DARMO DAWAJCIE – KOŚCIELNY BIZNES
Twoje narzędzia:
UWAGA: Powyższe linki do tekstów biblijnych udostępniamy wyłącznie dla wygody czytelnika. Znajdują się one jednak na stronach innych, niezależnych od nas autorów, których poglądy i opinie należą wyłącznie do nich, a zespół Projektu Daniel 12 tych poglądów nie autoryzuje ani nie podziela. Autoryzujemy jedynie teksty opublikowane na niniejszej stronie.
PDF do druku | |
File Size: | 88 kb |
File Type: |
STRESZCZENIE
„Darmo otrzymaliście, darmo dawajcie”. (Mt 10:8b)
„Wszyscy bowiem zgrzeszyli i pozbawieni są chwały Bożej, a dostępują usprawiedliwienia darmo, z Jego łaski, przez odkupienie które jest w Chrystusie Jezusie”. (Rz 3:23-24)
Kościół widzialny, instytucjonalny funkcjonuje na bazie fizycznych praw i nakazów, w przeciwieństwie do niewidzialnego Kościoła Ducha Bożego, który to kościół bazuje na Łasce Bożej. Łaska Boża to dar Ducha, który niesie zbawienie dla Bożego wybrańca.
Większość wiernych związanych z instytucjonalną społecznością chrześcijańską, a przede wszystkim rzymskokatolicką, stanie kiedyś w obliczu narodzin dziecka, ślubu lub śmierci bliskich. Członkostwo we wspólnocie katolickiej zaczyna się bowiem z momentem przyjęcia chrztu, a pogłębia poprzez kolejne sakramenty, takie jak pokuta, chrzest czy bierzmowanie, zwykle również małżeństwo. Tylko nieliczni decydują się na kapłaństwo.
W powiązaniu z owymi sakramentami w instytucjach kościelnych obowiązuje zasada symbolicznego „co łaska”, czyli rzekomej „dobrowolności” pieniężnego datku, czasem wyrażana jako „co łaska, ale nie mniej niż..." lub „co łaska, zazwyczaj…" albo „opłata zwyczajowa wynosi…". Są to przekazywane pocztą pantoflową informacje lub stały „cennik usług”. Wynika z tego, że w wielu instytucjach kościelnych stosowana jest maksyma „tym chata bogata, co ukradnie tata”, czyli tym bogatsza parafia, im bardziej „zaradny” jej gospodarz. Po wybadaniu stanu finansów „klienta”, księża-przedsiębiorcy odpowiednio definiują, co rozumieją przez zwrot „co łaska” lub udzielają odpowiedzi ogólnikowej, grającej na emocjach, w rodzaju: „Ile warte jest zbawienie dziecka?” czy „Jak cenne jest przyszłe małżeństwo?” albo „Ile warta jest miłość do zmarłego?”. Największe pole do popisu zapewniają śluby, bo jeśli parafianka pochwali się, że kupiła nową suknię, albo para organizuje huczne wesele, wtedy padają sugestie znaczenia „co łaska” w rodzaju: „połowa ceny sukni ślubnej” czy „10% kosztu wesela” albo „tyle co koszt alkoholu”. Największe dochody kościół osiąga na zgonach, żerując na ludzkim bólu, szczególnie gdy pochówek ma się odbyć na cmentarzu parafialnym, co często oznacza, że wszelkie koszty są zmonopolizowane przez parafię. Miejsce na cmentarzu oraz jego utrzymanie generują oczywiście koszty, ale jeśli kościół nie chce być tańszy, to niech przynajmniej zrówna opłaty z cmentarzami komunalnymi, a nie przekracza je wielokrotnie.
Ta rzekoma „dobrowolność” sama w sobie nie jest grzechem, w przeciwieństwie do tworzenia przez kościół własnego programu zbawienia, w tym tak zwanych „sakramentów” albo „czyśćca”. Biblia tego nie naucza. Nie naucza tego również Jezus Chrystus.
Tymczasem kościół wyciąga wersety z różnych kontekstów biblijnych, tworząc własną wizję zbawienia, w której liczy się każdy dosłowny „wdowi grosz”, w której płaci się pieniężne „dziesięciny” albo składa ofiary ze wszystkiego. Jak zawsze w takich przypadkach fizyczna interpretacja Biblii prowadzi do fizycznych sprzeczności, obnażając ślepotę i głuchotę duchową fizycznej kościelnej instytucji.
