4. Więź duchowa z Szatanem
Twoje narzędzia:
UWAGA: Powyższe linki do tekstów biblijnych udostępniamy wyłącznie dla wygody czytelnika. Znajdują się one jednak na stronach innych, niezależnych od nas autorów, których poglądy i opinie należą wyłącznie do nich, a zespół Projektu Daniel 12 tych poglądów nie autoryzuje ani nie podziela. Autoryzujemy jedynie teksty opublikowane na niniejszej stronie.
A sąd polega na tym, że Światło [Duch Boży] przyszło na świat, lecz ludzie bardziej umiłowali ciemność aniżeli światło: bo złe były ich uczynki. (J 3: 19)
Kto spełnia wymagania prawdy, zbliża się do światła, aby się okazało, że jego uczynki zostały dokonane w Bogu. (J 3: 21)
W Biblii czytamy, że na początku, podczas stworzenia świata, istniały już „ciemność” i „światłość”, które metaforycznie oznaczają dwie odwieczne siły duchowe: Szatana i Boga. Z powyższych wersetów dowiadujemy się więc, że względu na swoją podstawową duchową naturę (brak Ducha Bożego), człowiek niejako automatycznie „wybiera” Szatana. Wybór ten jest bowiem wyłącznie hipotetyczny, gdyż duchowa przynależność człowieka jest z góry zdeterminowana. Zwrot „ludzie bardziej umiłowali ciemność” to metafora, która oznacza ścisłą duchową więź pomiędzy Szatanem a człowiekiem, która istnieje od samego początku. Na tej samej zasadzie „Bóg umiłował świat”, co oznacza, że Bóg posiada ścisłą duchową więź ze Swoimi wybrańcami ze świata, czyli spośród całej ludzkości. Biblia stosuje kolejne przenośnie, pokazując, że Bóg umiłował wybrańców (zjednoczył się z nimi duchowo) poprzez swojego „Umiłowanego Syna”, który nie jest jakimś osobnym bytem, lecz postacią biblijną symbolizującą jedną z ról, jaką Bóg przypisuje samemu Sobie we własnym programie zbawienia, czyli poprzez Ducha Bożego. Wybór dokonany przez Boga sprawia, że zbawiony wybraniec, czyli ktoś, kto został Duchem Bożym obdarowany, metaforycznie „zbliża się do światła” (ma w sobie cząstkę Ducha Bożego), gdyż „jego uczynki zostały dokonane w Bogu” (mowa tu, oczywiście, o duchowej pracy wykonanej przez Boga). Dlatego od momentu zbawienia wybrańcy nie są już dłużej utożsamiani z „tym światem” ani z „duchem tego świata” (J 15:18, 19). „Przyjście Jezusa” (Ducha Bożego), o którym wspomina powyższy fragment, oznacza z jednej strony zbawienie dla wybrańców, a z drugiej sąd dla niewybrańców. Gdyby zatem nie sąd dla niewybrańców, nie mieliby oni „grzechu”, to znaczy, „grzech” (czyli duch Szatana) nie zostałby przez Boga zdemaskowany, przez co Szatan uchodziłby za Boga, bo taki właśnie naczelny cel przypisuje mu Biblia. Podobnie, gdyby do wybrańców Bożych nie przyszedł „Pocieszyciel” (Duch Prawdy), nie mieliby oni świadectwa o Bogu (J 15:26), świadectwa Prawdy:
On zaś gdy przyjdzie, przekona świat o grzechu, o sprawiedliwości i o sądzie. (J 16: 8)
Duch Święty otacza chwałą Chrystusa (J 16:14), bo na tym polega objawienie duchowego Słowa Bożego, czyli duchowego przekazu Biblii (przez który Bóg sam Sobie przynosi chwałę). Natomiast „objawienie fizyczne”, które jest ludzką interpretacją przesłania Biblii, prowadzi do oddawania chwały człowiekowi (w postaci własnego programu zbawienia), a przez to Szatanowi.
