PYTANIA I ODPOWIEDZI
Twoje narzędzia:
UWAGA: Powyższe linki do tekstów biblijnych udostępniamy wyłącznie dla wygody czytelnika. Znajdują się one jednak na stronach innych, niezależnych od nas autorów, których poglądy i opinie należą wyłącznie do nich, a zespół Projektu Daniel 12 tych poglądów nie autoryzuje ani nie podziela. Autoryzujemy jedynie teksty opublikowane na niniejszej stronie.
Pytanie 11a: Czy Piotr jest skałą, na której Chrystus buduje swój Kościół?
Pragnę zwrócić uwagę na kilka kwestii:
Otóż i Ja tobie powiadam: Ty jesteś Piotr [gr. „petros”], i na tej Skale [gr. „petra”] zbuduję Kościół mój, a bramy piekielne go nie przemogą (Mt 16: 18).
Mamy tu dwa różne greckie słowa będące odpowiednikami polskiego wyrazu „skała”: „petros” i „petra”
I przyprowadził go do Jezusa. A Jezus wejrzawszy na niego rzekł: «Ty jesteś Szymon, syn Jana, ty będziesz nazywał się Kefas - to znaczy: Piotr („petros”). (J 1: 42)
Wszyscy też spożywali ten sam pokarm duchowy i pili ten sam duchowy napój. Pili zaś z towarzyszącej im duchowej skały („petra”), a ta skała („petra”) - to był Chrystus (1 Kor 10: 3-4).
Nie chodzi zatem o spór o to, czy słowo „petros” powinno zostać przetłumaczone jako „kamień” (tak podaje wiele źródeł), czy „skała”. Chodzi o to, że mamy dwa różne słowa greckie, które rozróżniają pomiędzy „petros” jako „odłamkiem skały” od „petra” jako „całościową masą skalną”. W zasadzie Chrystus także nazywany jest symbolicznie „Kamieniem” (w znaczeniu „Kamień Duchowy”), albo „Człowiekiem” (w znaczeniu „Człowiek Duchowy”). Zatem zrozumienie tej symboliki zależy od kontekstu.
W wersecie z Mt 16: 18, w którym Jezus mówi, że zbuduje Swój Kościół na Skale („petra”), Chrystus mówi o Samym Sobie. Tylko Jezus może pokonać i rzeczywiście pokonał Szatana. W innym przypadku mielibyśmy sprzeczność z wersetami mówiącymi o obecności Szatana w kościołach (Ap 2, 3), o Szatanie udającym Boga (na przykład o wilku z skórze owcy, Dz 20: 29; Mt 7: 15-20 ), o Szatanie (synu zatracenia), który zasiądzie w świątyni Boga, 2 Tes 2: 3-4). Takich wersetów jest znacznie więcej.
Pytanie 11b: Biblia mówi, że nie podlega prywatnemu wykładowi. Czy w związku z tym wolno jej nauczać tylko wykształconym teologom z instytucji religijnych? Skąd tyle różnych "interpretacji" i doktryn, skoro Biblia jest jedną prawdą?
W pełni zgadzam się z tym, że Biblia nie jest przekazem prywatnym i że bez Ducha Świętego nie można zrozumieć przekazu Biblii, z podkreśleniem, że chodzi o przekaz duchowy („pokarm duchowy” i „napój duchowy”), a nie fizyczny, i o jedno źródło Prawdy.
„Przeto i my od dnia, w którym to usłyszeliśmy, nie przestajemy za was się modlić i prosić [Boga], abyście doszli do pełnego poznania Jego woli, w całej mądrości i duchowym zrozumieniu” (Kol 1: 9).
Nie zgadzam się jednak, że „różnorodność nauk” jest wynikiem działania Ducha Świętego, bo owa różnorodność nauk to różnorodność wykładu przekazu Biblii, który to wykład wywodzi się z ludzkiej, fizycznej interpretacji jej znaczenia.
To przede wszystkim miejcie na uwadze, że żadne proroctwo Pisma nie jest dla prywatnego wyjaśnienia. Nie z woli bowiem ludzkiej zostało kiedyś przyniesione proroctwo, ale kierowani Duchem Świętym mówili Boga święci ludzie (2 P 1: 20-21).
Interpretacja duchowa Biblii (albo jej wykład duchowy) to porównywanie „rzeczy duchowych z duchowymi” (2 Kor 2: 13; polskie tłumaczenie tego wersetu nie jest najlepsze). Święci ludzie to nie „święci” ustanawiani przez człowieka i jego religijne organizacje, ale zbawieni wybrańcy Boży, którzy otrzymali dar Ducha Świętego z woli (wyboru) Boga (którego symbolem są także „talenty”, „owoce”, itp.).
Biblia, która jest językiem Ducha Bożego, wyraźnie uczy, że Bóg na swoich wybrańców często wybiera ludzi niepozornych, wręcz niewykształconych (choć „często” nie oznacza „zawsze”), przeciwstawiając przy tym Mądrość Bożą (Ducha Bożego) mądrości ziemskiej (duchowi świata – duchowi Szatana). Nie oceniając nikogo, błędem jest wiązanie nauk Chrystusowych z czyimś wysokim wykształceniem. Przykładem jest Paweł – faryzeusz i „znawca” nauk biblijnych – który okazał się „ślepym duchowo” i dopiero po odzyskaniu „widzenia duchowego” został zmieniony z prześladowcy w gorliwego wyznawcę Chrystusa. Najlepszym dowodem jest to, że Ci, do których wydawało się, że Chrystus przyszedł, a mianowicie Żydzi, których odpowiednikiem są przedstawiciele organizacji kościelnych, Go nie zrozumieli, a będąc w błędzie zrównali Go z Szatanem. Mówimy tu o arcykapłanach, kapłanach, uczonych w Piśmie, czy Faryzeuszach. Nie chodzi więc o ludzką mądrość i dar elokwencji, która pociąga za sobą tłumy, ale o dar Ducha („zamysł Chrystusa”), którego nie da się nabyć za żadne pieniądze, ani poprzez pilną naukę, ani z własnej woli, gdyż jest to bezwarunkowy dar Boży skierowany wyłącznie do wybrańców wyznaczonych jeszcze przed stworzeniem świata. Dar Boży to Mądrość Boża, która nie ma nic wspólnego z mądrością ludzi (ducha) tego świata. Dlatego wybrańcy Boży będą się zawsze wydawali głupimi w oczach „ojców kościoła”, którzy głoszą własny program zbawienia, modyfikowany przez wieki historii organizacji kościelnych.
Otóż myśmy nie otrzymali ducha świata, lecz Ducha, który jest z Boga, dla poznania darów Bożych. A głosimy to nie uczonymi słowami ludzkiej mądrości, lecz pouczeni przez Ducha, przedkładając duchowe sprawy tym, którzy są z Ducha (dosł. „porównując rzeczy duchowe z rzeczami duchowymi”). Człowiek zmysłowy bowiem nie pojmuje tego, co jest z Bożego Ducha. Głupstwem mu się to wydaje i nie może tego poznać, bo tylko duchem można to rozsądzić. Człowiek zaś duchowy rozsądza wszystko, lecz sam przez nikogo nie jest sądzony. Któż więc poznał zamysł Pana tak, by Go mógł pouczać? My właśnie znamy zamysł Chrystusowy (1 Kor 2: 12-16).
On jest kamieniem, odrzuconym przez was budujących, tym, który stał się głowicą węgła. I nie ma w żadnym innym zbawienia, gdyż nie dano ludziom pod niebem żadnego innego imienia, w którym moglibyśmy być zbawieni. Widząc odwagę Piotra i Jana, a dowiedziawszy się, że są oni ludźmi nieuczonymi i prostymi, dziwili się. Rozpoznawali w nich też towarzyszy Jezusa. A widząc nadto, że stoi z nimi uzdrowiony człowiek, nie znajdowali odpowiedzi. Kazali więc im wyjść z sali Rady i naradzili się: «Co mamy zrobić z tymi ludźmi? - mówili jeden do drugiego - bo dokonali jawnego znaku, oczywistego dla wszystkich mieszkańców Jerozolimy. Przecież temu nie możemy zaprzeczyć. Aby jednak nie rozpowszechniało się to wśród ludu, zabrońmy im surowo przemawiać do kogokolwiek w to imię!».Przywołali ich potem i zakazali im w ogóle przemawiać, i nauczać w imię Jezusa. Lecz Piotr i Jan odpowiedzieli: «Rozsądźcie, czy słuszne jest w oczach Bożych bardziej słuchać was niż Boga? (Dz 4: 11-19).
Pytanie 11c: Co jest większym autorytetem - Biblia czy źródła świeckie lub teologiczne nauki "ojców kościoła"? Czy niepodporządkowanie się autorytetowi określonej instytucji religijnej oznacza, że nie można zostać zbawionym?
Różnica między Panem a mną jest taka, że Pan powołuje się na źródła świeckie (Wikipedia, opracowania kościelne i inne), ufając ich poprawności, a ja powołuję się wyłącznie na Biblię i na jej przekaz duchowy (w odróżnieniu od przekazu fizycznego).
Od razu wyjaśnię różnicę pomiędzy fizycznym a duchowym przekazem Biblii.
Biblia zawiera opisy miejsc, wydarzeń, sytuacji, osób, a także zasady moralne, przepisy prawne, obrzędowe itp. Już na pierwszy rzut oka widać, że niektóre z nich wydają się być opisami wydarzeń historycznych czy rzeczywistych sytuacji (na przykład rozmowy pomiędzy różnymi osobami), inne wydają się mówić o wydarzeniach nadprzyrodzonych (np. przejście przez Morze Czerwone, wskrzeszanie zmarłych, chodzenie po wodzie itp.) a jeszcze inne opisują nierealne wizje i alegoryczne przypowieści (np. Księga Apokalipsy, przypowieść o Łazarzu i Bogaczu itp.). I to jest właśnie przekaz fizyczny Biblii – słowa, które ona zawiera, tak jak zostały w niej zapisane.
Najczęściej studiujący Biblię usiłują zatem to, co w niej czytają, odnieść do fizycznej rzeczywistości tego świata, w którym obecnie żyjemy. Toteż interpretują słowa Biblii fizycznie, doszukując się w niej zasad, jakimi człowiek powinien się kierować w codziennym, fizycznym życiu na ziemi, jak powinien się zachowywać, jak chwalić Boga, jak traktować innych ludzi, jak pracować, jak prowadzić życie społeczne i polityczne, jak jeść, jak się ubierać, jak się wyrażać, jakim rozrywkom się oddawać, jak uprawiać seks itd., a wszystko po to, żeby „podobać się Bogu” i zasłużyć na Jego łaskę, czyli zbawienie, a w konsekwencji na życie wieczne. Powszechnie uważa się zatem, że naczelnym tematem Biblii jest człowiek fizyczny i jego życie w fizycznej rzeczywistości obecnego świata oraz jego „stosunki” z Bogiem i innymi ludźmi. Istnieją zatem spory co do tego, w jaki sposób odnieść słowa Biblii (i te dotyczące moralności i te dotyczące wydarzeń historycznych, a także te, które są alegoryczne w postaci wizji czy przypowieści) do naszego życia rodzinnego, religijnego, społecznego, a nawet politycznego. I najczęściej jest tak, że ilu jest studiujących Biblię, tyle jest na ten temat opinii. Różnice w tym temacie istnieją nie tylko pomiędzy katolikami a protestantami, ale także wewnątrz poszczególnych organizacji kościelnych, również wewnątrz kościoła rzymskokatolickiego. Na przykład niektórzy jego nauczyciele lub członkowie uważają, że dany ubiór jest jeszcze skromny, inni że już nieskromny, jedni że dany status majątkowy jest jeszcze dla chrześcijanina odpowiedni, inni, że już takie zasoby finansowe nie przystoją człowiekowi bożemu, jedni że posługiwanie się takim językiem jest przyzwoite, inni, że nieprzyzwoite itp. Jeden ksiądz radzi, żeby postąpić w ten sposób, inny że jednak w inny sposób. Wielu księży a nawet biskupów nie zgadza się ze sobą w ocenie tego, co jest „pobożne” a co „bezbożne”. Spory dotyczą w zasadzie każdego aspektu życia człowieka na ziemi, a zgody jak nie było, tak nie ma. Wynika to właśnie z tego, że Biblię usiłuje się zrozumieć fizycznie, to znaczy, odnieść ją do życia ludzkiego na ziemi.
Tymczasem po głębszej analizie Biblii zauważa się, że Biblia wcale nie mówi o człowieku i jego życiu na ziemi, że nie interesuje się naszym życiem społecznym ani moralnym, że nie podaje nam „jedynie słusznego” modelu postępowania na ziemi, żeby „podobać się Bogu”. Biblia tylko pozornie mówi o świecie fizycznym, w rzeczywistości będąc w całości jedną wielką przypowieścią opowiadającą o świecie duchowym, który z rzeczywistością fizyczną nie ma nic wspólnego. Biblia nie koncentruje się na człowieku, a na Bogu jako potędze duchowej, która istnieje w opozycji do drugiej potęgi duchowej, którą Biblia nazywa „Szatanem”. I to właśnie na duchowej walce pomiędzy tymi dwiema potęgami, królestwami lub dominiami duchowymi Biblia się skupia. Pod postacią tysięcy pozornie fizycznych sytuacji, rozmów, wydarzeń, opisów, praw, przepisów itp. Biblia opisuje zawsze jedno i to samo – duchową walkę pomiędzy Bogiem (Duchem Świętym) a Szatanem (duchem nieczystym). Mówi o walce, która nie rozgrywa się w rzeczywistości fizycznej, a wymiarze niewidzialnym, duchowym. I to właśnie jest przekaz duchowy Biblii – zawarte w symbolice jej słów głębokie przesłanie o duchowej walce pomiędzy dwiema duchowymi potęgami – Bogiem i Szatanem.
