11. DROGA KRZYŻOWA. Pan Jezus przybity do krzyża
Twoje narzędzia:
UWAGA: Powyższe linki do tekstów biblijnych udostępniamy wyłącznie dla wygody czytelnika. Znajdują się one jednak na stronach innych, niezależnych od nas autorów, których poglądy i opinie należą wyłącznie do nich, a zespół Projektu Daniel 12 tych poglądów nie autoryzuje ani nie podziela. Autoryzujemy jedynie teksty opublikowane na niniejszej stronie.
11. Pan Jezus przybity do krzyża
Tutaj kościół dopatruje się wypełnienia znaku miłości Chrystusa do ludzi. Dla teologów znak krzyża stał się znakiem miłości. Niektóre komentarze nawiązują nawet do „przybicia Jezusa do naszego życia”. Na pamiątkę tego wydarzenia, na każdej mszy wznosi się opłatek na znak wydania Ciała Chrystusa za ludzi. Według interpretacji księży, każdego dnia Jezus czeka, aby rozgrzeszać swoje dzieci za ich pośrednictwem. Tymczasem Jezus Chrystus to Syn, Ojciec i Duch. Jako Duch jest On Pośrednikiem pomiędzy Synem i Ojcem. Nie ma żadnych innych pośredników w rozgrzeszeniu, które jest jednoznaczne ze zbawieniem, jeżeli faktycznie pochodzi od Boga. Rozgrzeszenie to usunięcie z wnętrza człowieka złego ducha – grzechu. Śmierć Jezusa to znak miłości Boga (daru Ducha) do wybrańców. Jest to ofiara duchowa. Drastyczne obrazy śmierci Jezusa opisane w Biblii mają jedynie na celu przedstawienie grozy śmierci duchowej – śmierci wiecznej, czyli wiecznego zjednoczenia z Szatanem, duchem nazywanym Śmiercią. Wiszący na krzyżu Jezus Chrystus jest niczym cierpiąca dusza, którą duch nieczysty atakuje z każdej strony. Jako ludzie nie tylko nie mamy szans na konfrontację z duchem nieczystym, który symbolizuje śmierć wieczną (Szatan, podobnie jak Bóg, jest duchem pochodzącym z nieskończoności), ale nie mamy także świadomości istnienia konfrontacji pomiędzy Bogiem i Szatanem (symbolicznej walki duchowej), jaka rozgrywa się w wymiarze duchowym. Każdy człowiek, w tym wybraniec, jest odpowiedzialny za śmierć Chrystusa, ale Łaska skierowana jest tylko do wybrańców. Tuż przed śmiercią Jezus mówi o przebaczeniu tym, którzy nie wiedzą, co czynią.
Brak wiedzy duchowej wśród nauczycieli kościoła sprawia, że nauka o ofierze Chrystusa staje się nawiązaniem do grozy cierpień fizycznych, eksponowaniem męki Chrystusa na krzyżu w jej wymiarze ludzkim poprzez podkreślanie fizycznych tortur, takich jak wbijanie gwoździ w Jego ręce i nogi, czy porażenie mięśni i systemu nerwowego. W tym miejscu często cytuje się różne psalmy, jak na przykład psalm mówiący o rozłączaniu kości, topnieniu serca, wysychaniu gardła, spoczywaniu w prochu śmierci (Ps 22: 15-19), podczas gdy to wszystko to jedynie symbole rozdarcia Ducha na sąd dla niewybrańców i zbawienie dla wybrańców. My traktujemy to jako opisy najbardziej drastycznej śmierci zadanej człowiekowi – od rozdzierającego bólu do śmiertelnych konwulsji. Twierdzi się przy tym, że tylko wielka miłość Chrystusa mogła pozwolić na bezwzględne działanie okrutnych oprawców.
Tymczasem owymi okrutnymi oprawcami są Ci, którzy zabijają Słowo Boże poprzez fałszywe nauczanie. Każda fałszywa doktryna jest jak zadanie kolejnej rany. Ponieważ świat jest zaślepiony w ziemskim, materialnym pojmowaniu Biblii, duchowa ofiara Chrystusa pozostaje dla niego tajemnicą. W takiej sytuacji jedyną alternatywą jest dla świata fałszywy przekaz oparty na cierpieniu fizycznym Jezusa oraz na utożsamianiu się z tym cierpieniem. Ekstremiści religijni posuwają się nawet do tego, że fizycznie naśladują dźwiganie krzyża, a nawet samo ukrzyżowanie. Inni odprawiają Drogę Krzyżową albo tradycyjnie, albo zadając sobie ból, czy to przez chłostanie, czy marsz na kolanach. Jeszcze inni próbują przypisać swoje własne cierpienia i choroby chwale Chrystusa, wszyscy wierząc ślepo, że tym samym przybliżają się do Boga.
