8. Na cóż więc prawo?
Twoje narzędzia:
UWAGA: Powyższe linki do tekstów biblijnych udostępniamy wyłącznie dla wygody czytelnika. Znajdują się one jednak na stronach innych, niezależnych od nas autorów, których poglądy i opinie należą wyłącznie do nich, a zespół Projektu Daniel 12 tych poglądów nie autoryzuje ani nie podziela. Autoryzujemy jedynie teksty opublikowane na niniejszej stronie.
Jedną z kluczowych kwestii, jeśli chodzi o zrozumienie zależności pomiędzy Prawem a Łaską, jest odpowiedź na pytanie stawiane przez Biblię: „Na cóż więc Prawo”, skoro zbawienia Bóg dokonuje z Łaski, przez obietnicę? Otóż „Prawo zostało dodane ze względu na przestępstwa” (Ga 3:19). Zatem Prawo zapewnia wiedzę o grzechu (o Szatanie), tak aby grzech mógł się pomnażać, aby ukazać naszą naturalną predyspozycję do duchowego zła oraz naszą drogę do śmierci. Jest to o tyle trudne, wręcz niemożliwe do odczytania, że chodzi o wymiar duchowy, a nie fizyczny, przy czym „duchowy” nie oznacza „moralny” lecz przynależący do odpowiedniego ducha – Ducha Bożego lub ducha Szatana.
„Grzech” to jarzmo niewoli Szatana, to duch Szatana, z którym jesteśmy ściśle związani poprzez naszą pierwotną osobowość (stan ducha) i od którego nie możemy się uwolnić. Prawo Śmierci ogłasza nas przestępcami, ale nie względem Prawa Śmierci lecz względem Prawa Ducha, bo należąc do ducha Szatana, w oczach Bogach jesteśmy przestępcami, wrogami Ducha Bożego. Główny problem polega na w tym, że choć Prawo Śmierci ogłasza nas winowajcami, grzesznikami, czyli duchami nieczystymi, pełną wiedzę i pełne rozpoznanie tej prawdy zapewnia dopiero Prawo Ducha. Mając naturę (ducha) Szatana, sami siebie usprawiedliwiamy. Mając naturę Szatana, sami siebie czynimy równymi Bogu. Oznacza to, że ktoś może intelektualnie przyznać, że urodził się jako grzesznik i twierdzić, że został zbawionym z Łaski Bożej, podczas gdy wciąż jest wykonawcą duchowej woli Szatana, który zwodzi zarówno sam siebie, jak i innych. Bycie wykonawcą woli Szatana nie oznacza, że ktoś wyróżnia się nagannym postępowaniem moralnym, bo często jest wręcz odwrotnie, lecz że jego interpretacja Biblii, choć nosi fizyczne „znamiona” duchowej nauki, używając na przykład terminologii biblijnej, tak naprawdę wyraża poglądy ducha przeciwnego.
Innymi słowy, nienaganność etyczna czy moralna nie ma nic wspólnego ze zbawieniem, są to bowiem cechy widzialne, które powszechnie traktowane są jako „dowód” czyjejś przynależności do Boga, w rzeczywistości będąc działaniem pozornym i obłudnym, mającym na celu oddanie chwały człowiekowi i jego moralnym wysiłkom. Głosiciel mądrości ziemskiej, ustalającej ziemskie kryteria i oznaki zbawienia, kieruje się własnym rozumieniem zbawienia, które w jego oczach jest następstwem ludzkich, społecznie i moralnie „dobrych”, uczynków. Z kolei głosząc, że efektem zbawienia są „dobre uczynki” człowieka, wpadamy w pułapkę, gdyż zbawiony wybraniec będzie wykonywał „dobre uczynki”, ale duchowe i nienamacalne, które nie są jego, lecz Boga. Różnica polega na tym, że fizyczne uczynki człowieka pochodzą od ducha złego, a uczynki Boga od Ducha Dobrego. W rzeczywistości fizycznej jest to niezauważalne, wręcz mylące, bo tam, gdzie fizyczność bierze górę, tam często królują pozory. Człowiek powszechnie uznawany za „wybrańca” to człowiek, który jest społecznym aktywistą – pomaga innym, troszczy się o biednych, sieroty i starszych, zapewnia głodnym pożywienie, otwiera schroniska dla bezdomnych, odwiedza chorych i więźniów, albo „służy Bogu” jako fizyczny kapłan czy niezależny nauczyciel Słowa Bożego.
