5. Małżeństwo i prokreacja w imię miłości Bożej
Twoje narzędzia:
UWAGA: Powyższe linki do tekstów biblijnych udostępniamy wyłącznie dla wygody czytelnika. Znajdują się one jednak na stronach innych, niezależnych od nas autorów, których poglądy i opinie należą wyłącznie do nich, a zespół Projektu Daniel 12 tych poglądów nie autoryzuje ani nie podziela. Autoryzujemy jedynie teksty opublikowane na niniejszej stronie.
W kontekście „rozmnażania” pojawiają się dwa kolejne aspekty: małżeństwo i prokreacja. Kościół głosi surrealistyczną wizję szczęśliwej pary w postaci kochających się małżonków, kobiety i mężczyzny, którym Bóg błogosławi, zsyłając im jednego lub więcej biologicznych potomków. Zacznijmy od tego, że przymierze małżeńskie jako związek kobiety i mężczyzny, zawierane, by zrealizować cele Boga w każdej sferze: seksualnej, osobistej, intelektualnej czy duchowej (rozumianej jako sfera moralna), to utopia i pusty slogan. W fizycznym świecie małżeństwo jest zwykłym związkiem lub raczej umową, a nawet kontraktem, który tak samo łatwo zawrzeć, jak rozwiązać. Zakaz rozwodu czy możliwość rozwodu na skutek nieczystości kobiety, o których mówi Biblia, mają znaczenie wyłącznie duchowe i nie powinny być rozumiane dosłownie. W Biblii chodzi bowiem o dwa rodzaje „małżeństw” duchowych, czyli unię Boga z wybrańcami, która jest nierozerwalna, oraz „unię” Boga z niewybrańcami, która jest rozerwalna. Innymi słowy, przeznaczeniem wybrańców jest życie wieczne z Bogiem, a przeznaczeniem niewybrańców jest śmierć wieczna, czyli wieczna egzystencja z dala od Boga (za to z Szatanem). Biblijny „rozwód” Boga z niewybrańcami jest symbolem wiecznej separacji, co nie oznacza, że wcześniej Bóg był z niewybrańcami „złączony”. Oznacza to jedynie, że do czasu sądu niewybrańcy nie są oficjalnie potępieni, dlatego mogą stwarzać pozory, że są wybrańcami. Czas sądu Bożego to czas oddzielenia „chwastu od pszenicy” (Mt 13:30). Zatem biblijny termin „małżeństwo” oznacza duchowe przymierze Boga z wybrańcami, a nie umowę między dwiema fizycznymi osobami, przy czym termin „przymierze” symbolizuje z kolei dar Duch Świętego.
W kontekście „pojednania” i „miłości do wroga” zarysowany został podział na „dzieci buntu” i „dzieci Boże”. Dziećmi buntu z natury jesteśmy my wszyscy (jako grzesznicy, czyli nieposiadający Ducha Świętego), zaś dziećmi Boga stają się tylko Boży wybrańcy wskutek działania Łaski Bożej, czyli poprzez dar Ducha Świętego. Należy przy tym pamiętać, że wszyscy niezbawieni są „wrogami” Boga, w tym także niezbawieni jeszcze wybrańcy. Ponieważ jednak nie wiemy, kto jest wybrańcem, a kto nie, zbawiony wybraniec jest narzędziem wykorzystywanym do głoszenia Słowa Bożego i przekazywania Ducha Świętego („miłości Bożej”) niezbawionemu wybrańcowi, który z momentem zbawienia z „wroga” zostaje zamieniony w „przyjaciela” i „sługę” Boga.
