14. Łaska i uczynki to sprzeczność
Twoje narzędzia:
UWAGA: Powyższe linki do tekstów biblijnych udostępniamy wyłącznie dla wygody czytelnika. Znajdują się one jednak na stronach innych, niezależnych od nas autorów, których poglądy i opinie należą wyłącznie do nich, a zespół Projektu Daniel 12 tych poglądów nie autoryzuje ani nie podziela. Autoryzujemy jedynie teksty opublikowane na niniejszej stronie.
Mocnym argumentem na rzecz zbawczej roli „Łaski”, czyli pracy wykonywanej przez Boga, jest jej opozycja w stosunku do „uczynków”, czyli pracy wykonywanej przez człowieka. Łaska i uczynki wzajemnie się wykluczają. Wybór do zbawienia poprzez Łaskę zaprzecza uczynkom (pracy) człowieka, bo „Łaska nie byłaby Łaską, jeśli bowiem z uczynków [jesteśmy zbawiani], to nie z Łaski” (Rz 11:6).
Mało kto zastanawia się, jaka w ogóle jest biblijna definicja pojęcia „łaska”. W popularnym (i kościelnym) ujęciu, łaska często kojarzona jest z czyimś (np. władcy) przychylnym nastawieniem do kogoś, kto – uwaga – prosi o wybaczenie lub o jakiś przywilej. Stąd wielu uważa, że na tej właśnie zasadzie uzyskuje się „łaskę od Boga” – najpierw, na bazie wolnej woli, należy podjąć własną decyzję, następnie podjąć odpowiednie działanie, tzn. werbalnie lub w myślach błagać Boga o wybaczenie i starać się „poprawić”, wypełniając fizyczne nakazy prawa, a w odpowiedzi na te działania podjęte przez człowieka Bóg może, ale nie musi udzielić tej osobie „łaski”.
Problem polega na tym, że Biblia definiuje łaskę zupełnie inaczej. Według niej jest to dar udzielany przez Boga bez żadnych zasług ani decyzji ze strony człowieka. Jest to wręcz dar skierowany do człowieka (wybrańca), który według Prawa zasługuje na śmierć, bo nie dość, że nasze uczynki są martwe, to jeszcze wykonując pracę, nie tylko sprzeciwiamy się woli Bożej, ale także modyfikujemy ją, dopasowując ją do naszych potrzeb. Dopuszczamy się zatem trzech przewinień: odrzucamy wolę Bożą, czyli odrzucamy Jego dar, z własnych, martwych uczynków czynimy jakoby „dobre uczynki” oraz utwierdzamy się w naszych „martwych uczynkach”. Nasza praca staje się niejako „łaską”, którą to my wyświadczamy Bogu. To my wyświadczamy Bogu przysługę, nie tylko przez to, że „pomagamy” Mu w naszym zbawieniu (bo inaczej Bóg nie mógłby narzucić nam swojej woli), ale tak naprawdę sami się zbawiamy. Jeżeli Łaska jest darem nadprzyrodzonym, to jak śmiertelnik może mieć wpływ na cokolwiek? „Nadprzyrodzony” oznacza nie tylko „cudowny”, ale także pozostający poza naszym rozumieniem, poza naszą mocą i poza naszą wolą. Jeżeli Łaska oczyszcza z grzechu (z ducha Szatana), to jak człowiek sam może oczyścić się duchowo? Wszelkie „ofiary za grzech”, czyli obrzędy ceremonialne przepisane w Biblii, wykonywane ustawicznie, które były jedynie obrazem (cieniem wydarzeń przyszłych) przyjścia Mesjasza, wskazywały, że obrzędy przepisane przez Prawo nigdy nie były w stanie dokonać zadośćuczynienia, a tylko symbolizowały zadośćuczynienie (które jest darem Ducha), czyli symboliczne przelanie „krwi”, które obrazuje przelanie Ducha na wybrańców. Gdyby ofiary te rzeczywiście coś dawały, to nie trzeba by było ich powtarzać. Prawo ceremonialne było jedynie przypomnieniem o grzechu (Hbr 10:1-8).