Co ciekawe, w biblijnej historii Adama i Ewy słowo „grzech” nie pada nawet raz (zostało im ono przypisane przez teologów). Występuje tu jedynie zestawienie „dobra i zła”, zawarte w nazwie „zakazanego drzewa”. W oryginale Biblii nie ma spójnika „i”. W rzeczywistości czytamy więc o „Drzewie Poznania Dobra Zła”. Chodzi zatem o poznanie „zła” przez własny, ludzki obraz „dobra”, czyli przez „dobro” pozorne.
W opisie Edenu widzimy także zestawienie „życia i śmierci” – „Drzewo Życia” przeciwstawione jest tu zapowiedzi kary śmierci za „zerwanie owocu” z „Drzewa Poznania Dobra Zła”. Musimy więc zrozumieć, że „Drzewo Poznania Dobra Zła” od samego początku służy jako obraz „zła” i „śmierci”, co oznacza, że od samego początku człowiek podlega „prawu grzechu i śmierci”.
Obok Adama i Ewy, we wspomnianej narracji pojawiają się Bóg i Wąż, czyli postaci reprezentujące Dobro i Zło. Pomimo nieużycia tu słowa „grzech”, „działanie” podjęte przez Pierwszego Człowieka jest z „grzechem” identyfikowane niemal automatycznie. A ponieważ owo „działanie” Pierwszego Człowieka odbieramy jako „uczynek zły” (w końcu chodziło o złamanie zakazu Bożego), którego konsekwencją był sąd spadający na człowieka, wierzymy, że „dobry uczynek” (wierność rozumianemu dosłownie nakazowi Bożemu) do Boga nas przybliży. Postać Węża wskazuje, że „grzech” (duch Szatana) był już wtedy wszechobecny. „Zło” (duchowe) jest więc obecne na świecie od samego początku.
W opisie stworzenia Wąż określany jest jako „przebiegły” (Rdz 3:1), przy czym słowo to można także przetłumaczyć jako „rozważny”, choć wywodzi się ono od innego słowa, opisującego „nagość”. Człowieka cechowała więc „nagość” (duchowa), która oznaczała brak zabezpieczenia przed duchem Szatana i która była czymś przyrodzonym.
Nikt raczej nie ma problemu z tym, aby symbolikę Węża połączyć z Szatanem (Ap 12:9). Szatan jest tu przedstawiony jako byt rozumny, pozostający w „kontakcie” z człowiekiem. Nie chodzi, oczywiście, o kontakt fizyczny, lecz o więź duchową, której metaforyczna „konwersacja” pomiędzy Ewą a Wężem jest jedynie obrazem. Dlatego Ewa jest obrazem duszy Adama (człowieka, bez względu na jego biologiczną płeć). Zauważmy, że ów „kontakt” został nawiązany poprzez „słowo” (metaforyczny dialog), a Wąż uosabia byt opozycyjny w stosunku do Dobrego Boga, a zatem sam reprezentuje duchowe Zło, przy czym słów „dobro” i „zło” nie należy mylić z ludzkimi, moralnymi kategoriami dobra i zła. W Biblii opozycja „dobro-zło” reprezentuje jedynie kontrast pomiędzy Duchem Bożym i duchem Szatana, i nie zawiera w sobie żadnej oceny moralnej, opartej na ludzkim pojęciu moralności.
Widzimy więc jak Szatan stwarza pozory „wolnego wyboru” dokonywanego przez człowieka, wmawiając człowiekowi suwerenną „dążność do uczynienia się Bogiem” (zjednoczenia z Duchem Bożym, czyli osiągnięcia życia wiecznego). Jednakże tragiczną tego konsekwencją jest zjednoczenie człowieka nie z Bogiem, lecz z „bogiem”. Kontakt człowieka ze „Złym” poprzez „słowo” (kontakt duchowy) metaforycznie koncentruje uwagę człowieka na „Drzewie Poznania Dobra (i) Zła”, a więc na „wyborze” (duchowego) zła. „Drzewo Poznania Dobra (i) Zła” staje się dla człowieka niejako „skarbem” i synonimem tego, co dla niego najlepsze, a przy tym uzyskane dzięki własnej decyzji i wysiłkowi. Jest ono przez człowieka odbierane jako „tajemnica Dobra”, której „strzeże” Bóg, a człowiek niejako tę tajemnicę Bogu wyrywa. Innymi słowy, człowiek jest przekonany, że w „Drzewie Poznania Dobra (i) Zła” ukryte jest „dobro”, które chce za wszelką cenę osiągnąć.
