7. Rozwody
Twoje narzędzia:
UWAGA: Powyższe linki do tekstów biblijnych udostępniamy wyłącznie dla wygody czytelnika. Znajdują się one jednak na stronach innych, niezależnych od nas autorów, których poglądy i opinie należą wyłącznie do nich, a zespół Projektu Daniel 12 tych poglądów nie autoryzuje ani nie podziela. Autoryzujemy jedynie teksty opublikowane na niniejszej stronie.
Kwestia „rozwodów”, zarówno w świetle historii społecznej, jak i religijnych tradycji judaizmu i chrześcijaństwa, wykazuje silny trend ewolucyjny, stopniowo dostosowując się do realiów. Zgodnie z tradycją żydowską najpierw mężczyzna mógł wypisać „list rozwodowy” tylko kobiecie, w której znalazł „nieczystość”. Później szukano innych powodów: niepłodność jednego z małżonków albo odmowa pożycia przez kobietę. Jeżeli odmowa ta nie miała podłoża chorobowego, to mąż był dodatkowo zwalniany z obowiązku płacenia alimentów. Niewierność żony, jeśli ujrzała światło dzienne, była karana bezkompromisowo, bez względu na to, czy mąż tego chciał, czy nie. To, że niewierność kobiety karana była raz śmiercią, a raz przekleństwem, mogłoby wskazywać na brak spójności Biblii. W rzeczywistości dowodzi to jedynie, że literalna interpretacja Biblii jest niemożliwa, w przeciwnym razie Biblię należałoby uznać za „księgę kłamstw”. W judaizmie żonie dużo ciężej było i wciąż jest uzyskać rozwód. Dzieci kobiety bez formalnego rozwiązania małżeństwa religijnego uważane są za dzieci z nieprawego łoża, pomimo zawarcia przez nią ślubu świeckiego z nowym partnerem. W judaizmie takie dzieci uważane są za wykluczone ze zgromadzenia Bożego (Pwt 23:3).
Dopuszczenie rozwodu ze względu na „zatwardziałość serc” (Mt 19:8) nie ma nic wspólnego z podważaniem „nierozerwalności małżeństwa”. Jako pojęcia kontrastujące, „małżeństwo” i „rozwód” to symbole relacji duchowych. „Rozwód” (wieczna separacja od Boga) odnosi się do niewybrańców, a „nierozerwalność małżeńska”, ustanowiona przez Boga, odnosi się do wybrańców. Można by w związku z tym odnieść wrażenie, że wcześniej niewybrańcy byli blisko Boga (zresztą do momentu sądu Szatan także przebywał w Niebie), zwłaszcza że w naszym fizycznym świecie również oni sami stwarzają takie pozory. Reprezentanci kościoła ziemskiego (instytucjonalnego) głośno deklarują przynależność do Boga, tymczasem „sercem [czyli duchem] są daleko”. W okresie starotestamentowym takim instytucjonalnym reprezentantem niewybrańców był naród Izraela i choć wywodzi się z niego garstka wybrańców, ogólnie rzecz biorąc, Izrael, mówiąc kolokwialnie, „grzeszył na potęgę”. Biblia konstruuje szereg fizycznych obrazów, które ukrywają w sobie duchowe tło, wskazujących na zniszczenie Izraela i Judy oraz świątyni jerozolimskiej, z której „nie pozostanie nawet kamień na kamieniu”. Listy do siedmiu kościołów w Księdze Apokalipsy zapowiadają nieodwołalną klęskę kościoła i przejęcie w nich władzy przez Szatana.