Powyższe przykłady tak zwanych „dobrych uczynków” nie mają nic wspólnego z duchową, niewidzialną pracą Bożą, która polega na tym, że Bóg otacza specjalną troską „duchowe sieroty” i „duchowe wdowy”, czyli wybrańców, którzy czekają na adopcję i pojednanie z Chrystusem. Bóg karmi „głodnych”, czyli wybrańców, pokarmem Ducha Świętego. Bóg uzdrawia duchowo chorych, wybawia więźniów z domu niewoli Szatana itp. Natomiast jeśli chodzi o kapłanów czy o niezależnych głosicieli Słowa Bożego, to jeżeli nie działają oni z powołania Ducha, są fałszywymi kapłanami i fałszywymi głosicielami Słowa. Oczywiście w fizycznej pomocy innym nie ma absolutnie nic złego. Zło objawia się wtedy, kiedy tym działaniom nadajemy status „pomocy Bożej” niesionej z natchnienia duchowego, stwierdzając, że za naszymi działaniami stoi sam Bóg. Z powodu błędnego rozumienia Biblii członkowie instytucjonalnych kościołów łączą własną działalność charytatywną z duchowym „dobrem” i „pracą dla Boga”. Z duchowego przesłania o zbawieniu robią więc materialne przesłanie o pomocy społecznej i nazywają to „dziełem Bożym”. Niektóre kościoły wręcz dowodzą, że pozakościelna działalność charytatywna jest moralnie zła, gdyż jest niesieniem pomocy przez „bezbożnych”. Doszły one do wniosku, że pomoc społeczna musi być realizowana wyłącznie w ramach instytucji kościelnej. Tak więc doprowadzono do tego, że w umyśle przeciętnego człowieka działalność charytatywna jest ściśle związana z kościołem i „dziełem Bożym”. Cóż za przewrotność – Bożą naukę o zbawieniu wiecznym skutecznie sprowadzono do ludzkiej nauki społecznej o doczesnej pomocy charytatywnej, a dobro duchowe zredukowano do dobrostanu materialnego lub psychicznego. Co gorsza, najczęściej okazuje się, że nieuświadomioną intencją pomagających jest albo potrzeba uznania w oczach innych, albo nadzieja, że ich ciężka praca zostanie odpowiednio doceniona przez Boga. Oczywiście wielu pomagających twierdzi, że odczuwa chęć wykonywania „dobrych uczynków” z potrzeby serca.
Tak więc w przypadku głoszenia Słowa Bożego bez namaszczenia Ducha człowiek jest sługą Szatana, i to bez względu na to, czy ktoś robi coś z „potrzeby swojego serca”. Nie ważne, czy ktoś żyje w przepychu, czy w ubóstwie, czy ma dobre intencje, czy wierzy, że służy Bogu – jeśli w swojej działalności powołuje się na własne idee głosząc kłamstwo, zaprzecza Bogu i jest „żmiją kłującą śmiertelnym jadem”.
Prawo zostało dane do czasu nadejścia nasienia obietnicy duchowej, czyli Jezusa Chrystusa, który przychodzi w formie Ducha, to znaczy Prawa Ducha, czyli w formie Łaski. Obietnica dotyczy więc Łaski. Dlatego czytamy, że Prawo (Prawo Boże jako Prawo Ducha) zostało „przekazane przez aniołów w ręce pośrednika”, co oznacza, że zostało przekazane przez Jezusa jako Ducha w ręce Jezusa, gdyż Jezus jest Pełnią Boga a zarazem Jednym Bogiem i jedynym pośrednikiem (Ga 3:19-20). Owo „anielskie pośrednictwo” Prawa to Jego duchowy przekaz – przekaz Prawa Śmierci jako przekazu „aniołów śmierci” (ducha Szatana) oraz przekaz Prawa Ducha jako przekazu „aniołów świętych” (Ducha Świętego). Prawo Śmierci zostało przez Boga dane nie jako wskazanie drogi do zbawienia, ale wręcz przeciwnie, jako wskazanie, że nie tędy (przez Prawo) droga do zbawienia. Jest to bowiem wskazanie, że jedyną nadzieję człowiek może mieć w obietnicy Bożej, która uwalnia go spod Prawa Śmierci. Mówiąc o celu nadania Prawa pomimo złożenia obietnicy, Bóg podkreśla istnienie dwóch rodzajów przeznaczenia – Prawa Śmierci, czyli śmierci wiecznej (która jest ostatecznym przeznaczeniem niewybrańców), oraz Prawa Ducha, czyli życia wiecznego (które jest ostatecznym przeznaczeniem wybrańców).
