2. DROGA KRZYŻOWA. Pan Jezus bierze krzyż na ramiona swoje
Twoje narzędzia:
UWAGA: Powyższe linki do tekstów biblijnych udostępniamy wyłącznie dla wygody czytelnika. Znajdują się one jednak na stronach innych, niezależnych od nas autorów, których poglądy i opinie należą wyłącznie do nich, a zespół Projektu Daniel 12 tych poglądów nie autoryzuje ani nie podziela. Autoryzujemy jedynie teksty opublikowane na niniejszej stronie.
2. Pan Jezus bierze krzyż na ramiona swoje
Według kościoła krzyż i cierpienie fizyczne są przejawem miłości Bożej, czego człowiek, z natury egoista, nigdy nie zrozumie. Interpretacja Biblii przez kościół polega na podkreślaniu fizycznego aspektu poświęcenia się jednego Człowieka (Jezusa) za innych ludzi, na który to gest nie stać by było żadnego innego człowieka, gdyż nie interesują go obcy ludzie. Każdy człowiek patrzy tylko na to, by było mu w życiu lekko. „Niesienie krzyża” za Chrystusem uważa się zatem za poświęcenie, na które powinien zdobyć się każdy chrześcijanin, wykonując prawo Boże, spełniając dobre uczynki, nie szukając dóbr ziemskich lecz nastawiając się na życie wieczne. Według kościoła jarzmo krzyża to utożsamianie się z fizycznie cierpiącym Chrystusem, w którym jest Prawda, to „korzystanie” z Jego fizycznych ran w celu naszego uzdrowienia. Męka Chrystusa rozumiana jest przez pryzmat fizycznych ran, cieknącej krwi i potwornego bólu fizycznego. Wyjście Chrystusa z krzyżem na ramionach kojarzone jest z Jego pielgrzymką w celu zbawienia świata. Tymczasem, zgodnie z nauką kościoła, człowiek często robi to, co chce, najczęściej będąc obojętnym na fizyczną ofiarę Jezusa. Dlatego prośba wyrażana tutaj w modlitwie dotyczy wytrwałości, posłuszeństwa i wypełniania przykazań Bożych, podążania z ufnością za fizycznym Chrystusem. Z tego wszystkiego płynąć ma pokrzepienie i przypomnienie o współczuciu i chęci podążania za Jezusem w wytrwałym znoszeniu trosk życia codziennego na chwałę Bożą. Bo, jak głoszą teolodzy, jeśli Chrystus idzie za nas na śmierć, cierpi fizycznie za nasze grzechy, to i my powinniśmy każdego dnia przynajmniej cierpliwie znosić małe krzyże i wszelkie bolączki. Wszystko to powinno wypływać z naszego miłosierdzia, na wzór miłosierdzia Bożego. Dalej twierdzi się, że krzyż to nie tylko ciężar fizyczny, ale i duchowy. Złe uczynki są zatem dodawaniem większego ciężaru Jezusowi. Dlatego, aby było Mu lżej, nie powinniśmy Go obciążać naszymi grzechami. Stąd prośba w modlitwie o odciążenie krzyża Chrystusowego przez nasze posłuszeństwo i wykonywanie Bożej woli (rozumianej fizycznie) i równocześnie dziękczynienie za codzienne „drobne krzyżyki”, czyli znoszenie wszelkiego bólu, czy to w chorobie, niepowodzeniach, czy krzywdach doznanych od innych ludzi. Według kościoła takie cierpienie może jedynie wzmocnić wiarę.
Powyższa interpretacja kościoła jest, owszem, bardzo krzepiąca, gdyż podkreśla nasze własne uczynki i możliwość przypodobania się za ich pomocą Bogu. To jednak tylko pozór. Każdy z nas chętnie to przyjmuje, gdyż, zgodnie z tą teorią, nasza praca jest formą zadośćuczynienia za nasze grzechy. Biblia jednak bardzo dosadnie podkreśla, że poprzez swoją naturę – złego ducha – człowiek jest duchowym zabójcą Słowa Bożego – Jezusa. Szerzenie fałszu, na przykład ewangelii zbawienia poprzez nasze własne uczynki, to duchowe „biczowanie” i uśmiercanie Chrystusa. Własny program zbawienia (własna ewangelia) to duchowe „plecenie korony cierniowej” dla Chrystusa i okrywanie Go „płaszczem z purpury” (J 19: 1-6), to po prostu szydzenie z duchowego przekazu Słowa Bożego. Ciernie to symbol braku urodzaju, zaś szata, w którą przyodziano Chrystusa, nie jest Jego szatą zbawienia, w którą przyodziewa On swoich wybrańców (Iz 61: 10), lecz szatą potępienia. W kościołach Chrystus kreowany jest na Króla, a jednocześnie „okrywany” szatą ludzkich uczynków. Fałszywa, fizyczna, interpretacja Słowa Bożego to jego wyszydzanie, a w konsekwencji brak zbawienia (urodzaju) i sprowadzanie na siebie samego sądu Bożego. Jezus został skazany za to, że nazywał się Królem Żydowskim, co jest symbolem tego, że dokonał duchowej ofiary za wybrańców Bożych – „prawdziwych Żydów” (Rz 2: 29 - czyli „obrzezanych” duchowo, tych, którzy otrzymali Ducha Bożego). Niewybrańcy są synami Szatana, duchowego mordercy. Przed zbawieniem każdy wybraniec również jest sługą Szatana, gdyż z natury każdy człowiek poczęty zostaje bez Ducha Bożego. Zatem w tym kontekście każdy wybraniec jest mordowany duchowo. Ofiara Chrystusa jest więc symbolem wyzwolenia z niewoli Szatana poprzez przelanie Krwi Chrystusa, czyli Ducha Bożego.