Ustaliwszy to, chciałbym podkreślić, że ja nie kieruję się przekazem fizycznym Biblii, ani logiką ludzką, ani filozofią czy teologią poszczególnych odłamów chrześcijaństwa, bo to jest wiedza ludzka, którą Biblia przeciwstawia wiedzy Bożej, opartej na Duchu Świętym. Nie chodzi więc tutaj o żadną konfrontację z teologią i zasadami kościoła rzymskokatolickiego czy jego 2000-letnią tradycją, lecz o Słowo Boże (na bazie oryginalnego przekazu), które jest jedynym źródłem Prawdy i które jest ponadczasowe.
Niedokładność tłumaczenia sprawia, że np. słowa „reguła za regułą, reguła za regułą, linijka za linijką, linijka za linijką, trochę tam, trochę tam”, oddano jako „Saw lasaw, saw lasaw; kaw lakaw, kaw lakaw, zeer szam, zeer szam ”, a w interpretacji kościoła uznane zostały one za onomatopeiczne wyrazy hebrajskie, naśladujące mowę dzieci lub pijaków. Z fizycznego punktu widzenia, może i tak jest. W rzeczywistości wyrażenia te jednak obrazują strukturę przekazu biblijnego, w którym regułą/przykazaniem jest wyszukiwanie prawdy „linijka po linijce”, w różnych częściach Biblii (tu i tam lub tam i tam).
Kogo to chce on uczyć wiedzy? Komu chce dawać naukę? - Dzieciom ledwie odstawionym od mleka, niemowlętom odsadzonym od piersi! Bo: Saw lasaw, saw lasaw; kaw lakaw, kaw lakaw;
zeer szam, zeer szam» Zaprawdę, wargami jąkałów i językiem obcym przemawiać będzie do tego narodu Ten, który mu powiedział: «Teraz, odpoczynek! Dajcie wytchnąć strudzonemu! A teraz, spokój!» Ale nie chcieli Go słuchać. Wtedy będzie do nich mowa Pana: «Saw lasaw, saw lasaw; kaw lakaw, kaw lakaw; zeer szam, zeer szam» żeby szli upadli na wznak, i rozbili się, żeby uwikłali się w sieci i byli schwytani (Iz 28: 9-13).
Kolejne niedokładne tłumaczenie pojawia się tym razem w Nowym Testamencie, w 1 Kor 2: 14, gdzie zwrot „przedkładając duchowe sprawy tym, którzy są z Ducha” powinien zostać przetłumaczony jako „porównując duchowe z duchowymi” (użyto tu dwukrotnie greckiego słowa pneumatikos). Słowu „duchowy” przeciwstawione jest słowo „zmysłowy” (gr. psuchikos), które oznacza także „naturalny”, w sensie bliskości z naturą lub światem.
Nam zaś objawił to Bóg przez Ducha. Duch przenika wszystko, nawet głębokości Boga samego. Kto zaś z ludzi zna to, co ludzkie, jeżeli nie duch, który jest w człowieku? Podobnie i tego, co Boskie, nie zna nikt, tylko Duch Boży. Otóż myśmy nie otrzymali ducha świata, lecz Ducha, który jest z Boga, dla poznania darów Bożych. A głosimy to nie uczonymi słowami ludzkiej mądrości, lecz pouczeni przez Ducha, przedkładając duchowe sprawy tym, którzy są z Ducha. Człowiek zmysłowy bowiem nie pojmuje tego, co jest z Bożego Ducha. Głupstwem mu się to wydaje i nie może tego poznać, bo tylko duchem można to rozsądzić. Człowiek zaś duchowy rozsądza wszystko, lecz sam przez nikogo nie jest sądzony. Któż więc poznał zamysł Pana tak, by Go mógł pouczać? My właśnie znamy zamysł Chrystusowy (1 Kor 2: 10-16).
Wybrałem ten urywek celowo, gdyż tutaj Biblia wyraźnie przeciwstawia mądrość ludzką (pochodzącą od ducha tego świata – Szatana) mądrości Bożej (pochodzącej od Ducha Świętego/Bożego), wskazując, że wiedza duchowa nie jest przeznaczona dla świata – ludzi naturalnych (nieposiadających Ducha Bożego), którzy uważają przekaz duchowy Biblii za „głupstwo” (głupotę) lub, jak czytamy w innych częściach Biblii, za kłamstwo. Nie liczę na to, że przekaz głoszony za pośrednictwem strony Daniel 12 spotka się z aprobatą, a z pewnością nie będzie ona powszechna. To Słowo Boże (Duch Święty) ulecza (zbawia), a nie człowiek je głoszący (wybraniec), aby nikt nie mógł mówić o żadnych zasługach.
Wspomnijmy słowa wypowiedziane przez Jonasza do mieszkańców Niniwy, a więc przez Izraelitę do wrogiego ludu, ludu pogan: „Jeszcze czterdzieści dni, a Niniwa zostanie zburzona” (Jon 3: 4). W normalnych okolicznościach człowiek ten zostałby natychmiast zabity, a w najlepszym wypadku uznany za szaleńca. Pomimo to duchowe Słowo Pana, niesione przez Ducha Bożego (imię „Jonasz” znaczy bowiem „gołąb”, który jest obrazem Ducha Bożego), a skierowane do pogan (którzy w tej historycznej przypowieści są obrazem wybrańców Bożych), przyniosło im wybawienie od skazania na sąd Boży.
Słowo Boże skierowane jest do świata, choć w rzeczywistości dociera tylko do wybrańców Bożych (mam na myśli „Słowo” jako Ducha Bożego), nic więc dziwnego, że kapłani żydowscy nazywali Jezusa, który jest Słowem Bożym a jednocześnie autorem Słowa Bożego, Belzbubem (Szatanem), a siebie samych wybielali, uważając, że prawda leży po ich stronie. Przy czym Jezus doskonale wiedział, że Jego argumenty (przekaz duchowy Biblii) zostaną tak właśnie potraktowane, czyli odrzucone:
Dlaczego nie rozumiecie mowy mojej? Bo nie możecie słuchać mojej nauki. Wy macie diabła za ojca i chcecie spełniać pożądania waszego ojca. Od początku był on zabójcą i w prawdzie nie wytrwał, bo prawdy w nim nie ma. Kiedy mówi kłamstwo, od siebie mówi, bo jest kłamcą i ojcem kłamstwa (J 8: 43-44).
Mówiąc o Szatanie, Biblia ma na myśli ducha, który jest w opozycji do Jezusa, czyli Ducha Bożego. Ta opozycja nie jest widoczna okiem fizycznym i nie ma nic wspólnego z moralnymi, społecznymi ani politycznymi problemami i dylematami świata, w którym obecnie żyjemy. Oba królestwa, to znaczy Królestwo Boże (czyli Duch Boży) i królestwo Szatana (czyli duch Szatana), to królestwa duchowe, niewidzialne, nie z tego świata. Żadnego z tych duchów nie można bowiem dostrzec fizycznie. Nie ma żadnych namacalnych dowodów na ich istnienie. Dlatego jedyną metodą jest testowanie duchów (to znaczy głoszonego przesłania) poprzez Słowo Boże, a miernikiem tego testu jest przekaz duchowy, nie fizyczny, Słowa Bożego. „Kłamstwo” utożsamiane jest z przekazem głoszonym przez „innego” ducha (Szatana), a kłamstwem tym jest przekaz fizyczny głoszony na podstawie słów Biblii, czyli próba aplikacji tych słów do codziennego, fizycznego życia człowieka i jego spraw na tym świecie, takich jak dylematy moralne, życie rodzinne, seksualne, kulturalne, społeczne czy polityczne. Biblia nie ma nic wspólnego z żadnym ludzkim systemem religijnym, a jej zamysłem nigdy nie było budowanie instytucji czy organizacji religijnych. W rzeczywistości Biblia jawnie występuje przeciw przedstawicielom wszelkich ludzkich organizacji religijnych, wykazując ich obłudę i całkowity brak zrozumienia jej przekazu duchowego, który nie dotyczy życia ludzkiego na ziemi, a odwiecznej, duchowej walki pomiędzy Bogiem a Szatanem w duchowej rzeczywistości, w której obie te potęgi przebywają. Ta duchowa rzeczywistość ani nie ma nic wspólnego z naszą fizyczną rzeczywistością ani nie da się jej dostrzec czy odczuć za pomocą naszych ludzkich zmysłów, logiki czy mądrości.
Dlatego Żydzi, członkowie ludzkiej organizacji religijnej, w przeszłości czekali i wciąż czekają na „mesjasza” w formie politycznego czy społecznego przywódcy na skalę króla Dawida. Ale nigdy się go nie doczekają. Podobnie jest w przypadku współczesnych niezbawionych (nieposiadających Ducha Bożego), którzy w większości skupieni są w ludzkich organizacjach religijnych, czyli tak zwanych kościołach chrześcijańskich, utworzonych na wzór starożytnej żydowskiej organizacji kościelnej, z której zapożyczyły one nawet ornamentykę, pojęcie „świątyni”, jako fizycznej budowli służącej do celów religijnych, a nawet obrzędowość i szaty, posiadających swoich liderów i hierarchów, którym wydaje się, że są przedstawicielami Boga na ziemi, że otrzymali od Niego monopol na prawdę i wiedzę, i że jedynie poprawnie pojmują przekaz Biblii. Oni również czekają na fizycznego „mesjasza”, który pojawi się na ziemi w sposób widzialny i zabierze ich do swojego królestwa. Tymczasem wpadają oni w pułapkę przekazu fizycznego Biblii, sprowadzając Boga, który jest Duchem, do postaci fizycznego człowieka, a w konsekwencji do Szatana, gdyż to on jest autorem fizycznej interpretacji Słowa Bożego. Chrystus bowiem to „Człowiek Niebieski”, czyli Duch Boży, gdzie słowo „Człowiek” jest wyłącznie symbolem Boga (Człowieka Niebieskiego) będącego przeciwieństwem Szatana (człowieka światowego lub człowieka zatracenia).
Dlatego stwierdzenie, że „kościół ma się dobrze” to stwierdzenie z fizycznego punktu widzenia. To ocena prosperity światowej, bogatej i politycznie wpływowej instytucji religijnej, która dzięki swoim koneksjom, wpływom i kolaboracji z władzami politycznymi (również tymi powszechnie uznawanymi za opresyjne i antyludzkie, np. władzami feudalnymi, faszystowskimi czy nacjonalistycznymi) doskonale funkcjonuje i rzeczywiście „ma się dobrze”. Nie ma to jednak nic wspólnego z błogosławieństwem Bożym. Na świecie istnieje mnóstwo systemów religijnych i niereligijnych oraz organizacji, które doskonale funkcjonują od wieków, są bardzo stare i mają swoje tradycje, wpływy i koneksje. Niczego to jednak nie udowadnia. To po prostu naturalna kolej rzeczy. Nie ma to nic wspólnego z błogosławieństwem ani z brakiem błogosławieństwa Bożego, gdyż błogosławieństwo Boże nie ma nic wspólnego z fizycznym powodzeniem lub niepowodzeniem zarówno indywidualnych osób jak i całych organizacji. Bóg po prostu nie jest zainteresowany ani sukcesem ani porażką ludzi w obecnym, fizycznym świecie. Zainteresowany jest jedynie wybawieniem swoich wybranych i duchowym zwycięstwem nad Szatanem. I to nie w tym świecie, a w wymiarze duchowym, który „nie jest z tego świata”.
Wiele obrazów ze Starego Testamentu zapowiada upadek zarówno narodu izraelskiego, jak i instytucjonalnych kościołów, które w symbolice sądu Bożego oznaczają niewybrańców. Proszę poczytać o zniszczeniu dwóch świątyń, gdzie w przypadku pierwszej z nich mamy opisany najazd króla Babilonu, nazywanego Szatanem, a dokładnie jednym z jego imion: „Synem Jutrzenki”, czyli Lucyferem (Iz 14: 12). Słowo „satyra” (Iz 14: 4), to inaczej „przypowieść”, co podkreśla, że Biblia ma charakter symboliczny, alegoryczny, na którym zbudowany jest jej przekaz duchowy, a który zaprzecza jej wykładowi dosłownemu lub fizycznemu.
