnia. Co w jednej kulturze niedopuszczalne, w innej jest całkowicie naturalne. To wszystko nie ma jednak nic wspólnego z Bogiem, Biblią i zbawieniem, a wszelkie wysiłki kościoła, żeby ludzkie sprawy podporządkować wynikom swojej fizycznej interpretacji Biblii i przekonać ludzi, że muszą postępować w określony sposób, żeby „podobać się Bogu” (w domyśle: zasłużyć na pochwałę i nagrodę w postaci życia wiecznego), to bezpodstawna manipulacja. Biblia nie opowiada bowiem o życiu codziennym ludzi, lecz o walce dwóch odwiecznych duchów – Boga i Szatana – rozgrywającej się w sferze duchowej, niewidzialnej i w żaden sposób nieprzenikającej do sfery fizycznej. Mówi o tym każda księga Biblii.

Teologom kościelnym w jakiś sposób umyka fakt, że Biblia otwarcie stwierdza, że „Prawo jest duchowe”. Jest tak dlatego, że Prawem duchowym jest Duch Boży, a „przestępstwem” tego Prawa nie jest pojedynczy czyn człowieka, lecz duch Szatana. Innymi słowy, brak Ducha Bożego to brak wypełnienia Prawa Duchowego. Ponieważ jednak człowiek nie może istnieć jako byt duchowo niezależny, brak Ducha Bożego oznacza jednocześnie obecność Ducha Szatana. Duch Szatana jest bowiem zaprzeczeniem Ducha Bożego; stoi do Niego w opozycji – tam, gdzie duch Szatana, tam nie ma Ducha Bożego. Ponieważ Szatan jest antytezą Boga, Bóg niejako samo istnienie Szatana uważa za „przestępstwo”. Zatem to właśnie duch Szatana jest owym „przestępstwem”, które oddziela człowieka od Boga. Jeżeli w duszy człowieka przebywa duch Szatana (a przebywa we wszystkich niewybrańcach i niezbawionych jeszcze wybrańcach), to nie ma w niej Ducha Bożego. Stąd ktoś, w kim przebywa duch Szatana, „jest przestępcą” Prawa Duchowego (w odniesieniu do Ducha Bożego), choć w ogóle nie zdaje sobie z tego sprawy. A jest tak dlatego, że ani obecność ducha Szatana, ani obecność Ducha Bożego w żaden sposób nie manifestuje się na zewnątrz człowieka, nie zmienia jego osobowości ani charakteru. Nie ma więc żadnych widocznych dowodów na to, że w kimś przebywa duch Szatana albo Duch Boży, bo Duch Święty to dar wiedzy duchowej, który demaskuje Szatana jako ducha przeciwnego Bogu i który pozwala odróżnić Prawdę od fałszu, czyli prawdy pozornej.

Biblia podkreśla, że do zbawienia prowadzi tylko jedna droga, która symbolicznie nazywana jest „wąską”, co nawiązuje do tego, że wybrańców jest „garstka”. Dlatego fizyczne „prawo grzechu i śmierci” to ślepa uliczka, która prowadzi donikąd, bo jest to prawo dla człowieka niewykonalne. Jego jedynym celem jest wskazanie na istnienie innego Prawa, Prawa Ducha (Łaski), jako jedynej drogi do zbawienia oraz udowodnienie, że przez własne, fizyczne uczynki człowiek zbawienia nigdy nie osiągnie. Jednak interpretacja fizyczna Biblii sprawia, że w kościołach „prawo grzechu i śmierci” staje się własnym autorytetem i własną drogą zbawienia dla ich członków, niestety na ich własną zgubę.

Zatem według kościoła i jego fizycznej interpretacji Biblii „grzech” to przestępstwo kodeksu moralnego usankcjonowanego przez kościół, który to kodeks kościół przedstawia światu jako „prawo Boże”. Natomiast według duchowego przekazu Biblii, „Grzechem” jest sam duch Szatana, który jest przestępstwem Prawa Duchowego. Wypełnieniem zaś Prawa Duchowego jest Bóg (Chrystus). Dlatego według przekazu duchowego „rozgrzeszyć”, albo „odpuścić grzech”, oznacza „uwolnić od Grzechu”, czyli uwolnić od ducha Szatana. Nic więc dziwnego, że Biblia zapisuje, że nikt poza Bogiem nie ma mocy „odpuszczania grzechu”, gdyż nikt poza Bogiem nie jest w stanie usunąć z duszy człowieka ducha Szatana i zastąpić go Duchem Bożym.