To Duch Święty jest ową symboliczną „więzią” pomiędzy Bogiem a wybrańcem. Rozprawiając o „świętości’ fizycznej więzi pomiędzy fizycznym osobami i próbując aktowi seksualnemu nadać specjalny status tajemnej, świętej czynności, przeznaczonej jedynie dla małżonków, udowadniamy, że kompletnie błądzimy, jeśli chodzi o przekaz Boży. Twierdząc, że seks ma funkcję jedynie prokreacyjną, zapominamy, że Bóg nie jest z tego świata i że Boga ludzkie stosunki romantyczne i seksualne w ogóle nie obchodzą. Podobnie nie obchodzi Boga to, czy przy prokreacji korzystamy z pomocy medycznej, czy też nie, bo darem Bożym nie są ani wynalazki naukowe, ani ich brak, a tym bardziej, wbrew temu, co głosi kościół, nie są tym darem rzeczy, które powstają dzięki naszym własnym uczynkom. Gdyby w Biblii chodziło o życie fizyczne i „rywalizację” nauki z Bogiem, Bóg już dawno zniszczyłby ludzi, bo przez swoją przeciwną duchowi Bożemu naturę każdy człowiek „rywalizuje”, a raczej „sprzeciwia się” Duchowi Bożemu. W pierwszej kolejności Bóg potępia przywódców religijnych, czyli wszystkich metaforycznych „faryzeuszy”, którzy uważają, że są mądrzejsi od samego Boga. To kościół ustanawia (fizyczne i moralne) prawa, które są niewykonalne i których sam nie przestrzega. Według Biblii każdy człowiek, który popełnił grzech, a nie ma tu wyjątków, jest skazany na śmierć. Nie chodzi jednak o śmierć fizyczną, bo w przekazie duchowym słowo to oznacza, że każdy, kto posiada ducha nieczystego (ducha Szatana, który jest „grzechem”), czyli każdy jeden człowiek od momentu poczęcia, staje się „grzesznikiem”, tzn. posiadającym ducha Szatana, czyli skazanym na wieczne potępienie. Dlatego wybór dokonany przez Boga i Boża Łaska zapewniają jedyne wybawienie od Złego, które to wybawienie dotyczy tylko wybrańców. Rozmawiając o metodzie in vitro jako środku pomocy medycznej, nie powinniśmy do tego mieszać Boga. Spór moralny toczący się między ludźmi nie powinien zawierać stwierdzeń, że któraś ze stron jest po stronie Boga, a strona druga sprzeciwia się Bogu. Spór taki nie powinien prowadzić do oceniania człowieka przez pryzmat „prawa Bożego”, bo spór ten z prawem Bożym nie ma nic wspólnego. Medycyna i postęp naukowy ani nie są wrogami Boga, ani Jego sprzymierzeńcami. Nie są ani przekleństwem, ani darem Bożym.
Mówiąc o małżeństwie jako obrazie „miłości Boga” i całej „Trójcy”, najczęściej „miłość Bożą”, którą w rzeczywistości jest zbawienie wybrańca, sprowadzamy do prokreacji zachodzącej w związku małżeńskim pomiędzy mężczyzną a kobietą. Jeżeli owi mężczyzna i kobieta są w „uświęconym” związku małżeńskim, będąc chrześcijanami (członkami kościoła), to uważa się, że stają się uczestnikami tak zwanej „komunii”. W ten sposób kościół wyjaśnia „misterium komunii” (wspólnoty) człowieka z Bogiem. Uważając „komunię” za określenie jedności chrześcijan z Bogiem, twierdzi się, że kiedy ktoś sprzeciwia się poglądom kościoła, jak w przypadku stosowania metody in vitro, jedność ta zostaje zerwana. Samo małżeństwo chrześcijańskie określa się jako „dar nowej komunii” lub „dar udzielania Ducha Świętego”, choć to samo mówi się w przypadku bierzmowania, często także chrztu i komunii. Tak czy inaczej, małżeństwu przypisuje się specjalną rolę udzielania Ducha Świętego, rolę, która odnosi się nie tylko do jedności człowieka z Bogiem, ale także do jedności współmałżonków. Kościół sam siebie nazywa „mistycznym Ciałem Chrystusa”, przy czym uzurpuje sobie ten status jako instytucja fizyczna. Tymczasem „mistycznym Ciałem Chrystusa” jest wyłącznie Kościół niewidzialny, zbiór ludzi wybranych przez Boga i przez Niego uświęconych, a więc Kościół Duchowy.
Panuje błędne przekonanie, że ponieważ „Bóg jest Miłością”, to znaczy, że kocha każdego człowieka. Może ono być wykorzystane zarówno przez przeciwników metody in vitro, którzy twierdzą, że zabójstwo „dziecka nienarodzonego” (embriona) jest odrzuceniem „miłości Bożej”, jak i zwolenników tej metody, którzy twierdzą, że gdyby była ona zła, to Bóg nie dopuszczałby do powstawania nowego życia i nie godziłby się na unicestwianie w zamian innego życia. Manipulacje tego typu mają na celu przypisanie Bogu wygodnego dla siebie poglądu. Owszem, Bóg jest miłością i zbawicielem wybrańców, ale jest także wrogiem i sędzią niewybrańców, co jest najczęściej ignorowane.
