22. Chrzest i wiara w walce z grzechem
Twoje narzędzia:
UWAGA: Powyższe linki do tekstów biblijnych udostępniamy wyłącznie dla wygody czytelnika. Znajdują się one jednak na stronach innych, niezależnych od nas autorów, których poglądy i opinie należą wyłącznie do nich, a zespół Projektu Daniel 12 tych poglądów nie autoryzuje ani nie podziela. Autoryzujemy jedynie teksty opublikowane na niniejszej stronie.
Ponieważ pomiędzy „prawem Bożym w ludzkiej interpretacji” i „prawem kościelnym” możemy postawić znak równości (jedno i drugie jest wytworem ludzkiej wyobraźni), w kościele każde dobrowolne przekroczenie obu tych „praw” jest interpretowane jako „grzech”, często „ciężki”. W rozumieniu kościelnych teologów następstwem tego może być utrata „łaski uświęcającej” oraz wszelkich zebranych „zasług” („dobrych uczynków”), które mają rzekomo pracować na poczet czyjegoś „zbawienia”. Innymi słowy, jest to kościelna doktryna oparta na „własnej pracy” człowieka. Tak rozumiany „grzech” powoduje utratę „statusu” nie tylko u Boga, ale także w kościele – „martwy” członek kościoła nie może przyjąć „komunii” ani zawrzeć „związku małżeńskiego”, a jego „modlitwa” jest nieskuteczna.
Liderzy kościoła definiują „grzech” jako wrogie działanie nie tylko przeciwko Bogu, ale również przeciwko kościołowi i chrześcijanom w ogóle. W ich mniemaniu pod owym „wrogim działaniem” kryje się „odrzucanie wiary w Boga”, w myśl dosłownego rozumienia wersetu: „kto uwierzy i ochrzci się, będzie zbawiony” (Mk 16:16). Z kolei „odrzucenie wiary w Boga” ma, według kościoła, przejawiać się poprzez:
Powyższą listę można by przedłużać w nieskończoność.
Wymienione wcześniej kościelne klasyfikacje „grzechu” to tylko niektóre z absurdalnych przykładów „wiary” w ujęciu propagowanym przez kościół. W świetle wymienionych zasad, nawet osobie prowadzącej wyjątkowo etyczny czy moralny tryb życia nie sposób ustrzec się „grzechu”, zwłaszcza w sferze mentalnej. W rezultacie człowiek stosuje własną interpretację kościelnych przepisów i szuka w tym absurdzie sposobu na samousprawiedliwienie. Co gorsza, kościelni nauczyciele przedstawiają się jako grupa ekspertów w wielu dziedzinach życia, w tym także w dziedzinie życia intymnego, oraz pozują na obrońców uciśnionych. Mimo że już samo „prawo grzechu i śmierci” jest pułapką dla niewybrańców (na przykład ze względu na wykluczające się nawzajem przepisy, takie jak obrzezanie, które wykonane w dniu szabatu, narusza bezwzględny zakaz pracy w tym dniu), człowiek zastawia na siebie kolejne pułapki, zrodzone w jego własnej wyobraźni. Walcząc o byt ludzi materialnie ubogich i nieuprzywilejowanych oraz potępiając tych, którzy oszukują i nie płacą pracownikom za pracę, kościół jednocześnie odbiera ludziom możliwość wykonywania „bezgrzesznej” pracy, gdyż na przykład właściciel czy obsługa restauracji nie może odmówić podania mięsa klientowi w dzień postu, osoba pracująca w supermarkecie nie może nie sprzedać prezerwatywy, a osoba zatrudniona w sklepie monopolowym nie może nie sprzedać alkoholu komuś, kto wydaje się być trzeźwy i pełnoletni, pomimo że może to być nałogowy alkoholik. Dodatkowo kościół sam wprowadza wysokie opłaty za różnego rodzaju usługi i wymusza datki na rzecz kościoła pod groźbą popełnienia „grzechu”. Podobnie, bez względu na naruszenie ustalonych przez siebie nakazów moralności chrześcijańskiej, kościół sam podżega swoich członków przeciw