Pojęcia takie jak „Życie” i „śmierć”, które pojawiają się w symbolicznym opisie stworzenia człowieka, odnoszą się do życia wiecznego, które osiągalne jest jedynie poprzez zerwanie owocu z „Drzewa Życia” (reprezentującego Boga), oraz do śmierci wiecznej, która jest konsekwencją zerwania owocu z „Drzewa Poznania Dobra (i) Zła”. Paradoks polega na tym, że człowiek nie jest w stanie sięgnąć po owoc z pierwszego drzewa (Owoc Życia), który, choć wcale nie jest zakazany, to jednak jest dla człowieka nieosiągalny, bo nie posiada on do jego zerwania ani duchowej mocy, ani nawet nie odczuwa takiej potrzeby. To, że ludzie powszechnie pragną żyć wiecznie i „być z Bogiem”, to jedynie ułuda – wmawianie sobie tej potrzeby w oparciu o intelektualne, religijne czy też filozoficzne rozważania. W rzeczywistości nie rozumiemy ani tego, co oznacza „żyć wiecznie”, ani co oznacza „być z Bogiem”. Z religijnego czy filozoficznego punktu widzenia, mając przed sobą opcję życia wiecznego lub opcję śmierci wiecznej, trudno nie opowiedzieć się za tą pierwszą. Są to jednak jedynie puste słowa, wypływające z przekonań religijnych, opartych na ludzkich obietnicach i ludzkim chciejstwie.
Gdyby „grzech” definiować według filozofii kościelnej, jako pojedyncze wykroczenie przeciw dosłownie rozumianym zakazom i nakazom usankcjonowanym przez kościół (które kościół nazywa „prawem Bożym”), a za konsekwencję tak pojmowanego „grzechu” uznać dosłownie rozumianą „śmierć” (zgodnie z definicją „grzechu” w Rz 6:23), oznaczałoby to, że każdy z nas musiałby codziennie wielokrotnie „umierać”, bo nie da się doskonale kontrolować własnych myśli, słów, ani czynów. Mimo to, w rozumowaniu kościoła, fizyczne obrzędy, takie jak „spowiedź” czy „komunia”, są źródłem „zmartwychwstania” człowieka! Człowiek nie może jednak fizycznie „umierać” i „powstawać z martwych”, na dodatek nieprzerwanie. Tego typu nauki są dowodem na kompletne niezrozumienie natury ofiary Jezusa, de facto czyniąc Jego ofiarę zbędną.
„Grzech” to pojęcie duchowe, a nie moralne. To kwestia duchowo obiektywna, a nikt nie jest obiektywny w odniesieniu do samego siebie. W nauce kościoła „grzech” i „życie” są pojęciami odnoszonymi do rzeczywistości fizycznej, w której obecnie żyjemy, i definiowanymi w kategoriach tego, co jest niemoralne lub moralne, w zależności od tego jak na danym etapie historii moralność jest definiowana. Co było niemoralne kiedyś, dziś może być moralne (np. rola kobiet w rodzinie czy społeczeństwie). I odwrotnie – co dziś jest niemoralne, kiedyś mogło być moralne (np. kara śmierci czy przemoc domowa). Na domiar złego, w Biblii istnieją wersety-pułapki, sugerujące czytelnikowi, że człowiek może dokonać własnego, niezależnego wyboru życia ponad śmiercią (np. Pwt 30:19). Wersety takie sprawiają, że członkowie kościołów coraz to głębiej brną w kłamstwo. Musi do nas dotrzeć, że Bogu nie zależy na ludziach tylko na Jego wybrańcach, w których, od momentu ich zbawienia, „Bóg jest sprawcą chcenia i działania” (Flp 2:13), co oznacza, że ponieważ posiadają oni Jego Ducha, doskonale wypełniają prawo Ducha. Pozorny „wybór” człowieka pomiędzy „życiem” a „śmiercią” opisany w Biblii to wybór Adama i Ewy, czyli zły wybór, albo inaczej: wybór „Złego”. Jest tak dlatego, że z duchowego punktu widzenia, zły zawsze wybierze Złego, zły w Złym widzi dobro, zły w Złym widzi prawdę. Człowiek otrzymał od Szatana „obietnicę”, że po zerwaniu owocu „na pewno nie umrze”. Obietnica ta reprezentuje pozorną „obietnicę życia wiecznego”.