Niemożność odróżnienia „chwastu” od „pszenicy” do „czasu zbiorów” wynika z tego, że wraz z oficjalnym nadejściem sądu Bożego Bóg oddziela niewybrańców od wybrańców, a wybrańcom, powołanym do głoszenia Słowa Bożego, przekazuje dar „wiedzy duchowej”, czyli „duchowej świadomości”. „Chwastem” czy „wilkami” okazują się niewybrańcy, reprezentowani przede wszystkim przez władze kościelne i wszystkich, którzy głoszą ziemski (czyli własny) plan zbawienia. Rozpoznać ich można tylko po głoszonym przez nich słowie (po ich owocach), które nie jest przekazem Bożym, choć nieustannie powołuje się na Słowo Boże. Ten fałszywy przekaz jest jedynym dowodem na ich odmienność duchową, czyli na „nieczystość duchową”. Tymczasem zazwyczaj takiej odmienności doszukujemy się w fizycznych uczynkach człowieka, które oceniamy według własnego bądź kulturowego systemu zasad moralnych, na przykład czy ktoś jest społecznie użyteczny czy szkodliwy, czy usposobienie ma miłe czy niemiłe, czy charakter ma dobry czy zły, albo czy ma nałogi czy ich nie ma. Wszystkie te rzeczy nie mają jednak nic wspólnego z byciem zbawionym lub niezbawionym. Dlatego w czasie sądu nad niewybrańcami Bóg odsłania ich duchową „nieczystość”, wybrańcom zaś przekazuje prawdziwą „wiedzę duchową”, tym samym dystansując się od niewybrańców. I właśnie „rozwód” jest jednym z obrazów separacji – sądu Bożego.
Choć ich przeznaczenie było z góry przesądzone, to w momencie sądu Bożego wydani na zagładę niewybrańcy stają się oficjalnie „dziećmi Szatana”, albo inaczej, wchodzą w „nierozerwalny związek małżeński z Szatanem”, stając się „jednym ciałem z Bestią”.
W definicji kościelnej małżeństwo ludzkie jest unią „nierozerwalną”. Jak jednak pokazuje życie, w prawie fizycznym wytworzono lukę, gdyż z jednej strony kościół idzie na ustępstwa, dopuszczając coraz więcej pretekstów jako powód do „rozwodu” (w terminologii kościelnej zwanego „anulowaniem”), a z drugiej doktryna „małżeńskiej nierozerwalności” wkłada na ludzi „ciężar nie do udźwignięcia”. Kościół widzi „rozwód” jako źródło nieszczęścia i rozbijanie rodziny, pomija jednak fakt, że samo małżeństwo często jest jeszcze większym źródłem nieszczęść i prześladowań. W jego fizycznej interpretacji Biblii kościół traktuje „liczne potomstwo” jako „błogosławieństwo od Boga”, ale nie widzi tego, że w przypadku złych warunków ekonomicznych może dla niektórych rodzin być przekleństwem i zakończyć się odebraniem dzieci przez opiekę społeczną. Problem bezdzietności czy bezpłodności może w tym samym stopniu dotyczyć gorliwych chrześcijan, jak i ateistów. W rzeczywistości darem Bożym są „dzieci Boże”, czyli wybrańcy Boży, których przeznaczenie z chwilą ich zbawienia zostaje „zapieczętowane” (słowo „pieczęć” symbolizuje tu Ducha Świętego). „Dzieckiem Bożym” może być zarówno dziecko w łonie matki lub starzec w obliczu śmierci. Wiek fizyczny nie ma nic wspólnego ze statusem „dziecka Bożego”, a wybraniec nie ma wpływu ani na swoje przeznaczenie, ani na moment swojego zbawienia.
Kościół w „zatwardziałości swego serca” upiera się, że instytucjonalne małżeństwo jest „sakramentem, który uświęca małżonków”. W obliczu tego, że 50% małżeństw kończy się rozwodem, kościół coraz chętniej szuka kompromisów, by mimo wszystko zatrzymać tych ludzi w swojej wspólnocie. Nie chce jednak zrezygnować z doktryny „nierozerwalności małżeństwa”, przynajmniej na obecnym etapie historii, ale coraz częściej skłania się ku pojęciu „małżeństwa nieskonsumowanego”, co pozwoliłoby mu takie małżeństwo anulować. Dopuszczane są też separacje czasowe. Doktryny kościelne przypominają doktryny państw komunistycznych, które głosiły szczęście na ziemi, wzajemną pomoc w potrzebach, wspólność wszystkich dóbr itp. Ten utopijny system nie miał prawa przetrwać. Sterowanie państwem uzależnione było zwykle od zmieniających się poglądów „ludzi u steru”, czyli od głów tych państw. Podobnie wygląda to w kościele. Każdy nowy papież ma inne spojrzenie, często zaprzeczające poglądom poprzedników. Innymi słowy, to co kiedyś było uznawane za „święte”, za sprawą decyzji innego człowieka odchodzi do lamusa, a „świętość” zostaje przedefiniowana. Jedno, co nie zmieniło się w kościele na przestrzeni wieków, to metoda interpretowania Biblii oparta na „zasadach moralnych”. Słowo Boże zostało w ten sposób sprowadzone do funkcji społecznego kodeksu moralnego. Właśnie tu jest sedno całego problemu. „Zasady moralne” to wynik fizycznej, a nie duchowej, interpretacji. To interpretacja ludzka, a nie Boża. Uzurpując sobie prawo do własnego sposobu rozumienia Biblii, Kościół narusza prywatność i poczucie szczęścia u ludzi, dyktując, między innymi, zasady, według których ma się odbywać przekazywanie biologicznego życia ludzkiego czy kontakty seksualne, potępiając związki jednopłciowe czy nieformalne. Sam ślub i życie rodzinne wyniósł do roli „powołania Bożego” czy wręcz Bożego nakazu względem ludzkich par, którego brak wypełnienia grozi piekłem i potępieniem!