Każdy człowiek jest omylny, bez względu na to, czy jest teologiem, czy naukowcem. Biblia naucza, że każdy człowiek jest kłamcą, przy czym „kłamstwo” nie oznacza tu mówienia czegoś, co jest niezgodne z faktami, lecz naturę każdego człowieka, czyli fakt, że wszyscy posiadamy w sobie ducha Szatana. Taka jest smutna rzeczywistość. Tylko nieliczni, za sprawą działania Boga, doznają transformacji z „kłamstwa” do „prawdy”, lub inaczej „narodzin na nowo”, z Ducha Prawdy. Nie znaczy to wcale, że zbawiony wybraniec będzie niewyczerpanym źródłem prawdy w sensie fizycznym, albo ostoją moralności, bo „prawda duchowa” to wyrażenie, które oznacza przynależność do Boga-Prawdy, i nie ma nic wspólnego z ludzką moralnością czy prawdomównością.
Zastanówmy się, do czego prowadzi fizyczna interpretacja Biblii, posługując się przykładem symbolicznej niewierności Izraela, który w tym kontekście jest obrazem kościoła, opisanej w Księdze Ozeasza. W dużym skrócie, zanim dochodzi do symbolicznego osądzenia Izraela, najpierw Pan nakazuje Ozeaszowi wziąć sobie za żonę kobietę uprawiającą nierząd i stać się ojcem dzieci nierządu (Oz 1:2), co nawet w naszych czasach przez niektórych uważane jest za rzecz wysoce niemoralną. Jak pamiętamy, również to, że Jezus „zadawał się z bezbożnikami”, przez ówczesnych przywódców religijnych uznane zostało za czyn, który dyskwalifikował Go jako Boga. Obecnie wyklucza się z przynależności do chrześcijaństwa, a przynajmniej do katolicyzmu, wszystkich popierających użycie metody in vitro, która z punktu widzenia kościoła jest metodą niemoralną.
Wracając do Księgi Ozeasza, zgubnym dla Efraima, który reprezentuje Izrael, okazało się uprawianie nierządu. Istotę tego nierządu tłumaczy stwierdzenie: „Czyny ich bowiem im nie dozwalają powrócić do Boga swojego, bo duch nierządu mieszka w ich wnętrzu, a nie znają Pana” (Oz 5:4). Zauważmy, że Bóg ma na myśli „ducha nierządu mieszkającego w ich wnętrzu”, a więc ducha nieczystego, czyli ducha Szatana. Obecność ducha Szatana sprawia, że niezbawieni „nie znają Boga”, czyli nie znają Słowa Bożego, a precyzyjniej mówiąc, nie znają Jego duchowego przekazu. Duchowy przekaz Boga wynika z obecności Ducha. Stąd inne symbole mówią, że „Efraim musi wracać do Egiptu – w Asyrii będą jedli pokarmy nieczyste” (Oz 9:3), przy czym „powrót do Egiptu” oznacza tu ducha niewoli, a „pokarmy nieczyste” – ducha nieczystego i fałszywe doktryny. „Jak ptak uleci chwała Efraima: nie będzie urodzin, ciąży, ni poczęcia, a choćby nawet wychowali synów, będą ich pozbawieni, nim jeszcze dorosną” (...) „Łono, które roni, i piersi wyschnięte” (...) „Efraim powalony na ziemię, wyschły jego korzenie – nie przyniosą już więcej owocu; a nawet gdy urodzą, Ja sprawię, że umrze drogi owoc ich łona” (...) „Grzech jego bezpiecznie schowany. Ogarnęły go bóle rodzenia, lecz on jest dzieckiem niemądrym, czas nadszedł, a on nie opuszcza matczynego łona” (Oz 9:11-12, 14, 16; 13:12-13). Podobnie ostre słowa padają pod adresem Samarii, czyli Judy: „Wyginą od miecza, dzieci ich będą zmiażdżone, a łona niewiast ciężarnych rozprute” (Oz 14:1).