Niestety w konsekwencji błędnego rozumienia pojęcia grzechu kościelni nauczyciele zamienili życie wiernych członków kościoła w koszmar. Polega ono bowiem na nieustannej walce z samym sobą, na pilnowaniu się na każdym kroku, na kontrolowaniu własnych reakcji, pragnień i myśli, na odmawianiu sobie wszelkich przyjemności. Polega też na pilnowaniu się nawzajem, gdyż grzechem uczyniono nawet to, że ktoś pozwala innej osobie (np. rodzice dzieciom albo obywatel współobywatelowi) na pogwałcenie ustalonych przez kościół zasad. Dlatego członkowie kościołów przypisują sobie również prawo, a wręcz obowiązek, kontrolowania osób spoza ich kręgu, starając się wpłynąć na ustawodawców, by wprowadzali prawa cywilne i karne zgodne z ich pojęciem moralności, szczególnie prawa penalizujące pewne wrażliwe dla nich kwestie, takie jak przerywanie ciąży, seks pozamałżeński, w tym homoseksualny, albo rozwody. Stąd właśnie bierze się tak silny ostracyzm obecny w społecznościach chrześcijańskich w stosunku do tych, którzy wyłamują się spod kościelnego reżimu. Nieuchronnie prowadzi to do frustracji, niespełnienia, lęków i ogólnego poczucia bezsilności oraz wrogości wobec siebie nawzajem. To życie smutne, pełne cierpienia (zwłaszcza psychicznego), a nierzadko przemocy, motywowanej chęcią wpasowania się za wszelką cenę w niemożliwe do spełnienia standardy. W niektórych przypadkach skutkuje to stanami lękowymi i depresyjnymi, głębokim poczuciem winy i wielu innymi problemami natury psychicznej. Nierzadko frustracja i gniew nią wywołany obraca się w zachowania ekstremistyczne, prowadząc czasem do przemocy fizycznej i psychicznej w stosunku do osób, które poza kościołem wydają się prowadzić życie pełne i szczęśliwe, mając w dodatku czelność się ze swym „grzechem” obnosić. A wszystko to z powodu opacznego pojmowania przez kościół przesłania Biblii, czyli braku rozpoznania jej przekazu duchowego.

Żeby temu jakoś zaradzić, kościół ustalił, że podzieli czyny niemoralne na tak zwane grzechy „lekkie” i „ciężkie”. Do kategorii ciężkich zalicza się głównie te czyny, które kościelnym nauczycielom wydają się szczególnie odrażające (np. morderstwo czy seks homoseksualny), a do lekkich czyny, które są powszechne i przed którymi trudno się człowiekowi ustrzec. Uznano więc, że grzechy ciężkie (które występują rzadko) pozbawiają człowieka przepustki do nieba, a lekkie – nie. Kościół posunął się jeszcze dalej, stwierdzając że każdy jego członek może dać ujście swojemu poczuciu winy i moralnym wyrzutom sumienia, przystępując do tak zwanej „spowiedzi”, podczas której może wyznać swoje „grzechy” i uzyskać od ich skutków uwolnienie („rozgrzeszenie”) – niejako wyzerowanie moralnego rachunku. Aż do następnego razu, kiedy przewinienia znów człowiekowi zaciążą. Życie człowieka i jego dążenie do zbawienia widziane jest więc w katolicyzmie jako forma gry, w którą gra się z Bogiem – gromadzenie punktów zasługi i punktów karnych, i kasowanie punktów karnych za pomocą spowiedzi, żeby w ten sposób zasłużyć na zbawienie. Grę wygrywa ten, kto w momencie śmierci zdąży się wyspowiadać, doprowadzając do wyczyszczenia konta z punktami karnymi i osiągając w ten sposób przepustkę do nieba. Każdy członek kościoła katolickiego podświadomie o tym myśli. Nawet jeśli na co dzień nie angażuje się specjalnie w życie kościelne, to jednak w obliczu śmierci szuka ukojenia w kościelnych obrzędach. Wielu katolików wręcz prosi Boga o to, by śmierć fizyczna ich nie zaskoczyła. Każdy bowiem podejmuje wiążące się z tą grą ryzyko, którym jest śmierć nagła, zabierająca człowiekowi szansę na wyspowiadanie się i uzyskanie przepustki do raju, czemu z kolei zaradzić ma czyściec.