SZCZEGÓŁOWE OMÓWIENIE TEMATU TUTAJ.
„Darmo otrzymaliście, darmo dawajcie”. (Mt 10:8b)
„Wszyscy bowiem zgrzeszyli i pozbawieni są chwały Bożej, a dostępują usprawiedliwienia darmo, z Jego łaski, przez odkupienie które jest w Chrystusie Jezusie”. (Rz 3:23-24)
Kościół widzialny, instytucjonalny funkcjonuje na bazie fizycznych praw i nakazów, w przeciwieństwie do niewidzialnego Kościoła Ducha Bożego, który to kościół bazuje na Łasce Bożej. Łaska Boża to dar Ducha, który niesie zbawienie dla Bożego wybrańca.
Większość wiernych związanych z instytucjonalną społecznością chrześcijańską, a przede wszystkim rzymskokatolicką, stanie kiedyś w obliczu narodzin dziecka, ślubu lub śmierci bliskich. Członkostwo we wspólnocie katolickiej zaczyna się bowiem z momentem przyjęcia chrztu, a pogłębia poprzez kolejne sakramenty, takie jak pokuta, chrzest czy bierzmowanie, zwykle również małżeństwo. Tylko nieliczni decydują się na kapłaństwo.
W powiązaniu z owymi sakramentami w instytucjach kościelnych obowiązuje zasada symbolicznego „co łaska”, czyli rzekomej „dobrowolności” pieniężnego datku, czasem wyrażana jako „co łaska, ale nie mniej niż..." lub „co łaska, zazwyczaj…" albo „opłata zwyczajowa wynosi…". Są to przekazywane pocztą pantoflową informacje lub stały „cennik usług”. Wynika z tego, że w wielu instytucjach kościelnych stosowana jest maksyma „tym chata bogata, co ukradnie tata”, czyli tym bogatsza parafia, im bardziej „zaradny” jej gospodarz. Po wybadaniu stanu finansów „klienta”, księża-przedsiębiorcy odpowiednio definiują, co rozumieją przez zwrot „co łaska” lub udzielają odpowiedzi ogólnikowej, grającej na emocjach, w rodzaju: „Ile warte jest zbawienie dziecka?” czy „Jak cenne jest przyszłe małżeństwo?” albo „Ile warta jest miłość do zmarłego?”. Największe pole do popisu zapewniają śluby, bo jeśli parafianka pochwali się, że kupiła nową suknię, albo para organizuje huczne wesele, wtedy padają sugestie znaczenia „co łaska” w rodzaju: „połowa ceny sukni ślubnej” czy „10% kosztu wesela” albo „tyle co koszt alkoholu”. Największe dochody kościół osiąga na zgonach, żerując na ludzkim bólu, szczególnie gdy pochówek ma się odbyć na cmentarzu parafialnym, co często oznacza, że wszelkie koszty są zmonopolizowane przez parafię. Miejsce na cmentarzu oraz jego utrzymanie generują oczywiście koszty, ale jeśli kościół nie chce być tańszy, to niech przynajmniej zrówna opłaty z cmentarzami komunalnymi, a nie przekracza je wielokrotnie.
Ta rzekoma „dobrowolność” sama w sobie nie jest grzechem, w przeciwieństwie do tworzenia przez kościół własnego programu zbawienia, w tym tak zwanych „sakramentów” albo „czyśćca”. Biblia tego nie naucza. Nie naucza tego również Jezus Chrystus.
Tymczasem kościół wyciąga wersety z różnych kontekstów biblijnych, tworząc własną wizję zbawienia, w której liczy się każdy dosłowny „wdowi grosz”, w której płaci się pieniężne „dziesięciny” albo składa ofiary ze wszystkiego. Jak zawsze w takich przypadkach fizyczna interpretacja Biblii prowadzi do fizycznych sprzeczności, obnażając ślepotę i głuchotę duchową fizycznej kościelnej instytucji.
SZCZEGÓŁOWE OMÓWIENIE TEMATU TUTAJ.