Gdybyśmy Słowo Boże traktowali dosłownie, pewnie niejedno z nas stwierdziłoby, że nie chce mieć do czynienia z Bogiem, który przeklina płodność człowieka, zapowiada, że dzieci będą miażdżone, a ciąże będą w sposób bestialski przerywane, bo chce w ten sposób dokonać sądu. Gdyby na przykład za czczenie innych bogów czy nieposłuszeństwo Bóg faktycznie karał w sposób fizyczny, to na każdym etapie swojego istnienia świat musiałby przeżywać sąd Boży dorównujący skalą Potopowi za dni Noego. Tymczasem jest to jedynie literacka metafora, której symbolika ma na celu wskazanie, że jedynym dawcą duchowych owoców czy sprawcą duchowych narodzin, a więc zbawienia i wiedzy duchowej, jest sam Bóg. Posłuszeństwo, lub inaczej oddawanie czci Bogu, jest darem Ducha, bo Boga można czcić jedynie w Duchu i Prawdzie (J 4:24). Śmierć „owocu łona”, bez względu na użyty obraz (czy to w ciąży, czy już po narodzeniu), symbolizuje „martwy owoc”, czyli ducha śmierci – ducha Szatana. Każdy, kto nie został narodzony z Boga, jest narodzony z Szatana, a sami nie mamy żadnego wpływu na własne przeznaczenie.
W kontekście „pojednania” i „miłości do wroga” zarysowany został podział na „dzieci buntu” i „dzieci Boże”. Dziećmi buntu z natury jesteśmy my wszyscy (jako grzesznicy, czyli nieposiadający Ducha Świętego), zaś dziećmi Boga stają się tylko Boży wybrańcy wskutek działania Łaski Bożej, czyli poprzez dar Ducha Świętego. Należy przy tym pamiętać, że wszyscy niezbawieni są „wrogami” Boga, w tym także niezbawieni jeszcze wybrańcy. Ponieważ jednak nie wiemy, kto jest wybrańcem, a kto nie, zbawiony wybraniec jest narzędziem wykorzystywanym do głoszenia Słowa Bożego i przekazywania Ducha Świętego („miłości Bożej”) niezbawionemu wybrańcowi, który z momentem zbawienia z „wroga” zostaje zamieniony w „przyjaciela” i „sługę” Boga.
To Duch Święty jest ową symboliczną „więzią” pomiędzy Bogiem a wybrańcem. Rozprawiając o „świętości’ fizycznej więzi pomiędzy fizycznym osobami i próbując aktowi seksualnemu nadać specjalny status tajemnej, świętej czynności, przeznaczonej jedynie dla małżonków, udowadniamy, że kompletnie błądzimy, jeśli chodzi o przekaz Boży. Twierdząc, że seks ma funkcję jedynie prokreacyjną, zapominamy, że Bóg nie jest z tego świata i że Boga ludzkie stosunki romantyczne i seksualne w ogóle nie obchodzą. Podobnie nie obchodzi Boga to, czy przy prokreacji korzystamy z pomocy medycznej, czy też nie, bo darem Bożym nie są ani wynalazki naukowe, ani ich brak, a tym bardziej, wbrew temu, co głosi kościół, nie są tym darem rzeczy, które powstają dzięki naszym własnym uczynkom. Gdyby w Biblii chodziło o życie fizyczne i „rywalizację” nauki z Bogiem, Bóg już dawno zniszczyłby ludzi, bo przez swoją przeciwną duchowi Bożemu naturę każdy człowiek „rywalizuje”, a raczej „sprzeciwia się” Duchowi Bożemu. W pierwszej kolejności Bóg potępia przywódców religijnych, czyli wszystkich metaforycznych „faryzeuszy”, którzy uważają, że są mądrzejsi od samego Boga. To kościół ustanawia (fizyczne i moralne) prawa, które są niewykonalne i których sam nie przestrzega. Według Biblii każdy człowiek, który popełnił grzech, a nie ma tu wyjątków, jest skazany na śmierć. Nie chodzi jednak o śmierć fizyczną, bo w przekazie duchowym słowo to oznacza, że każdy, kto posiada ducha nieczystego (ducha Szatana, który jest „grzechem”), czyli każdy jeden człowiek od momentu poczęcia, staje się „grzesznikiem”, tzn. posiadającym ducha Szatana, czyli skazanym na wieczne potępienie. Dlatego wybór dokonany przez Boga i Boża Łaska zapewniają jedyne wybawienie od Złego, które to wybawienie dotyczy tylko wybrańców. Rozmawiając o metodzie in vitro jako środku pomocy medycznej, nie powinniśmy do tego mieszać Boga. Spór moralny toczący się między ludźmi nie powinien zawierać stwierdzeń, że któraś ze stron jest po stronie Boga, a strona druga sprzeciwia się Bogu. Spór taki nie powinien prowadzić do oceniania człowieka przez pryzmat „prawa Bożego”, bo spór ten z prawem Bożym nie ma nic wspólnego. Medycyna i postęp naukowy ani nie są wrogami Boga, ani Jego sprzymierzeńcami. Nie są ani przekleństwem, ani darem Bożym.