Powyższy akapit ukazuje absurd kościelnych doktryn. Pomijając to, że pojęcie „grzechu” jest przez kościół całkowicie błędnie rozumiane jako pojedynczy, niemoralny czyn człowieka, zamiast jako metafora ducha Szatana, to w centrum zainteresowania kościelnej teologii jest człowiek, nie Bóg. Wszystko skupia się na człowieku i jego doczesnym życiu, którego jakość moralna ma rzekomo decydować o jego wiecznym losie. Bóg traktowany jest tu instrumentalnie, jako ktoś, kogo trzeba na różne sposoby zmanipulować, udobruchać lub przekonać do siebie, by niejako „dobić z Nim targu” i wyłudzić oczekiwaną nagrodę. Paradoksalnie więc, wymyśla się kolejne sposoby (np. dyspensy, odpusty itp.), by obejść stworzone przez kościół zasady, które dla jego członków okazują się zbyt restrykcyjne i niemożliwe do spełnienia.

To niekończąca się gra pozorów, której jednym z najbardziej zaskakujących przejawów jest doktryna o czyśćcu. Katoliccy teologowie wierzą, że ma ona swoje podstawy w Biblii, a wynika z wiary w to, że nawet jeśli ktoś za życia nie zdążył zasłużyć na nagrodę w postaci łaski zbawienia, to może to zrobić już po śmierci, w swego rodzaju przedsionku do piekła, zwanym właśnie „czyśćcem”. To mechanizm podobny do systemu zaliczeń i egzaminów na studiach wyższych – w razie niezdania za pierwszym razem, student ma drugą szansę w terminie poprawkowym. Zgodnie z tą doktryną to właśnie w czyśćcu dusza człowieka zmarłego może za sprawą „wstępnych cierpień” zostać „oczyszczona” ze skutków niemoralnych czynów, za które człowiek ten nie zdążył odpokutować za życia.

Czyściec i modlitwa za zmarłych

Konsekwencją doktryny o czyśćcu jest praktykowana w katolicyzmie „modlitwa za dusze zmarłych”, w ramach której pozostali przy życiu krewni i znajomi zmarłego mogą zarówno werbalnie, jak i obrzędowo wyrażać swoje pragnienie, żeby dusza zmarłego trafiła do nieba, i prosić o to Boga. Związany jest z tym system nabożeństw odprawianych za duszę zmarłego (np. przed pogrzebem lub później, w ramach tzw. mszy wieczystych), a także odpustów, które za życia można uzyskać dla siebie lub dla kogoś innego, po jego śmierci, oraz opłat z tymi obrzędami związanych. Katolicy wierzą bowiem, że gra z Bogiem o zbawienie rozciąga się nawet poza grób i że Bóg może zmienić zdanie na temat przeznaczenia jakiejś osoby, jeśli modlitwą, pieniędzmi lub nabożeństwem wesprze ją wystarczająco dużo innych osób.

Zatem zgodnie z doktryną o czyśćcu do czyjegoś zbawienia przyczyniają się nie tylko zasługi tej osoby, ale także wstawiennictwo i zasługi osób trzecich. Trudno w słowach oddać absurdalność tej koncepcji. Oprócz tego, że stoi ona w całkowitej sprzeczności z nauczaniem Biblii na temat natury grzechu, którą wyjaśniliśmy powyżej, to jeszcze zaprzecza predestynacji, czyli ignoruje fakt, że Bóg zdecydował o tym, kogo obdarzy Swoim Duchem (czyli Życiem Wiecznym) jeszcze przed założeniem świata. Już wtedy podzielił ludzkość na „wybrańców”, resztkę, którą zdecydował zbawić, czyli zachować dla Siebie (w tak zwanym „Niebie”), uwalniając ich od władzy ducha Szatana, oraz na „niewybrańców”, czyli nieprzebrane masy ludzkie, których zdecydował nie uwalniać od władzy ducha Szatana i pozostawić ich w jego królestwie na wieki (w tak zwanym „piekle”). Doktryna katolicka ignoruje więc fakt, że w sprawie tak przez Biblię zdefiniowanego zbawienia człowiek nie ma nic do powiedzenia i że nie jest ono wynikiem jego zabiegów (nie wspominając już o zabiegach osób postronnych), a rezultatem niezawisłej decyzji Ducha Bożego. Ignoruje ona fakt, że to Bóg jest od początku do końca autorem i wykonawcą zbawienia (Alfą i Omegą), że dokonuje zbawienia w sferze duchowej i że jest ono bezwarunkowe, co oznacza, że nie mają na nie wpływu żadne czynniki zewnętrzne, poza własną, podjętą z góry i nieodwołalną decyzją Boga.