władzy czy ludziom na wysokich stanowiskach państwowych, zwłaszcza kiedy w innej frakcji politycznej widzi większe poparcie dla własnych interesów. Pojęcie takie jak „rozpusta” to w interpretacji kościoła łamanie zasad kościelnej moralności seksualnej. Dlatego zalecane przez kościół metody termiczne i obserwacji śluzu uważa się za niezawodne i „naturalne” w procesie planowania rodziny, natomiast wszystkie inne metody przedstawia się jako źródło zła, rozbicia rodziny, chorób wenerycznych itp. Na przeciwnym biegunie stoją „grzesznicy”, przez środowisko nazywani „nauczycielami etyki”, którzy uczą na przykład, jak stosować prezerwatywy, których stosowanie nie zachęca do seksu, lecz przeciwdziała niepożądanej ciąży czy chorobom wenerycznym, łącznie z AIDS. Nawet pośród członków kościoła panuje ogólne przekonanie, że metody „naturalne” nie są tak skuteczne jak twierdzi kościół, a seks nie służy tylko do rozmnażania. Wstrzemięźliwość seksualna, stała czy okresowa (współżycie tylko w dni płodne), nie służy szczęściu par, małżonków ani rodziny. Psychologicznych aspektów tego zagadnienia nie ma sensu tutaj rozwijać, gdyż interesuje nas tylko duchowy przekaz Biblii, a Słowo Boże nie odnosi się do żadnej z tych kwestii nawet w sposób bezpośredni, fizyczny.
To, że Biblia stwierdza, że bez wiary i chrztu nikt nie może zostać zbawiony, nie oznacza, że do zbawienia potrzebne są kościelne instytucje i ich obrzędy. Dowodzi natomiast, że bez Ducha Bożego nie ma zbawienia. Duch jest „owocem” „wiary”, a obecność Ducha w duszy wybrańca oznacza, że Bóg dokonał w nim „chrztu” Duchem. Jak czytamy, tylko ten wyda owoc, kto trwa w Chrystusie, a Chrystus w nim (J 15:4-5), przy czym zarówno „owoc”, jak i „chrzest” są metaforycznymi synonimami „daru Ducha” w odniesieniu do daru Bożego, przeznaczonego dla wybrańców. Stąd biblijne stwierdzenie, że „wiara bez uczynków jest martwa”, bo chodzi tu o „wiarę Bożą”, a nie ludzką oraz o „uczynki Jezusa Chrystusa”, a nie człowieka.
Zbawiony wybraniec zostaje „ochrzczony” duchowo i otrzymuje dar „wiary”, a oba te symbole oznaczają Ducha Świętego. „Bóg działa w wybrańcach zarówno wolę i czynienie z Jego dobrej woli” (Flp 2:13). Powyższe tłumaczenie dosłowne może nie jest najbardziej poprawne gramatycznie, ale dobrze oddaje przesłanie, że „wola” i „czynienie”, czyli praca (uczynek), są wynikiem woli Boga. Innymi słowy, „wola zbawionego” to „wola Boga”. Podobnie jak „wiara” i „praca”, które również odnoszą się do działającego w wybrańcu Boga.
„Wszystkie rzeczy działają razem dla „dobra” tych, co kochają Boga, dla tych, którzy są powołani według [Jego] zamiaru.” (Rz 8:28).
Czasem Biblia „wiarę” przeciwstawia „uczynkom”, co może być mylące, ale w każdym takim przypadku pojęcie „wiara” odnosi się do Ducha Bożego, a pojęcie „uczynki” do ducha Szatana. „Martwe uczynki” to takie, które pochodzą od człowieka, z natury sługi Szatana, który reprezentuje autorytet „prawa grzechu i śmierci”. Zatem „martwe uczynki” to wspominane przez Biblię „uczynki prawa” (Rz 3:28). Innymi słowy, człowiek jest „martwy duchowo” na skutek „uczynków” (Ef 2:5), a wybraniec „zmartwychwstaje” w Chrystusie dzięki Łasce, przez „wiarę” (Ef 2:6-7), przy czym sprawczość daru Bożego zaprzecza sprawczości własnych uczynków człowieka (Ef 2:9). Stworzeni w Chrystusie (wybrańcy) są Jego dziełem „dla dobrych czynów”, które Bóg z góry przygotował, aby je pełnili (Ef 2:10).