Co do świątyni, której zniszczenie zapowiada Jezus („nie zostanie tu kamień na kamieniu”), odnosi się to do czasów ostatecznych jako „znak Twego (Jezusa) przyjścia i końca świata” (Mt 24: 1-3), a nie do czasów zniszczenia jej przez Rzymian w roku 70 n.e. W przeciwnym razie musielibyśmy uznać Chrystusa za kłamcę, gdyż w tym przypadku pozostał jednak „kamień na kamieniu”, to znaczy przetrwały fragmenty tej budowli, na przykład Ściana Płaczu. „Znak” to inaczej symbol, podobnie jak obraz Jonasza w brzuchu wieloryba („znak proroka Jonasza”) był obrazem śmierci i zmartwychwstania Chrystusa. Podkreśla to, że nie chodzi tu o przekaz fizyczny związany z polityką czy uwarunkowaniami historycznymi. Najazd króla Babilonu („Lucyfera”), zniszczenie świątyni „na znak końca świata”, przypowieść o pszenicy i chwaście, uschnięcie drzewa figowego, obecność człowieka grzechu (syna zatracenia) w świątyni Boga, proroctwa przeciw siedmiu kościołom w Azji, gdzie występują takie określenia jak „synagoga Szatana” (Ap 2: 9), czy „tron Szatana” (Ap 2: 13), a także takie słowa jak Bestia czy Wielka Nierządnica/Babilon, to tylko niektóre symbole przeniesienia zbawienia z ery kościołów (którzy byli poganami względem Żydów) do ery „nowych pogan” (wybrańców ze świata, którzy są poganami względem kościołów). Bóg powtórzył ten sam zabieg. Kościoły jako organizacje zostały tak samo odrzucone, jak kościół (synagoga) żydowski. Pomimo to fizycznie rzecz biorąc, obie te organizacje do dziś „świetnie się mają”, funkcjonują i fizycznie funkcjonować będą do samego końca. Symbolika dotycząca tej kwestii jest tak obszerna, że mogłoby powstać wiele książek na ten temat.
Jeśli chodzi o fizyczne odnośniki, to w liście do kościołów używane jest słowo „synagoga”, a słowo „zgromadzenie” (Dz 7: 38), odnoszące się do Namiotu Zgromadzenia za czasów tułaczki Izraela po pustyni, to dokładnie to samo słowo co „kościół”. Innymi słowy, słowa „synagoga” i „kościół” używane są zamiennie. Podobnie jak słowo „kapłani”, które identyfikuje zarówno kapłanów wśród Żydów, jak i kościoła instytucjonalnego.
Dlatego sąd nad kościołami, a precyzyjnie mówiąc sąd nad niewybrańcami, gdyż doktryna kościoła jest obrazem przekazu obcego ducha, przekazu opartego na głoszeniu „pokoju i bezpieczeństwa”, czyli własnego programu zbawienia zaprojektowanego w umysłach ludzkich, porównany jest do przyjścia Jezusa jako „złodzieja w nocy”, do zagłady, która przyjdzie, jak bóle na brzemienną, przed którą nie ma ucieczki (2 Tes 5: 1). Nawet z fizycznego punktu widzenia można się domyślić, że jest to przenośnia i że bóle wewnętrzne są obrazem obcego ducha – ducha ciemności, będącego przeciwieństwem Ducha Światłości. Zatem sąd nad kościołami instytucjonalnymi to obraz sądu duchowego, a nie zniszczenia fizycznego. To, że kościoły fizycznie kwitną, odnoszą sukcesy, są wypełnione po brzegi i świetnie prosperują, to tylko iluzja, gdyż duchowo są martwe, a ich nauka całkowicie rozmija się z prawdą Słowa Bożego. Stały się one „kryjówką ducha nieczystego”, jak mówi Biblia w swym ukrytym, symbolicznym, duchowym przekazie.
Słowo Boże to przekaz od Boga wypowiadany według zasady „słowo po słowie” (wspomnijmy tu Barucha, któremu słowa dyktował Jeremiasz, a jemu z kolei Bóg), dlatego tak istotne jest, by sięgać do możliwie najbardziej oryginalnych źródeł, a więc do hebrajskiego i greckiego. To prawda, że w Nowym Testamencie pojawiają się także wtrącenia w języku aramejskim, ale są to nieliczne słowa czy zwroty. Wnioskuję, że rodzaj, czy pochodzenie samego słowa jest dla Pana nieistotne, podobnie jak próbuje Pan zdyskredytować wyjaśnienie kwestii dotyczącej słów „petros” i „petra”. Ponadto stwierdza Pan, że Jezus wypowiedział te słowa NAJPRAWDOPODOBNIEJ w języku aramejskim, a nie w greckim. Otóż są to dwa różne słowa greckie. Proponuję to najpierw sprawdzić (polecam Biblię interlinearną lub jedną z konkordancji), aby się przekonać, że rzeczywiście tak jest.
Słowo, jakie prorok Jeremiasz oznajmił Baruchowi, synowi Neriasza, gdy spisał on w księdze tamte słowa pod dyktando Jeremiasza w czwartym roku [panowania] króla judzkiego Jojakima, syna Jozjasza (Jer 45: 1).
Identyfikacja Jezusa z Kościołem, ale z Kościołem Niebieskim, Duchowym, niewidzialnym, którego „bramy piekielne nie przemogą”, jest oczywista i bezdyskusyjna. Jezus to Słowo Boże, które „stało się Ciałem i zamieszkało [dosł. tabernakulum] wśród nas” (J 1: 14). Owo „Ciało” Jezusa nazywane jest „Świątynią Ducha” i jest to „ciało” duchowe, niewidzialne, a nie fizyczne. Jezus to inaczej Kościół Ducha i Skała duchowa. Samo słowo „kościół” oznacza „zgromadzenie”, ale nie zgromadzenie instytucjonalne, lecz niewidzialne, duchowe zgromadzenie wybrańców w Jezusie-Duchu. Symbolem zbawienia jest zesłanie Ducha Świętego, jak to miało miejsce podczas Święta Pięćdziesiątnicy (powszechnie nazywanego Zielonymi Świątkami). Boga nie da się zamknąć w biologicznym ciele ludzkim, w ścianach budowli z fizycznych materiałów. Bóg nie mieszka w świątyni zbudowanej rękami ludzkimi, co dotyczy nie tyko samych budynków, ale również instytucji religijnych zbudowanych przez ludzi i dla ludzi.
Tylko Bóg może zbawiać (przekazywać cząstkę Swojego Ducha), a „rozgrzeszenie” to nie fizyczny obrzęd spowiedzi czy ustne wyznanie przewinień moralnych drugiemu człowiekowi, lecz wyrzucenie przez Boga z człowieka (co dotyczy wyłącznie Bożych wybrańców) ducha nieczystego czyli grzechu, gdyż to właśnie Szatan jest grzechem, jest przestępstwem duchowego Prawa Bożego. Powszechne wyznanie grzechów przez Mojżesza na przebłaganie za Izrael jest wyłącznie kolejnym symbolem, którego nigdy nie należało stosować dosłownie. Tymczasem kościół wykorzystał te słowa do stworzenia rytuału prywatnego wyznania przewinień, najpierw na stojąco, później doszło krzesełko dla księdza, następnie przegroda, a w końcu powstał konfesjonał, będący niejednokrotnie wykwintnym dziełem sztuki. Tak wygląda tradycja ludzka, świecka. Słowo Boże mówi o dwóch rodzajach tradycji – tej opartej na przekazie Ducha oraz tej ludzkiej, świeckiej.
On im odpowiedział: «Dlaczego i wy przestępujecie przykazanie Boże dla waszej tradycji? Bóg przecież powiedział: Czcij ojca i matkę oraz: Kto złorzeczy ojcu lub matce, niech śmierć poniesie. Wy zaś mówicie: „Kto by oświadczył ojcu lub matce: Darem [złożonym w ofierze] jest to, co dla ciebie miało być wsparciem ode mnie, ten nie potrzebuje czcić swego ojca ni matki". I tak ze względu na waszą tradycję znieśliście przykazanie Boże. Obłudnicy, dobrze powiedział o was prorok Izajasz: „Ten lud czci Mnie wargami, lecz sercem swym daleko jest ode Mnie. Ale czci mnie na próżno, ucząc zasad podanych przez ludzi.” Dlaczego i wy przestępujecie przykazanie Boże dla waszej tradycji» (Mt 15: 3-9).
Przypomnijmy tu, że w symbolice Biblii „ojciec” i „matka” identyfikują Boga jako Ducha. Dlatego przykazanie „Będziesz czcił ojca i matkę swoją” nie ma nic wspólnego z ludzkimi stosunkami rodzinnymi, a jest kolejnym symbolem pokazującym, że jedynie Bóg może odbierać duchową cześć. Szacunek, jaki jedni ludzie wyrażają w stosunku do innych ludzi nie ma z tym nic wspólnego. To wyłącznie kwestia zasad społecznych, które mogą, ale nie muszą być wcale oparte na Biblii. Na przykład w społeczeństwach, których kultura i religie nie mają nic wspólnego z Biblią (również w społeczeństwach starożytnych), ludzie się tak samo szanują, kochają, pomagają sobie czy wspierają, lub tego nie robią, nienawidząc się i raniąc, jak ma to miejsce w społeczeństwach, których kultura wyrosła na fizycznym przekazie Biblii i teologiach kościelnych.
Jeśli chodzi o wiedzę, Słowo Ducha to mądrość Boża, a nie inteligencja człowieka. Ostatnio przytoczyłem cytat, którego nie przyjął Pan do wiadomości. Przytoczę więc tylko jedno zdanie:„Widząc odwagę Piotra i Jana, a dowiedziawszy się, że są oni ludźmi nieuczonymi i prostymi, dziwili się.” (Dz 4: 13)
Z powyższego urywku wynika, że Piotr, którym Pan tak bardzo się zachwyca, z fizycznego punktu widzenia był prostym i nieuczonym człowiekiem, jednak wybranym przez Boga na swego sługę. Taką właśnie rolę pełnią wybrańcy Boży, nazywani „duchowymi kapłanami”. Nie wspomnę już o tym, że Piotr miał żonę, co kłóci się z zasadami kościoła rzymskokatolickiego i ustanowionym przez niego prawem celibatu, pomimo tego, że to właśnie Piotra kościół ten obrał na swoją „głowę”. Skoro Piotr jest głową kościoła, to chyba nie może być nią Jezus. Chyba, że kościół ma dwie głowy? Zresztą Biblia mówi, że biskup powinien być „mężem jednej żony”. Jeżeli więc szuka Pan własnej wiary czy, jak Pan to ujął, „życia w wątpliwościach”, to dodałbym do tego jeszcze szukanie wiary pełnej sprzeczności, a taką właśnie jest teologia głoszona przez reprezentowaną przez Pana instytucję kościelną i to nie tylko na poziomie teologii programowej całej organizacji, ale także na poziomie nauk głoszonych przez poszczególnych kaznodziejów, którzy przeczą sobie nawzajem, gdyż jedni są bardziej liberalni, inni bardziej konserwatywni w swych twierdzeniach.
Krótka analiza pozwala stwierdzić, że nauki kościoła to jeden wielki chaos i morze sprzeczności, w których nikt już nie wie, o co chodzi i nad którymi nikt już nie panuje. Obecnie nawet Papież stracił autorytet u wielu członków instytucji religijnej, na której czele stoi, a wielu z nich otwarcie go wręcz potępia. Można by jeszcze do tego dodać kompletne zamieszanie wokół Marii, matki Jezusa, która obecnie odbiera wręcz boską cześć, a dla wielu zastąpiła Jezusa, stając się substytutem ważniejszym od samego Boga. Substytutem, dodajmy, występującym w setkach form i postaci, niezliczona jest bowiem liczba „Matek Boskich”. Co świątynia, to inna Matka Boska, która „udziela” swoim wyznawcom innych „łask” i służy do załatwiania innych potrzeb, dodajmy, że potrzeb fizycznych. Całe to zamieszanie i chaos ludzkich teologii, doktryn i tradycji nie ma nic wspólnego z Bogiem i jego przekazem duchowym, który ukrył w Biblii.
Wspomnę jeszcze, że aktualnie obchodzi się święto „Trzech Króli”, które znów wyrosło na tradycji świeckiej, gdyż Biblia nie mówi ani o królach (mówi o mędrcach) ani o liczbie 3. Wspomina jedynie o trzech darach, jakie przynieśli mędrcy ze wschodu (będący symbolem wybrańców), co wcale nie oznacza, że samych darczyńców było trzech. Ich imiona i kolor skóry to taki sam ludzki wymysł i legenda jak krzesełko i konfesjonał.
Na koniec przytoczę ponownie fragment z poprzedniego i obecnego maila. Robię to zatem po raz trzeci:
Otóż myśmy nie otrzymali ducha świata, lecz Ducha, który jest z Boga, dla poznania darów Bożych. A głosimy to nie uczonymi słowami ludzkiej mądrości, lecz pouczeni przez Ducha… (1Kor 2: 12).
Pytanie 11d: Czy anonimowe głoszenie nauki biblijnej oznacza, że jest się kłamcą? Czy na stronie Daniel 12 unikamy niewygodnych tematów?
Pozwolę sobie zacytować słowa internauty, które zostały do nas skierowane: „Najlepszym na to dowodem jest to że nie ujawniasz swojej tożsamości.” Tego typu argumenty to właśnie argumenty przytaczane przez ludzi, którzy nie mają żadnych argumentów. Potrzeba bowiem ekwilibrystyki logicznej, żeby wysnuć wniosek, że brak ujawnienia swojej tożsamości oznacza, że ktoś jest kłamcą. Rozumiemy, że nasza tożsamość jest wielu potrzebna, by mieć możliwość ataku na innym podłożu.
Odnośnie „chowania się za pseudonimem”, to nikt się przed nikim nie chowa. „Daniel 12” to odnośnik do rozdziału 12 Księgi Daniela, w którym zawarta jest symbolika dotycząca końca świata. To, kim my sam jesteśmy, nie ma żadnego znaczenia, gdyż nie szukamy zasług ani zatargu z pseudo-chrześcijanami, którzy nie posiadając argumentów zaczerpniętych wyłącznie z Biblii na obronę swoich twierdzeń, mogliby posunąć się do przemocy innej niż tylko nazywanie nas „kłamcami”, „bluźniercami”, „heretykami”, „sekciarzami” itp. To, co Pan nazywa „ukrywaniem się”, my nazywamy pokorą. Nie głosimy bowiem zbawienia z uczynków, jak robi to kościół, lecz podkreślamy fakt, że cała chwała należy się Bogu.