Przekaz Słowa Bożego wskazuje nie tylko na występowanie dwóch równoległych Praw (które czasem w naszych opracowaniach nazywamy „dwiema ścieżkami”), ale także dwóch różnych obietnic, a co za tym idzie, dwóch różnych dziedzictw. W największym skrócie: Prawo Śmierci to obietnica śmierci wiecznej, a Prawo Ducha to obietnica życia wiecznego. Obietnica płynąca z Prawa Śmierci, tak jak rozumie ją duch śmierci, jest sposobem Szatana na "zbawienie". Sposób ten opiera się na fizycznej interpretacji Słowa Bożego. Nawet zakładając, że dziedzictwem Izraela miała być ziemia Kanaan, określana jako kraina „mlekiem i miodem płynąca”, była ona jedynie przywilejem zewnętrznym. W trakcie podboju ziemi obiecanej nie wszystkie ludy zostały z niej usunięte, a kult obcych bogów nie został z niej całkowicie wyeliminowany, co wskazuje na dziedzictwo dalekie od ideału. Tak jak odrobina kwasu zakwasza całe ciasto (Ga 5:9) i jak Prawo wskazuje, że z natury zakwaszone zostaje całe ciasto, tak dziedzictwo niewybrańców to nieczystość duchowa, co oznacza, że nieczyści zostają wydani nieczystym. Tymczasem Boża obietnica odnosi się do Ducha Świętego, a jeśli jest to Duch Święty, to znaczy, że jest czysty i nieskalany, co z kolei oznacza, że obietnica dotyczy Prawa (Łaski) świętego, czyli świętego dziedzictwa, którym jest Jeruzalem niebieskie, przy czym Prawo Łaski to ułaskawienie od wyroku śmierci. Tymczasem Prawo Śmierci, utożsamiane z Jeruzalem ziemskim (Jeruzalem, które jest teraz), to Prawo dane Izraelowi i kościołom instytucjonalnym, które Biblia przedstawia jako zewnętrznych strażników i beneficjentów Prawa. W rzeczywistości Prawo to jest zapowiedzią ich upadku, gdyż poza garstką wybraną przez Łaskę, wszyscy pozostali skazani są na duchową śmierć na wieki. To, co stało się dumą Izraela i kościołów, okazało się drogą do potępienia.
Można więc powiedzieć, że Prawo Śmierci nie sprzeciwia się obietnicom śmierci, zaś Prawo Ducha nie sprzeciwia się obietnicom Ducha (Ga 3:21). Moc życia posiada jedynie Prawo Życia (Ga 3:22), czyli Łaska. Słowo Boże to „drzwi zbawienia”, otwierane wybrańcom, a zamykane niewybrańcom. Pismo zamyka „drzwi” wszystkim, którzy znajdują się w mocy grzechu (ducha Szatana), otwierając je tylko na mocy obietnicy, czyli na mocy obiecanego Ducha, przez wiarę Jezusa udzielaną wierzącym (wybrańcom; Ga 3:22).
„Grzech” to jarzmo niewoli Szatana, to duch Szatana, z którym jesteśmy ściśle związani poprzez naszą pierwotną osobowość (stan ducha) i od którego nie możemy się uwolnić. Prawo Śmierci ogłasza nas przestępcami, ale nie względem Prawa Śmierci lecz względem Prawa Ducha, bo należąc do ducha Szatana, w oczach Bogach jesteśmy przestępcami, wrogami Ducha Bożego. Główny problem polega na w tym, że choć Prawo Śmierci ogłasza nas winowajcami, grzesznikami, czyli duchami nieczystymi, pełną wiedzę i pełne rozpoznanie tej prawdy zapewnia dopiero Prawo Ducha. Mając naturę (ducha) Szatana, sami siebie usprawiedliwiamy. Mając naturę Szatana, sami siebie czynimy równymi Bogu. Oznacza to, że ktoś może intelektualnie przyznać, że urodził się jako grzesznik i twierdzić, że został zbawionym z Łaski Bożej, podczas gdy wciąż jest wykonawcą duchowej woli Szatana, który zwodzi zarówno sam siebie, jak i innych. Bycie wykonawcą woli Szatana nie oznacza, że ktoś wyróżnia się nagannym postępowaniem moralnym, bo często jest wręcz odwrotnie, lecz że jego interpretacja Biblii, choć nosi fizyczne „znamiona” duchowej nauki, używając na przykład terminologii biblijnej, tak naprawdę wyraża poglądy ducha przeciwnego.
