9. DROGA KRZYŻOWA. Trzeci upadek Pana Jezusa
Twoje narzędzia:
UWAGA: Powyższe linki do tekstów biblijnych udostępniamy wyłącznie dla wygody czytelnika. Znajdują się one jednak na stronach innych, niezależnych od nas autorów, których poglądy i opinie należą wyłącznie do nich, a zespół Projektu Daniel 12 tych poglądów nie autoryzuje ani nie podziela. Autoryzujemy jedynie teksty opublikowane na niniejszej stronie.
9. Trzeci upadek Pana Jezusa
Słabość Jezusa porównana jest do słabości ludzkiej, co zamyka Boga w wymiarze fizyczności. Należy pamiętać, że Słowo Boże to miecz obosieczny, który przenika duszę człowieka, to pokarm duchowy dla wybrańców Bożych, a „skała potknięcia” i pułapka dla niewybrańców. Kwestia nawrócenia człowieka, wiary, czy miłości, atutów niezbędnych do zbawienia, w kontekście własnych wysiłków człowieka, jego własnej pracy (czy to auto-poprawy, czy asysty Bogu), są ową pułapką. Za to w kontekście efektu pracy Boga, czyli daru Ducha Świętego, są one darem Bożym, Łaską Bożą przeznaczoną dla wybrańców. Analiza postawy Jezusa z punktu widzenia człowieka, czyli walki z fizyczną pokusą, to moralna postawa „chrześcijanina” budowana na podwalinach nauki instytucjonalnych kościołów. W kościołach głosi się, że przez samozaparcie możemy przeciwdziałać złu. Oczywiście za „zło” uważa się wszelkie zło fizyczne, czyli na przykład nałogi, takie jak alkohol, narkotyki, pornografię, nieopanowany popęd seksualny, a także homoseksualizm, wielożeństwo, nieprzestrzeganie praw kościelnych, czy poparcie dla „zarazy” współczesności w postaci aborcji, in vitro, czy eutanazji. Tymczasem zło to duch nieczysty (grzech), któremu poddany jest każdy człowiek, a którego usunąć może tylko sam Bóg, zastępując go Duchem Świętym, czyli Obrońcą strzegącym duszy. Człowiek raz zbawiony nie może utracić Łaski Bożej (Ducha Bożego). Jednak w nauce kościoła nad każdym „wiernym” wisi klątwa utraty „łaski Bożej”, stąd systematyczne zabiegi, mające na celu jej odzyskanie, takie jak spowiedź, czy komunia. Innymi słowy, panuje przekonanie, że grzech wciąż do człowieka powraca. Tym samym jest to umniejszanie wielkości Boga i Jego dzieła zbawienia, gdyż cóż to za dzieło, jeśli chwila słabości miałaby powodować, że można wszystko stracić? Jest to również oddawanie hołdu człowiekowi, który może sam powstać, kiedy tylko tego zapragnie, który może sam naprawić krzywdy, sam zapewnić sobie zadośćuczynienie za własny grzech.
W teologii kościelnej wszystko zależy od nas samych, od tego, jak bardzo się staramy. W taki właśnie sposób kościół nie tylko umniejsza chwałę Bożą, ale niweluje również Jego dzieło. Jednakże nasze starania na nic się nie zdadzą. Przykład z rozgoryczonym Piotrem i nieudanym połowem wcale nie nawiązuje do wytrwałości apostołów, ale do tego, że wszystko dzieje się przez Chrystusa, z Chrystusem i w Chrystusie, bez najmniejszego udziału człowieka. W przeciwieństwie do tego, czego naucza się w kościele, człowiek nie ma żadnego wyboru pomiędzy pychą i pokorą, drogą Judasza i drogą Piotra, bo wybór został dokonany przez Boga jeszcze przed stworzeniem świata: przeznaczenie na śmierć wieczną (niewybrańców) i na życie wieczne (wybrańców). Dlatego w historii Ezawa i Jakuba czytamy, że jednego Bóg znienawidził, drugiego umiłował, zanim jeszcze te dzieci się narodziły, zanim uczyniły coś złego, czy dobrego (Rz 9: 11). „Wolny wybór” dotyczy wyboru dokonywanego przez Boga, a nie człowieka. Wrażenie „wolnego wyboru” człowieka, uwidocznione w historii Adama i Ewy, objawiło jedynie rzeczywiste panowanie zła.