W kontekście kontrastu pomiędzy „wiarą” a „uczynkami” mamy zestawienie „wiary”, rozumianej jako „wiara Boga” (owoc Boży), z „wiarą” człowieka (na wzór „wiary demonów”) oraz „uczynków Boga” z „uczynkami człowieka”.
Nieco mylącym jest także odniesienie do Abrahama i Rachab, gdyż wielu widzi w nich postacie fizyczne i skupia się na ich zasługach fizycznych. W rzeczywistości Biblia naucza, że „wiara” Abrahama, który jest tu obrazem Boga, przyniosła mu „usprawiedliwienie” oraz że Rachab „wierzyła z serca”, czyli z Ducha Bożego. „Usprawiedliwienie” pochodzi z wyboru Bożego (Rz 8:33), któremu nikt nie może się sprzeciwić (Rz 9:18-19), poprzez „wiarę”, czyli poprzez Jezusa (Rz 5:1), „bez uczynków” człowieka (Rz 4:6).
Biblijne słowo „serce” to symbol zarazem duszy człowieka, jak i któregoś z duchów – Boga lub Szatana. W przypadku wybrańców, Bóg zapisuje „Prawo” (Prawo Ducha) w ich „sercach”, poprzez danie im „nowych serc” (cząstek nowego Ducha). „Owoce Ducha” przyrównywane są do „dobrych owoców” z „Dobrego Drzewa”, a z „Dobrego Drzewa” (Ducha Bożego) nie można zebrać „chwastów”, czyli „innych owoców” (Mt 7:16-17).
Często przywoływane porównanie „Tak jak ciało bez ducha jest martwe, tak też jest martwa wiara bez uczynków” (Jkb 2:26) bynajmniej nie odnosi się do ludzkiej wiary i ludzkich wysiłków, by zapracować na zbawienie, a do „ciała” jako „ducha” (np. Duch Boży nazywany jest w Biblii „Ciałem Chrystusa”). Dlatego „bez Ducha” (Ducha Świętego) nasz „duch” jest „martwy”, bo reprezentuje „ducha śmierci”, czyli ducha Szatana. „Ciało” zbawionego wybrańca (wcześniej „poganina” lub „syna ciemności”) „świeci pełnią Światła”, co oznacza, że jego duch jest częścią Ducha Świętego (Łk 11:36). Zbawienie to wewnętrzna, niewidzialna przemiana z ducha (Szatana) do Ducha (Bożego), czyli z „ducha niewoli” do „Ducha adopcji”, przy czym Duch Boży jest „świadkiem” ducha wybrańca, „świadkiem adopcji” (Rz 8:15-16). Dla przypomnienia, owa przemiana zachodzi mocą Ducha Świętego, który raz na zawsze wyrzuca ducha Szatana z duszy wybrańca. Analogicznym porównaniem jest zestawienie „człowieka ziemskiego” z „człowiekiem duchowym”. Dlatego w momencie duchowego zmartwychwstania wybrańcy zostają ukształtowani na obraz „człowieka duchowego” (1Kor 15:35, 49).