Poza tym, za pomocą wielu metafor, takich jak „niech zmarli grzebią zmarłych” albo „Bóg nie jest bogiem umarłych ale żywych”, Słowo Boże podkreśla, że jeśli ktoś jest niewybrańcem, to nic nie zmieni jego przeznaczenia, ani za życia, ani po śmierci. Z natury każdy człowiek, w tym wybraniec Boży, jest „martwy duchowo”, a fraza ta oznacza obecność w duszy człowieka ducha Szatana, którego Biblia nazywa „duchem śmierci”. Stąd zbawienie (dar Ducha Życia), które Bóg oferuje tylko Swoim wybrańcom, to rodzaj duchowej transformacji, przejścia z duchowej „śmierci” do duchowego „życia”.

Jeśli chodzi o wątek „modlitwy”, powszechnie rozumie się ją jako werbalną prośbę lub podziękowanie kierowane do Boga przez człowieka. W tym pojęciu modlitwa może być cicha lub głośna, indywidualna lub zbiorowa. Tak czy inaczej, jest próbą aktywnego (choć jednostronnego) kontaktu człowieka z bóstwem. Idea ta bierze się z wiary w to, że Bóg jest zainteresowany codziennymi problemami i sukcesami człowieka, aktywnie wpływając na losy wierzącego w obecnym świecie, dlatego ktoś, kto pokłada w Bogu zaufanie i usilnie prosi Go o pomoc w sprawach codziennych, zostanie wysłuchany. Podobnie, wierzy się, że Bóg wymaga werbalnej pochwały i dziękczynienia ze strony człowieka za wszelkie jego sukcesy i życiowe powodzenie. Tak modlitwę definiuje teologia kościelna i tak rozumieją ją wszyscy ludzie, nawet ci, którzy nie są członkami wspólnot kościelnych. Jest tak dlatego, że na przestrzeni dziejów takie rozumienie modlitwy ugruntowało się w kulturze i zostało niejako wdrukowane w zbiorową ludzką świadomość.

Tymczasem biblijna, duchowa definicja modlitwy różni się od przedstawionej powyżej definicji kościelnej, fizycznej. W Biblii słowo „modlitwa” jest często metaforą obcowania ze Słowem Bożym lub dzielenia się nim, przy czym mandat do duchowego odczytu czy głoszenia duchowego przekazu Słowa Bożego otrzymują wyłącznie zbawieni (to znaczy, posiadający Ducha Świętego) wybrańcy Boży. Słowo Boże, skierowane do jeszcze „martwych duchowo” Bożych wybrańców, w ustalonym przez Boga momencie staje się dla nich „kluczem” do Królestwa Bożego. W tym sensie biblijne wyrażenie „modlitwa za umarłych” odnosi się do docierania przez Boga z duchowym przekazem Swojego Słowa do wybrańców oczekujących na zbawienie. Jest to zatem pojęcie przeciwne temu, które w tym kontekście stosuje instytucjonalny kościół, uważając, że „modlitwa” oznacza werbalne prośby kierowane do Boga, których celem jest uzyskanie zmiany Jego decyzji odnośnie do losu osób zmarłych fizycznie – zmianę ich przeznaczenia już pośmiertnie. Na tej samej fałszywej podstawie kościół ustanawia własnych „świętych”, przyznając ten tytuł osobom zmarłym, czasem wiele lat wcześniej. Tymczasem w Biblii słowo „zmarli” oznacza „odrzuceni” lub „potępieni”, którymi docelowo są wszyscy niewybrańcy. Do nich Słowo Życia, niesione Duchem Bożym, nie dotrze, co ilustruje między innymi przykład Bogacza i jego rodziny z przypowieści „O Bogaczu i Łazarzu”.

Inną konsekwencją opisanego powyżej podejścia kościoła do Biblii jest swego rodzaju dualizm, i to na wielu płaszczyznach. Dla katolików Bóg jest jednocześnie Duchem, ale i fizycznym człowiekiem. Jakość życia fizycznego jest nieistotna, ale i warto to życie miło przeżyć, zabiegając o pomoc Bożą, jeśli rzeczy nie układają się po naszej myśli. Życie doczesne jest nic nie warte i lepiej szybko znaleźć się w wiecznym szczęściu u Boga w niebie, ale jednocześnie należy walczyć o przedłużanie życia biologicznego, nawet jeśli oznacza ono jedynie nieświadomą egzystencję podtrzymywaną przez aparaturę medyczną. Bóg przyszedł jako Zbawiciel wszystkich ludzi, ale jednocześnie tyko my jesteśmy narodem wybranym i poza naszym kościołem nie ma zbawienia. Bóg nakazał kochać wszystkich, ale jednocześnie możemy pogardzać i piętnować tych, których uważamy za bezbożnych i moralnie zepsutych. Każdy zostanie osądzony przez Boga, ale jednocześnie nam wolno osądzać tych, których widzimy jako „grzeszników”.