Kimże jest Apollos? Albo kim jest Paweł? Sługami, przez których uwierzyliście według tego, co każdemu dał Pan. Ja siałem, Apollos podlewał, lecz Bóg dał wzrost. Otóż nic nie znaczy ten, który sieje, ani ten, który podlewa, tylko Ten, który daje wzrost – Bóg (1 Kor 3: 5-7).
„Różnorodność nauk”, to z jednej strony Luter czy Kalwin i ich teologie, a z drugiej strony kościół rzymskokatolicki, który także jest odłamem kościoła chrześcijańskiego, bez względu na to kiedy i w jakich okolicznościach każdy z nich powstał. Każdy odłam broni swojej prawdy, teologii rozwiniętej przez własnych myślicieli, doktorów czy uczonych w piśmie, robiąc to poprzez ustanawianie własnych kościelnych zasad, które stoją w sprzeczności ze Słowem Bożym i jego duchowym przekazem. Powoływanie się na „ojców i świętych” (których notabene w swej pysze również ustanowili ludzie), jak Pan pozwolił sobie uczynić, jest tego najlepszym przykładem. To własny, ludzki program zbawienia. „Świętymi” są bowiem nie ludzie wybitnie religijni, ascetyczni czy altruistyczni w mniemaniu innych ludzi, a wybrańcy Boży zbawieni za darmo, z łaski Boga (przez niewidzialnego Ducha Świętego), nie z wyboru drugiego człowieka, wyboru dokonanego na zasadzie „dobrych” uczynków i widocznych „dowodów” fizycznych ich wyjątkowości. Wywyższanie jednych ludzi nad innych to podstawa każdej ludzkiej religii, która hołduje ludzkiej pysze i chęci „zapracowania” własnymi wysiłkami na zbawienie. Każda ludzka religia chwali własnych członków, potępiając, osądzając, a nawet prześladując wszystkich ludzi, którzy nie chcą się podporządkować zasadom tej religii, zmyślonym przez jej założycieli i rozbudowanym przez jej członków w postaci „tradycji”.
W przeciwieństwie do instytucjonalnych chrześcijan, my wierzymy w Ojca Niebieskiego, Ojca niewidzialnego, duchowego Kościoła Niebieskiego, nie w prestiżowych ziemskich myślicieli i teologów.
Odnośnie Piotra, to nie, żaden temat nie jest dla nas niewygodny. Zadajmy proste pytanie: „Kim jest Piotr”? Wyjaśniłem już, że według Biblii to zwykły prosty człowiek, którego jedyne wyróżnienie wynika z wyboru Bożego, podobnie jak wybór wszystkich innych wybrańców. Tak się składa, że zarzucając nam unikanie niewygodnych tematów, to właśnie Pan ich unika. Zadałem Panu bowiem pytanie o to, jak to możliwe, że idol kościoła rzymskokatolickiego miał żonę, a ojcowie kościoła zdecydowali się na wprowadzenie celibatu, podczas gdy Biblia wyraźnie mówi, że biskup (przewodnik) powinien być mężem jednej żony (1 Tm 3:2)? Nie odpowiedział Pan na to pytanie, dyskredytując wiarygodność przytoczonych przeze mnie argumentów ze względu na to, że pochodzą z „anonimowego” źródła. Jednak Biblia nie jest źródłem anonimowym. Ocenia Pan zatem treść tych argumentów nie przez pryzmat Biblii i zapisanego w niej Słowa Bożego, a przez pryzmat pańskich fizycznych upodobań lub uprzedzeń co do tego, jak Pana zdaniem powinien wyglądać czy zachowywać się człowiek studiujący Biblię.
Wracając do Piotra, to zlekceważył Pan mocny dowód biblijny na to, że ową „Skałą” (duchową), na której Chrystus buduje swój duchowy Kościół, który nie ma nic wspólnego z kościołem instytucjonalnym, jest On sam (czyli Chrystus; 1 Kor 10:4). Natomiast kościół instytucjonalny mianuje fizycznych ludzi na swoją głowę, albo tak zwanych „ojców”. Znamienne jest jednak to, że to ludzie, którzy są źródłem fałszu, są właśnie filarem nauki swojego kościoła, który wywindował ich do tej prestiżowej roli.
Pytanie 11e: Więcej na temat Piotra.
O tym, że podczas pojmania w ogrodzie Getsemane Piotr chciał ratować Jezusa fizycznym mieczem? Opisana tam sytuacja symbolizuje właśnie to, że nie takim mieczem należy walczyć, nie siłą militarną czy presją fizyczną wywieraną na tych, którzy nie chcą dać sobie narzucić nauk określonej instytucji religijnej. Walka ta jest duchowa i odbywa się za pomocą niewidzialnego „miecza” w formie Ducha Świętego. Chodzi w niej o duchową walkę z Szatanem (Ef 6), która odbywa się nie w rzeczywistości fizycznej tego świata, a w wymiarze duchowym, który nie jest z tego świata. Ową „walkę”, oczywiście w cudzysłowie, gdyż Biblia to przekaz o założonym z góry zwycięstwie Chrystusa jako dziele dokonanym, „prowadzą” zbawieni wybrańcy Boży, którzy otrzymali dar Ducha Świętego. Nigdy nie sięgają oni jednak po środki fizyczne. Nie naciskają, nie zmuszają, nie oskarżają, nie wykluczają, nie dzielą, nie stosują przemocy, prześladowań ani polityki. Wszelkie tego typu zabiegi, które w sposób fizyczny próbują narzucić innym własne przekonania i „zunifikować” rzeczywistość fizyczną, kształtując ją na modłę nauki konkretnej instytucji religijnej, to fałszywa doktryna, a jest ona równoznaczna z wyrzekaniem się Boga, gdyż to ludzie próbują w tej sytuacji przejąć inicjatywę i zbawczą rolę Boga. Owszem, Piotr jest wybrańcem Bożym, ale przed zbawieniem zachowywał się tak jak wszyscy niezbawieni, czyli ci, którzy kierują się przekazem fizycznym Biblii (różnicę wyjaśniłem w poprzedniej wiadomości).
Ilustracją owej walki duchowej z wrogiem duchowym (niezbawieni reprezentują bowiem ducha Szatana) jest na przykład symbol uwolnienia Piotra z więzienia przez anioła, który z kolei symbolizuje Ducha Świętego (Dz 12: 5–11). Symbolika „wolności duchowej”, podobnie jak wyjście z Egiptu, ma na celu ukazanie działania Ducha Bożego jako czynnika sprawczego w uwolnieniu od ducha Szatana.
Proszę też zauważyć, jak Piotr został publicznie skrytykowany przez Pawła w sprawie głoszenia błędnej ewangelii – „niesłusznej i niezgodnej drogi z prawdą Ewangelii” (Ga 2: 14), co jest swego rodzaju korektą pokazującą, że dochodzenie do prawdy jest procesem wzrostu duchowego, który zapewnia Bóg. Ich spór dotyczył zmuszania ludzi do zachowywania tradycji, symbolizującej prawo fizyczno-moralne (uczynki człowieka), podczas gdy Biblia naucza, że Bóg zbawia z łaski (z Ducha Świętego), a nie z wykonywania fizycznych uczynków. Synonimem słowa „Łaska” jest słowo „wiara”, czyli dar Ducha Świętego (dar duchowy).
W tym konkretnym przypadku, jak i w wielu innych symbolach, Piotr występuje jako obraz kościoła instytucjonalnego (oczywiście w Biblii istnieje także wiele obrazów, w których Piotr symbolizuje wybrańców, a nawet samego Chrystusa). Dlatego Bóg przemawia przez Pawła następująco:
A jednak przeświadczeni, że człowiek osiąga usprawiedliwienie nie przez wypełnianie Prawa za pomocą uczynków, lecz jedynie przez wiarę w Jezusa Chrystusa, my właśnie uwierzyliśmy w Chrystusa Jezusa, by osiągnąć usprawiedliwienie z wiary w Chrystusa, a nie przez wypełnianie Prawa za pomocą uczynków, jako że przez wypełnianie Prawa za pomocą uczynków nikt nie osiągnie usprawiedliwienia (Ga 2: 16).
Proszę też zauważyć, do czego pije Paweł w wersecie poprzednim:
My jesteśmy Żydami z urodzenia, a nie pogrążonymi w grzechach poganami (Ga 2: 15)
Zauważmy też definicję „Żyda”:
Bo Żydem nie jest ten, który nim jest na zewnątrz, ani obrzezanie nie jest to, które jest widoczne na ciele, ale prawdziwym Żydem jest ten, kto jest nim wewnątrz, a prawdziwym obrzezaniem jest obrzezanie serca, duchowe, a nie według litery. I taki to otrzymuje pochwałę nie od ludzi, ale od Boga (Rz 2: 28-29).
W ostatnim wersecie mamy przynajmniej dwa ważne fakty. Prawdziwym „Żydem” (który symbolizuje wybrańca) jest ten, który obrzezany jest duchowo, a nie fizycznie. Analogicznie, prawdziwym „Chrześcijaninem”, czyli wybrańcem, jest ten, kto jest ochrzczony nie fizyczną wodą, a duchowo, czyli jest zbawiony z Ducha Świętego. Biblia ciągle przeciwstawia Izrael jako lud fizyczny oraz chrześcijaństwo/kościół jako instytucję fizyczną prawdziwemu, duchowemu powołaniu, które nie ma nic wspólnego z jakąkolwiek przynależnością instytucjonalną, etniczną, ani żadną inną. Drugim szczegółem jest to, że pochwała pochodzi od Boga, gdzie słowo „pochwała” jest synonimem słowa „zbawienie”. Własny program zbawienia zaprojektowany i głoszony w kościołach to „własna pochwała”, to chwalenie jednych ludzi przez innych ludzi.
Piotr nie posiadał tak rozległej wiedzy duchowej, jaką Bóg przeznaczył dla wybrańców w dniach ostatecznych, o czym wspomina m. in. księga Daniela, rozdział 12. Stąd nawet z czysto ludzkiego punktu widzenia można by rzecz, że niektórzy wybrańcy żyjący dzisiaj, są obdarowani większym błogosławieństwem duchowej wiedzy niż Piotr. To jednak nie ma żadnego znaczenia. Jak napisałem w poprzedniej wiadomości, liczy się tylko Ten, kto daje duchowy „wzrost”, czyli Bóg.
Przytoczę słowa Piotra, które zapisano pod natchnieniem Ducha Świętego:
Nad tym zbawieniem wszczęli poszukiwania i badania prorocy - ci, którzy przepowiadali przeznaczoną dla was łaskę. Badali oni, kiedy i na jaką chwilę wskazywał Duch Chrystusa, który w nich był i przepowiadał cierpienia [przeznaczone] dla Chrystusa i mające potem nastąpić uwielbienia. Im też zostało objawione, że nie im samym, ale raczej wam miały służyć sprawy obwieszczone wam przez tych, którzy wam głosili Ewangelię mocą zesłanego z nieba Ducha Świętego. Wejrzeć w te sprawy pragną aniołowie (1 P 1: 10-12).
Przypomnijmy również, jak Piotr wzbraniał się przed obmyciem mu nóg przez Jezusa, kompletnie nie rozumiejąc zawartego w nim duchowego przekazu, że obmycie nóg jest jedynie symbolem obmycia z grzechu, podobnie jak Wieczerza z symbolami Ciała i Krwi Jezusa, obrazowała alegorycznie zesłanie Ducha Świętego, co oznacza jedno i to samo, czyli oczyszczenie z ducha nieczystego (grzechu) i otrzymanie Ducha Bożego.
Na wczesnym etapie głoszenia Ewangelii Piotr także nie pojmował do końca duchowego przekazu Biblii, myśląc że zbawienie przeznaczone jest wyłącznie dla Żydów fizycznych (których obrazem są fizyczni chrześcijanie). Dopiero wizja i symbolika opadających z nieba pokarmów nieczystych, które Bóg oczyścił, a następnie wizyta w domu Korneliusza, wyjaśniły mu nawiązanie do zbawienia pogan, których zaczęto nazywać chrześcijanami.
Choć Jerozolima i Święto Pięćdziesiątnicy uważane są za początek kościoła instytucjonalnego, to Jerozolima za czasów Chrystusa znajdowała się pod zwierzchnictwem Rzymu. Na długo przed wyodrębnieniem Watykanu Rzym stał się siedzibą kościoła, a Paweł, podczas pobytu w Rzymie, przesyła pozdrowienia z Babilonu (1 P 5: 13), co stawia Rzym w roli duchowego Babilonu, o którym Apokalipsa mówi, że jest siedliskiem duchów nieczystych (Ap 18: 2). Upadek Babilonu jest symbolem upadku kościoła, a dokładniej, upadku ludzkiej filozofii, czyli nauki i przemyśleń pochodzących z ludzkich umysłów.
Na koniec chciałbym jeszcze przywołać słowa Pawła do starszych kościoła w Efezie (Dz 20: 17), a więc do, jak powszechnie się ich nazywa, „ojców kościoła”. Przytoczę tylko fragment:
Wiem, że po moim odejściu wejdą między was wilki drapieżne, nie oszczędzając stada. Także spośród was samych powstaną ludzie, którzy głosić będą przewrotne nauki, aby pociągnąć za sobą uczniów. Dlatego czuwajcie… (Dz 20: 29-31).