Według kościoła krzyż i cierpienie fizyczne są przejawem miłości Bożej, czego człowiek, z natury egoista, nigdy nie zrozumie. Interpretacja Biblii przez kościół polega na podkreślaniu fizycznego aspektu poświęcenia się jednego Człowieka (Jezusa) za innych ludzi, na który to gest nie stać by było żadnego innego człowieka, gdyż nie interesują go obcy ludzie. Każdy człowiek patrzy tylko na to, by było mu w życiu lekko. „Niesienie krzyża” za Chrystusem uważa się zatem za poświęcenie, na które powinien zdobyć się każdy chrześcijanin, wykonując prawo Boże, spełniając dobre uczynki, nie szukając dóbr ziemskich lecz nastawiając się na życie wieczne. Według kościoła jarzmo krzyża to utożsamianie się z fizycznie cierpiącym Chrystusem, w którym jest Prawda, to „korzystanie” z Jego fizycznych ran w celu naszego uzdrowienia. Męka Chrystusa rozumiana jest przez pryzmat fizycznych ran, cieknącej krwi i potwornego bólu fizycznego. Wyjście Chrystusa z krzyżem na ramionach kojarzone jest z Jego pielgrzymką w celu zbawienia świata. Tymczasem, zgodnie z nauką kościoła, człowiek często robi to, co chce, najczęściej będąc obojętnym na fizyczną ofiarę Jezusa. Dlatego prośba wyrażana tutaj w modlitwie dotyczy wytrwałości, posłuszeństwa i wypełniania przykazań Bożych, podążania z ufnością za fizycznym Chrystusem. Z tego wszystkiego płynąć ma pokrzepienie i przypomnienie o współczuciu i chęci podążania za Jezusem w wytrwałym znoszeniu trosk życia codziennego na chwałę Bożą. Bo, jak głoszą teolodzy, jeśli Chrystus idzie za nas na śmierć, cierpi fizycznie za nasze grzechy, to i my powinniśmy każdego dnia przynajmniej cierpliwie znosić małe krzyże i wszelkie bolączki. Wszystko to powinno wypływać z naszego miłosierdzia, na wzór miłosierdzia Bożego. Dalej twierdzi się, że krzyż to nie tylko ciężar fizyczny, ale i duchowy. Złe uczynki są zatem dodawaniem większego ciężaru Jezusowi. Dlatego, aby było Mu lżej, nie powinniśmy Go obciążać naszymi grzechami. Stąd prośba w modlitwie o odciążenie krzyża Chrystusowego przez nasze posłuszeństwo i wykonywanie Bożej woli (rozumianej fizycznie) i równocześnie dziękczynienie za codzienne „drobne krzyżyki”, czyli znoszenie wszelkiego bólu, czy to w chorobie, niepowodzeniach, czy krzywdach doznanych od innych ludzi. Według kościoła takie cierpienie może jedynie wzmocnić wiarę.
Powyższa interpretacja kościoła jest, owszem, bardzo krzepiąca, gdyż podkreśla nasze własne uczynki i możliwość przypodobania się za ich pomocą Bogu. To jednak tylko pozór. Każdy z nas chętnie to przyjmuje, gdyż, zgodnie z tą teorią, nasza praca jest formą zadośćuczynienia za nasze grzechy. Biblia jednak bardzo dosadnie podkreśla, że poprzez swoją naturę – złego ducha – człowiek jest duchowym zabójcą Słowa Bożego – Jezusa. Szerzenie fałszu, na przykład ewangelii zbawienia poprzez nasze własne uczynki, to duchowe „biczowanie” i uśmiercanie Chrystusa. Własny program zbawienia (własna ewangelia) to duchowe „plecenie korony cierniowej” dla Chrystusa i okrywanie Go „płaszczem z purpury” (J 19: 1-6), to po prostu szydzenie z duchowego przekazu Słowa Bożego. Ciernie to symbol braku urodzaju, zaś szata, w którą przyodziano Chrystusa, nie jest Jego szatą zbawienia, w którą przyodziewa On swoich wybrańców (Iz 61: 10), lecz szatą potępienia. W kościołach Chrystus kreowany jest na Króla, a jednocześnie „okrywany” szatą ludzkich uczynków. Fałszywa, fizyczna, interpretacja Słowa Bożego to jego wyszydzanie, a w konsekwencji brak zbawienia (urodzaju) i sprowadzanie na siebie samego sądu Bożego. Jezus został skazany za to, że nazywał się Królem Żydowskim, co jest symbolem tego, że dokonał duchowej ofiary za wybrańców Bożych – „prawdziwych Żydów” (Rz 2: 29 - czyli „obrzezanych” duchowo, tych, którzy otrzymali Ducha Bożego). Niewybrańcy są synami Szatana, duchowego mordercy. Przed zbawieniem każdy wybraniec również jest sługą Szatana, gdyż z natury każdy człowiek poczęty zostaje bez Ducha Bożego. Zatem w tym kontekście każdy wybraniec jest mordowany duchowo. Ofiara Chrystusa jest więc symbolem wyzwolenia z niewoli Szatana poprzez przelanie Krwi Chrystusa, czyli Ducha Bożego.