Ponieważ człowiek naturalny (pozbawiony Ducha Bożego) postrzega Biblię w wymiarze fizycznym, można by rzec, że w sensie fizycznym, Wąż mówił prawdę, bo po zjedzeniu owocu człowiek rzeczywiście fizycznie „nie umarł”. Od tamtej pory ludzie wciąż łudzą się w ten sam sposób. Ponieważ sąd Boży nie spada w sposób namacalny, w wymiarze fizycznym, na moralnie „złych ludzi” ani na skorumpowane instytucje kościelne, sąd ten jest dla nas „niezauważalny”, a więc nie wydaje się realnym zagrożeniem. Z ludzkiego punktu widzenia, kościoły to instytucje skupiające „ludzi dobrych”. Tymczasem Biblia stwierdza coś wręcz przeciwnego, wykorzystując organizacje religijne jako metaforyczne obrazy niewybrańców (przeznaczonych Złemu). Biblia wyraźnie stwierdza, że Królestwo Boże „przychodzi w sposób niezauważalny”. Duchowa konfrontacja człowieka z Bogiem (Ducha Bożego z duchem Szatana) tak naprawdę następuje za każdym razem, kiedy ktoś czyta albo słucha Słowa Bożego. Słowo to jest naszym „sędzią”, ze względu na to, że w naszej rzeczywistości nie obserwujemy żadnych fizycznych skutków sądu nad „grzesznikami”, żyjemy więc w przekonaniu, że spoczywa na nas Boże miłosierdzie. Musimy jednak zrozumieć, że tak jak w Adamie i Ewie tkwiło „nasienie śmierci duchowej”, czyli cząstka ducha Szatana („grzech”), przez co posiadali oni ścisłą „więź” z Szatanem, tak i my wszyscy podążamy drogą na wieczne potępienie (ku „drugiej śmierci”), czyli ostateczne odrzucenie przez Boga. Jedyna nadzieja w Bogu, przedstawianym w Biblii jako Zbawiciel Jezus Chrystus, którego obietnica zbawienia została skierowana wyłącznie do Bożych wybrańców, którzy w momencie zbawienia stają się członkami Ciała Chrystusa, czyli niewidzialnego Kościoła Niebieskiego.
Kto spełnia wymagania prawdy, zbliża się do światła, aby się okazało, że jego uczynki zostały dokonane w Bogu. (J 3: 21)
W Biblii czytamy, że na początku, podczas stworzenia świata, istniały już „ciemność” i „światłość”, które metaforycznie oznaczają dwie odwieczne siły duchowe: Szatana i Boga. Z powyższych wersetów dowiadujemy się więc, że względu na swoją podstawową duchową naturę (brak Ducha Bożego), człowiek niejako automatycznie „wybiera” Szatana. Wybór ten jest bowiem wyłącznie hipotetyczny, gdyż duchowa przynależność człowieka jest z góry zdeterminowana. Zwrot „ludzie bardziej umiłowali ciemność” to metafora, która oznacza ścisłą duchową więź pomiędzy Szatanem a człowiekiem, która istnieje od samego początku. Na tej samej zasadzie „Bóg umiłował świat”, co oznacza, że Bóg posiada ścisłą duchową więź ze Swoimi wybrańcami ze świata, czyli spośród całej ludzkości. Biblia stosuje kolejne przenośnie, pokazując, że Bóg umiłował wybrańców (zjednoczył się z nimi duchowo) poprzez swojego „Umiłowanego Syna”, który nie jest jakimś osobnym bytem, lecz postacią biblijną symbolizującą jedną z ról, jaką Bóg przypisuje samemu Sobie we własnym programie zbawienia, czyli poprzez Ducha Bożego. Wybór dokonany przez Boga sprawia, że zbawiony wybraniec, czyli ktoś, kto został Duchem Bożym obdarowany, metaforycznie „zbliża się do światła” (ma w sobie cząstkę Ducha Bożego), gdyż „jego uczynki zostały dokonane w Bogu” (mowa tu, oczywiście, o duchowej pracy wykonanej przez Boga). Dlatego od momentu zbawienia wybrańcy nie są już dłużej utożsamiani z „tym światem” ani z „duchem tego świata” (J 15:18, 19). „Przyjście Jezusa” (Ducha Bożego), o którym wspomina powyższy fragment, oznacza z jednej strony zbawienie dla wybrańców, a z drugiej sąd dla niewybrańców. Gdyby zatem nie sąd dla niewybrańców, nie mieliby oni „grzechu”, to znaczy, „grzech” (czyli duch Szatana) nie zostałby przez Boga zdemaskowany, przez co Szatan uchodziłby za Boga, bo taki właśnie naczelny cel przypisuje mu Biblia. Podobnie, gdyby do wybrańców Bożych nie przyszedł „Pocieszyciel” (Duch Prawdy), nie mieliby oni świadectwa o Bogu (J 15:26), świadectwa Prawdy:
On zaś gdy przyjdzie, przekona świat o grzechu, o sprawiedliwości i o sądzie. (J 16: 8)
Duch Święty otacza chwałą Chrystusa (J 16:14), bo na tym polega objawienie duchowego Słowa Bożego, czyli duchowego przekazu Biblii (przez który Bóg sam Sobie przynosi chwałę). Natomiast „objawienie fizyczne”, które jest ludzką interpretacją przesłania Biblii, prowadzi do oddawania chwały człowiekowi (w postaci własnego programu zbawienia), a przez to Szatanowi.
Co ciekawe, w biblijnej historii Adama i Ewy słowo „grzech” nie pada nawet raz (zostało im ono przypisane przez teologów). Występuje tu jedynie zestawienie „dobra i zła”, zawarte w nazwie „zakazanego drzewa”. W oryginale Biblii nie ma spójnika „i”. W rzeczywistości czytamy więc o „Drzewie Poznania Dobra Zła”. Chodzi zatem o poznanie „zła” przez własny, ludzki obraz „dobra”, czyli przez „dobro” pozorne.
W opisie Edenu widzimy także zestawienie „życia i śmierci” – „Drzewo Życia” przeciwstawione jest tu zapowiedzi kary śmierci za „zerwanie owocu” z „Drzewa Poznania Dobra Zła”. Musimy więc zrozumieć, że „Drzewo Poznania Dobra Zła” od samego początku służy jako obraz „zła” i „śmierci”, co oznacza, że od samego początku człowiek podlega „prawu grzechu i śmierci”.
Obok Adama i Ewy, we wspomnianej narracji pojawiają się Bóg i Wąż, czyli postaci reprezentujące Dobro i Zło. Pomimo nieużycia tu słowa „grzech”, „działanie” podjęte przez Pierwszego Człowieka jest z „grzechem” identyfikowane niemal automatycznie. A ponieważ owo „działanie” Pierwszego Człowieka odbieramy jako „uczynek zły” (w końcu chodziło o złamanie zakazu Bożego), którego konsekwencją był sąd spadający na człowieka, wierzymy, że „dobry uczynek” (wierność rozumianemu dosłownie nakazowi Bożemu) do Boga nas przybliży. Postać Węża wskazuje, że „grzech” (duch Szatana) był już wtedy wszechobecny. „Zło” (duchowe) jest więc obecne na świecie od samego początku.
W opisie stworzenia Wąż określany jest jako „przebiegły” (Rdz 3:1), przy czym słowo to można także przetłumaczyć jako „rozważny”, choć wywodzi się ono od innego słowa, opisującego „nagość”. Człowieka cechowała więc „nagość” (duchowa), która oznaczała brak zabezpieczenia przed duchem Szatana i która była czymś przyrodzonym.