„Przewrotne nauki” to doktryny ludzkie, które choć wielu wydają się piękne, pobożne i logiczne, pochodzą od ducha Szatana, czyli od ducha obcego, który naśladuje i imituje przesłanie Chrystusa. Paweł ostrzega, że nauki te będą się szerzyć nie w świecie, a w kościołach, gdzie zasiądzie Szatan:
Niech was w żaden sposób nikt nie zwodzi, bo [dzień ten nie nadejdzie], dopóki nie przyjdzie najpierw odstępstwo i nie objawi się człowiek grzechu, syn zatracenia, który się sprzeciwia i wynosi ponad wszystko, co nazywa się Bogiem lub tym, co odbiera cześć, tak że zasiądzie w świątyni Boga dowodząc, że sam jest Bogiem (2 Tes 2: 3-4)
Pojawieniu się jego towarzyszyć będzie działanie szatana, z całą mocą, wśród znaków i fałszywych cudów, [działanie] z wszelkim zwodzeniem ku nieprawości tych, którzy giną, ponieważ nie przyjęli miłości prawdy, aby dostąpić zbawienia. Dlatego Bóg dopuszcza działanie na nich oszustwa, tak iż uwierzą kłamstwu, aby byli osądzeni wszyscy, którzy nie uwierzyli prawdzie, ale upodobali sobie nieprawość (2 Tes 2: 9-12).
Działanie Szatana to ludzka doktryna kłamstwa i oszustwa głoszona od 2000 lat w kościołach pod płaszczykiem wzniosłych słów, skomplikowanej terminologii teologicznej i pozornej pobożności. Dlatego „fałszywego proroka” (sługę Szatana) można rozpoznać wyłącznie po owocach, czyli po fałszywej, ludzkiej ewangelii, jak naucza Jezus-Duch:
„Strzeżcie się fałszywych proroków, którzy przychodzą do was w owczej skórze, a wewnątrz są drapieżnymi wilkami. Poznacie ich po ich owocach” (Mt 7: 15-16).
Pragnę zwrócić uwagę na kilka kwestii:
Otóż i Ja tobie powiadam: Ty jesteś Piotr [gr. „petros”], i na tej Skale [gr. „petra”] zbuduję Kościół mój, a bramy piekielne go nie przemogą (Mt 16: 18).
Mamy tu dwa różne greckie słowa będące odpowiednikami polskiego wyrazu „skała”: „petros” i „petra”
I przyprowadził go do Jezusa. A Jezus wejrzawszy na niego rzekł: «Ty jesteś Szymon, syn Jana, ty będziesz nazywał się Kefas - to znaczy: Piotr („petros”). (J 1: 42)
Wszyscy też spożywali ten sam pokarm duchowy i pili ten sam duchowy napój. Pili zaś z towarzyszącej im duchowej skały („petra”), a ta skała („petra”) - to był Chrystus (1 Kor 10: 3-4).
Nie chodzi zatem o spór o to, czy słowo „petros” powinno zostać przetłumaczone jako „kamień” (tak podaje wiele źródeł), czy „skała”. Chodzi o to, że mamy dwa różne słowa greckie, które rozróżniają pomiędzy „petros” jako „odłamkiem skały” od „petra” jako „całościową masą skalną”. W zasadzie Chrystus także nazywany jest symbolicznie „Kamieniem” (w znaczeniu „Kamień Duchowy”), albo „Człowiekiem” (w znaczeniu „Człowiek Duchowy”). Zatem zrozumienie tej symboliki zależy od kontekstu.
W wersecie z Mt 16: 18, w którym Jezus mówi, że zbuduje Swój Kościół na Skale („petra”), Chrystus mówi o Samym Sobie. Tylko Jezus może pokonać i rzeczywiście pokonał Szatana. W innym przypadku mielibyśmy sprzeczność z wersetami mówiącymi o obecności Szatana w kościołach (Ap 2, 3), o Szatanie udającym Boga (na przykład o wilku z skórze owcy, Dz 20: 29; Mt 7: 15-20 ), o Szatanie (synu zatracenia), który zasiądzie w świątyni Boga, 2 Tes 2: 3-4). Takich wersetów jest znacznie więcej.
Pytanie 11b: Biblia mówi, że nie podlega prywatnemu wykładowi. Czy w związku z tym wolno jej nauczać tylko wykształconym teologom z instytucji religijnych? Skąd tyle różnych "interpretacji" i doktryn, skoro Biblia jest jedną prawdą?
W pełni zgadzam się z tym, że Biblia nie jest przekazem prywatnym i że bez Ducha Świętego nie można zrozumieć przekazu Biblii, z podkreśleniem, że chodzi o przekaz duchowy („pokarm duchowy” i „napój duchowy”), a nie fizyczny, i o jedno źródło Prawdy.
„Przeto i my od dnia, w którym to usłyszeliśmy, nie przestajemy za was się modlić i prosić [Boga], abyście doszli do pełnego poznania Jego woli, w całej mądrości i duchowym zrozumieniu” (Kol 1: 9).
Nie zgadzam się jednak, że „różnorodność nauk” jest wynikiem działania Ducha Świętego, bo owa różnorodność nauk to różnorodność wykładu przekazu Biblii, który to wykład wywodzi się z ludzkiej, fizycznej interpretacji jej znaczenia.
To przede wszystkim miejcie na uwadze, że żadne proroctwo Pisma nie jest dla prywatnego wyjaśnienia. Nie z woli bowiem ludzkiej zostało kiedyś przyniesione proroctwo, ale kierowani Duchem Świętym mówili Boga święci ludzie (2 P 1: 20-21).
Interpretacja duchowa Biblii (albo jej wykład duchowy) to porównywanie „rzeczy duchowych z duchowymi” (2 Kor 2: 13; polskie tłumaczenie tego wersetu nie jest najlepsze). Święci ludzie to nie „święci” ustanawiani przez człowieka i jego religijne organizacje, ale zbawieni wybrańcy Boży, którzy otrzymali dar Ducha Świętego z woli (wyboru) Boga (którego symbolem są także „talenty”, „owoce”, itp.).
Biblia, która jest językiem Ducha Bożego, wyraźnie uczy, że Bóg na swoich wybrańców często wybiera ludzi niepozornych, wręcz niewykształconych (choć „często” nie oznacza „zawsze”), przeciwstawiając przy tym Mądrość Bożą (Ducha Bożego) mądrości ziemskiej (duchowi świata – duchowi Szatana). Nie oceniając nikogo, błędem jest wiązanie nauk Chrystusowych z czyimś wysokim wykształceniem. Przykładem jest Paweł – faryzeusz i „znawca” nauk biblijnych – który okazał się „ślepym duchowo” i dopiero po odzyskaniu „widzenia duchowego” został zmieniony z prześladowcy w gorliwego wyznawcę Chrystusa. Najlepszym dowodem jest to, że Ci, do których wydawało się, że Chrystus przyszedł, a mianowicie Żydzi, których odpowiednikiem są przedstawiciele organizacji kościelnych, Go nie zrozumieli, a będąc w błędzie zrównali Go z Szatanem. Mówimy tu o arcykapłanach, kapłanach, uczonych w Piśmie, czy Faryzeuszach. Nie chodzi więc o ludzką mądrość i dar elokwencji, która pociąga za sobą tłumy, ale o dar Ducha („zamysł Chrystusa”), którego nie da się nabyć za żadne pieniądze, ani poprzez pilną naukę, ani z własnej woli, gdyż jest to bezwarunkowy dar Boży skierowany wyłącznie do wybrańców wyznaczonych jeszcze przed stworzeniem świata. Dar Boży to Mądrość Boża, która nie ma nic wspólnego z mądrością ludzi (ducha) tego świata. Dlatego wybrańcy Boży będą się zawsze wydawali głupimi w oczach „ojców kościoła”, którzy głoszą własny program zbawienia, modyfikowany przez wieki historii organizacji kościelnych.
Otóż myśmy nie otrzymali ducha świata, lecz Ducha, który jest z Boga, dla poznania darów Bożych. A głosimy to nie uczonymi słowami ludzkiej mądrości, lecz pouczeni przez Ducha, przedkładając duchowe sprawy tym, którzy są z Ducha (dosł. „porównując rzeczy duchowe z rzeczami duchowymi”). Człowiek zmysłowy bowiem nie pojmuje tego, co jest z Bożego Ducha. Głupstwem mu się to wydaje i nie może tego poznać, bo tylko duchem można to rozsądzić. Człowiek zaś duchowy rozsądza wszystko, lecz sam przez nikogo nie jest sądzony. Któż więc poznał zamysł Pana tak, by Go mógł pouczać? My właśnie znamy zamysł Chrystusowy (1 Kor 2: 12-16).
On jest kamieniem, odrzuconym przez was budujących, tym, który stał się głowicą węgła. I nie ma w żadnym innym zbawienia, gdyż nie dano ludziom pod niebem żadnego innego imienia, w którym moglibyśmy być zbawieni. Widząc odwagę Piotra i Jana, a dowiedziawszy się, że są oni ludźmi nieuczonymi i prostymi, dziwili się. Rozpoznawali w nich też towarzyszy Jezusa. A widząc nadto, że stoi z nimi uzdrowiony człowiek, nie znajdowali odpowiedzi. Kazali więc im wyjść z sali Rady i naradzili się: «Co mamy zrobić z tymi ludźmi? - mówili jeden do drugiego - bo dokonali jawnego znaku, oczywistego dla wszystkich mieszkańców Jerozolimy. Przecież temu nie możemy zaprzeczyć. Aby jednak nie rozpowszechniało się to wśród ludu, zabrońmy im surowo przemawiać do kogokolwiek w to imię!».Przywołali ich potem i zakazali im w ogóle przemawiać, i nauczać w imię Jezusa. Lecz Piotr i Jan odpowiedzieli: «Rozsądźcie, czy słuszne jest w oczach Bożych bardziej słuchać was niż Boga? (Dz 4: 11-19).
Pytanie 11c: Co jest większym autorytetem - Biblia czy źródła świeckie lub teologiczne nauki "ojców kościoła"? Czy niepodporządkowanie się autorytetowi określonej instytucji religijnej oznacza, że nie można zostać zbawionym?
Różnica między Panem a mną jest taka, że Pan powołuje się na źródła świeckie (Wikipedia, opracowania kościelne i inne), ufając ich poprawności, a ja powołuję się wyłącznie na Biblię i na jej przekaz duchowy (w odróżnieniu od przekazu fizycznego).
Od razu wyjaśnię różnicę pomiędzy fizycznym a duchowym przekazem Biblii.
Biblia zawiera opisy miejsc, wydarzeń, sytuacji, osób, a także zasady moralne, przepisy prawne, obrzędowe itp. Już na pierwszy rzut oka widać, że niektóre z nich wydają się być opisami wydarzeń historycznych czy rzeczywistych sytuacji (na przykład rozmowy pomiędzy różnymi osobami), inne wydają się mówić o wydarzeniach nadprzyrodzonych (np. przejście przez Morze Czerwone, wskrzeszanie zmarłych, chodzenie po wodzie itp.) a jeszcze inne opisują nierealne wizje i alegoryczne przypowieści (np. Księga Apokalipsy, przypowieść o Łazarzu i Bogaczu itp.). I to jest właśnie przekaz fizyczny Biblii – słowa, które ona zawiera, tak jak zostały w niej zapisane.
Najczęściej studiujący Biblię usiłują zatem to, co w niej czytają, odnieść do fizycznej rzeczywistości tego świata, w którym obecnie żyjemy. Toteż interpretują słowa Biblii fizycznie, doszukując się w niej zasad, jakimi człowiek powinien się kierować w codziennym, fizycznym życiu na ziemi, jak powinien się zachowywać, jak chwalić Boga, jak traktować innych ludzi, jak pracować, jak prowadzić życie społeczne i polityczne, jak jeść, jak się ubierać, jak się wyrażać, jakim rozrywkom się oddawać, jak uprawiać seks itd., a wszystko po to, żeby „podobać się Bogu” i zasłużyć na Jego łaskę, czyli zbawienie, a w konsekwencji na życie wieczne. Powszechnie uważa się zatem, że naczelnym tematem Biblii jest człowiek fizyczny i jego życie w fizycznej rzeczywistości obecnego świata oraz jego „stosunki” z Bogiem i innymi ludźmi. Istnieją zatem spory co do tego, w jaki sposób odnieść słowa Biblii (i te dotyczące moralności i te dotyczące wydarzeń historycznych, a także te, które są alegoryczne w postaci wizji czy przypowieści) do naszego życia rodzinnego, religijnego, społecznego, a nawet politycznego. I najczęściej jest tak, że ilu jest studiujących Biblię, tyle jest na ten temat opinii. Różnice w tym temacie istnieją nie tylko pomiędzy katolikami a protestantami, ale także wewnątrz poszczególnych organizacji kościelnych, również wewnątrz kościoła rzymskokatolickiego. Na przykład niektórzy jego nauczyciele lub członkowie uważają, że dany ubiór jest jeszcze skromny, inni że już nieskromny, jedni że dany status majątkowy jest jeszcze dla chrześcijanina odpowiedni, inni, że już takie zasoby finansowe nie przystoją człowiekowi bożemu, jedni że posługiwanie się takim językiem jest przyzwoite, inni, że nieprzyzwoite itp. Jeden ksiądz radzi, żeby postąpić w ten sposób, inny że jednak w inny sposób. Wielu księży a nawet biskupów nie zgadza się ze sobą w ocenie tego, co jest „pobożne” a co „bezbożne”. Spory dotyczą w zasadzie każdego aspektu życia człowieka na ziemi, a zgody jak nie było, tak nie ma. Wynika to właśnie z tego, że Biblię usiłuje się zrozumieć fizycznie, to znaczy, odnieść ją do życia ludzkiego na ziemi.