Wiara Boża jest „dobrym uczynkiem”, „darem”, „pracą” samego Boga. Ludzka „wiara” jest „martwa”. Biblijne wyrażenia takie jak „Nie zabijaj!”, „Nie kradnij!”, „Nie cudzołóż!” czy inne nakazy, które przez ludzi patrzących na Biblię w sposób fizyczny tak łatwo interpretowane są jako słowa potępienia dla fizycznych pijaków czy rozpustników i utożsamiane z różnymi kategoriami kościelnych „grzechów”, w rzeczywistości nie mają nic wspólnego z ludzką moralnością ani zasadami życia społecznego. Są to słowa, które w przekazie duchowym Biblii wyrażają identyfikację „stanu ducha Szatana”, czyli „ducha obcego”, który jest też przez Biblię nazywany „mordercą”, „złodziejem”, „cudzołożnikiem” i „rozpustnikiem”, „upitym duchem rozwiązłości i fałszywej doktryny”. I znów – wszystkie powyższe określenia nie mają nic wspólnego z ludzkimi cechami czy systemem etycznym. „Upicie się obcym winem”, czyli symboliczną „krwią Szatana”, które oznacza czyjeś napełnienie duchem Szatana, to identyfikacja „głupich” (niewybrańców), którzy nie zrozumieją „woli Pana” (Ef 5:15-20). Jest to ta sama koncepcja, co „upicie się winem nierządu Wielkiej Nierządnicy” (Ap 17:2, 18:3). „Wielką Nierządnicą” jest oczywiście królestwo Szatana, budowane wśród i z niewybrańców, symbolizowanych przez fizyczne, instytucjonalne kościoły.
Liderzy kościoła definiują „grzech” jako wrogie działanie nie tylko przeciwko Bogu, ale również przeciwko kościołowi i chrześcijanom w ogóle. W ich mniemaniu pod owym „wrogim działaniem” kryje się „odrzucanie wiary w Boga”, w myśl dosłownego rozumienia wersetu: „kto uwierzy i ochrzci się, będzie zbawiony” (Mk 16:16). Z kolei „odrzucenie wiary w Boga” ma, według kościoła, przejawiać się poprzez:
- brak „praktykowania wiary”, np. opuszczanie nabożeństw czy nieprzyjmowanie sakramentów uznawanych za konieczne do zbawienia, w myśl błędnej interpretacji wersetu: „wiara bez uczynków jest martwa” (Jkb 2:20, 26);
- wszelkiego rodzaju zaniedbania, nie tylko modlitwy czy przyjmowania sakramentów, ale także zaniedbanie w nauce, w pracy czy zaniedbania rodziców dotyczące wychowania dzieci w duchu religijno-moralnym, zaniedbanie troski o kościół, oczywiście również troski materialnej, uchylanie się od płacenia podatków, „praca na czarno”, nadużywanie zwolnień lekarskich itp.;
- popieranie i głosowanie na polityków, którzy opowiadają się na przykład za aborcją, eutanazją czy in vitro, w myśl przykazania: „Nie zabijaj!”;
- sterylizację wykonywaną u mężczyzn i kobiet;
- narażanie życia własnego lub innych, np. przez jazdę samochodem niezgodną z przepisami, podjęcie się niebezpiecznej pracy, narkomanię, pijaństwo, palenie papierosów czy złe odżywianie, z których wszystkie podciągane są pod pojęcie „samobójstwa”;
- alkoholizm, zwany również „pijaństwem”. Tu „grzechem” obarcza się także właścicieli sklepów sprzedających alkohol uzależnionym, w myśl zasady: „pijacy nie osiągną Królestwa Bożego” (1 Kor 6);
- cudzołóstwo, czyli współżycie seksualne przed ślubem lub zdrada po ślubie, pod które podciąga się również „prowokujący” ubiór czy zachowanie. „Grzech” ten może dotknąć także rodziców, którzy zezwalają na wspólne zamieszkanie narzeczonych przed ślubem kościelnym;
- rozpustę, pod którą podciąga się masturbację, homoseksualizm, stosunki przerywane i niedokończone, a także stosowanie środków antykoncepcyjnych. Tu „grzesznikiem” jest nawet sprzedawca prezerwatyw;
- opuszczanie mszy w niedziele i nakazane święta; „grzechem” jest także pracowanie w tych dniach;
- nieprzestrzeganie postu, np. jedzenie czy serwowanie innym potraw mięsnych w nakazane posty;
- zniewagę, czyli lekceważenie osób na przykład duchownych (księży, katechetów, nauczycieli) czy osób na stanowiskach państwowych;
- kradzieże, pod które podciąga się także sprzedawanie towarów z wysokimi marżami, a także zaciąganie długów na rzeczy niepotrzebne czy luksusowe;
- niegospodarność i lenistwo;
- skąpstwo, czyli na przykład brak wyczulenia na potrzeby materialne kościoła;
- świętokradztwo, czyli niegodne przyjmowanie sakramentów kościelnych;
- bałwochwalstwo, czyli nie tylko czczenie innego boga, spirytyzm i zabobony, ale także głoszenie innych doktryn niż kościelne (tzw. herezja) czy trwanie w błędnej nauce, w myśl zasady, że kościół jest bezbłędny, a krytykowanie kościoła to krytykowanie Boga;
- apostazję, czyli porzucenie kościoła i przejście na „inną wiarę”.