Przypomnijmy, że w Starym Testamencie stroną odrzucają żonę był tylko mężczyzna. Dlaczego więc Biblia milczy na temat kobiety „opuszczającej swoich rodziców” czy kobiety „odrzucającej swego męża za nieczystość” (obecnie rozumianą jako zdradę)? Ponieważ wszystkie wersety w Biblii odnoszą się nie do biologicznych istot ludzkich a do Jezusa jako „Mężczyzny”, który „odarł samego siebie z chwały”, symbolicznie opuszczając Niebo, czyli „miejsce” utożsamiane z obecnością Boga-Ojca i Ducha-Matki (w słowach nakazu „opuszczenia ojca i matki” pojawia się tylko mężczyzna; Rdz 2:24). Z drugiej jednak strony, jako Człowiek Niebieski, Jezus pozostaje w jedności z Ojcem i Duchem. Mężczyzna „odrzucający kobietę z powodu nieczystości”, to kolejne odniesienie do Jezusa-Boga, który odrzuca niewybrańców pozujących na Jego „żony”, a w rzeczywistości posiadających ducha nieczystego. Samozwańcze „żony” to samozwańczy chrześcijanie, ustanawiani przez ludzi i ich ideologie, zwane religiami. Samo odrzucenie przez Chrystusa narodu izraelskiego było przestrogą, z której jednak kościół nie wyciągnął żadnych wniosków. Dwutorowość przekazu Biblii jest pułapką zastawioną na własne religie ludzi, takie jak judaizm czy chrześcijaństwo, gdyż Biblia mówi o narodzie izraelskim i kościele jako zarówno wybrankach Boga, jak i niewybrankach (w zależności od kontekstu). Zarówno Żydzi, jak i kościoły, grupy będące źródłem dwóch religijnych ideologii, zawsze utożsamiają się z wersetami odnoszącymi się do „Żydów duchowych i kościoła duchowego” (prawdziwych wybrańców), choć wersety te nie mają nic wspólnego tymi fizycznymi ugrupowaniami. Twierdząc, że głoszą Boży zamysł w odniesieniu do rodziny i małżeństwa, w rzeczywistości religie te, za pomocą presji społecznej, narzucają własny zamysł, absolutnie przeciwny Bożemu. Religie takie jak judaizm czy chrześcijaństwo i ich obrzędowa idea małżeństwa to instytucje i tradycje stworzone przez człowieka. Owszem, są one wzorowane na zapisach biblijnych, ale powstały na podstawie ich fizycznej interpretacji przez człowieka, która ze Słowa Bożego robi naukę społeczną o moralności i od przestrzegania owych zasad moralnych uzależnia czyjeś zbawienie lub potępienie.