Czy katolicyzm to religia monoteistyczna?

Takie sprzeczności, które w umysłach członków instytucji kościelnych nie wywołują żadnego dysonansu, można mnożyć w nieskończoność. Ich ukoronowaniem są katolickie doktryny dotyczące Marii i „świętych”. W założeniu religia katolicka uważana jest za religię monoteistyczną, gdyż utrzymuje, że oddaje cześć Bogu, w Trójcy Jedynemu (Ojcu, Synowi i Duchowi Świętemu), jednak w praktyce jest religią politeistyczną, w tym sensie, że posiada cały panteon pomniejszych bóstw, z których najbardziej prominentnym jest Maria, uważana za biologiczną matkę biblijnej postaci jaką jest Jezus, a jednocześnie za „Matkę Boga”, za „Królową Nieba i Ziemi”. Zarówno ona, jak i „święci” mają dodatkowo dziesiątki wcieleń i funkcji, przedstawianych w formie różnych malowideł, ikon i posągów. Każde z tych wcieleń utożsamiane jest ze źródłem jakiejś formy pomocy (nazywanej „łaską”), którą za sprawą odpowiednich obrzędów i modlitw można od nich uzyskać w kontekście problemów życia codziennego (np. w przypadku nieuleczalnej choroby, nieurodzaju, dalekiej podróży, poszukiwania dobrego współmałżonka, ochrony przed trucizną, walki z namiętnościami i pokusami cielesnymi, błogosławieństwa dla małżonków i rodzin itp.). „Święci” są także patronami osób, grup społecznych, zawodów, miast, krajów czy kontynentów. Katolicyzm otwarcie mówi o „kulcie Maryi” i „kulcie świętych”, który wyraża się między innymi w budowaniu świątyń ich kultom poświęconych. Maria widziana jest jako przykład osoby moralnie nieskazitelnej, łącznie z jej niepokalanym poczęciem, czyli bez udziału biologicznego mężczyzny (gdyż w katolicyzmie stosunek seksualny widziany jest jako akt plugawy, powodujący „skalanie” jego uczestników, zwłaszcza kobiety), choć próżno w Biblii szukać potwierdzenia takiej tezy. Jednak najważniejszą funkcją Marii (oraz „świętych”) jest rola „pośrednika” pomiędzy ludźmi (jej „dziećmi”) a Bogiem (jej „synem”). Innymi słowy, w ujęciu katolickim Bóg przedstawiany jest jako srogi sędzia, który bezwzględnie rozlicza ludzi z ich postępków na podstawie obowiązujących w kościele norm moralnych, a Maria widziana jest jako pobłażliwa, kochająca matka, która wstawia się za swoimi niedoskonałymi dziećmi u Boga i uprasza Go, żeby powstrzymał się od karania ich, w sensie zarówno doczesnym, jak i wiecznym.

Ze „świętymi” i Marią wiąże się jeszcze jedna istotna kwestia, mianowicie wiara w to, że niektórzy członkowie kościoła (w domyśle: szczególnie pobożni, moralni i skromni) doświadczają nadzwyczajnych łask od Boga (zwykle za pośrednictwem „świętych”) w postaci fizycznych uzdrowień z różnego rodzaju chorób i dolegliwości, jak również w postaci nadprzyrodzonych wizji lub objawień. Stąd wiara niektórych katolików w tak zwane objawienia Marii z Fatimy czy Lourdes, w cudowne, uzdrawiające właściwości wody z takich miejsc, w relikwie „świętych” o cudownych mocach itp. Wielu katolików wierzy, że fizyczne substancje lub przedmioty mają „magiczne”, nadnaturalne moce, które mogą polepszyć komfort ich życia, na przykład uzdrowić z choroby czy zapewnić urodzaj, tylko dlatego, że kojarzone są z określonym „świętym”. Stąd powszechna tendencja wśród członków kościoła do noszenia amuletów, takich jak medaliki, krzyżyki, różańce czy koronki, wieszania „świętych obrazów” w domu, budowania kapliczek czy umieszczania w samochodach podobizn „świętych”, a wszystko to w celu uchronienia się przed wypadkiem lub innym nieszczęściem. Sama procedura zmierzająca do obwołania kogoś „świętym” wymaga świadectwa, że dzięki osobie, której kandydatura na „świętego” jest rozpatrywana, wydarzył się jakiś „cud”, czyli zdarzenie rzekomo nadprzyrodzone, niedające się wyjaśnić racjonalnie.