Nikt raczej nie ma problemu z tym, aby symbolikę Węża połączyć z Szatanem (Ap 12:9). Szatan jest tu przedstawiony jako byt rozumny, pozostający w „kontakcie” z człowiekiem. Nie chodzi, oczywiście, o kontakt fizyczny, lecz o więź duchową, której metaforyczna „konwersacja” pomiędzy Ewą a Wężem jest jedynie obrazem. Dlatego Ewa jest obrazem duszy Adama (człowieka, bez względu na jego biologiczną płeć). Zauważmy, że ów „kontakt” został nawiązany poprzez „słowo” (metaforyczny dialog), a Wąż uosabia byt opozycyjny w stosunku do Dobrego Boga, a zatem sam reprezentuje duchowe Zło, przy czym słów „dobro” i „zło” nie należy mylić z ludzkimi, moralnymi kategoriami dobra i zła. W Biblii opozycja „dobro-zło” reprezentuje jedynie kontrast pomiędzy Duchem Bożym i duchem Szatana, i nie zawiera w sobie żadnej oceny moralnej, opartej na ludzkim pojęciu moralności.
Widzimy więc jak Szatan stwarza pozory „wolnego wyboru” dokonywanego przez człowieka, wmawiając człowiekowi suwerenną „dążność do uczynienia się Bogiem” (zjednoczenia z Duchem Bożym, czyli osiągnięcia życia wiecznego). Jednakże tragiczną tego konsekwencją jest zjednoczenie człowieka nie z Bogiem, lecz z „bogiem”. Kontakt człowieka ze „Złym” poprzez „słowo” (kontakt duchowy) metaforycznie koncentruje uwagę człowieka na „Drzewie Poznania Dobra (i) Zła”, a więc na „wyborze” (duchowego) zła. „Drzewo Poznania Dobra (i) Zła” staje się dla człowieka niejako „skarbem” i synonimem tego, co dla niego najlepsze, a przy tym uzyskane dzięki własnej decyzji i wysiłkowi. Jest ono przez człowieka odbierane jako „tajemnica Dobra”, której „strzeże” Bóg, a człowiek niejako tę tajemnicę Bogu wyrywa. Innymi słowy, człowiek jest przekonany, że w „Drzewie Poznania Dobra (i) Zła” ukryte jest „dobro”, które chce za wszelką cenę osiągnąć.
Pojęcia takie jak „Życie” i „śmierć”, które pojawiają się w symbolicznym opisie stworzenia człowieka, odnoszą się do życia wiecznego, które osiągalne jest jedynie poprzez zerwanie owocu z „Drzewa Życia” (reprezentującego Boga), oraz do śmierci wiecznej, która jest konsekwencją zerwania owocu z „Drzewa Poznania Dobra (i) Zła”. Paradoks polega na tym, że człowiek nie jest w stanie sięgnąć po owoc z pierwszego drzewa (Owoc Życia), który, choć wcale nie jest zakazany, to jednak jest dla człowieka nieosiągalny, bo nie posiada on do jego zerwania ani duchowej mocy, ani nawet nie odczuwa takiej potrzeby. To, że ludzie powszechnie pragną żyć wiecznie i „być z Bogiem”, to jedynie ułuda – wmawianie sobie tej potrzeby w oparciu o intelektualne, religijne czy też filozoficzne rozważania. W rzeczywistości nie rozumiemy ani tego, co oznacza „żyć wiecznie”, ani co oznacza „być z Bogiem”. Z religijnego czy filozoficznego punktu widzenia, mając przed sobą opcję życia wiecznego lub opcję śmierci wiecznej, trudno nie opowiedzieć się za tą pierwszą. Są to jednak jedynie puste słowa, wypływające z przekonań religijnych, opartych na ludzkich obietnicach i ludzkim chciejstwie.
Gdyby „grzech” definiować według filozofii kościelnej, jako pojedyncze wykroczenie przeciw dosłownie rozumianym zakazom i nakazom usankcjonowanym przez kościół (które kościół nazywa „prawem Bożym”), a za konsekwencję tak pojmowanego „grzechu” uznać dosłownie rozumianą „śmierć” (zgodnie z definicją „grzechu” w Rz 6:23), oznaczałoby to, że każdy z nas musiałby codziennie wielokrotnie „umierać”, bo nie da się doskonale kontrolować własnych myśli, słów, ani czynów. Mimo to, w rozumowaniu kościoła, fizyczne obrzędy, takie jak „spowiedź” czy „komunia”, są źródłem „zmartwychwstania” człowieka! Człowiek nie może jednak fizycznie „umierać” i „powstawać z martwych”, na dodatek nieprzerwanie. Tego typu nauki są dowodem na kompletne niezrozumienie natury ofiary Jezusa, de facto czyniąc Jego ofiarę zbędną.
