12. Pięć grzechów
Twoje narzędzia:
UWAGA: Powyższe linki do tekstów biblijnych udostępniamy wyłącznie dla wygody czytelnika. Znajdują się one jednak na stronach innych, niezależnych od nas autorów, których poglądy i opinie należą wyłącznie do nich, a zespół Projektu Daniel 12 tych poglądów nie autoryzuje ani nie podziela. Autoryzujemy jedynie teksty opublikowane na niniejszej stronie.
Inną klasyfikacją „grzechów” powstałą na podstawie własnej, ludzkiej interpretacji Biblii, jest tak zwane „pięć grzechów najbardziej znienawidzonych przez Chrystusa”. Zalicza się do nich obłudę, pychę, nieczystość, obojętność na ludzką potrzebę i niewiarę. Co prawda nie są to „grzechy” uznane w ramach jakiegoś prawa kościelnego, ale na pewno każdy z nich znajduje się na liście „uczynków zakazanych”. Równocześnie jest to przykład wzorowany na klasyfikacji „siedmiu grzechów głównych”, a wykorzystamy go, by pokazać kreatywność ludzkiej wyobraźni. Tego typu „klasyfikacji grzechu” jest znacznie więcej. My, jak zwykle, skoncentrujemy się na znaczeniu tych słów w przekazie duchowym Biblii.
Obłuda
Oczywiście Ananiasza (Dz 5:1-5) czy „pięć panien głupich” (Mt 25:2-3) można nazwać obłudnikami i przypiąć im także pozostałe cechy („grzechy”), ale nie z fizycznego punktu widzenia. Ananiasz, który udawał ucznia Jezusa, „okłamał Ducha Świętego z głębi swego serca”, czyli pozował na ucznia, mimo że posiadał ducha Szatana, zwanego „duchem kłamstwa”. Panny głupie miały własny „olej”, na świadectwo przed ludźmi, ale ich „olej” (ich duch) nie pochodził od Boga, dlatego „zgasł” i ostatecznie lampy ogarnęła „ciemność”, która oznacza brak Ducha Bożego a obecność ducha Szatana.
W kontekście liczby 5 warto tylko przypomnieć doktrynę kościelną o „pięciu warunkach dobrej spowiedzi”, do których zalicza się rachunek sumienia, żal za grzechy, mocne postanowienie poprawy, szczere wyznanie grzechów i zadośćuczynienie. Już z samych nazw, szczególnie od drugiej do piątej, wynika, że chodzi o własną pracę w celu uzyskania pozornego zbawienia. Jeżeli chodzi o warunek pierwszy, to kościół definiuje „rachunek sumienia” jako „rozmowę z Bogiem, w celu rozliczenia swoich grzechów”. Jakież kłamstwo!
Wracając do tematu, to zamiast koncentrować się na kolejnej zmyślonej „klasyfikacji grzechów”, powinniśmy zwrócić szczególną uwagę na to, że zwykle ludzie podający się za wyznawców Chrystusa, jak przykładowy Ananiasz czy panny „głupie” (przebywające wraz z „mądrymi”), nimi nie są. „Okłamywanie Ducha Świętego” to metafora oznaczająca fałszywy program zbawienia, pochodzący od „ducha obcego”, „ducha głupoty”, „ducha ciemności”. Scharakteryzowanie „ducha obcego” możliwe jest tylko w konfrontacji z duchowym przekazem Słowa Bożego, pochodzącym z natchnienia Ducha.
Pycha
Pamiętamy przypowieść o samousprawiedliwiającym się faryzeuszu, dumnym i pysznym, którego „modlitwa” jest obrazem własnej interpretacji Słowa Bożego (Łk 18:9-14), opartej na jej przekazie fizycznym, dosłownym. Przekaz ten, który jest równocześnie symbolem własnego programu zbawienia, wywyższa jednych, zwykle wyznawców tego programu, poniżając innych i nazywając ich „grzesznikami”. Dlatego przekaz Słowa Bożego w ustach pozujących na wybrańców koncentruje się na „dziękczynieniu Bogu” za własną, dobrą pracę oraz wytykaniu „grzechów” innym, natomiast przekaz Biblii w ustach prawdziwych wybrańców jest prośbą do Boga o dar zmiłowania i wybawienia od grzechu, prośbą o Łaskę. Oczywiście owa „prośba” musi być rozumiana symbolicznie, będąc efektem działania Ducha Świętego.