Oczywiście wiara w nadnaturalne wydarzenia zwane „cudami”, w magiczną moc przedmiotów oraz nadprzyrodzone wizje bierze się z dosłownego traktowania opisów biblijnych, które zawierają tego typu elementy. Na przykład Mojżesz każe zawiesić na palu podobiznę węża i instruuje lud, że każdy, kto spojrzy na nią, zostanie uzdrowiony ze skutków ukąszenia węży, plagi, którą Bóg zesłał na Izraelitów wskutek ich buntu. Traktując ten opis dosłownie, oczekuje się, że podobnych skutków można oczekiwać i dziś, na przykład od malowideł z domniemanymi podobiznami Marii czy tak zwanych „cudownych ikon” lub „krucyfiksów”. Nikt nie zastanawia się nad tym, że w rzeczywistości mojżeszowy wąż to kolejna metafora, która ukazuje Ducha Bożego (wąż na palu) jako antidotum na destrukcyjne działanie ducha Szatana (plaga węży) i że nie wolno się spodziewać, że przedmioty kojarzone z jakimś bóstwem mogą stać się źródłem uzdrowienia z fizycznych dolegliwości.

Podobnie, czytając o działalności Jezusa, zwłaszcza o Jego „cudach”, w ramach których uzdrawia z nieuleczalnych chorób, przywraca wzrok czy wskrzesza umarłych, niektórzy spodziewają się, że i dziś Bóg będzie dla nich wykonywał podobne „cuda”, uzdrawiając ich z nowotworów czy innych chorób i dolegliwości zdrowotnych. Dla wielu tego typu niewyjaśnione zdarzenia, które kojarzą z nadprzyrodzonym działaniem Boga, stają się „dowodem” Jego mocy i chwały. Nikt jednak nie zastanawia się nad tym, że wszelkie tego typu opisy w Biblii to metafory, a nie zdarzenia rzeczywiste. Mają one na celu symbolicznie wskazać, że jedynie Bóg ma moc uleczyć duszę człowieka z choroby zwanej „Grzechem”, czyli z ducha Szatana. Nie ma to nic wspólnego z chorobami fizycznymi. Opisując wskrzeszenie umarłego, Biblia ukazuje moc Ducha Świętego, by człowieka martwego duchowo, z powodu obecności w nim ducha Szatana („Śmierci”), duchowo ożywić, usuwając zeń ducha Szatana, a wprowadzając w jego miejsce Ducha Bożego. To proces niezauważalny, którego nie da się „udowodnić” w sposób namacalny. Jest tak dlatego, że Boga nie interesują choroby, dolegliwości czy inne ludzkie przypadłości i nie interweniuje On w sposób widzialny, by człowiekowi w takiej sytuacji pomóc. Biologiczne ciało człowieka skazane jest na unicestwienie, dlatego, z punktu widzenia Boga, nie ma znaczenia, w jakim momencie życia danej osoby owo unicestwienie nastąpi. Bóg nigdy nie dostarcza namacalnych dowodów Swojej duchowej mocy i nie interweniuje w codziennych, ludzkich sprawach.

Tak samo, czytając w Biblii o spektakularnych „wizjach” Jana czy Izajasza, wiele osób spodziewa się, że i dziś mogą oczekiwać tego typu „nadprzyrodzonych”, doznań. Tymczasem „wizje” te to jedynie metafory, które niekoniecznie musiały być rzeczywistym udziałem postaci biblijnych. Zostały one w Biblii umieszczone tylko po to, by w literacko barwny sposób zilustrować wielokrotnie tu omawianą duchową walkę pomiędzy Bogiem i Szatanem. Stąd też nie wolno oczekiwać, że ktokolwiek może podobnych widzeń doświadczać, bo Bóg nigdy nie objawia się w sposób namacalny, nawet jeśli sposób ten nazwalibyśmy „halucynacją” czy „doświadczeniem mistycznym”. W związku z tym, wszelkie twierdzenia, że ktoś „otrzymał wizję od Boga” mają źródło w ludzkiej wyobraźni. Jest tak szczególnie dlatego, że Słowo Boże jest dziełem ukończonym, do którego Bóg niczego już nie dodaje. Zwłaszcza w postaci „nadprzyrodzonych” wizji czy komunikatów.