Innymi słowy, nienaganność etyczna czy moralna nie ma nic wspólnego ze zbawieniem, są to bowiem cechy widzialne, które powszechnie traktowane są jako „dowód” czyjejś przynależności do Boga, w rzeczywistości będąc działaniem pozornym i obłudnym, mającym na celu oddanie chwały człowiekowi i jego moralnym wysiłkom. Głosiciel mądrości ziemskiej, ustalającej ziemskie kryteria i oznaki zbawienia, kieruje się własnym rozumieniem zbawienia, które w jego oczach jest następstwem ludzkich, społecznie i moralnie „dobrych”, uczynków. Z kolei głosząc, że efektem zbawienia są „dobre uczynki” człowieka, wpadamy w pułapkę, gdyż zbawiony wybraniec będzie wykonywał „dobre uczynki”, ale duchowe i nienamacalne, które nie są jego, lecz Boga. Różnica polega na tym, że fizyczne uczynki człowieka pochodzą od ducha złego, a uczynki Boga od Ducha Dobrego. W rzeczywistości fizycznej jest to niezauważalne, wręcz mylące, bo tam, gdzie fizyczność bierze górę, tam często królują pozory. Człowiek powszechnie uznawany za „wybrańca” to człowiek, który jest społecznym aktywistą – pomaga innym, troszczy się o biednych, sieroty i starszych, zapewnia głodnym pożywienie, otwiera schroniska dla bezdomnych, odwiedza chorych i więźniów, albo „służy Bogu” jako fizyczny kapłan czy niezależny nauczyciel Słowa Bożego.
Powyższe przykłady tak zwanych „dobrych uczynków” nie mają nic wspólnego z duchową, niewidzialną pracą Bożą, która polega na tym, że Bóg otacza specjalną troską „duchowe sieroty” i „duchowe wdowy”, czyli wybrańców, którzy czekają na adopcję i pojednanie z Chrystusem. Bóg karmi „głodnych”, czyli wybrańców, pokarmem Ducha Świętego. Bóg uzdrawia duchowo chorych, wybawia więźniów z domu niewoli Szatana itp. Natomiast jeśli chodzi o kapłanów czy o niezależnych głosicieli Słowa Bożego, to jeżeli nie działają oni z powołania Ducha, są fałszywymi kapłanami i fałszywymi głosicielami Słowa. Oczywiście w fizycznej pomocy innym nie ma absolutnie nic złego. Zło objawia się wtedy, kiedy tym działaniom nadajemy status „pomocy Bożej” niesionej z natchnienia duchowego, stwierdzając, że za naszymi działaniami stoi sam Bóg. Z powodu błędnego rozumienia Biblii członkowie instytucjonalnych kościołów łączą własną działalność charytatywną z duchowym „dobrem” i „pracą dla Boga”. Z duchowego przesłania o zbawieniu robią więc materialne przesłanie o pomocy społecznej i nazywają to „dziełem Bożym”. Niektóre kościoły wręcz dowodzą, że pozakościelna działalność charytatywna jest moralnie zła, gdyż jest niesieniem pomocy przez „bezbożnych”. Doszły one do wniosku, że pomoc społeczna musi być realizowana wyłącznie w ramach instytucji kościelnej. Tak więc doprowadzono do tego, że w umyśle przeciętnego człowieka działalność charytatywna jest ściśle związana z kościołem i „dziełem Bożym”. Cóż za przewrotność – Bożą naukę o zbawieniu wiecznym skutecznie sprowadzono do ludzkiej nauki społecznej o doczesnej pomocy charytatywnej, a dobro duchowe zredukowano do dobrostanu materialnego lub psychicznego. Co gorsza, najczęściej okazuje się, że nieuświadomioną intencją pomagających jest albo potrzeba uznania w oczach innych, albo nadzieja, że ich ciężka praca zostanie odpowiednio doceniona przez Boga. Oczywiście wielu pomagających twierdzi, że odczuwa chęć wykonywania „dobrych uczynków” z potrzeby serca.
Tak więc w przypadku głoszenia Słowa Bożego bez namaszczenia Ducha człowiek jest sługą Szatana, i to bez względu na to, czy ktoś robi coś z „potrzeby swojego serca”. Nie ważne, czy ktoś żyje w przepychu, czy w ubóstwie, czy ma dobre intencje, czy wierzy, że służy Bogu – jeśli w swojej działalności powołuje się na własne idee głosząc kłamstwo, zaprzecza Bogu i jest „żmiją kłującą śmiertelnym jadem”.