Modlitwa dotyczy tu głównie ulgi w cierpieniach. Rozważania o śmierci Jezusa nawiązują do przeżywania fizycznych opisów sceny na Golgocie, gdzie poza miastem, po odtrąceniu przez lud, dokonała się straszliwa zbrodnia. Podbicie świata, jakiego dokonano w imię Jezusa, zawdzięcza się Jego fizycznej ofierze, a krzyż traktuje się jako broń zwycięstwa, jako „narzędzie chwały Bożej, sprawiedliwości i nieskończonego miłosierdzia”. Płynie z tego morał, aby obdarzać innych miłością, nawet swoich wrogów, aby znosić cierpienie fizyczne z pokorą, aby ofiarować je Chrystusowi, aby czynić dobro innym. Wszystkie te zabiegi, do których namawia kościół, są próżne, bo są to nasze własne uczynki – uczynki fizyczne i moralne.
Sprawcą duchowych, a więc rzeczywistych, dobrych uczynków w wybrańcach jest Bóg, gdzie „dobrym uczynkiem” Boga jest dar Jego Ducha dla wybrańców. Stąd, z fizycznego punktu widzenia, nie rozpoznano Boga w Chrystusie, gdyż oczekiwano fizycznego króla żydowskiego, który za pomocą fizycznego miecza podbije fizyczny świat (na podobieństwo chrześcijańskich krucjat, ogniem i mieczem podbijających „pogański” świat dla Jezusa). Dlatego nad krzyżem widniała tabliczka: Jezus Chrystus, Król Żydowski. Tymczasem wszyscy z Chrystusa szydzili, włącznie z arcykapłanami, uczonymi w Piśmie i starszymi (obraz całej hierarchii religijnej), że sam siebie nie potrafi wybawić (Mt 27: 39-43).
Nawiązanie do zburzenia Świątyni i odbudowania jej w 3 dni (Mt 27: 40) ukazuje istotę dzieła zbawienia – budowania duchowej Świątyni Chrystusa za sprawą Jego zmartwychwstania. Jezus Chrystus to Król Prawdziwego Izraela, czyli duchowego narodu wybranego, nie narodu fizycznego, lecz wybrańców Bożych zjednoczonych Duchem Świętym. Z natury wszyscy jesteśmy złoczyńcami, czyli posiadamy w sobie złego ducha, ale za sprawą Bożego miłosierdzia część „złoczyńców” została przeznaczona do zbawienia, a cała reszta na potępienie. Stąd dwóch złoczyńców ukrzyżowanych wraz z Chrystusem, z których ten po prawej ręce Jezusa jest obrazem wybrańców. Opisana w Biblii zmiana postawy jednego ze złoczyńców to nie nawrócenie z jego własnej woli (jak pamiętamy, wśród urągających Chrystusowi byli także obaj złoczyńcy – Mt 27: 44), lecz z woli Chrystusa Boga (Łk 23: 40-41), bo przeznaczeniem wybrańców jest Królestwo Niebieskie (Łk 23: 42-43).
Tutaj kościół dopatruje się wypełnienia znaku miłości Chrystusa do ludzi. Dla teologów znak krzyża stał się znakiem miłości. Niektóre komentarze nawiązują nawet do „przybicia Jezusa do naszego życia”. Na pamiątkę tego wydarzenia, na każdej mszy wznosi się opłatek na znak wydania Ciała Chrystusa za ludzi. Według interpretacji księży, każdego dnia Jezus czeka, aby rozgrzeszać swoje dzieci za ich pośrednictwem. Tymczasem Jezus Chrystus to Syn, Ojciec i Duch. Jako Duch jest On Pośrednikiem pomiędzy Synem i Ojcem. Nie ma żadnych innych pośredników w rozgrzeszeniu, które jest jednoznaczne ze zbawieniem, jeżeli faktycznie pochodzi od Boga. Rozgrzeszenie to usunięcie z wnętrza człowieka złego ducha – grzechu. Śmierć Jezusa to znak miłości Boga (daru Ducha) do wybrańców. Jest to ofiara duchowa. Drastyczne obrazy śmierci Jezusa opisane w Biblii mają jedynie na celu przedstawienie grozy śmierci duchowej – śmierci wiecznej, czyli wiecznego zjednoczenia z Szatanem, duchem nazywanym Śmiercią. Wiszący na krzyżu Jezus Chrystus jest niczym cierpiąca dusza, którą duch nieczysty atakuje z każdej strony. Jako ludzie nie tylko nie mamy szans na konfrontację z duchem nieczystym, który symbolizuje śmierć wieczną (Szatan, podobnie jak Bóg, jest duchem pochodzącym z nieskończoności), ale nie mamy także świadomości istnienia konfrontacji pomiędzy Bogiem i Szatanem (symbolicznej walki duchowej), jaka rozgrywa się w wymiarze duchowym. Każdy człowiek, w tym wybraniec, jest odpowiedzialny za śmierć Chrystusa, ale Łaska skierowana jest tylko do wybrańców. Tuż przed śmiercią Jezus mówi o przebaczeniu tym, którzy nie wiedzą, co czynią.