Tymczasem po głębszej analizie Biblii zauważa się, że Biblia wcale nie mówi o człowieku i jego życiu na ziemi, że nie interesuje się naszym życiem społecznym ani moralnym, że nie podaje nam „jedynie słusznego” modelu postępowania na ziemi, żeby „podobać się Bogu”. Biblia tylko pozornie mówi o świecie fizycznym, w rzeczywistości będąc w całości jedną wielką przypowieścią opowiadającą o świecie duchowym, który z rzeczywistością fizyczną nie ma nic wspólnego. Biblia nie koncentruje się na człowieku, a na Bogu jako potędze duchowej, która istnieje w opozycji do drugiej potęgi duchowej, którą Biblia nazywa „Szatanem”. I to właśnie na duchowej walce pomiędzy tymi dwiema potęgami, królestwami lub dominiami duchowymi Biblia się skupia. Pod postacią tysięcy pozornie fizycznych sytuacji, rozmów, wydarzeń, opisów, praw, przepisów itp. Biblia opisuje zawsze jedno i to samo – duchową walkę pomiędzy Bogiem (Duchem Świętym) a Szatanem (duchem nieczystym). Mówi o walce, która nie rozgrywa się w rzeczywistości fizycznej, a wymiarze niewidzialnym, duchowym. I to właśnie jest przekaz duchowy Biblii – zawarte w symbolice jej słów głębokie przesłanie o duchowej walce pomiędzy dwiema duchowymi potęgami – Bogiem i Szatanem.
Ustaliwszy to, chciałbym podkreślić, że ja nie kieruję się przekazem fizycznym Biblii, ani logiką ludzką, ani filozofią czy teologią poszczególnych odłamów chrześcijaństwa, bo to jest wiedza ludzka, którą Biblia przeciwstawia wiedzy Bożej, opartej na Duchu Świętym. Nie chodzi więc tutaj o żadną konfrontację z teologią i zasadami kościoła rzymskokatolickiego czy jego 2000-letnią tradycją, lecz o Słowo Boże (na bazie oryginalnego przekazu), które jest jedynym źródłem Prawdy i które jest ponadczasowe.
Niedokładność tłumaczenia sprawia, że np. słowa „reguła za regułą, reguła za regułą, linijka za linijką, linijka za linijką, trochę tam, trochę tam”, oddano jako „Saw lasaw, saw lasaw; kaw lakaw, kaw lakaw, zeer szam, zeer szam ”, a w interpretacji kościoła uznane zostały one za onomatopeiczne wyrazy hebrajskie, naśladujące mowę dzieci lub pijaków. Z fizycznego punktu widzenia, może i tak jest. W rzeczywistości wyrażenia te jednak obrazują strukturę przekazu biblijnego, w którym regułą/przykazaniem jest wyszukiwanie prawdy „linijka po linijce”, w różnych częściach Biblii (tu i tam lub tam i tam).
Kogo to chce on uczyć wiedzy? Komu chce dawać naukę? - Dzieciom ledwie odstawionym od mleka, niemowlętom odsadzonym od piersi! Bo: Saw lasaw, saw lasaw; kaw lakaw, kaw lakaw;
zeer szam, zeer szam» Zaprawdę, wargami jąkałów i językiem obcym przemawiać będzie do tego narodu Ten, który mu powiedział: «Teraz, odpoczynek! Dajcie wytchnąć strudzonemu! A teraz, spokój!» Ale nie chcieli Go słuchać. Wtedy będzie do nich mowa Pana: «Saw lasaw, saw lasaw; kaw lakaw, kaw lakaw; zeer szam, zeer szam» żeby szli upadli na wznak, i rozbili się, żeby uwikłali się w sieci i byli schwytani (Iz 28: 9-13).
Kolejne niedokładne tłumaczenie pojawia się tym razem w Nowym Testamencie, w 1 Kor 2: 14, gdzie zwrot „przedkładając duchowe sprawy tym, którzy są z Ducha” powinien zostać przetłumaczony jako „porównując duchowe z duchowymi” (użyto tu dwukrotnie greckiego słowa pneumatikos). Słowu „duchowy” przeciwstawione jest słowo „zmysłowy” (gr. psuchikos), które oznacza także „naturalny”, w sensie bliskości z naturą lub światem.
Nam zaś objawił to Bóg przez Ducha. Duch przenika wszystko, nawet głębokości Boga samego. Kto zaś z ludzi zna to, co ludzkie, jeżeli nie duch, który jest w człowieku? Podobnie i tego, co Boskie, nie zna nikt, tylko Duch Boży. Otóż myśmy nie otrzymali ducha świata, lecz Ducha, który jest z Boga, dla poznania darów Bożych. A głosimy to nie uczonymi słowami ludzkiej mądrości, lecz pouczeni przez Ducha, przedkładając duchowe sprawy tym, którzy są z Ducha. Człowiek zmysłowy bowiem nie pojmuje tego, co jest z Bożego Ducha. Głupstwem mu się to wydaje i nie może tego poznać, bo tylko duchem można to rozsądzić. Człowiek zaś duchowy rozsądza wszystko, lecz sam przez nikogo nie jest sądzony. Któż więc poznał zamysł Pana tak, by Go mógł pouczać? My właśnie znamy zamysł Chrystusowy (1 Kor 2: 10-16).
Wybrałem ten urywek celowo, gdyż tutaj Biblia wyraźnie przeciwstawia mądrość ludzką (pochodzącą od ducha tego świata – Szatana) mądrości Bożej (pochodzącej od Ducha Świętego/Bożego), wskazując, że wiedza duchowa nie jest przeznaczona dla świata – ludzi naturalnych (nieposiadających Ducha Bożego), którzy uważają przekaz duchowy Biblii za „głupstwo” (głupotę) lub, jak czytamy w innych częściach Biblii, za kłamstwo. Nie liczę na to, że przekaz głoszony za pośrednictwem strony Daniel 12 spotka się z aprobatą, a z pewnością nie będzie ona powszechna. To Słowo Boże (Duch Święty) ulecza (zbawia), a nie człowiek je głoszący (wybraniec), aby nikt nie mógł mówić o żadnych zasługach.
Wspomnijmy słowa wypowiedziane przez Jonasza do mieszkańców Niniwy, a więc przez Izraelitę do wrogiego ludu, ludu pogan: „Jeszcze czterdzieści dni, a Niniwa zostanie zburzona” (Jon 3: 4). W normalnych okolicznościach człowiek ten zostałby natychmiast zabity, a w najlepszym wypadku uznany za szaleńca. Pomimo to duchowe Słowo Pana, niesione przez Ducha Bożego (imię „Jonasz” znaczy bowiem „gołąb”, który jest obrazem Ducha Bożego), a skierowane do pogan (którzy w tej historycznej przypowieści są obrazem wybrańców Bożych), przyniosło im wybawienie od skazania na sąd Boży.
Słowo Boże skierowane jest do świata, choć w rzeczywistości dociera tylko do wybrańców Bożych (mam na myśli „Słowo” jako Ducha Bożego), nic więc dziwnego, że kapłani żydowscy nazywali Jezusa, który jest Słowem Bożym a jednocześnie autorem Słowa Bożego, Belzbubem (Szatanem), a siebie samych wybielali, uważając, że prawda leży po ich stronie. Przy czym Jezus doskonale wiedział, że Jego argumenty (przekaz duchowy Biblii) zostaną tak właśnie potraktowane, czyli odrzucone:
Dlaczego nie rozumiecie mowy mojej? Bo nie możecie słuchać mojej nauki. Wy macie diabła za ojca i chcecie spełniać pożądania waszego ojca. Od początku był on zabójcą i w prawdzie nie wytrwał, bo prawdy w nim nie ma. Kiedy mówi kłamstwo, od siebie mówi, bo jest kłamcą i ojcem kłamstwa (J 8: 43-44).
Mówiąc o Szatanie, Biblia ma na myśli ducha, który jest w opozycji do Jezusa, czyli Ducha Bożego. Ta opozycja nie jest widoczna okiem fizycznym i nie ma nic wspólnego z moralnymi, społecznymi ani politycznymi problemami i dylematami świata, w którym obecnie żyjemy. Oba królestwa, to znaczy Królestwo Boże (czyli Duch Boży) i królestwo Szatana (czyli duch Szatana), to królestwa duchowe, niewidzialne, nie z tego świata. Żadnego z tych duchów nie można bowiem dostrzec fizycznie. Nie ma żadnych namacalnych dowodów na ich istnienie. Dlatego jedyną metodą jest testowanie duchów (to znaczy głoszonego przesłania) poprzez Słowo Boże, a miernikiem tego testu jest przekaz duchowy, nie fizyczny, Słowa Bożego. „Kłamstwo” utożsamiane jest z przekazem głoszonym przez „innego” ducha (Szatana), a kłamstwem tym jest przekaz fizyczny głoszony na podstawie słów Biblii, czyli próba aplikacji tych słów do codziennego, fizycznego życia człowieka i jego spraw na tym świecie, takich jak dylematy moralne, życie rodzinne, seksualne, kulturalne, społeczne czy polityczne. Biblia nie ma nic wspólnego z żadnym ludzkim systemem religijnym, a jej zamysłem nigdy nie było budowanie instytucji czy organizacji religijnych. W rzeczywistości Biblia jawnie występuje przeciw przedstawicielom wszelkich ludzkich organizacji religijnych, wykazując ich obłudę i całkowity brak zrozumienia jej przekazu duchowego, który nie dotyczy życia ludzkiego na ziemi, a odwiecznej, duchowej walki pomiędzy Bogiem a Szatanem w duchowej rzeczywistości, w której obie te potęgi przebywają. Ta duchowa rzeczywistość ani nie ma nic wspólnego z naszą fizyczną rzeczywistością ani nie da się jej dostrzec czy odczuć za pomocą naszych ludzkich zmysłów, logiki czy mądrości.
Dlatego Żydzi, członkowie ludzkiej organizacji religijnej, w przeszłości czekali i wciąż czekają na „mesjasza” w formie politycznego czy społecznego przywódcy na skalę króla Dawida. Ale nigdy się go nie doczekają. Podobnie jest w przypadku współczesnych niezbawionych (nieposiadających Ducha Bożego), którzy w większości skupieni są w ludzkich organizacjach religijnych, czyli tak zwanych kościołach chrześcijańskich, utworzonych na wzór starożytnej żydowskiej organizacji kościelnej, z której zapożyczyły one nawet ornamentykę, pojęcie „świątyni”, jako fizycznej budowli służącej do celów religijnych, a nawet obrzędowość i szaty, posiadających swoich liderów i hierarchów, którym wydaje się, że są przedstawicielami Boga na ziemi, że otrzymali od Niego monopol na prawdę i wiedzę, i że jedynie poprawnie pojmują przekaz Biblii. Oni również czekają na fizycznego „mesjasza”, który pojawi się na ziemi w sposób widzialny i zabierze ich do swojego królestwa. Tymczasem wpadają oni w pułapkę przekazu fizycznego Biblii, sprowadzając Boga, który jest Duchem, do postaci fizycznego człowieka, a w konsekwencji do Szatana, gdyż to on jest autorem fizycznej interpretacji Słowa Bożego. Chrystus bowiem to „Człowiek Niebieski”, czyli Duch Boży, gdzie słowo „Człowiek” jest wyłącznie symbolem Boga (Człowieka Niebieskiego) będącego przeciwieństwem Szatana (człowieka światowego lub człowieka zatracenia).
Dlatego stwierdzenie, że „kościół ma się dobrze” to stwierdzenie z fizycznego punktu widzenia. To ocena prosperity światowej, bogatej i politycznie wpływowej instytucji religijnej, która dzięki swoim koneksjom, wpływom i kolaboracji z władzami politycznymi (również tymi powszechnie uznawanymi za opresyjne i antyludzkie, np. władzami feudalnymi, faszystowskimi czy nacjonalistycznymi) doskonale funkcjonuje i rzeczywiście „ma się dobrze”. Nie ma to jednak nic wspólnego z błogosławieństwem Bożym. Na świecie istnieje mnóstwo systemów religijnych i niereligijnych oraz organizacji, które doskonale funkcjonują od wieków, są bardzo stare i mają swoje tradycje, wpływy i koneksje. Niczego to jednak nie udowadnia. To po prostu naturalna kolej rzeczy. Nie ma to nic wspólnego z błogosławieństwem ani z brakiem błogosławieństwa Bożego, gdyż błogosławieństwo Boże nie ma nic wspólnego z fizycznym powodzeniem lub niepowodzeniem zarówno indywidualnych osób jak i całych organizacji. Bóg po prostu nie jest zainteresowany ani sukcesem ani porażką ludzi w obecnym, fizycznym świecie. Zainteresowany jest jedynie wybawieniem swoich wybranych i duchowym zwycięstwem nad Szatanem. I to nie w tym świecie, a w wymiarze duchowym, który „nie jest z tego świata”.