Powyższą listę można by przedłużać w nieskończoność.
Wymienione wcześniej kościelne klasyfikacje „grzechu” to tylko niektóre z absurdalnych przykładów „wiary” w ujęciu propagowanym przez kościół. W świetle wymienionych zasad, nawet osobie prowadzącej wyjątkowo etyczny czy moralny tryb życia nie sposób ustrzec się „grzechu”, zwłaszcza w sferze mentalnej. W rezultacie człowiek stosuje własną interpretację kościelnych przepisów i szuka w tym absurdzie sposobu na samousprawiedliwienie. Co gorsza, kościelni nauczyciele przedstawiają się jako grupa ekspertów w wielu dziedzinach życia, w tym także w dziedzinie życia intymnego, oraz pozują na obrońców uciśnionych. Mimo że już samo „prawo grzechu i śmierci” jest pułapką dla niewybrańców (na przykład ze względu na wykluczające się nawzajem przepisy, takie jak obrzezanie, które wykonane w dniu szabatu, narusza bezwzględny zakaz pracy w tym dniu), człowiek zastawia na siebie kolejne pułapki, zrodzone w jego własnej wyobraźni. Walcząc o byt ludzi materialnie ubogich i nieuprzywilejowanych oraz potępiając tych, którzy oszukują i nie płacą pracownikom za pracę, kościół jednocześnie odbiera ludziom możliwość wykonywania „bezgrzesznej” pracy, gdyż na przykład właściciel czy obsługa restauracji nie może odmówić podania mięsa klientowi w dzień postu, osoba pracująca w supermarkecie nie może nie sprzedać prezerwatywy, a osoba zatrudniona w sklepie monopolowym nie może nie sprzedać alkoholu komuś, kto wydaje się być trzeźwy i pełnoletni, pomimo że może to być nałogowy alkoholik. Dodatkowo kościół sam wprowadza wysokie opłaty za różnego rodzaju usługi i wymusza datki na rzecz kościoła pod groźbą popełnienia „grzechu”. Podobnie, bez względu na naruszenie ustalonych przez siebie nakazów moralności chrześcijańskiej, kościół sam podżega swoich członków przeciw władzy czy ludziom na wysokich stanowiskach państwowych, zwłaszcza kiedy w innej frakcji politycznej widzi większe poparcie dla własnych interesów. Pojęcie takie jak „rozpusta” to w interpretacji kościoła łamanie zasad kościelnej moralności seksualnej. Dlatego zalecane przez kościół metody termiczne i obserwacji śluzu uważa się za niezawodne i „naturalne” w procesie planowania rodziny, natomiast wszystkie inne metody przedstawia się jako źródło zła, rozbicia rodziny, chorób wenerycznych itp. Na przeciwnym biegunie stoją „grzesznicy”, przez środowisko nazywani „nauczycielami etyki”, którzy uczą na przykład, jak stosować prezerwatywy, których stosowanie nie zachęca do seksu, lecz przeciwdziała niepożądanej ciąży czy chorobom wenerycznym, łącznie z AIDS. Nawet pośród członków kościoła panuje ogólne przekonanie, że metody „naturalne” nie są tak skuteczne jak twierdzi kościół, a seks nie służy tylko do rozmnażania. Wstrzemięźliwość seksualna, stała czy okresowa (współżycie tylko w dni płodne), nie służy szczęściu par, małżonków ani rodziny. Psychologicznych aspektów tego zagadnienia nie ma sensu tutaj rozwijać, gdyż interesuje nas tylko duchowy przekaz Biblii, a Słowo Boże nie odnosi się do żadnej z tych kwestii nawet w sposób bezpośredni, fizyczny.