Według nauki kościoła wytrwanie człowieka „do końca”, którego efektem jest zbawienie (Mt 24: 13), rozumiane jest jako stała praca na zbawienie, systematyczne przyjmowanie sakramentów, dobre uczynki, stała modlitwa, aby nie dać się zaskoczyć, aby być stale w posiadaniu „łaski uświęcającej”. Jest to nauka fałszywa, gdyż wytrwa tylko ten, kto otrzymał Ducha Bożego. Inni (niewybrańcy) zostają ujawnieni jako ci, których Bóg „nigdy nie znał”. Nawrócenie, czy samodoskonalenie, to nie karcenie samego siebie, czy karcenie kogoś przez instytucjonalne kościoły (karcenie jednych ludzi przez innych ludzi). Duchowo rzecz biorąc, karcenie dla osiągnięcia świętości to otrzymanie Ducha Łaski Bożej przez wybrańców, to „karcenie” według woli Boga i według Bożego planu. Wspomniany wcześniej Ezaw sprzedał swoje pierworództwo (symbol zbawienia), a później stracił błogosławieństwo. Nie było to jednak dziełem przypadku, czy jego zaniedbania, lecz zostało wcześniej zapowiedziane. Dlatego błogosławionym jest ten, kto oprze się pokusie, kiedy zostanie poddany próbie (sądowi), a nagrodą jest wieniec życia (Jkb 1: 12). Każdy wybraniec odbywa sąd Boży w Jezusie Chrystusie i otrzymuje w Nim życie wieczne. To właśnie oznacza posłuszeństwo Jezusa aż do śmierci krzyżowej. Mowa tu o uniżeniu, o „opróżnieniu”, o przyjęciu postaci sługi, podobieństwie do ludzi, ale Jezus to równocześnie pełna forma Boga, to równość z Bogiem (Flp 2: 6-8). Na tym właśnie polega wytrwałość aż do zbawienia. Zwróćmy uwagę na wyrażenie: „a w zewnętrznej postaci uznany za człowieka” (Flp 3: 7b), które wskazuje, że w fizycznej interpretacji Biblii Jezus utożsamiany jest z człowiekiem, nie z Bogiem. Boga można czcić jedynie w Duchu i Prawdzie (J 4: 24), nie w fizyczności tego świata. Nie mówmy więc, że wielkie rzeczy rodzą się z wielkiej ofiary, bo nie o naszą ofiarę chodzi, ani nie o nasz wkład. Z kolei twierdzenie, że zbawienie zawdzięcza się Bogu, nawet jeżeli stwierdzimy, że dokonało się ono bez naszego udziału, przy jednoczesnym porównywaniu ofiary Chrystusa do cierpienia ludzkiego, i tak sprowadza wszystko do fizyczności. Mądrość nie polega na stałym czuwaniu, czy na radości z osiągniętego celu. Mądrość Boża to dar Boży, przez który Bóg dzieli się ze swoimi wybrańcami „skarbami” duchowego przekazu Słowa Bożego.
Słabość Jezusa porównana jest do słabości ludzkiej, co zamyka Boga w wymiarze fizyczności. Należy pamiętać, że Słowo Boże to miecz obosieczny, który przenika duszę człowieka, to pokarm duchowy dla wybrańców Bożych, a „skała potknięcia” i pułapka dla niewybrańców. Kwestia nawrócenia człowieka, wiary, czy miłości, atutów niezbędnych do zbawienia, w kontekście własnych wysiłków człowieka, jego własnej pracy (czy to auto-poprawy, czy asysty Bogu), są ową pułapką. Za to w kontekście efektu pracy Boga, czyli daru Ducha Świętego, są one darem Bożym, Łaską Bożą przeznaczoną dla wybrańców. Analiza postawy Jezusa z punktu widzenia człowieka, czyli walki z fizyczną pokusą, to moralna postawa „chrześcijanina” budowana na podwalinach nauki instytucjonalnych kościołów. W kościołach głosi się, że przez samozaparcie możemy przeciwdziałać złu. Oczywiście za „zło” uważa się wszelkie zło fizyczne, czyli na przykład nałogi, takie jak alkohol, narkotyki, pornografię, nieopanowany popęd seksualny, a także homoseksualizm, wielożeństwo, nieprzestrzeganie praw kościelnych, czy poparcie dla „zarazy” współczesności w postaci aborcji, in vitro, czy eutanazji. Tymczasem zło to duch nieczysty (grzech), któremu poddany jest każdy człowiek, a którego usunąć może tylko sam Bóg, zastępując go Duchem Świętym, czyli Obrońcą strzegącym duszy. Człowiek raz zbawiony nie może utracić Łaski Bożej (Ducha Bożego). Jednak w nauce kościoła nad każdym „wiernym” wisi klątwa utraty „łaski Bożej”, stąd systematyczne zabiegi, mające na celu jej odzyskanie, takie jak spowiedź, czy komunia. Innymi słowy, panuje przekonanie, że grzech wciąż do człowieka powraca. Tym samym jest to umniejszanie wielkości Boga i Jego dzieła zbawienia, gdyż cóż to za dzieło, jeśli chwila słabości miałaby powodować, że można wszystko stracić? Jest to również oddawanie hołdu człowiekowi, który może sam powstać, kiedy tylko tego zapragnie, który może sam naprawić krzywdy, sam zapewnić sobie zadośćuczynienie za własny grzech.