Podobnie świeckie prawo o rozwodach w krajach post-chrześcijańskich jest w jakimś stopniu odzwierciedleniem tradycji religijnych, rozbudowanych przez człowieka. Biblia wspomina jedynie o przypadku „odtrącenia żony przez męża w przypadku odkrycia w niej czegoś odrażającego”, w sensie znalezienia u niej jakiejś „nieczystości”. Oczywiście duchowy przekaz Biblii ma na myśli „nieczystość ducha” (Szatana), który zostaje objawiony z chwilą sądu Bożego. Tymczasem kultury religijne mają własne definicje „nieczystości” i innych powodów uzyskania „rozwodu”. Z czasem, dla wygody człowieka, zasady te stają się coraz mniej restrykcyjne, zapewniając równouprawnienie w tej kwestii również kobiecie. Z prawnego punktu widzenia, jest to jak najbardziej uzasadnione w przypadku fizycznych związków między ludźmi, ale nie ma to nic wspólnego z przekazem duchowym Biblii. Patrząc na kwestię rozwodu w Biblii z fizycznego punktu widzenia, można by dojść do wniosku, że kobieta, która wyszła ponownie za mąż lub skalała się „nieczystością”, nie może wrócić do swojego „pierwszego męża”. Jednak nie było tak w przypadku Mikal, żony Dawida, którą Dawid przyjął ponownie, mimo że została żoną kogoś innego. I nie został za to potępiony. Jak więc widać i na tym przykładzie, traktowanie zasad biblijnych dosłownie nie ma żadnego sensu, gdyż prowadzi do oczywistych sprzeczności. Oczywiście, znajdą się tacy, którzy będą bronić decyzji Dawida ze względu na to, że nie odrzucił żony, lecz że została mu ona odebrana. Nie zmienia to jednak faktu, że mamy tu do czynienia z ponownym przyjęciem (poślubieniem) tej samej żony (2 Sm 3:14-16).
To, że w bezpośrednim przekazie Biblii kobiety nie mogą występować o rozwód powinno być wyraźnym argumentem wskazującym, by w fizycznym przekazie Biblii nie doszukiwać się żadnej spójności, logiki, wzorców czy norm. Musimy zrozumieć, że „kobieta”, której Biblia przypisuje „cudzołóstwo” lub „nierząd” i nazywa ją „prostytutką”, „nierządnicą” czy „obcą”, nie jest istotą ludzką a obrazem „obcego ducha”, czyli ducha Szatana. Z tego samego powodu „mężczyzna” jest w przekazie fizycznym Biblii osobą uprzywilejowaną, nie jest przez Biblię nazywany „męską prostytutką”, a jego niewierność seksualna nie jest zwykle karana. Nie ma też w Biblii oficjalnego zakazu odwiedzania „nierządnic”. Pamiętamy Judę i Tamar – Juda chciał skazać swoją synową na spalenie, nie wiedząc, że to ona udawała „prostytutkę”. Podobna kara spotykała córkę kapłana złapaną na „prostytucji” (Kpł 21:9).
W rzeczywistości duchowej Jezus „rozwodzi się” bądź separuje od Siebie niewybrańców, czyli ducha nieczystego (ducha Szatana). Niezbawiony, a docelowo niewybraniec, jest obrazem wszelkich „nieczystości duchowych” i ich skutków takich jak „nierząd duchowy” czy „cudzołóstwo duchowe”. Analogicznie, Bóg odseparowuje dla siebie wybrańców od Szatana, co można także zobrazować jako „rozwód duchowy” wybrańca z Szatanem, który następuje z chwilą zbawienia wybrańca.
Dopuszczenie rozwodu ze względu na „zatwardziałość serc” (Mt 19:8) nie ma nic wspólnego z podważaniem „nierozerwalności małżeństwa”. Jako pojęcia kontrastujące, „małżeństwo” i „rozwód” to symbole relacji duchowych. „Rozwód” (wieczna separacja od Boga) odnosi się do niewybrańców, a „nierozerwalność małżeńska”, ustanowiona przez Boga, odnosi się do wybrańców. Można by w związku z tym odnieść wrażenie, że wcześniej niewybrańcy byli blisko Boga (zresztą do momentu sądu Szatan także przebywał w Niebie), zwłaszcza że w naszym fizycznym świecie również oni sami stwarzają takie pozory. Reprezentanci kościoła ziemskiego (instytucjonalnego) głośno deklarują przynależność do Boga, tymczasem „sercem [czyli duchem] są daleko”. W okresie starotestamentowym takim instytucjonalnym reprezentantem niewybrańców był naród Izraela i choć wywodzi się z niego garstka wybrańców, ogólnie rzecz biorąc, Izrael, mówiąc kolokwialnie, „grzeszył na potęgę”. Biblia konstruuje szereg fizycznych obrazów, które ukrywają w sobie duchowe tło, wskazujących na zniszczenie Izraela i Judy oraz świątyni jerozolimskiej, z której „nie pozostanie nawet kamień na kamieniu”. Listy do siedmiu kościołów w Księdze Apokalipsy zapowiadają nieodwołalną klęskę kościoła i przejęcie w nich władzy przez Szatana.