To, że Biblia stwierdza, że bez wiary i chrztu nikt nie może zostać zbawiony, nie oznacza, że do zbawienia potrzebne są kościelne instytucje i ich obrzędy. Dowodzi natomiast, że bez Ducha Bożego nie ma zbawienia. Duch jest „owocem” „wiary”, a obecność Ducha w duszy wybrańca oznacza, że Bóg dokonał w nim „chrztu” Duchem. Jak czytamy, tylko ten wyda owoc, kto trwa w Chrystusie, a Chrystus w nim (J 15:4-5), przy czym zarówno „owoc”, jak i „chrzest” są metaforycznymi synonimami „daru Ducha” w odniesieniu do daru Bożego, przeznaczonego dla wybrańców. Stąd biblijne stwierdzenie, że „wiara bez uczynków jest martwa”, bo chodzi tu o „wiarę Bożą”, a nie ludzką oraz o „uczynki Jezusa Chrystusa”, a nie człowieka.
Zbawiony wybraniec zostaje „ochrzczony” duchowo i otrzymuje dar „wiary”, a oba te symbole oznaczają Ducha Świętego. „Bóg działa w wybrańcach zarówno wolę i czynienie z Jego dobrej woli” (Flp 2:13). Powyższe tłumaczenie dosłowne może nie jest najbardziej poprawne gramatycznie, ale dobrze oddaje przesłanie, że „wola” i „czynienie”, czyli praca (uczynek), są wynikiem woli Boga. Innymi słowy, „wola zbawionego” to „wola Boga”. Podobnie jak „wiara” i „praca”, które również odnoszą się do działającego w wybrańcu Boga.
„Wszystkie rzeczy działają razem dla „dobra” tych, co kochają Boga, dla tych, którzy są powołani według [Jego] zamiaru.” (Rz 8:28).
Czasem Biblia „wiarę” przeciwstawia „uczynkom”, co może być mylące, ale w każdym takim przypadku pojęcie „wiara” odnosi się do Ducha Bożego, a pojęcie „uczynki” do ducha Szatana. „Martwe uczynki” to takie, które pochodzą od człowieka, z natury sługi Szatana, który reprezentuje autorytet „prawa grzechu i śmierci”. Zatem „martwe uczynki” to wspominane przez Biblię „uczynki prawa” (Rz 3:28). Innymi słowy, człowiek jest „martwy duchowo” na skutek „uczynków” (Ef 2:5), a wybraniec „zmartwychwstaje” w Chrystusie dzięki Łasce, przez „wiarę” (Ef 2:6-7), przy czym sprawczość daru Bożego zaprzecza sprawczości własnych uczynków człowieka (Ef 2:9). Stworzeni w Chrystusie (wybrańcy) są Jego dziełem „dla dobrych czynów”, które Bóg z góry przygotował, aby je pełnili (Ef 2:10).
W kontekście kontrastu pomiędzy „wiarą” a „uczynkami” mamy zestawienie „wiary”, rozumianej jako „wiara Boga” (owoc Boży), z „wiarą” człowieka (na wzór „wiary demonów”) oraz „uczynków Boga” z „uczynkami człowieka”.
Nieco mylącym jest także odniesienie do Abrahama i Rachab, gdyż wielu widzi w nich postacie fizyczne i skupia się na ich zasługach fizycznych. W rzeczywistości Biblia naucza, że „wiara” Abrahama, który jest tu obrazem Boga, przyniosła mu „usprawiedliwienie” oraz że Rachab „wierzyła z serca”, czyli z Ducha Bożego. „Usprawiedliwienie” pochodzi z wyboru Bożego (Rz 8:33), któremu nikt nie może się sprzeciwić (Rz 9:18-19), poprzez „wiarę”, czyli poprzez Jezusa (Rz 5:1), „bez uczynków” człowieka (Rz 4:6).