Wiele obrazów ze Starego Testamentu zapowiada upadek zarówno narodu izraelskiego, jak i instytucjonalnych kościołów, które w symbolice sądu Bożego oznaczają niewybrańców. Proszę poczytać o zniszczeniu dwóch świątyń, gdzie w przypadku pierwszej z nich mamy opisany najazd króla Babilonu, nazywanego Szatanem, a dokładnie jednym z jego imion: „Synem Jutrzenki”, czyli Lucyferem (Iz 14: 12). Słowo „satyra” (Iz 14: 4), to inaczej „przypowieść”, co podkreśla, że Biblia ma charakter symboliczny, alegoryczny, na którym zbudowany jest jej przekaz duchowy, a który zaprzecza jej wykładowi dosłownemu lub fizycznemu.
Co do świątyni, której zniszczenie zapowiada Jezus („nie zostanie tu kamień na kamieniu”), odnosi się to do czasów ostatecznych jako „znak Twego (Jezusa) przyjścia i końca świata” (Mt 24: 1-3), a nie do czasów zniszczenia jej przez Rzymian w roku 70 n.e. W przeciwnym razie musielibyśmy uznać Chrystusa za kłamcę, gdyż w tym przypadku pozostał jednak „kamień na kamieniu”, to znaczy przetrwały fragmenty tej budowli, na przykład Ściana Płaczu. „Znak” to inaczej symbol, podobnie jak obraz Jonasza w brzuchu wieloryba („znak proroka Jonasza”) był obrazem śmierci i zmartwychwstania Chrystusa. Podkreśla to, że nie chodzi tu o przekaz fizyczny związany z polityką czy uwarunkowaniami historycznymi. Najazd króla Babilonu („Lucyfera”), zniszczenie świątyni „na znak końca świata”, przypowieść o pszenicy i chwaście, uschnięcie drzewa figowego, obecność człowieka grzechu (syna zatracenia) w świątyni Boga, proroctwa przeciw siedmiu kościołom w Azji, gdzie występują takie określenia jak „synagoga Szatana” (Ap 2: 9), czy „tron Szatana” (Ap 2: 13), a także takie słowa jak Bestia czy Wielka Nierządnica/Babilon, to tylko niektóre symbole przeniesienia zbawienia z ery kościołów (którzy byli poganami względem Żydów) do ery „nowych pogan” (wybrańców ze świata, którzy są poganami względem kościołów). Bóg powtórzył ten sam zabieg. Kościoły jako organizacje zostały tak samo odrzucone, jak kościół (synagoga) żydowski. Pomimo to fizycznie rzecz biorąc, obie te organizacje do dziś „świetnie się mają”, funkcjonują i fizycznie funkcjonować będą do samego końca. Symbolika dotycząca tej kwestii jest tak obszerna, że mogłoby powstać wiele książek na ten temat.
Jeśli chodzi o fizyczne odnośniki, to w liście do kościołów używane jest słowo „synagoga”, a słowo „zgromadzenie” (Dz 7: 38), odnoszące się do Namiotu Zgromadzenia za czasów tułaczki Izraela po pustyni, to dokładnie to samo słowo co „kościół”. Innymi słowy, słowa „synagoga” i „kościół” używane są zamiennie. Podobnie jak słowo „kapłani”, które identyfikuje zarówno kapłanów wśród Żydów, jak i kościoła instytucjonalnego.
Dlatego sąd nad kościołami, a precyzyjnie mówiąc sąd nad niewybrańcami, gdyż doktryna kościoła jest obrazem przekazu obcego ducha, przekazu opartego na głoszeniu „pokoju i bezpieczeństwa”, czyli własnego programu zbawienia zaprojektowanego w umysłach ludzkich, porównany jest do przyjścia Jezusa jako „złodzieja w nocy”, do zagłady, która przyjdzie, jak bóle na brzemienną, przed którą nie ma ucieczki (2 Tes 5: 1). Nawet z fizycznego punktu widzenia można się domyślić, że jest to przenośnia i że bóle wewnętrzne są obrazem obcego ducha – ducha ciemności, będącego przeciwieństwem Ducha Światłości. Zatem sąd nad kościołami instytucjonalnymi to obraz sądu duchowego, a nie zniszczenia fizycznego. To, że kościoły fizycznie kwitną, odnoszą sukcesy, są wypełnione po brzegi i świetnie prosperują, to tylko iluzja, gdyż duchowo są martwe, a ich nauka całkowicie rozmija się z prawdą Słowa Bożego. Stały się one „kryjówką ducha nieczystego”, jak mówi Biblia w swym ukrytym, symbolicznym, duchowym przekazie.
Słowo Boże to przekaz od Boga wypowiadany według zasady „słowo po słowie” (wspomnijmy tu Barucha, któremu słowa dyktował Jeremiasz, a jemu z kolei Bóg), dlatego tak istotne jest, by sięgać do możliwie najbardziej oryginalnych źródeł, a więc do hebrajskiego i greckiego. To prawda, że w Nowym Testamencie pojawiają się także wtrącenia w języku aramejskim, ale są to nieliczne słowa czy zwroty. Wnioskuję, że rodzaj, czy pochodzenie samego słowa jest dla Pana nieistotne, podobnie jak próbuje Pan zdyskredytować wyjaśnienie kwestii dotyczącej słów „petros” i „petra”. Ponadto stwierdza Pan, że Jezus wypowiedział te słowa NAJPRAWDOPODOBNIEJ w języku aramejskim, a nie w greckim. Otóż są to dwa różne słowa greckie. Proponuję to najpierw sprawdzić (polecam Biblię interlinearną lub jedną z konkordancji), aby się przekonać, że rzeczywiście tak jest.
Słowo, jakie prorok Jeremiasz oznajmił Baruchowi, synowi Neriasza, gdy spisał on w księdze tamte słowa pod dyktando Jeremiasza w czwartym roku [panowania] króla judzkiego Jojakima, syna Jozjasza (Jer 45: 1).
Identyfikacja Jezusa z Kościołem, ale z Kościołem Niebieskim, Duchowym, niewidzialnym, którego „bramy piekielne nie przemogą”, jest oczywista i bezdyskusyjna. Jezus to Słowo Boże, które „stało się Ciałem i zamieszkało [dosł. tabernakulum] wśród nas” (J 1: 14). Owo „Ciało” Jezusa nazywane jest „Świątynią Ducha” i jest to „ciało” duchowe, niewidzialne, a nie fizyczne. Jezus to inaczej Kościół Ducha i Skała duchowa. Samo słowo „kościół” oznacza „zgromadzenie”, ale nie zgromadzenie instytucjonalne, lecz niewidzialne, duchowe zgromadzenie wybrańców w Jezusie-Duchu. Symbolem zbawienia jest zesłanie Ducha Świętego, jak to miało miejsce podczas Święta Pięćdziesiątnicy (powszechnie nazywanego Zielonymi Świątkami). Boga nie da się zamknąć w biologicznym ciele ludzkim, w ścianach budowli z fizycznych materiałów. Bóg nie mieszka w świątyni zbudowanej rękami ludzkimi, co dotyczy nie tyko samych budynków, ale również instytucji religijnych zbudowanych przez ludzi i dla ludzi.
Tylko Bóg może zbawiać (przekazywać cząstkę Swojego Ducha), a „rozgrzeszenie” to nie fizyczny obrzęd spowiedzi czy ustne wyznanie przewinień moralnych drugiemu człowiekowi, lecz wyrzucenie przez Boga z człowieka (co dotyczy wyłącznie Bożych wybrańców) ducha nieczystego czyli grzechu, gdyż to właśnie Szatan jest grzechem, jest przestępstwem duchowego Prawa Bożego. Powszechne wyznanie grzechów przez Mojżesza na przebłaganie za Izrael jest wyłącznie kolejnym symbolem, którego nigdy nie należało stosować dosłownie. Tymczasem kościół wykorzystał te słowa do stworzenia rytuału prywatnego wyznania przewinień, najpierw na stojąco, później doszło krzesełko dla księdza, następnie przegroda, a w końcu powstał konfesjonał, będący niejednokrotnie wykwintnym dziełem sztuki. Tak wygląda tradycja ludzka, świecka. Słowo Boże mówi o dwóch rodzajach tradycji – tej opartej na przekazie Ducha oraz tej ludzkiej, świeckiej.
On im odpowiedział: «Dlaczego i wy przestępujecie przykazanie Boże dla waszej tradycji? Bóg przecież powiedział: Czcij ojca i matkę oraz: Kto złorzeczy ojcu lub matce, niech śmierć poniesie. Wy zaś mówicie: „Kto by oświadczył ojcu lub matce: Darem [złożonym w ofierze] jest to, co dla ciebie miało być wsparciem ode mnie, ten nie potrzebuje czcić swego ojca ni matki". I tak ze względu na waszą tradycję znieśliście przykazanie Boże. Obłudnicy, dobrze powiedział o was prorok Izajasz: „Ten lud czci Mnie wargami, lecz sercem swym daleko jest ode Mnie. Ale czci mnie na próżno, ucząc zasad podanych przez ludzi.” Dlaczego i wy przestępujecie przykazanie Boże dla waszej tradycji» (Mt 15: 3-9).
Przypomnijmy tu, że w symbolice Biblii „ojciec” i „matka” identyfikują Boga jako Ducha. Dlatego przykazanie „Będziesz czcił ojca i matkę swoją” nie ma nic wspólnego z ludzkimi stosunkami rodzinnymi, a jest kolejnym symbolem pokazującym, że jedynie Bóg może odbierać duchową cześć. Szacunek, jaki jedni ludzie wyrażają w stosunku do innych ludzi nie ma z tym nic wspólnego. To wyłącznie kwestia zasad społecznych, które mogą, ale nie muszą być wcale oparte na Biblii. Na przykład w społeczeństwach, których kultura i religie nie mają nic wspólnego z Biblią (również w społeczeństwach starożytnych), ludzie się tak samo szanują, kochają, pomagają sobie czy wspierają, lub tego nie robią, nienawidząc się i raniąc, jak ma to miejsce w społeczeństwach, których kultura wyrosła na fizycznym przekazie Biblii i teologiach kościelnych.
Jeśli chodzi o wiedzę, Słowo Ducha to mądrość Boża, a nie inteligencja człowieka. Ostatnio przytoczyłem cytat, którego nie przyjął Pan do wiadomości. Przytoczę więc tylko jedno zdanie:„Widząc odwagę Piotra i Jana, a dowiedziawszy się, że są oni ludźmi nieuczonymi i prostymi, dziwili się.” (Dz 4: 13)
Z powyższego urywku wynika, że Piotr, którym Pan tak bardzo się zachwyca, z fizycznego punktu widzenia był prostym i nieuczonym człowiekiem, jednak wybranym przez Boga na swego sługę. Taką właśnie rolę pełnią wybrańcy Boży, nazywani „duchowymi kapłanami”. Nie wspomnę już o tym, że Piotr miał żonę, co kłóci się z zasadami kościoła rzymskokatolickiego i ustanowionym przez niego prawem celibatu, pomimo tego, że to właśnie Piotra kościół ten obrał na swoją „głowę”. Skoro Piotr jest głową kościoła, to chyba nie może być nią Jezus. Chyba, że kościół ma dwie głowy? Zresztą Biblia mówi, że biskup powinien być „mężem jednej żony”. Jeżeli więc szuka Pan własnej wiary czy, jak Pan to ujął, „życia w wątpliwościach”, to dodałbym do tego jeszcze szukanie wiary pełnej sprzeczności, a taką właśnie jest teologia głoszona przez reprezentowaną przez Pana instytucję kościelną i to nie tylko na poziomie teologii programowej całej organizacji, ale także na poziomie nauk głoszonych przez poszczególnych kaznodziejów, którzy przeczą sobie nawzajem, gdyż jedni są bardziej liberalni, inni bardziej konserwatywni w swych twierdzeniach.
Krótka analiza pozwala stwierdzić, że nauki kościoła to jeden wielki chaos i morze sprzeczności, w których nikt już nie wie, o co chodzi i nad którymi nikt już nie panuje. Obecnie nawet Papież stracił autorytet u wielu członków instytucji religijnej, na której czele stoi, a wielu z nich otwarcie go wręcz potępia. Można by jeszcze do tego dodać kompletne zamieszanie wokół Marii, matki Jezusa, która obecnie odbiera wręcz boską cześć, a dla wielu zastąpiła Jezusa, stając się substytutem ważniejszym od samego Boga. Substytutem, dodajmy, występującym w setkach form i postaci, niezliczona jest bowiem liczba „Matek Boskich”. Co świątynia, to inna Matka Boska, która „udziela” swoim wyznawcom innych „łask” i służy do załatwiania innych potrzeb, dodajmy, że potrzeb fizycznych. Całe to zamieszanie i chaos ludzkich teologii, doktryn i tradycji nie ma nic wspólnego z Bogiem i jego przekazem duchowym, który ukrył w Biblii.
Wspomnę jeszcze, że aktualnie obchodzi się święto „Trzech Króli”, które znów wyrosło na tradycji świeckiej, gdyż Biblia nie mówi ani o królach (mówi o mędrcach) ani o liczbie 3. Wspomina jedynie o trzech darach, jakie przynieśli mędrcy ze wschodu (będący symbolem wybrańców), co wcale nie oznacza, że samych darczyńców było trzech. Ich imiona i kolor skóry to taki sam ludzki wymysł i legenda jak krzesełko i konfesjonał.
Na koniec przytoczę ponownie fragment z poprzedniego i obecnego maila. Robię to zatem po raz trzeci:
Otóż myśmy nie otrzymali ducha świata, lecz Ducha, który jest z Boga, dla poznania darów Bożych. A głosimy to nie uczonymi słowami ludzkiej mądrości, lecz pouczeni przez Ducha… (1Kor 2: 12).