Niemożność odróżnienia „chwastu” od „pszenicy” do „czasu zbiorów” wynika z tego, że wraz z oficjalnym nadejściem sądu Bożego Bóg oddziela niewybrańców od wybrańców, a wybrańcom, powołanym do głoszenia Słowa Bożego, przekazuje dar „wiedzy duchowej”, czyli „duchowej świadomości”. „Chwastem” czy „wilkami” okazują się niewybrańcy, reprezentowani przede wszystkim przez władze kościelne i wszystkich, którzy głoszą ziemski (czyli własny) plan zbawienia. Rozpoznać ich można tylko po głoszonym przez nich słowie (po ich owocach), które nie jest przekazem Bożym, choć nieustannie powołuje się na Słowo Boże. Ten fałszywy przekaz jest jedynym dowodem na ich odmienność duchową, czyli na „nieczystość duchową”. Tymczasem zazwyczaj takiej odmienności doszukujemy się w fizycznych uczynkach człowieka, które oceniamy według własnego bądź kulturowego systemu zasad moralnych, na przykład czy ktoś jest społecznie użyteczny czy szkodliwy, czy usposobienie ma miłe czy niemiłe, czy charakter ma dobry czy zły, albo czy ma nałogi czy ich nie ma. Wszystkie te rzeczy nie mają jednak nic wspólnego z byciem zbawionym lub niezbawionym. Dlatego w czasie sądu nad niewybrańcami Bóg odsłania ich duchową „nieczystość”, wybrańcom zaś przekazuje prawdziwą „wiedzę duchową”, tym samym dystansując się od niewybrańców. I właśnie „rozwód” jest jednym z obrazów separacji – sądu Bożego.
Choć ich przeznaczenie było z góry przesądzone, to w momencie sądu Bożego wydani na zagładę niewybrańcy stają się oficjalnie „dziećmi Szatana”, albo inaczej, wchodzą w „nierozerwalny związek małżeński z Szatanem”, stając się „jednym ciałem z Bestią”.
W definicji kościelnej małżeństwo ludzkie jest unią „nierozerwalną”. Jak jednak pokazuje życie, w prawie fizycznym wytworzono lukę, gdyż z jednej strony kościół idzie na ustępstwa, dopuszczając coraz więcej pretekstów jako powód do „rozwodu” (w terminologii kościelnej zwanego „anulowaniem”), a z drugiej doktryna „małżeńskiej nierozerwalności” wkłada na ludzi „ciężar nie do udźwignięcia”. Kościół widzi „rozwód” jako źródło nieszczęścia i rozbijanie rodziny, pomija jednak fakt, że samo małżeństwo często jest jeszcze większym źródłem nieszczęść i prześladowań. W jego fizycznej interpretacji Biblii kościół traktuje „liczne potomstwo” jako „błogosławieństwo od Boga”, ale nie widzi tego, że w przypadku złych warunków ekonomicznych może dla niektórych rodzin być przekleństwem i zakończyć się odebraniem dzieci przez opiekę społeczną. Problem bezdzietności czy bezpłodności może w tym samym stopniu dotyczyć gorliwych chrześcijan, jak i ateistów. W rzeczywistości darem Bożym są „dzieci Boże”, czyli wybrańcy Boży, których przeznaczenie z chwilą ich zbawienia zostaje „zapieczętowane” (słowo „pieczęć” symbolizuje tu Ducha Świętego). „Dzieckiem Bożym” może być zarówno dziecko w łonie matki lub starzec w obliczu śmierci. Wiek fizyczny nie ma nic wspólnego ze statusem „dziecka Bożego”, a wybraniec nie ma wpływu ani na swoje przeznaczenie, ani na moment swojego zbawienia.