Biblijne słowo „serce” to symbol zarazem duszy człowieka, jak i któregoś z duchów – Boga lub Szatana. W przypadku wybrańców, Bóg zapisuje „Prawo” (Prawo Ducha) w ich „sercach”, poprzez danie im „nowych serc” (cząstek nowego Ducha). „Owoce Ducha” przyrównywane są do „dobrych owoców” z „Dobrego Drzewa”, a z „Dobrego Drzewa” (Ducha Bożego) nie można zebrać „chwastów”, czyli „innych owoców” (Mt 7:16-17).
Często przywoływane porównanie „Tak jak ciało bez ducha jest martwe, tak też jest martwa wiara bez uczynków” (Jkb 2:26) bynajmniej nie odnosi się do ludzkiej wiary i ludzkich wysiłków, by zapracować na zbawienie, a do „ciała” jako „ducha” (np. Duch Boży nazywany jest w Biblii „Ciałem Chrystusa”). Dlatego „bez Ducha” (Ducha Świętego) nasz „duch” jest „martwy”, bo reprezentuje „ducha śmierci”, czyli ducha Szatana. „Ciało” zbawionego wybrańca (wcześniej „poganina” lub „syna ciemności”) „świeci pełnią Światła”, co oznacza, że jego duch jest częścią Ducha Świętego (Łk 11:36). Zbawienie to wewnętrzna, niewidzialna przemiana z ducha (Szatana) do Ducha (Bożego), czyli z „ducha niewoli” do „Ducha adopcji”, przy czym Duch Boży jest „świadkiem” ducha wybrańca, „świadkiem adopcji” (Rz 8:15-16). Dla przypomnienia, owa przemiana zachodzi mocą Ducha Świętego, który raz na zawsze wyrzuca ducha Szatana z duszy wybrańca. Analogicznym porównaniem jest zestawienie „człowieka ziemskiego” z „człowiekiem duchowym”. Dlatego w momencie duchowego zmartwychwstania wybrańcy zostają ukształtowani na obraz „człowieka duchowego” (1Kor 15:35, 49).
Wiara Boża jest „dobrym uczynkiem”, „darem”, „pracą” samego Boga. Ludzka „wiara” jest „martwa”. Biblijne wyrażenia takie jak „Nie zabijaj!”, „Nie kradnij!”, „Nie cudzołóż!” czy inne nakazy, które przez ludzi patrzących na Biblię w sposób fizyczny tak łatwo interpretowane są jako słowa potępienia dla fizycznych pijaków czy rozpustników i utożsamiane z różnymi kategoriami kościelnych „grzechów”, w rzeczywistości nie mają nic wspólnego z ludzką moralnością ani zasadami życia społecznego. Są to słowa, które w przekazie duchowym Biblii wyrażają identyfikację „stanu ducha Szatana”, czyli „ducha obcego”, który jest też przez Biblię nazywany „mordercą”, „złodziejem”, „cudzołożnikiem” i „rozpustnikiem”, „upitym duchem rozwiązłości i fałszywej doktryny”. I znów – wszystkie powyższe określenia nie mają nic wspólnego z ludzkimi cechami czy systemem etycznym. „Upicie się obcym winem”, czyli symboliczną „krwią Szatana”, które oznacza czyjeś napełnienie duchem Szatana, to identyfikacja „głupich” (niewybrańców), którzy nie zrozumieją „woli Pana” (Ef 5:15-20). Jest to ta sama koncepcja, co „upicie się winem nierządu Wielkiej Nierządnicy” (Ap 17:2, 18:3). „Wielką Nierządnicą” jest oczywiście królestwo Szatana, budowane wśród i z niewybrańców, symbolizowanych przez fizyczne, instytucjonalne kościoły.