Wracając do kwestii „świętych”, można zauważyć, że nawet na poziomie dosłownym Biblia ustanawia dwie podstawowe zasady. Pierwszą jest to, że oprócz Boga nikt nie może być przedmiotem kultu, a drugą to, że nie ma żadnego pośrednika pomiędzy Bogiem a ludźmi oprócz Chrystusa, czyli samego Boga. Podkreślmy to raz jeszcze: według Biblii jedynym pośrednikiem pomiędzy Bogiem a ludźmi jest Bóg. Zgodnie z duchowym przesłaniem Biblii Boga nie interesują codzienne sprawy, jakie w obecnym świecie zaprzątają ludziom głowę. To sfera fizyczna, która toczy się własnym torem, co oznacza, że zarówno biologicznie, jak i społecznie rzecz biorąc, ludzie nieustannie nękani są przeróżnymi problemami, z których część od nich nie zależy (np. wypadki, choroby czy kataklizmy), a część stwarzają sobie sami (np. przemoc, nienawiść, morderstwa czy wojny), aż w końcu ich biologiczna egzystencja dobiega końca, a ich ciała ulegają dezintegracji. Ważne, by zrozumieć, że tego typu problemami Bóg w ogóle się nie zajmuje. Nie interweniuje w sprawie indywidualnych ani grupowych petycji – nikomu fizycznie nie pomaga, ani też nikomu nie szkodzi. Nie zapobiega nieszczęśliwym wypadkom. Dlatego kobiety umierają przy porodach, osierocając dzieci, rodzice tracą dzieci wskutek chorób i wypadków, młode osoby zapadają na nieuleczalne choroby, a trzęsienia ziemi w ciągu kilku sekund uśmiercają tysiące ludzi. Bóg nie bierze również stron i nie angażuje się w ludzkie konflikty – ani społeczne, ani polityczne. Nie pomaga jednej armii w wojnie przeciwko innej armii. Nie karze nikogo fizycznie w odpowiedzi na czyny tej osoby, co oznacza, że czyjaś śmiertelna choroba czy wypadek powodujący kalectwo nie są żadnymi „karami” za niemoralne postępki. Jest tak dlatego, że ani życie fizyczne, ani jego długość nie mają żadnego znaczenia w zderzeniu z duchowym wymiarem wieczności oraz zapowiedzianym przez Boga przeznaczeniem człowieka, które ma charakter wieczny.

Sfera moralna, społeczna i polityczna oraz problematyczność egzystencji człowieka jako organizmu biologicznego nie jest przedmiotem rozważań Biblii i nie ma nic wspólnego z Bogiem ani Jego duchowym planem zbawienia. Dlatego werbalne zwracanie się do Boga (czy wyimaginowanych pośredników) o pomoc w trudnych sytuacjach życiowych może korzystnie wpłynąć na czyjąś psychikę w sensie terapeutycznym, ale pozostanie bez żadnej odpowiedzi ze strony Boga. Sprawy każdego człowieka biegną bowiem własnym, przypadkowym torem i choć z ludzkiego punktu widzenia mogą przyjąć obrót pozytywny bądź negatywny, nie będzie to mieć nic wspólnego z działaniem Boga, po prostu dlatego, że Bóg w takich sprawach nie interweniuje, gdyż pozostają one całkowicie poza zakresem Jego zainteresowania.

Jedyną rzeczą, jaka Boga interesuje i na której skupia się cała Biblia, jest Jego walka i zwycięstwo nad Szatanem w sferze duchowej, niefizycznej, w rzeczywistości, która nie jest z tego świata. Zwycięstwo to przejawia się w Zbawieniu wybrańców, czyli uwolnieniu ich od władzy ducha Szatana i zastąpieniu go Duchem Bożym, oraz w potępieniu Szatana i niewybrańców, czyli pozostawieniu ich we władzy ducha Szatana, oraz odseparowaniu się od nich i tego ducha na zawsze. Skutkiem tego zwycięstwa jest ostateczne rozdzielenie rzeczywistości duchowej na dwie odrębne sfery, z których jedną Bóg nazywa „Królestwem Bożym” (ale i „Niebem”, „Rajem” czy „Nowym Jeruzalem”), w którym na wieki przebywać będzie Bóg wraz z wybrańcami, a drugą nazywa „królestwem Szatana” (ale też „piekłem”, „otchłanią”, czy „jeziorem ognia”), w którym na wieki przebywać będzie Szatan wraz z niewybrańcami. Mówi o tym cała Biblia, nawet te jej fragmenty, które wydają się opisywać codzienne ludzkie sprawy i dylematy.