Nieczystość
Według Biblii nieczystość wychodzi z naszych serc. Owszem, można powiedzieć, że w pewnym sensie przez członki ciała, takie jak oczy, język czy ręka „grzech” znajduje swój wyraz, ale wyłącznie wtedy, gdy przyjmiemy, że w tym kontekście słowa takie jak „oko” czy „ręka” są obrazami ducha Szatana i, w szerszym sensie, niewybrańców (którzy są „cudzołóstwem w sercu”), zaś słowo „ciało” symbolizuje Ducha Chrystusa. Wtedy wszystko układa się w całość, gdyż odcięcie tego typu „grzesznych członków” to praca Boga, która przejawia się dwojako: odcięciem niewybrańców jako „złych członków” oraz wybawieniem wybrańców, czyli oczyszczeniem ich ze złego ducha (niektórzy nakaz usunięcia oka czy odcięcia dłoni, aby odciąć się od grzechu, rozumieją dosłownie! [Mt 5:29-30]). „Oczyszczenie ze złego ducha” jest z jednej strony usunięciem „starego stworzenia”, a z drugiej staniem się „nowym stworzeniem”, czyli „nowym członkiem” Ciała Jezusa.
Obojętność na ludzką potrzebę
W przekazie Biblii obojętność na ludzką potrzebę nie jest brakiem własnej pracy w celu „czynienia dobra”. W naszym rozumieniu „czynieniem dobra” jest pomoc charytatywna, przy tym często udzielana z powołaniem się na werset Biblii, który mówi, że „wiara, bez uczynków jest martwa” (Jkb 2:17). To dlatego kościół często lansuje pogląd, że nie ma pomocy charytatywnej poza charytatywną działalnością kościoła, a wszelkie niezależne od kościoła formy pomocy społecznej są w najlepszym razie „skażone”, jeśli nie całkowicie „inspirowane przez Szatana”. Problem polega na tym, że dobro duchowe jest tylko jedno, czyli dary Ducha Świętego, które nie mają nic wspólnego z ludzką działalnością charytatywną ani pomocą społeczną. Tego „dobra” nie da się czynić z „własnej woli”, bo tego daru nie można samodzielnie nabyć, ani też nie przekłada się on w żaden sposób na uczynki fizyczne, za pomocą których można by udowodnić posiadanie go. Duchowe „czynienie dobra” to głoszenie Słowa Bożego (Bożego programu zbawienia) z namaszczenia Bożego, w czym człowiek jest jedynie narzędziem, gdyż pracę duchową wykonuje tu sam Duch Boży. „Wiarę w Boga” i „wykonywanie dobrych uczynków” należy rozumieć metaforycznie jako obraz programu zbawienia głoszonego przez Boga przy użyciu zbawionych wybrańców, którzy w imię Boga są nośnikami uwolnienia od ducha Szatana, które Biblia symbolicznie określa jako „obmycie z grzechów”, „szaty zbawienia” czy „chleb codzienny”, a wszystko to sprowadza się do dzielenia się „zbawczym Słowem Bożym” ze swoimi „braćmi i siostrami” (innymi wybrańcami; Jk 2:14-15).
Niewiara
„Niewiarę” uważa się za „grzech”, który, jak sama nazwa wskazuje, przypisuje się wszystkim „niewierzącym”, czyli niechrześcijanom, a czasem nawet chrześcijanom z innego odłamu chrześcijaństwa, którzy nazywani są też „heretykami”. Wielu zapomina, że za „brak wiary” Jezus często napominał także swoich uczniów (Mt 6:30; 8:26; 14:31; 16:8; 17:17-21; Mk 16:14; Łk 24:25). Ma to na celu pokazanie, że nawet wybraniec Boży, choć przeznaczony do zbawienia, sam w sobie nie ma żadnej mocy. Niezbawieni wybrańcy (wybrańcy przed zbawieniem) niczym nie różnią się od niewybrańców. Dopiero dar Boży – dar Ducha Świętego – sprawia, że wybrańcy otrzymują duchowy dar „wiary” i stają się narzędziem do przekazywania tej „wiary” innym wybrańcom. Dlatego Biblia odróżnia „wiarę człowieka” (nic nie wartą „wiarę”, której warunki określają liderzy religijni) od „wiary Bożej” (duchowego daru Bożego) i stwierdza metaforycznie, że „przewrotnym sercem niewiary” odznaczają się ludzie o „zatwardziałych sercach”, „błądzący w sercach”, czyli niemający Ducha Świętego – docelowo niewybrańcy (Hbr 3:7-14). Tymczasem w kościołach głosi się nie tylko własną wiarę jako „wiarę w Boga”, ale także utożsamia się „zwycięstwo nad niewiarą” ze zwycięstwem nad zwykłymi ludzkimi dolegliwościami, takimi jak depresja, zły nastrój czy zniechęcenie. W ten sposób propaganda kościelna zagrzewa do „wiary w Boga”. Nikomu nie przeszkadza, że znowu jest to nacisk na własną pracę człowieka, czyli wymyślony przez niego własny program zbawienia.