Mieszanie Łaski z pracą, czyli z wykonywaniem Prawa, to nic innego jak odrzucenie Łaski, bo jest to „przyjęcie” Łaski poprzez własną pracę. Przykładem takiego podejścia jest chrzest wodą, czy tak zwane „łaski sakramentalne”. Powszechnie uważa się, że za pośrednictwem chrztu wodą człowiekowi udzielana jest „Łaska uświęcająca”. W rzeczywistości jedyny chrzest jaki przynosi zbawienie to chrzest Duchem, czyli chrzest niewidzialny, udzielany przez Boga swoim ludziom w momencie przez Niego wyznaczonym. Tymczasem władze kościelne ustalają własne zasady, chrzcząc każde niemowlę przyniesione przez rodziców do kościoła czy każdego, kto sam zdecyduje się na chrzest. Tak rozumiany chrzest ma takie samo znaczenie, jakie obrzezanie miało dla Izmaela, czyli żadne. To drwina z Boga. Bóg nakazał chrzcić, ale duchowo, nie fizycznie, poprzez Słowo i Ducha (Wodę Życia), powołując do tego duchowych kapłanów, by realizować duchową misję skierowaną do wybrańców.
Poprzez doktrynę o tak zwanych „łaskach sakramentalnych”, propagowaną szczególnie przez kościół katolicki, który ustanowił siedem sakramentów (chrzest, bierzmowanie, komunia, pokuta, namaszczenie chorych, kapłaństwo, małżeństwo), kościół wpada w pułapkę błędnej, fizycznej interpretacji woli Boga. „Łaski sakramentalne” to nic innego jak kolejna forma wypełniania fizycznych nakazów, oparta na Prawie uczynków, które mają rzekomo „zadowolić Boga”.
Tak jak komunia (Uczta Pańska) wykonywana jest „na pamiątkę” (Łk 22:19; 1 Kor 11:24-25), obrzezanie „na znak” (Rdz 17:11), a szabat miał być znakiem, że to Bóg uświęca poprzez Łaskę (Wj 31:13, 17), tak też sakramenty ustanowione przez człowieka jako „znak”, że Bóg zbawia, stały się sposobem, w jaki człowiek usiłuje odczytać tajemne zamiary Boga poprzez własną mądrość, odmienną od mądrości Boga. Najkrócej mówiąc, sakramenty uważa się za fizyczny sposób przekazania duchowej Łaski Bożej, i to sposób, który określa człowiek, a nie Bóg, gdyż człowiek udzielający tych sakramentów pozuje na Boga. Jeżeli komuś wmawia się, że został zjednoczony z Bogiem, że „przyjął Boga do serca”, bo zjadł opłatek, że grzechy są mu odpuszczone, bo odbył rytualną spowiedź, że został na zawsze połączony w małżeństwie przez Boga czy wyświęcony przez Boga na kapłana, który zastępuje Boga na ziemi, to jak to inaczej określić, jeśli nie udzielaniem samemu sobie „Łaski Bożej”?
Nawiązując do wyboru dokonywanego przez Boga poprzez Łaskę, który odbywa się według tych samych zasad zarówno w przeszłości, jak i obecnie, należy podkreślić, że wybór dokonany przez Boga z góry (do zbawienia czy na potępienie) wyklucza możliwość jakiejkolwiek pracy wykonywanej przez człowieka. To, że Bóg wybrał wybrańców na chwałę Bożą, całkowicie zaprzecza wykonywaniu uczynków przez człowieka na chwałę człowieka. Stąd kościelni głosiciele doktryn takich jak potrzeba wykonywania przez człowieka dobrych uczynków albo doktryna łącząca Łaskę z Prawem udowadniają, że mają zatwardziałe serca, pozbawione Ducha łagodności (Ducha Łaski) i że są zaślepieni i duchowo głusi – że wciąż posiadają ducha Szatana, czyli ducha ciemności, ducha niemego (Rz 11:7-8). Łaska Boża nie odnosi w niewybrańcach skutku, bo niewybrańcy mają „intencję” (czyli ducha), by przysparzać Chrystusowi cierpienia („znieważać” i „zabijać” Prawdę), a nie współuczestniczyć w cierpieniu (ofierze) Chrystusa. Współuczestniczyć w ofierze Chrystusa można tylko w Duchu Bożym, czyli poprzez dar Łaski, nie fizycznie, nie przez biczowanie się czy umartwianie. Własny „duch odurzenia” oraz własne Prawo Boże (czyli Prawo Boże pojmowane według własnej interpretacji), nazywane w Biblii „stołem”, jest dla niewybrańców sidłem, pułapką i skałą potknięcia (Rz 11:9-10).