Dobo i zło jako metafory Boga i Szatana

Na koniec jeszcze jedna obserwacja. Przeanalizowawszy metodę, jakiej Bóg używa konstruując Biblię, można zauważyć, że pomimo niebywale skomplikowanego języka, rozbudowanych metafor i całej sieci połączeń pomiędzy różnymi fragmentami tej księgi, duchowe przesłanie Biblii jest proste i zawsze jednakowe – koncentruje się wyłącznie na Bogu i Jego planie odseparowania się od Szatana. Moglibyśmy więc to przesłanie podsumować w ten sposób, że w nieskończonej, duchowej wieczności od zawsze istniały dwie duchowe potęgi – Bóg i Szatan. Reprezentują one dwa odmienne paradygmaty i sposoby rozumowania, i w tym sensie są sobie przeciwne. Boga Biblia prezentuje jako Ducha nadrzędnego, mądrego i sprawczego, natomiast Szatana jako ducha podrzędnego, głupiego i w stosunku do Boga bezsilnego. Ów kontrast przedstawiany jest w Biblii na setki różnych sposobów i przy użyciu dziesiątków różnych metafor i symboli, takich jak jasność-ciemność, mądrość-głupota, dzień-noc, niebo-piekło, duchowość-cielesność, ostatni Adam-pierwszy Adam, Człowiek Niebieski-człowiek ziemski, zdolność widzenia-ślepota, zdrowie-choroba, jasność umysłu-opętanie itd. Jednak jedną z najbardziej rozpoznawalnych metafor ilustrujących ów kontrast jest opozycja dobro-zło.

Zatrzymajmy się tu na moment, bo właśnie ta metafora stała się jednym z powodów, dla których ludzie utożsamili Boga i Szatana z etycznymi pojęciami „dobra” i „zła”, wyobrażając sobie, że Bóg reprezentuje wszystko, co dla ludzi przyjemne, korzystne i moralnie pożądane („dobre”), a Szatan wszystko, co dla nich nieprzyjemne, niekorzystne i moralnie naganne („złe”). Stąd przez członków kościoła Bóg utożsamiany jest na przykład z dobrym zdrowiem, a Szatan z chorobą. Bóg z urodzajem, a Szatan z nieurodzajem. Bóg z pokojem, a Szatan z wojną. Bóg z działalnością charytatywną, a Szatan z kradzieżą czy rozbojem. Nic bardziej mylnego. W Biblii słowa „dobro” i „zło” to wyłącznie antonimy, etykiety językowe określające po prostu opozycję i kontrast, a nie ludzkie przymioty moralne czy cechy charakteru. To, że „Bóg jest dobry”, nie oznacza, że posiada sympatyczną osobowość, pozytywne cechy charakteru i wspierające emocje, tak jak definiują je ludzie. Oznacza zwyczajnie, że jest przeciwieństwem Szatana. Podobnie to, że „Szatan jest zły”, nie oznacza, że posiada wredną osobowość, negatywne cechy charakteru, a jedynym jego celem jest ludziom szkodzić i utrudniać im życie. Oznacza po prostu, że jest przeciwieństwem Boga. Ani bowiem Bóg, ani Szatan nie mają żadnych osobowości ani cech charakteru. A jest tak dlatego, że nie są istotami ludzkimi. W sensie biblijnym, słowa „dobro” i „zło” nie mają więc żadnego odniesienia do ludzkiego systemu etyczno-moralnego. Dlatego Bóg i Szatan nie mogą być w żaden sposób utożsamiani z wartościami moralnymi wypracowanymi przez ludzi w ramach różnych kultur i obowiązującymi w świecie, w którym obecnie żyjemy.

Zatem w języku Biblii wyrażenie „dobre owoce”, to odniesienie do „owoców Ducha Świętego”, określanych również słowami takimi jak „wiara”, „nadzieja”, „miłość” czy „prawda”, natomiast wyrażenie „złe owoce” to odniesienie do „owoców ducha Szatana”, określanych także słowami takimi jak „nierząd”, „nieczystość”, „nienawiść” czy „kłamstwo”. Jest to metaforyczny sposób, który Biblia wykorzystuje, by podkreślić opozycję pomiędzy dwoma wrogimi sobie nawzajem duchami – Bogiem i Szatanem.

​
​I. Przekaz fizyczny Biblii
​II. Przekaz duchowy
​III. Stworzenie świata w ujęciu duchowym
​IV. Wieża Babel, Potop oraz Sodoma i Gomora w ujęciu duchowym
​V. Czy Abraham był zalążkiem instytucji kościelnej?
​VI. Czy wyprowadzenie Izraela z Egiptu było początkiem instytucji kościelnej?
​VII. Nowy Testament w ujęciu duchowym
​VIII. Separacja jako sedno planu zbawienia​

© 2013-2024 Daniel 12