Obłuda
Oczywiście Ananiasza (Dz 5:1-5) czy „pięć panien głupich” (Mt 25:2-3) można nazwać obłudnikami i przypiąć im także pozostałe cechy („grzechy”), ale nie z fizycznego punktu widzenia. Ananiasz, który udawał ucznia Jezusa, „okłamał Ducha Świętego z głębi swego serca”, czyli pozował na ucznia, mimo że posiadał ducha Szatana, zwanego „duchem kłamstwa”. Panny głupie miały własny „olej”, na świadectwo przed ludźmi, ale ich „olej” (ich duch) nie pochodził od Boga, dlatego „zgasł” i ostatecznie lampy ogarnęła „ciemność”, która oznacza brak Ducha Bożego a obecność ducha Szatana.
W kontekście liczby 5 warto tylko przypomnieć doktrynę kościelną o „pięciu warunkach dobrej spowiedzi”, do których zalicza się rachunek sumienia, żal za grzechy, mocne postanowienie poprawy, szczere wyznanie grzechów i zadośćuczynienie. Już z samych nazw, szczególnie od drugiej do piątej, wynika, że chodzi o własną pracę w celu uzyskania pozornego zbawienia. Jeżeli chodzi o warunek pierwszy, to kościół definiuje „rachunek sumienia” jako „rozmowę z Bogiem, w celu rozliczenia swoich grzechów”. Jakież kłamstwo!
Wracając do tematu, to zamiast koncentrować się na kolejnej zmyślonej „klasyfikacji grzechów”, powinniśmy zwrócić szczególną uwagę na to, że zwykle ludzie podający się za wyznawców Chrystusa, jak przykładowy Ananiasz czy panny „głupie” (przebywające wraz z „mądrymi”), nimi nie są. „Okłamywanie Ducha Świętego” to metafora oznaczająca fałszywy program zbawienia, pochodzący od „ducha obcego”, „ducha głupoty”, „ducha ciemności”. Scharakteryzowanie „ducha obcego” możliwe jest tylko w konfrontacji z duchowym przekazem Słowa Bożego, pochodzącym z natchnienia Ducha.
Pycha
Pamiętamy przypowieść o samousprawiedliwiającym się faryzeuszu, dumnym i pysznym, którego „modlitwa” jest obrazem własnej interpretacji Słowa Bożego (Łk 18:9-14), opartej na jej przekazie fizycznym, dosłownym. Przekaz ten, który jest równocześnie symbolem własnego programu zbawienia, wywyższa jednych, zwykle wyznawców tego programu, poniżając innych i nazywając ich „grzesznikami”. Dlatego przekaz Słowa Bożego w ustach pozujących na wybrańców koncentruje się na „dziękczynieniu Bogu” za własną, dobrą pracę oraz wytykaniu „grzechów” innym, natomiast przekaz Biblii w ustach prawdziwych wybrańców jest prośbą do Boga o dar zmiłowania i wybawienia od grzechu, prośbą o Łaskę. Oczywiście owa „prośba” musi być rozumiana symbolicznie, będąc efektem działania Ducha Świętego.
Nieczystość
Według Biblii nieczystość wychodzi z naszych serc. Owszem, można powiedzieć, że w pewnym sensie przez członki ciała, takie jak oczy, język czy ręka „grzech” znajduje swój wyraz, ale wyłącznie wtedy, gdy przyjmiemy, że w tym kontekście słowa takie jak „oko” czy „ręka” są obrazami ducha Szatana i, w szerszym sensie, niewybrańców (którzy są „cudzołóstwem w sercu”), zaś słowo „ciało” symbolizuje Ducha Chrystusa. Wtedy wszystko układa się w całość, gdyż odcięcie tego typu „grzesznych członków” to praca Boga, która przejawia się dwojako: odcięciem niewybrańców jako „złych członków” oraz wybawieniem wybrańców, czyli oczyszczeniem ich ze złego ducha (niektórzy nakaz usunięcia oka czy odcięcia dłoni, aby odciąć się od grzechu, rozumieją dosłownie! [Mt 5:29-30]). „Oczyszczenie ze złego ducha” jest z jednej strony usunięciem „starego stworzenia”, a z drugiej staniem się „nowym stworzeniem”, czyli „nowym członkiem” Ciała Jezusa.