Kościół w „zatwardziałości swego serca” upiera się, że instytucjonalne małżeństwo jest „sakramentem, który uświęca małżonków”. W obliczu tego, że 50% małżeństw kończy się rozwodem, kościół coraz chętniej szuka kompromisów, by mimo wszystko zatrzymać tych ludzi w swojej wspólnocie. Nie chce jednak zrezygnować z doktryny „nierozerwalności małżeństwa”, przynajmniej na obecnym etapie historii, ale coraz częściej skłania się ku pojęciu „małżeństwa nieskonsumowanego”, co pozwoliłoby mu takie małżeństwo anulować. Dopuszczane są też separacje czasowe. Doktryny kościelne przypominają doktryny państw komunistycznych, które głosiły szczęście na ziemi, wzajemną pomoc w potrzebach, wspólność wszystkich dóbr itp. Ten utopijny system nie miał prawa przetrwać. Sterowanie państwem uzależnione było zwykle od zmieniających się poglądów „ludzi u steru”, czyli od głów tych państw. Podobnie wygląda to w kościele. Każdy nowy papież ma inne spojrzenie, często zaprzeczające poglądom poprzedników. Innymi słowy, to co kiedyś było uznawane za „święte”, za sprawą decyzji innego człowieka odchodzi do lamusa, a „świętość” zostaje przedefiniowana. Jedno, co nie zmieniło się w kościele na przestrzeni wieków, to metoda interpretowania Biblii oparta na „zasadach moralnych”. Słowo Boże zostało w ten sposób sprowadzone do funkcji społecznego kodeksu moralnego. Właśnie tu jest sedno całego problemu. „Zasady moralne” to wynik fizycznej, a nie duchowej, interpretacji. To interpretacja ludzka, a nie Boża. Uzurpując sobie prawo do własnego sposobu rozumienia Biblii, Kościół narusza prywatność i poczucie szczęścia u ludzi, dyktując, między innymi, zasady, według których ma się odbywać przekazywanie biologicznego życia ludzkiego czy kontakty seksualne, potępiając związki jednopłciowe czy nieformalne. Sam ślub i życie rodzinne wyniósł do roli „powołania Bożego” czy wręcz Bożego nakazu względem ludzkich par, którego brak wypełnienia grozi piekłem i potępieniem!
Przypomnijmy, że w Starym Testamencie stroną odrzucają żonę był tylko mężczyzna. Dlaczego więc Biblia milczy na temat kobiety „opuszczającej swoich rodziców” czy kobiety „odrzucającej swego męża za nieczystość” (obecnie rozumianą jako zdradę)? Ponieważ wszystkie wersety w Biblii odnoszą się nie do biologicznych istot ludzkich a do Jezusa jako „Mężczyzny”, który „odarł samego siebie z chwały”, symbolicznie opuszczając Niebo, czyli „miejsce” utożsamiane z obecnością Boga-Ojca i Ducha-Matki (w słowach nakazu „opuszczenia ojca i matki” pojawia się tylko mężczyzna; Rdz 2:24). Z drugiej jednak strony, jako Człowiek Niebieski, Jezus pozostaje w jedności z Ojcem i Duchem. Mężczyzna „odrzucający kobietę z powodu nieczystości”, to kolejne odniesienie do Jezusa-Boga, który odrzuca niewybrańców pozujących na Jego „żony”, a w rzeczywistości posiadających ducha nieczystego. Samozwańcze „żony” to samozwańczy chrześcijanie, ustanawiani przez ludzi i ich ideologie, zwane religiami. Samo odrzucenie przez Chrystusa narodu izraelskiego było przestrogą, z której jednak kościół nie wyciągnął żadnych wniosków. Dwutorowość przekazu Biblii jest pułapką zastawioną na własne religie ludzi, takie jak judaizm czy chrześcijaństwo, gdyż Biblia mówi o narodzie izraelskim i kościele jako zarówno wybrankach Boga, jak i niewybrankach (w zależności od kontekstu). Zarówno Żydzi, jak i kościoły, grupy będące źródłem dwóch religijnych ideologii, zawsze utożsamiają się z wersetami odnoszącymi się do „Żydów duchowych i kościoła duchowego” (prawdziwych wybrańców), choć wersety te nie mają nic wspólnego tymi fizycznymi ugrupowaniami. Twierdząc, że głoszą Boży zamysł w odniesieniu do rodziny i małżeństwa, w rzeczywistości religie te, za pomocą presji społecznej, narzucają własny zamysł, absolutnie przeciwny Bożemu. Religie takie jak judaizm czy chrześcijaństwo i ich obrzędowa idea małżeństwa to instytucje i tradycje stworzone przez człowieka. Owszem, są one wzorowane na zapisach biblijnych, ale powstały na podstawie ich fizycznej interpretacji przez człowieka, która ze Słowa Bożego robi naukę społeczną o moralności i od przestrzegania owych zasad moralnych uzależnia czyjeś zbawienie lub potępienie.