Mówiąc o małżeństwie jako obrazie „miłości Boga” i całej „Trójcy”, najczęściej „miłość Bożą”, którą w rzeczywistości jest zbawienie wybrańca, sprowadzamy do prokreacji zachodzącej w związku małżeńskim pomiędzy mężczyzną a kobietą. Jeżeli owi mężczyzna i kobieta są w „uświęconym” związku małżeńskim, będąc chrześcijanami (członkami kościoła), to uważa się, że stają się uczestnikami tak zwanej „komunii”. W ten sposób kościół wyjaśnia „misterium komunii” (wspólnoty) człowieka z Bogiem. Uważając „komunię” za określenie jedności chrześcijan z Bogiem, twierdzi się, że kiedy ktoś sprzeciwia się poglądom kościoła, jak w przypadku stosowania metody in vitro, jedność ta zostaje zerwana. Samo małżeństwo chrześcijańskie określa się jako „dar nowej komunii” lub „dar udzielania Ducha Świętego”, choć to samo mówi się w przypadku bierzmowania, często także chrztu i komunii. Tak czy inaczej, małżeństwu przypisuje się specjalną rolę udzielania Ducha Świętego, rolę, która odnosi się nie tylko do jedności człowieka z Bogiem, ale także do jedności współmałżonków. Kościół sam siebie nazywa „mistycznym Ciałem Chrystusa”, przy czym uzurpuje sobie ten status jako instytucja fizyczna. Tymczasem „mistycznym Ciałem Chrystusa” jest wyłącznie Kościół niewidzialny, zbiór ludzi wybranych przez Boga i przez Niego uświęconych, a więc Kościół Duchowy.
Panuje błędne przekonanie, że ponieważ „Bóg jest Miłością”, to znaczy, że kocha każdego człowieka. Może ono być wykorzystane zarówno przez przeciwników metody in vitro, którzy twierdzą, że zabójstwo „dziecka nienarodzonego” (embriona) jest odrzuceniem „miłości Bożej”, jak i zwolenników tej metody, którzy twierdzą, że gdyby była ona zła, to Bóg nie dopuszczałby do powstawania nowego życia i nie godziłby się na unicestwianie w zamian innego życia. Manipulacje tego typu mają na celu przypisanie Bogu wygodnego dla siebie poglądu. Owszem, Bóg jest miłością i zbawicielem wybrańców, ale jest także wrogiem i sędzią niewybrańców, co jest najczęściej ignorowane.
Każdy człowiek jest omylny, bez względu na to, czy jest teologiem, czy naukowcem. Biblia naucza, że każdy człowiek jest kłamcą, przy czym „kłamstwo” nie oznacza tu mówienia czegoś, co jest niezgodne z faktami, lecz naturę każdego człowieka, czyli fakt, że wszyscy posiadamy w sobie ducha Szatana. Taka jest smutna rzeczywistość. Tylko nieliczni, za sprawą działania Boga, doznają transformacji z „kłamstwa” do „prawdy”, lub inaczej „narodzin na nowo”, z Ducha Prawdy. Nie znaczy to wcale, że zbawiony wybraniec będzie niewyczerpanym źródłem prawdy w sensie fizycznym, albo ostoją moralności, bo „prawda duchowa” to wyrażenie, które oznacza przynależność do Boga-Prawdy, i nie ma nic wspólnego z ludzką moralnością czy prawdomównością.