„Grzech” to pojęcie duchowe, a nie moralne. To kwestia duchowo obiektywna, a nikt nie jest obiektywny w odniesieniu do samego siebie. W nauce kościoła „grzech” i „życie” są pojęciami odnoszonymi do rzeczywistości fizycznej, w której obecnie żyjemy, i definiowanymi w kategoriach tego, co jest niemoralne lub moralne, w zależności od tego jak na danym etapie historii moralność jest definiowana. Co było niemoralne kiedyś, dziś może być moralne (np. rola kobiet w rodzinie czy społeczeństwie). I odwrotnie – co dziś jest niemoralne, kiedyś mogło być moralne (np. kara śmierci czy przemoc domowa). Na domiar złego, w Biblii istnieją wersety-pułapki, sugerujące czytelnikowi, że człowiek może dokonać własnego, niezależnego wyboru życia ponad śmiercią (np. Pwt 30:19). Wersety takie sprawiają, że członkowie kościołów coraz to głębiej brną w kłamstwo. Musi do nas dotrzeć, że Bogu nie zależy na ludziach tylko na Jego wybrańcach, w których, od momentu ich zbawienia, „Bóg jest sprawcą chcenia i działania” (Flp 2:13), co oznacza, że ponieważ posiadają oni Jego Ducha, doskonale wypełniają prawo Ducha. Pozorny „wybór” człowieka pomiędzy „życiem” a „śmiercią” opisany w Biblii to wybór Adama i Ewy, czyli zły wybór, albo inaczej: wybór „Złego”. Jest tak dlatego, że z duchowego punktu widzenia, zły zawsze wybierze Złego, zły w Złym widzi dobro, zły w Złym widzi prawdę. Człowiek otrzymał od Szatana „obietnicę”, że po zerwaniu owocu „na pewno nie umrze”. Obietnica ta reprezentuje pozorną „obietnicę życia wiecznego”.
Ponieważ człowiek naturalny (pozbawiony Ducha Bożego) postrzega Biblię w wymiarze fizycznym, można by rzec, że w sensie fizycznym, Wąż mówił prawdę, bo po zjedzeniu owocu człowiek rzeczywiście fizycznie „nie umarł”. Od tamtej pory ludzie wciąż łudzą się w ten sam sposób. Ponieważ sąd Boży nie spada w sposób namacalny, w wymiarze fizycznym, na moralnie „złych ludzi” ani na skorumpowane instytucje kościelne, sąd ten jest dla nas „niezauważalny”, a więc nie wydaje się realnym zagrożeniem. Z ludzkiego punktu widzenia, kościoły to instytucje skupiające „ludzi dobrych”. Tymczasem Biblia stwierdza coś wręcz przeciwnego, wykorzystując organizacje religijne jako metaforyczne obrazy niewybrańców (przeznaczonych Złemu). Biblia wyraźnie stwierdza, że Królestwo Boże „przychodzi w sposób niezauważalny”. Duchowa konfrontacja człowieka z Bogiem (Ducha Bożego z duchem Szatana) tak naprawdę następuje za każdym razem, kiedy ktoś czyta albo słucha Słowa Bożego. Słowo to jest naszym „sędzią”, ze względu na to, że w naszej rzeczywistości nie obserwujemy żadnych fizycznych skutków sądu nad „grzesznikami”, żyjemy więc w przekonaniu, że spoczywa na nas Boże miłosierdzie. Musimy jednak zrozumieć, że tak jak w Adamie i Ewie tkwiło „nasienie śmierci duchowej”, czyli cząstka ducha Szatana („grzech”), przez co posiadali oni ścisłą „więź” z Szatanem, tak i my wszyscy podążamy drogą na wieczne potępienie (ku „drugiej śmierci”), czyli ostateczne odrzucenie przez Boga. Jedyna nadzieja w Bogu, przedstawianym w Biblii jako Zbawiciel Jezus Chrystus, którego obietnica zbawienia została skierowana wyłącznie do Bożych wybrańców, którzy w momencie zbawienia stają się członkami Ciała Chrystusa, czyli niewidzialnego Kościoła Niebieskiego.