W teologii kościelnej wszystko zależy od nas samych, od tego, jak bardzo się staramy. W taki właśnie sposób kościół nie tylko umniejsza chwałę Bożą, ale niweluje również Jego dzieło. Jednakże nasze starania na nic się nie zdadzą. Przykład z rozgoryczonym Piotrem i nieudanym połowem wcale nie nawiązuje do wytrwałości apostołów, ale do tego, że wszystko dzieje się przez Chrystusa, z Chrystusem i w Chrystusie, bez najmniejszego udziału człowieka. W przeciwieństwie do tego, czego naucza się w kościele, człowiek nie ma żadnego wyboru pomiędzy pychą i pokorą, drogą Judasza i drogą Piotra, bo wybór został dokonany przez Boga jeszcze przed stworzeniem świata: przeznaczenie na śmierć wieczną (niewybrańców) i na życie wieczne (wybrańców). Dlatego w historii Ezawa i Jakuba czytamy, że jednego Bóg znienawidził, drugiego umiłował, zanim jeszcze te dzieci się narodziły, zanim uczyniły coś złego, czy dobrego (Rz 9: 11). „Wolny wybór” dotyczy wyboru dokonywanego przez Boga, a nie człowieka. Wrażenie „wolnego wyboru” człowieka, uwidocznione w historii Adama i Ewy, objawiło jedynie rzeczywiste panowanie zła.
Według nauki kościoła wytrwanie człowieka „do końca”, którego efektem jest zbawienie (Mt 24: 13), rozumiane jest jako stała praca na zbawienie, systematyczne przyjmowanie sakramentów, dobre uczynki, stała modlitwa, aby nie dać się zaskoczyć, aby być stale w posiadaniu „łaski uświęcającej”. Jest to nauka fałszywa, gdyż wytrwa tylko ten, kto otrzymał Ducha Bożego. Inni (niewybrańcy) zostają ujawnieni jako ci, których Bóg „nigdy nie znał”. Nawrócenie, czy samodoskonalenie, to nie karcenie samego siebie, czy karcenie kogoś przez instytucjonalne kościoły (karcenie jednych ludzi przez innych ludzi). Duchowo rzecz biorąc, karcenie dla osiągnięcia świętości to otrzymanie Ducha Łaski Bożej przez wybrańców, to „karcenie” według woli Boga i według Bożego planu. Wspomniany wcześniej Ezaw sprzedał swoje pierworództwo (symbol zbawienia), a później stracił błogosławieństwo. Nie było to jednak dziełem przypadku, czy jego zaniedbania, lecz zostało wcześniej zapowiedziane. Dlatego błogosławionym jest ten, kto oprze się pokusie, kiedy zostanie poddany próbie (sądowi), a nagrodą jest wieniec życia (Jkb 1: 12). Każdy wybraniec odbywa sąd Boży w Jezusie Chrystusie i otrzymuje w Nim życie wieczne. To właśnie oznacza posłuszeństwo Jezusa aż do śmierci krzyżowej. Mowa tu o uniżeniu, o „opróżnieniu”, o przyjęciu postaci sługi, podobieństwie do ludzi, ale Jezus to równocześnie pełna forma Boga, to równość z Bogiem (Flp 2: 6-8). Na tym właśnie polega wytrwałość aż do zbawienia. Zwróćmy uwagę na wyrażenie: „a w zewnętrznej postaci uznany za człowieka” (Flp 3: 7b), które wskazuje, że w fizycznej interpretacji Biblii Jezus utożsamiany jest z człowiekiem, nie z Bogiem. Boga można czcić jedynie w Duchu i Prawdzie (J 4: 24), nie w fizyczności tego świata. Nie mówmy więc, że wielkie rzeczy rodzą się z wielkiej ofiary, bo nie o naszą ofiarę chodzi, ani nie o nasz wkład. Z kolei twierdzenie, że zbawienie zawdzięcza się Bogu, nawet jeżeli stwierdzimy, że dokonało się ono bez naszego udziału, przy jednoczesnym porównywaniu ofiary Chrystusa do cierpienia ludzkiego, i tak sprowadza wszystko do fizyczności. Mądrość nie polega na stałym czuwaniu, czy na radości z osiągniętego celu. Mądrość Boża to dar Boży, przez który Bóg dzieli się ze swoimi wybrańcami „skarbami” duchowego przekazu Słowa Bożego.