5. DROGA KRZYŻOWA. Szymon Cyrenejczyk pomaga nieść krzyż Jezusowi
Twoje narzędzia:
UWAGA: Powyższe linki do tekstów biblijnych udostępniamy wyłącznie dla wygody czytelnika. Znajdują się one jednak na stronach innych, niezależnych od nas autorów, których poglądy i opinie należą wyłącznie do nich, a zespół Projektu Daniel 12 tych poglądów nie autoryzuje ani nie podziela. Autoryzujemy jedynie teksty opublikowane na niniejszej stronie.
5. Szymon Cyrenejczyk pomaga nieść krzyż Jezusowi
Tutaj (o ludzka głupoto!) spory dotyczą tego, czy Szymon niósł cały krzyż, czy tylko jego poprzeczną belkę, zresztą takie spory dotyczą również Jezusa. Zatem znowu ludzie koncentrują się na aspekcie fizycznym całego opisu. Zauważmy, że Szymon wcale nie był ochotnikiem. Został zatrzymany, prawdopodobnie przez żołnierzy (egzekutorów z ramienia Rzymu), pod presją Sanhedrynu, i włożono na niego krzyż, aby szedł za Chrystusem (Łk 23: 26). Tu często cytuje się słowa Jezusa: „Jeśli kto chce pójść za Mną, niech się zaprze samego siebie, niech weźmie krzyż jego i niech podąża za Mną” (Mt 16: 24). Należy zwrócić uwagę na dwa szczegóły: niemożność zaparcia lub wyrzeczenia się samego siebie oraz słowo „jego”, dotyczące krzyża, które wskazuje raczej na krzyż Jego, czyli Chrystusa. Jednakże żaden człowiek nie może znieść (przejść) sądu Bożego (Jego Krzyża). Wyrzeczenie się samego siebie nie odnosi się do „rachunku sumienia” i zmiany ziemskiej postawy, lecz do stanu ducha, a konkretnie do złego ducha (grzechu), którego żaden człowiek sam nie może się pozbyć. Mówiąc o naszym współuczestnictwie w ofierze Chrystusa, możemy przez to jedynie rozumieć udział Chrystusa w zbawieniu wybrańców, a nie żadną formę asysty ze strony człowieka. Dlatego Szymon nie bierze udziału w samym ukrzyżowaniu. Stwierdzenie, że Droga Krzyżowa i sąd Boży związane są z naszym „tak” dla uczestnictwa w zbawieniu to własny program zbawienia, głoszony w kościołach. Na pytanie czy potrafilibyśmy cierpieć dla Chrystusa, gdyby Jezus nas o to poprosił, wszyscy zgromadzeni w kościele jednogłośnie odpowiadają „tak”. Na własną zgubę. Przykład z Szymonem pokazuje przypadkowość Bożego wyboru – wybrańcami są osoby nie z własnej woli lecz z woli Bożej. Przykłady „dobrych ludzi”, którzy przynoszą ulgę w cierpieniu innym, to przykłady ludzi wrażliwych na krzywdę drugiego człowieka, lecz nie mają one nic wspólnego z byciem dobrym. „Bycie dobrym” to posiadanie Dobrego Ducha, na skutek daru Bożego, nie z własnych uczynków. Z upodobaniem możemy najwyżej dźwigać przyjemne zakupy, ale nie krzyż Chrystusa. Można się starać być człowiekiem lepszym dla innych, ale nie ma to żadnego wpływu na Boży wybór, czyli przeznaczenie z góry. Cyrenejczyk nie jest symbolem pomocy zewnętrznej, gdyż czytamy: „Sam jeden (Bóg) wygniatałem je (winogrona) do kadzi, żadnego z narodów nie było ze Mną. Tłoczyłem je w moim gniewie …” (Iz 63: 3). Cyrenejczyk jest zatem symbolem wybrańców Bożych, którzy, z naszego punktu widzenia, przypadkowo stają się beneficjentami ofiary Jezusa. Zgłaszanie gotowości do dźwigania krzyża wspólnie z Jezusem to fałszywa doktryna zbawienia oparta na kombinacji Łaski Bożej i pracy człowieka.
Tutaj (o ludzka głupoto!) spory dotyczą tego, czy Szymon niósł cały krzyż, czy tylko jego poprzeczną belkę, zresztą takie spory dotyczą również Jezusa. Zatem znowu ludzie koncentrują się na aspekcie fizycznym całego opisu. Zauważmy, że Szymon wcale nie był ochotnikiem. Został zatrzymany, prawdopodobnie przez żołnierzy (egzekutorów z ramienia Rzymu), pod presją Sanhedrynu, i włożono na niego krzyż, aby szedł za Chrystusem (Łk 23: 26). Tu często cytuje się słowa Jezusa: „Jeśli kto chce pójść za Mną, niech się zaprze samego siebie, niech weźmie krzyż jego i niech podąża za Mną” (Mt 16: 24). Należy zwrócić uwagę na dwa szczegóły: niemożność zaparcia lub wyrzeczenia się samego siebie oraz słowo „jego”, dotyczące krzyża, które wskazuje raczej na krzyż Jego, czyli Chrystusa. Jednakże żaden człowiek nie może znieść (przejść) sądu Bożego (Jego Krzyża). Wyrzeczenie się samego siebie nie odnosi się do „rachunku sumienia” i zmiany ziemskiej postawy, lecz do stanu ducha, a konkretnie do złego ducha (grzechu), którego żaden człowiek sam nie może się pozbyć. Mówiąc o naszym współuczestnictwie w ofierze Chrystusa, możemy przez to jedynie rozumieć udział Chrystusa w zbawieniu wybrańców, a nie żadną formę asysty ze strony człowieka. Dlatego Szymon nie bierze udziału w samym ukrzyżowaniu. Stwierdzenie, że Droga Krzyżowa i sąd Boży związane są z naszym „tak” dla uczestnictwa w zbawieniu to własny program zbawienia, głoszony w kościołach. Na pytanie czy potrafilibyśmy cierpieć dla Chrystusa, gdyby Jezus nas o to poprosił, wszyscy zgromadzeni w kościele jednogłośnie odpowiadają „tak”. Na własną zgubę. Przykład z Szymonem pokazuje przypadkowość Bożego wyboru – wybrańcami są osoby nie z własnej woli lecz z woli Bożej. Przykłady „dobrych ludzi”, którzy przynoszą ulgę w cierpieniu innym, to przykłady ludzi wrażliwych na krzywdę drugiego człowieka, lecz nie mają one nic wspólnego z byciem dobrym. „Bycie dobrym” to posiadanie Dobrego Ducha, na skutek daru Bożego, nie z własnych uczynków. Z upodobaniem możemy najwyżej dźwigać przyjemne zakupy, ale nie krzyż Chrystusa. Można się starać być człowiekiem lepszym dla innych, ale nie ma to żadnego wpływu na Boży wybór, czyli przeznaczenie z góry. Cyrenejczyk nie jest symbolem pomocy zewnętrznej, gdyż czytamy: „Sam jeden (Bóg) wygniatałem je (winogrona) do kadzi, żadnego z narodów nie było ze Mną. Tłoczyłem je w moim gniewie …” (Iz 63: 3). Cyrenejczyk jest zatem symbolem wybrańców Bożych, którzy, z naszego punktu widzenia, przypadkowo stają się beneficjentami ofiary Jezusa. Zgłaszanie gotowości do dźwigania krzyża wspólnie z Jezusem to fałszywa doktryna zbawienia oparta na kombinacji Łaski Bożej i pracy człowieka.