Zastanówmy się, do czego prowadzi fizyczna interpretacja Biblii, posługując się przykładem symbolicznej niewierności Izraela, który w tym kontekście jest obrazem kościoła, opisanej w Księdze Ozeasza. W dużym skrócie, zanim dochodzi do symbolicznego osądzenia Izraela, najpierw Pan nakazuje Ozeaszowi wziąć sobie za żonę kobietę uprawiającą nierząd i stać się ojcem dzieci nierządu (Oz 1:2), co nawet w naszych czasach przez niektórych uważane jest za rzecz wysoce niemoralną. Jak pamiętamy, również to, że Jezus „zadawał się z bezbożnikami”, przez ówczesnych przywódców religijnych uznane zostało za czyn, który dyskwalifikował Go jako Boga. Obecnie wyklucza się z przynależności do chrześcijaństwa, a przynajmniej do katolicyzmu, wszystkich popierających użycie metody in vitro, która z punktu widzenia kościoła jest metodą niemoralną.
Wracając do Księgi Ozeasza, zgubnym dla Efraima, który reprezentuje Izrael, okazało się uprawianie nierządu. Istotę tego nierządu tłumaczy stwierdzenie: „Czyny ich bowiem im nie dozwalają powrócić do Boga swojego, bo duch nierządu mieszka w ich wnętrzu, a nie znają Pana” (Oz 5:4). Zauważmy, że Bóg ma na myśli „ducha nierządu mieszkającego w ich wnętrzu”, a więc ducha nieczystego, czyli ducha Szatana. Obecność ducha Szatana sprawia, że niezbawieni „nie znają Boga”, czyli nie znają Słowa Bożego, a precyzyjniej mówiąc, nie znają Jego duchowego przekazu. Duchowy przekaz Boga wynika z obecności Ducha. Stąd inne symbole mówią, że „Efraim musi wracać do Egiptu – w Asyrii będą jedli pokarmy nieczyste” (Oz 9:3), przy czym „powrót do Egiptu” oznacza tu ducha niewoli, a „pokarmy nieczyste” – ducha nieczystego i fałszywe doktryny. „Jak ptak uleci chwała Efraima: nie będzie urodzin, ciąży, ni poczęcia, a choćby nawet wychowali synów, będą ich pozbawieni, nim jeszcze dorosną” (...) „Łono, które roni, i piersi wyschnięte” (...) „Efraim powalony na ziemię, wyschły jego korzenie – nie przyniosą już więcej owocu; a nawet gdy urodzą, Ja sprawię, że umrze drogi owoc ich łona” (...) „Grzech jego bezpiecznie schowany. Ogarnęły go bóle rodzenia, lecz on jest dzieckiem niemądrym, czas nadszedł, a on nie opuszcza matczynego łona” (Oz 9:11-12, 14, 16; 13:12-13). Podobnie ostre słowa padają pod adresem Samarii, czyli Judy: „Wyginą od miecza, dzieci ich będą zmiażdżone, a łona niewiast ciężarnych rozprute” (Oz 14:1).
Gdybyśmy Słowo Boże traktowali dosłownie, pewnie niejedno z nas stwierdziłoby, że nie chce mieć do czynienia z Bogiem, który przeklina płodność człowieka, zapowiada, że dzieci będą miażdżone, a ciąże będą w sposób bestialski przerywane, bo chce w ten sposób dokonać sądu. Gdyby na przykład za czczenie innych bogów czy nieposłuszeństwo Bóg faktycznie karał w sposób fizyczny, to na każdym etapie swojego istnienia świat musiałby przeżywać sąd Boży dorównujący skalą Potopowi za dni Noego. Tymczasem jest to jedynie literacka metafora, której symbolika ma na celu wskazanie, że jedynym dawcą duchowych owoców czy sprawcą duchowych narodzin, a więc zbawienia i wiedzy duchowej, jest sam Bóg. Posłuszeństwo, lub inaczej oddawanie czci Bogu, jest darem Ducha, bo Boga można czcić jedynie w Duchu i Prawdzie (J 4:24). Śmierć „owocu łona”, bez względu na użyty obraz (czy to w ciąży, czy już po narodzeniu), symbolizuje „martwy owoc”, czyli ducha śmierci – ducha Szatana. Każdy, kto nie został narodzony z Boga, jest narodzony z Szatana, a sami nie mamy żadnego wpływu na własne przeznaczenie.