Mało kto zastanawia się, jaka w ogóle jest biblijna definicja pojęcia „łaska”. W popularnym (i kościelnym) ujęciu, łaska często kojarzona jest z czyimś (np. władcy) przychylnym nastawieniem do kogoś, kto – uwaga – prosi o wybaczenie lub o jakiś przywilej. Stąd wielu uważa, że na tej właśnie zasadzie uzyskuje się „łaskę od Boga” – najpierw, na bazie wolnej woli, należy podjąć własną decyzję, następnie podjąć odpowiednie działanie, tzn. werbalnie lub w myślach błagać Boga o wybaczenie i starać się „poprawić”, wypełniając fizyczne nakazy prawa, a w odpowiedzi na te działania podjęte przez człowieka Bóg może, ale nie musi udzielić tej osobie „łaski”.
Problem polega na tym, że Biblia definiuje łaskę zupełnie inaczej. Według niej jest to dar udzielany przez Boga bez żadnych zasług ani decyzji ze strony człowieka. Jest to wręcz dar skierowany do człowieka (wybrańca), który według Prawa zasługuje na śmierć, bo nie dość, że nasze uczynki są martwe, to jeszcze wykonując pracę, nie tylko sprzeciwiamy się woli Bożej, ale także modyfikujemy ją, dopasowując ją do naszych potrzeb. Dopuszczamy się zatem trzech przewinień: odrzucamy wolę Bożą, czyli odrzucamy Jego dar, z własnych, martwych uczynków czynimy jakoby „dobre uczynki” oraz utwierdzamy się w naszych „martwych uczynkach”. Nasza praca staje się niejako „łaską”, którą to my wyświadczamy Bogu. To my wyświadczamy Bogu przysługę, nie tylko przez to, że „pomagamy” Mu w naszym zbawieniu (bo inaczej Bóg nie mógłby narzucić nam swojej woli), ale tak naprawdę sami się zbawiamy. Jeżeli Łaska jest darem nadprzyrodzonym, to jak śmiertelnik może mieć wpływ na cokolwiek? „Nadprzyrodzony” oznacza nie tylko „cudowny”, ale także pozostający poza naszym rozumieniem, poza naszą mocą i poza naszą wolą. Jeżeli Łaska oczyszcza z grzechu (z ducha Szatana), to jak człowiek sam może oczyścić się duchowo? Wszelkie „ofiary za grzech”, czyli obrzędy ceremonialne przepisane w Biblii, wykonywane ustawicznie, które były jedynie obrazem (cieniem wydarzeń przyszłych) przyjścia Mesjasza, wskazywały, że obrzędy przepisane przez Prawo nigdy nie były w stanie dokonać zadośćuczynienia, a tylko symbolizowały zadośćuczynienie (które jest darem Ducha), czyli symboliczne przelanie „krwi”, które obrazuje przelanie Ducha na wybrańców. Gdyby ofiary te rzeczywiście coś dawały, to nie trzeba by było ich powtarzać. Prawo ceremonialne było jedynie przypomnieniem o grzechu (Hbr 10:1-8).