Prawo zostało dane do czasu nadejścia nasienia obietnicy duchowej, czyli Jezusa Chrystusa, który przychodzi w formie Ducha, to znaczy Prawa Ducha, czyli w formie Łaski. Obietnica dotyczy więc Łaski. Dlatego czytamy, że Prawo (Prawo Boże jako Prawo Ducha) zostało „przekazane przez aniołów w ręce pośrednika”, co oznacza, że zostało przekazane przez Jezusa jako Ducha w ręce Jezusa, gdyż Jezus jest Pełnią Boga a zarazem Jednym Bogiem i jedynym pośrednikiem (Ga 3:19-20). Owo „anielskie pośrednictwo” Prawa to Jego duchowy przekaz – przekaz Prawa Śmierci jako przekazu „aniołów śmierci” (ducha Szatana) oraz przekaz Prawa Ducha jako przekazu „aniołów świętych” (Ducha Świętego). Prawo Śmierci zostało przez Boga dane nie jako wskazanie drogi do zbawienia, ale wręcz przeciwnie, jako wskazanie, że nie tędy (przez Prawo) droga do zbawienia. Jest to bowiem wskazanie, że jedyną nadzieję człowiek może mieć w obietnicy Bożej, która uwalnia go spod Prawa Śmierci. Mówiąc o celu nadania Prawa pomimo złożenia obietnicy, Bóg podkreśla istnienie dwóch rodzajów przeznaczenia – Prawa Śmierci, czyli śmierci wiecznej (która jest ostatecznym przeznaczeniem niewybrańców), oraz Prawa Ducha, czyli życia wiecznego (które jest ostatecznym przeznaczeniem wybrańców).
Przekaz Słowa Bożego wskazuje nie tylko na występowanie dwóch równoległych Praw (które czasem w naszych opracowaniach nazywamy „dwiema ścieżkami”), ale także dwóch różnych obietnic, a co za tym idzie, dwóch różnych dziedzictw. W największym skrócie: Prawo Śmierci to obietnica śmierci wiecznej, a Prawo Ducha to obietnica życia wiecznego. Obietnica płynąca z Prawa Śmierci, tak jak rozumie ją duch śmierci, jest sposobem Szatana na "zbawienie". Sposób ten opiera się na fizycznej interpretacji Słowa Bożego. Nawet zakładając, że dziedzictwem Izraela miała być ziemia Kanaan, określana jako kraina „mlekiem i miodem płynąca”, była ona jedynie przywilejem zewnętrznym. W trakcie podboju ziemi obiecanej nie wszystkie ludy zostały z niej usunięte, a kult obcych bogów nie został z niej całkowicie wyeliminowany, co wskazuje na dziedzictwo dalekie od ideału. Tak jak odrobina kwasu zakwasza całe ciasto (Ga 5:9) i jak Prawo wskazuje, że z natury zakwaszone zostaje całe ciasto, tak dziedzictwo niewybrańców to nieczystość duchowa, co oznacza, że nieczyści zostają wydani nieczystym. Tymczasem Boża obietnica odnosi się do Ducha Świętego, a jeśli jest to Duch Święty, to znaczy, że jest czysty i nieskalany, co z kolei oznacza, że obietnica dotyczy Prawa (Łaski) świętego, czyli świętego dziedzictwa, którym jest Jeruzalem niebieskie, przy czym Prawo Łaski to ułaskawienie od wyroku śmierci. Tymczasem Prawo Śmierci, utożsamiane z Jeruzalem ziemskim (Jeruzalem, które jest teraz), to Prawo dane Izraelowi i kościołom instytucjonalnym, które Biblia przedstawia jako zewnętrznych strażników i beneficjentów Prawa. W rzeczywistości Prawo to jest zapowiedzią ich upadku, gdyż poza garstką wybraną przez Łaskę, wszyscy pozostali skazani są na duchową śmierć na wieki. To, co stało się dumą Izraela i kościołów, okazało się drogą do potępienia.
Można więc powiedzieć, że Prawo Śmierci nie sprzeciwia się obietnicom śmierci, zaś Prawo Ducha nie sprzeciwia się obietnicom Ducha (Ga 3:21). Moc życia posiada jedynie Prawo Życia (Ga 3:22), czyli Łaska. Słowo Boże to „drzwi zbawienia”, otwierane wybrańcom, a zamykane niewybrańcom. Pismo zamyka „drzwi” wszystkim, którzy znajdują się w mocy grzechu (ducha Szatana), otwierając je tylko na mocy obietnicy, czyli na mocy obiecanego Ducha, przez wiarę Jezusa udzielaną wierzącym (wybrańcom; Ga 3:22).