Podobnie świeckie prawo o rozwodach w krajach post-chrześcijańskich jest w jakimś stopniu odzwierciedleniem tradycji religijnych, rozbudowanych przez człowieka. Biblia wspomina jedynie o przypadku „odtrącenia żony przez męża w przypadku odkrycia w niej czegoś odrażającego”, w sensie znalezienia u niej jakiejś „nieczystości”. Oczywiście duchowy przekaz Biblii ma na myśli „nieczystość ducha” (Szatana), który zostaje objawiony z chwilą sądu Bożego. Tymczasem kultury religijne mają własne definicje „nieczystości” i innych powodów uzyskania „rozwodu”. Z czasem, dla wygody człowieka, zasady te stają się coraz mniej restrykcyjne, zapewniając równouprawnienie w tej kwestii również kobiecie. Z prawnego punktu widzenia, jest to jak najbardziej uzasadnione w przypadku fizycznych związków między ludźmi, ale nie ma to nic wspólnego z przekazem duchowym Biblii. Patrząc na kwestię rozwodu w Biblii z fizycznego punktu widzenia, można by dojść do wniosku, że kobieta, która wyszła ponownie za mąż lub skalała się „nieczystością”, nie może wrócić do swojego „pierwszego męża”. Jednak nie było tak w przypadku Mikal, żony Dawida, którą Dawid przyjął ponownie, mimo że została żoną kogoś innego. I nie został za to potępiony. Jak więc widać i na tym przykładzie, traktowanie zasad biblijnych dosłownie nie ma żadnego sensu, gdyż prowadzi do oczywistych sprzeczności. Oczywiście, znajdą się tacy, którzy będą bronić decyzji Dawida ze względu na to, że nie odrzucił żony, lecz że została mu ona odebrana. Nie zmienia to jednak faktu, że mamy tu do czynienia z ponownym przyjęciem (poślubieniem) tej samej żony (2 Sm 3:14-16).
To, że w bezpośrednim przekazie Biblii kobiety nie mogą występować o rozwód powinno być wyraźnym argumentem wskazującym, by w fizycznym przekazie Biblii nie doszukiwać się żadnej spójności, logiki, wzorców czy norm. Musimy zrozumieć, że „kobieta”, której Biblia przypisuje „cudzołóstwo” lub „nierząd” i nazywa ją „prostytutką”, „nierządnicą” czy „obcą”, nie jest istotą ludzką a obrazem „obcego ducha”, czyli ducha Szatana. Z tego samego powodu „mężczyzna” jest w przekazie fizycznym Biblii osobą uprzywilejowaną, nie jest przez Biblię nazywany „męską prostytutką”, a jego niewierność seksualna nie jest zwykle karana. Nie ma też w Biblii oficjalnego zakazu odwiedzania „nierządnic”. Pamiętamy Judę i Tamar – Juda chciał skazać swoją synową na spalenie, nie wiedząc, że to ona udawała „prostytutkę”. Podobna kara spotykała córkę kapłana złapaną na „prostytucji” (Kpł 21:9).
W rzeczywistości duchowej Jezus „rozwodzi się” bądź separuje od Siebie niewybrańców, czyli ducha nieczystego (ducha Szatana). Niezbawiony, a docelowo niewybraniec, jest obrazem wszelkich „nieczystości duchowych” i ich skutków takich jak „nierząd duchowy” czy „cudzołóstwo duchowe”. Analogicznie, Bóg odseparowuje dla siebie wybrańców od Szatana, co można także zobrazować jako „rozwód duchowy” wybrańca z Szatanem, który następuje z chwilą zbawienia wybrańca.