Mieszanie Łaski z pracą, czyli z wykonywaniem Prawa, to nic innego jak odrzucenie Łaski, bo jest to „przyjęcie” Łaski poprzez własną pracę. Przykładem takiego podejścia jest chrzest wodą, czy tak zwane „łaski sakramentalne”. Powszechnie uważa się, że za pośrednictwem chrztu wodą człowiekowi udzielana jest „Łaska uświęcająca”. W rzeczywistości jedyny chrzest jaki przynosi zbawienie to chrzest Duchem, czyli chrzest niewidzialny, udzielany przez Boga swoim ludziom w momencie przez Niego wyznaczonym. Tymczasem władze kościelne ustalają własne zasady, chrzcząc każde niemowlę przyniesione przez rodziców do kościoła czy każdego, kto sam zdecyduje się na chrzest. Tak rozumiany chrzest ma takie samo znaczenie, jakie obrzezanie miało dla Izmaela, czyli żadne. To drwina z Boga. Bóg nakazał chrzcić, ale duchowo, nie fizycznie, poprzez Słowo i Ducha (Wodę Życia), powołując do tego duchowych kapłanów, by realizować duchową misję skierowaną do wybrańców.
Poprzez doktrynę o tak zwanych „łaskach sakramentalnych”, propagowaną szczególnie przez kościół katolicki, który ustanowił siedem sakramentów (chrzest, bierzmowanie, komunia, pokuta, namaszczenie chorych, kapłaństwo, małżeństwo), kościół wpada w pułapkę błędnej, fizycznej interpretacji woli Boga. „Łaski sakramentalne” to nic innego jak kolejna forma wypełniania fizycznych nakazów, oparta na Prawie uczynków, które mają rzekomo „zadowolić Boga”.
Tak jak komunia (Uczta Pańska) wykonywana jest „na pamiątkę” (Łk 22:19; 1 Kor 11:24-25), obrzezanie „na znak” (Rdz 17:11), a szabat miał być znakiem, że to Bóg uświęca poprzez Łaskę (Wj 31:13, 17), tak też sakramenty ustanowione przez człowieka jako „znak”, że Bóg zbawia, stały się sposobem, w jaki człowiek usiłuje odczytać tajemne zamiary Boga poprzez własną mądrość, odmienną od mądrości Boga. Najkrócej mówiąc, sakramenty uważa się za fizyczny sposób przekazania duchowej Łaski Bożej, i to sposób, który określa człowiek, a nie Bóg, gdyż człowiek udzielający tych sakramentów pozuje na Boga. Jeżeli komuś wmawia się, że został zjednoczony z Bogiem, że „przyjął Boga do serca”, bo zjadł opłatek, że grzechy są mu odpuszczone, bo odbył rytualną spowiedź, że został na zawsze połączony w małżeństwie przez Boga czy wyświęcony przez Boga na kapłana, który zastępuje Boga na ziemi, to jak to inaczej określić, jeśli nie udzielaniem samemu sobie „Łaski Bożej”?
Nawiązując do wyboru dokonywanego przez Boga poprzez Łaskę, który odbywa się według tych samych zasad zarówno w przeszłości, jak i obecnie, należy podkreślić, że wybór dokonany przez Boga z góry (do zbawienia czy na potępienie) wyklucza możliwość jakiejkolwiek pracy wykonywanej przez człowieka. To, że Bóg wybrał wybrańców na chwałę Bożą, całkowicie zaprzecza wykonywaniu uczynków przez człowieka na chwałę człowieka. Stąd kościelni głosiciele doktryn takich jak potrzeba wykonywania przez człowieka dobrych uczynków albo doktryna łącząca Łaskę z Prawem udowadniają, że mają zatwardziałe serca, pozbawione Ducha łagodności (Ducha Łaski) i że są zaślepieni i duchowo głusi – że wciąż posiadają ducha Szatana, czyli ducha ciemności, ducha niemego (Rz 11:7-8). Łaska Boża nie odnosi w niewybrańcach skutku, bo niewybrańcy mają „intencję” (czyli ducha), by przysparzać Chrystusowi cierpienia („znieważać” i „zabijać” Prawdę), a nie współuczestniczyć w cierpieniu (ofierze) Chrystusa. Współuczestniczyć w ofierze Chrystusa można tylko w Duchu Bożym, czyli poprzez dar Łaski, nie fizycznie, nie przez biczowanie się czy umartwianie. Własny „duch odurzenia” oraz własne Prawo Boże (czyli Prawo Boże pojmowane według własnej interpretacji), nazywane w Biblii „stołem”, jest dla niewybrańców sidłem, pułapką i skałą potknięcia (Rz 11:9-10).