Obojętność na ludzką potrzebę
W przekazie Biblii obojętność na ludzką potrzebę nie jest brakiem własnej pracy w celu „czynienia dobra”. W naszym rozumieniu „czynieniem dobra” jest pomoc charytatywna, przy tym często udzielana z powołaniem się na werset Biblii, który mówi, że „wiara, bez uczynków jest martwa” (Jkb 2:17). To dlatego kościół często lansuje pogląd, że nie ma pomocy charytatywnej poza charytatywną działalnością kościoła, a wszelkie niezależne od kościoła formy pomocy społecznej są w najlepszym razie „skażone”, jeśli nie całkowicie „inspirowane przez Szatana”. Problem polega na tym, że dobro duchowe jest tylko jedno, czyli dary Ducha Świętego, które nie mają nic wspólnego z ludzką działalnością charytatywną ani pomocą społeczną. Tego „dobra” nie da się czynić z „własnej woli”, bo tego daru nie można samodzielnie nabyć, ani też nie przekłada się on w żaden sposób na uczynki fizyczne, za pomocą których można by udowodnić posiadanie go. Duchowe „czynienie dobra” to głoszenie Słowa Bożego (Bożego programu zbawienia) z namaszczenia Bożego, w czym człowiek jest jedynie narzędziem, gdyż pracę duchową wykonuje tu sam Duch Boży. „Wiarę w Boga” i „wykonywanie dobrych uczynków” należy rozumieć metaforycznie jako obraz programu zbawienia głoszonego przez Boga przy użyciu zbawionych wybrańców, którzy w imię Boga są nośnikami uwolnienia od ducha Szatana, które Biblia symbolicznie określa jako „obmycie z grzechów”, „szaty zbawienia” czy „chleb codzienny”, a wszystko to sprowadza się do dzielenia się „zbawczym Słowem Bożym” ze swoimi „braćmi i siostrami” (innymi wybrańcami; Jk 2:14-15).
Niewiara
„Niewiarę” uważa się za „grzech”, który, jak sama nazwa wskazuje, przypisuje się wszystkim „niewierzącym”, czyli niechrześcijanom, a czasem nawet chrześcijanom z innego odłamu chrześcijaństwa, którzy nazywani są też „heretykami”. Wielu zapomina, że za „brak wiary” Jezus często napominał także swoich uczniów (Mt 6:30; 8:26; 14:31; 16:8; 17:17-21; Mk 16:14; Łk 24:25). Ma to na celu pokazanie, że nawet wybraniec Boży, choć przeznaczony do zbawienia, sam w sobie nie ma żadnej mocy. Niezbawieni wybrańcy (wybrańcy przed zbawieniem) niczym nie różnią się od niewybrańców. Dopiero dar Boży – dar Ducha Świętego – sprawia, że wybrańcy otrzymują duchowy dar „wiary” i stają się narzędziem do przekazywania tej „wiary” innym wybrańcom. Dlatego Biblia odróżnia „wiarę człowieka” (nic nie wartą „wiarę”, której warunki określają liderzy religijni) od „wiary Bożej” (duchowego daru Bożego) i stwierdza metaforycznie, że „przewrotnym sercem niewiary” odznaczają się ludzie o „zatwardziałych sercach”, „błądzący w sercach”, czyli niemający Ducha Świętego – docelowo niewybrańcy (Hbr 3:7-14). Tymczasem w kościołach głosi się nie tylko własną wiarę jako „wiarę w Boga”, ale także utożsamia się „zwycięstwo nad niewiarą” ze zwycięstwem nad zwykłymi ludzkimi dolegliwościami, takimi jak depresja, zły nastrój czy zniechęcenie. W ten sposób propaganda kościelna zagrzewa do „wiary w Boga”. Nikomu nie przeszkadza, że znowu jest to nacisk na własną pracę człowieka, czyli wymyślony przez niego własny program zbawienia.