Brak wiedzy duchowej wśród nauczycieli kościoła sprawia, że nauka o ofierze Chrystusa staje się nawiązaniem do grozy cierpień fizycznych, eksponowaniem męki Chrystusa na krzyżu w jej wymiarze ludzkim poprzez podkreślanie fizycznych tortur, takich jak wbijanie gwoździ w Jego ręce i nogi, czy porażenie mięśni i systemu nerwowego. W tym miejscu często cytuje się różne psalmy, jak na przykład psalm mówiący o rozłączaniu kości, topnieniu serca, wysychaniu gardła, spoczywaniu w prochu śmierci (Ps 22: 15-19), podczas gdy to wszystko to jedynie symbole rozdarcia Ducha na sąd dla niewybrańców i zbawienie dla wybrańców. My traktujemy to jako opisy najbardziej drastycznej śmierci zadanej człowiekowi – od rozdzierającego bólu do śmiertelnych konwulsji. Twierdzi się przy tym, że tylko wielka miłość Chrystusa mogła pozwolić na bezwzględne działanie okrutnych oprawców.
Tymczasem owymi okrutnymi oprawcami są Ci, którzy zabijają Słowo Boże poprzez fałszywe nauczanie. Każda fałszywa doktryna jest jak zadanie kolejnej rany. Ponieważ świat jest zaślepiony w ziemskim, materialnym pojmowaniu Biblii, duchowa ofiara Chrystusa pozostaje dla niego tajemnicą. W takiej sytuacji jedyną alternatywą jest dla świata fałszywy przekaz oparty na cierpieniu fizycznym Jezusa oraz na utożsamianiu się z tym cierpieniem. Ekstremiści religijni posuwają się nawet do tego, że fizycznie naśladują dźwiganie krzyża, a nawet samo ukrzyżowanie. Inni odprawiają Drogę Krzyżową albo tradycyjnie, albo zadając sobie ból, czy to przez chłostanie, czy marsz na kolanach. Jeszcze inni próbują przypisać swoje własne cierpienia i choroby chwale Chrystusa, wszyscy wierząc ślepo, że tym samym przybliżają się do Boga.
Modlitwa dotyczy tu głównie ulgi w cierpieniach. Rozważania o śmierci Jezusa nawiązują do przeżywania fizycznych opisów sceny na Golgocie, gdzie poza miastem, po odtrąceniu przez lud, dokonała się straszliwa zbrodnia. Podbicie świata, jakiego dokonano w imię Jezusa, zawdzięcza się Jego fizycznej ofierze, a krzyż traktuje się jako broń zwycięstwa, jako „narzędzie chwały Bożej, sprawiedliwości i nieskończonego miłosierdzia”. Płynie z tego morał, aby obdarzać innych miłością, nawet swoich wrogów, aby znosić cierpienie fizyczne z pokorą, aby ofiarować je Chrystusowi, aby czynić dobro innym. Wszystkie te zabiegi, do których namawia kościół, są próżne, bo są to nasze własne uczynki – uczynki fizyczne i moralne.
Sprawcą duchowych, a więc rzeczywistych, dobrych uczynków w wybrańcach jest Bóg, gdzie „dobrym uczynkiem” Boga jest dar Jego Ducha dla wybrańców. Stąd, z fizycznego punktu widzenia, nie rozpoznano Boga w Chrystusie, gdyż oczekiwano fizycznego króla żydowskiego, który za pomocą fizycznego miecza podbije fizyczny świat (na podobieństwo chrześcijańskich krucjat, ogniem i mieczem podbijających „pogański” świat dla Jezusa). Dlatego nad krzyżem widniała tabliczka: Jezus Chrystus, Król Żydowski. Tymczasem wszyscy z Chrystusa szydzili, włącznie z arcykapłanami, uczonymi w Piśmie i starszymi (obraz całej hierarchii religijnej), że sam siebie nie potrafi wybawić (Mt 27: 39-43).
Nawiązanie do zburzenia Świątyni i odbudowania jej w 3 dni (Mt 27: 40) ukazuje istotę dzieła zbawienia – budowania duchowej Świątyni Chrystusa za sprawą Jego zmartwychwstania. Jezus Chrystus to Król Prawdziwego Izraela, czyli duchowego narodu wybranego, nie narodu fizycznego, lecz wybrańców Bożych zjednoczonych Duchem Świętym. Z natury wszyscy jesteśmy złoczyńcami, czyli posiadamy w sobie złego ducha, ale za sprawą Bożego miłosierdzia część „złoczyńców” została przeznaczona do zbawienia, a cała reszta na potępienie. Stąd dwóch złoczyńców ukrzyżowanych wraz z Chrystusem, z których ten po prawej ręce Jezusa jest obrazem wybrańców. Opisana w Biblii zmiana postawy jednego ze złoczyńców to nie nawrócenie z jego własnej woli (jak pamiętamy, wśród urągających Chrystusowi byli także obaj złoczyńcy – Mt 27: 44), lecz z woli Chrystusa Boga (Łk 23: 40-41), bo przeznaczeniem wybrańców jest Królestwo Niebieskie (Łk 23: 42-43).