Pytanie 11d: Czy anonimowe głoszenie nauki biblijnej oznacza, że jest się kłamcą? Czy na stronie Daniel 12 unikamy niewygodnych tematów?
Pozwolę sobie zacytować słowa internauty, które zostały do nas skierowane: „Najlepszym na to dowodem jest to że nie ujawniasz swojej tożsamości.” Tego typu argumenty to właśnie argumenty przytaczane przez ludzi, którzy nie mają żadnych argumentów. Potrzeba bowiem ekwilibrystyki logicznej, żeby wysnuć wniosek, że brak ujawnienia swojej tożsamości oznacza, że ktoś jest kłamcą. Rozumiemy, że nasza tożsamość jest wielu potrzebna, by mieć możliwość ataku na innym podłożu.
Odnośnie „chowania się za pseudonimem”, to nikt się przed nikim nie chowa. „Daniel 12” to odnośnik do rozdziału 12 Księgi Daniela, w którym zawarta jest symbolika dotycząca końca świata. To, kim my sam jesteśmy, nie ma żadnego znaczenia, gdyż nie szukamy zasług ani zatargu z pseudo-chrześcijanami, którzy nie posiadając argumentów zaczerpniętych wyłącznie z Biblii na obronę swoich twierdzeń, mogliby posunąć się do przemocy innej niż tylko nazywanie nas „kłamcami”, „bluźniercami”, „heretykami”, „sekciarzami” itp. To, co Pan nazywa „ukrywaniem się”, my nazywamy pokorą. Nie głosimy bowiem zbawienia z uczynków, jak robi to kościół, lecz podkreślamy fakt, że cała chwała należy się Bogu.
Kimże jest Apollos? Albo kim jest Paweł? Sługami, przez których uwierzyliście według tego, co każdemu dał Pan. Ja siałem, Apollos podlewał, lecz Bóg dał wzrost. Otóż nic nie znaczy ten, który sieje, ani ten, który podlewa, tylko Ten, który daje wzrost – Bóg (1 Kor 3: 5-7).
„Różnorodność nauk”, to z jednej strony Luter czy Kalwin i ich teologie, a z drugiej strony kościół rzymskokatolicki, który także jest odłamem kościoła chrześcijańskiego, bez względu na to kiedy i w jakich okolicznościach każdy z nich powstał. Każdy odłam broni swojej prawdy, teologii rozwiniętej przez własnych myślicieli, doktorów czy uczonych w piśmie, robiąc to poprzez ustanawianie własnych kościelnych zasad, które stoją w sprzeczności ze Słowem Bożym i jego duchowym przekazem. Powoływanie się na „ojców i świętych” (których notabene w swej pysze również ustanowili ludzie), jak Pan pozwolił sobie uczynić, jest tego najlepszym przykładem. To własny, ludzki program zbawienia. „Świętymi” są bowiem nie ludzie wybitnie religijni, ascetyczni czy altruistyczni w mniemaniu innych ludzi, a wybrańcy Boży zbawieni za darmo, z łaski Boga (przez niewidzialnego Ducha Świętego), nie z wyboru drugiego człowieka, wyboru dokonanego na zasadzie „dobrych” uczynków i widocznych „dowodów” fizycznych ich wyjątkowości. Wywyższanie jednych ludzi nad innych to podstawa każdej ludzkiej religii, która hołduje ludzkiej pysze i chęci „zapracowania” własnymi wysiłkami na zbawienie. Każda ludzka religia chwali własnych członków, potępiając, osądzając, a nawet prześladując wszystkich ludzi, którzy nie chcą się podporządkować zasadom tej religii, zmyślonym przez jej założycieli i rozbudowanym przez jej członków w postaci „tradycji”.
W przeciwieństwie do instytucjonalnych chrześcijan, my wierzymy w Ojca Niebieskiego, Ojca niewidzialnego, duchowego Kościoła Niebieskiego, nie w prestiżowych ziemskich myślicieli i teologów.
Odnośnie Piotra, to nie, żaden temat nie jest dla nas niewygodny. Zadajmy proste pytanie: „Kim jest Piotr”? Wyjaśniłem już, że według Biblii to zwykły prosty człowiek, którego jedyne wyróżnienie wynika z wyboru Bożego, podobnie jak wybór wszystkich innych wybrańców. Tak się składa, że zarzucając nam unikanie niewygodnych tematów, to właśnie Pan ich unika. Zadałem Panu bowiem pytanie o to, jak to możliwe, że idol kościoła rzymskokatolickiego miał żonę, a ojcowie kościoła zdecydowali się na wprowadzenie celibatu, podczas gdy Biblia wyraźnie mówi, że biskup (przewodnik) powinien być mężem jednej żony (1 Tm 3:2)? Nie odpowiedział Pan na to pytanie, dyskredytując wiarygodność przytoczonych przeze mnie argumentów ze względu na to, że pochodzą z „anonimowego” źródła. Jednak Biblia nie jest źródłem anonimowym. Ocenia Pan zatem treść tych argumentów nie przez pryzmat Biblii i zapisanego w niej Słowa Bożego, a przez pryzmat pańskich fizycznych upodobań lub uprzedzeń co do tego, jak Pana zdaniem powinien wyglądać czy zachowywać się człowiek studiujący Biblię.
Wracając do Piotra, to zlekceważył Pan mocny dowód biblijny na to, że ową „Skałą” (duchową), na której Chrystus buduje swój duchowy Kościół, który nie ma nic wspólnego z kościołem instytucjonalnym, jest On sam (czyli Chrystus; 1 Kor 10:4). Natomiast kościół instytucjonalny mianuje fizycznych ludzi na swoją głowę, albo tak zwanych „ojców”. Znamienne jest jednak to, że to ludzie, którzy są źródłem fałszu, są właśnie filarem nauki swojego kościoła, który wywindował ich do tej prestiżowej roli.
Pytanie 11e: Więcej na temat Piotra.
O tym, że podczas pojmania w ogrodzie Getsemane Piotr chciał ratować Jezusa fizycznym mieczem? Opisana tam sytuacja symbolizuje właśnie to, że nie takim mieczem należy walczyć, nie siłą militarną czy presją fizyczną wywieraną na tych, którzy nie chcą dać sobie narzucić nauk określonej instytucji religijnej. Walka ta jest duchowa i odbywa się za pomocą niewidzialnego „miecza” w formie Ducha Świętego. Chodzi w niej o duchową walkę z Szatanem (Ef 6), która odbywa się nie w rzeczywistości fizycznej tego świata, a w wymiarze duchowym, który nie jest z tego świata. Ową „walkę”, oczywiście w cudzysłowie, gdyż Biblia to przekaz o założonym z góry zwycięstwie Chrystusa jako dziele dokonanym, „prowadzą” zbawieni wybrańcy Boży, którzy otrzymali dar Ducha Świętego. Nigdy nie sięgają oni jednak po środki fizyczne. Nie naciskają, nie zmuszają, nie oskarżają, nie wykluczają, nie dzielą, nie stosują przemocy, prześladowań ani polityki. Wszelkie tego typu zabiegi, które w sposób fizyczny próbują narzucić innym własne przekonania i „zunifikować” rzeczywistość fizyczną, kształtując ją na modłę nauki konkretnej instytucji religijnej, to fałszywa doktryna, a jest ona równoznaczna z wyrzekaniem się Boga, gdyż to ludzie próbują w tej sytuacji przejąć inicjatywę i zbawczą rolę Boga. Owszem, Piotr jest wybrańcem Bożym, ale przed zbawieniem zachowywał się tak jak wszyscy niezbawieni, czyli ci, którzy kierują się przekazem fizycznym Biblii (różnicę wyjaśniłem w poprzedniej wiadomości).
Ilustracją owej walki duchowej z wrogiem duchowym (niezbawieni reprezentują bowiem ducha Szatana) jest na przykład symbol uwolnienia Piotra z więzienia przez anioła, który z kolei symbolizuje Ducha Świętego (Dz 12: 5–11). Symbolika „wolności duchowej”, podobnie jak wyjście z Egiptu, ma na celu ukazanie działania Ducha Bożego jako czynnika sprawczego w uwolnieniu od ducha Szatana.
Proszę też zauważyć, jak Piotr został publicznie skrytykowany przez Pawła w sprawie głoszenia błędnej ewangelii – „niesłusznej i niezgodnej drogi z prawdą Ewangelii” (Ga 2: 14), co jest swego rodzaju korektą pokazującą, że dochodzenie do prawdy jest procesem wzrostu duchowego, który zapewnia Bóg. Ich spór dotyczył zmuszania ludzi do zachowywania tradycji, symbolizującej prawo fizyczno-moralne (uczynki człowieka), podczas gdy Biblia naucza, że Bóg zbawia z łaski (z Ducha Świętego), a nie z wykonywania fizycznych uczynków. Synonimem słowa „Łaska” jest słowo „wiara”, czyli dar Ducha Świętego (dar duchowy).
W tym konkretnym przypadku, jak i w wielu innych symbolach, Piotr występuje jako obraz kościoła instytucjonalnego (oczywiście w Biblii istnieje także wiele obrazów, w których Piotr symbolizuje wybrańców, a nawet samego Chrystusa). Dlatego Bóg przemawia przez Pawła następująco:
A jednak przeświadczeni, że człowiek osiąga usprawiedliwienie nie przez wypełnianie Prawa za pomocą uczynków, lecz jedynie przez wiarę w Jezusa Chrystusa, my właśnie uwierzyliśmy w Chrystusa Jezusa, by osiągnąć usprawiedliwienie z wiary w Chrystusa, a nie przez wypełnianie Prawa za pomocą uczynków, jako że przez wypełnianie Prawa za pomocą uczynków nikt nie osiągnie usprawiedliwienia (Ga 2: 16).
Proszę też zauważyć, do czego pije Paweł w wersecie poprzednim:
My jesteśmy Żydami z urodzenia, a nie pogrążonymi w grzechach poganami (Ga 2: 15)
Zauważmy też definicję „Żyda”:
Bo Żydem nie jest ten, który nim jest na zewnątrz, ani obrzezanie nie jest to, które jest widoczne na ciele, ale prawdziwym Żydem jest ten, kto jest nim wewnątrz, a prawdziwym obrzezaniem jest obrzezanie serca, duchowe, a nie według litery. I taki to otrzymuje pochwałę nie od ludzi, ale od Boga (Rz 2: 28-29).
W ostatnim wersecie mamy przynajmniej dwa ważne fakty. Prawdziwym „Żydem” (który symbolizuje wybrańca) jest ten, który obrzezany jest duchowo, a nie fizycznie. Analogicznie, prawdziwym „Chrześcijaninem”, czyli wybrańcem, jest ten, kto jest ochrzczony nie fizyczną wodą, a duchowo, czyli jest zbawiony z Ducha Świętego. Biblia ciągle przeciwstawia Izrael jako lud fizyczny oraz chrześcijaństwo/kościół jako instytucję fizyczną prawdziwemu, duchowemu powołaniu, które nie ma nic wspólnego z jakąkolwiek przynależnością instytucjonalną, etniczną, ani żadną inną. Drugim szczegółem jest to, że pochwała pochodzi od Boga, gdzie słowo „pochwała” jest synonimem słowa „zbawienie”. Własny program zbawienia zaprojektowany i głoszony w kościołach to „własna pochwała”, to chwalenie jednych ludzi przez innych ludzi.
Piotr nie posiadał tak rozległej wiedzy duchowej, jaką Bóg przeznaczył dla wybrańców w dniach ostatecznych, o czym wspomina m. in. księga Daniela, rozdział 12. Stąd nawet z czysto ludzkiego punktu widzenia można by rzecz, że niektórzy wybrańcy żyjący dzisiaj, są obdarowani większym błogosławieństwem duchowej wiedzy niż Piotr. To jednak nie ma żadnego znaczenia. Jak napisałem w poprzedniej wiadomości, liczy się tylko Ten, kto daje duchowy „wzrost”, czyli Bóg.
Przytoczę słowa Piotra, które zapisano pod natchnieniem Ducha Świętego:
Nad tym zbawieniem wszczęli poszukiwania i badania prorocy - ci, którzy przepowiadali przeznaczoną dla was łaskę. Badali oni, kiedy i na jaką chwilę wskazywał Duch Chrystusa, który w nich był i przepowiadał cierpienia [przeznaczone] dla Chrystusa i mające potem nastąpić uwielbienia. Im też zostało objawione, że nie im samym, ale raczej wam miały służyć sprawy obwieszczone wam przez tych, którzy wam głosili Ewangelię mocą zesłanego z nieba Ducha Świętego. Wejrzeć w te sprawy pragną aniołowie (1 P 1: 10-12).
Przypomnijmy również, jak Piotr wzbraniał się przed obmyciem mu nóg przez Jezusa, kompletnie nie rozumiejąc zawartego w nim duchowego przekazu, że obmycie nóg jest jedynie symbolem obmycia z grzechu, podobnie jak Wieczerza z symbolami Ciała i Krwi Jezusa, obrazowała alegorycznie zesłanie Ducha Świętego, co oznacza jedno i to samo, czyli oczyszczenie z ducha nieczystego (grzechu) i otrzymanie Ducha Bożego.
Na wczesnym etapie głoszenia Ewangelii Piotr także nie pojmował do końca duchowego przekazu Biblii, myśląc że zbawienie przeznaczone jest wyłącznie dla Żydów fizycznych (których obrazem są fizyczni chrześcijanie). Dopiero wizja i symbolika opadających z nieba pokarmów nieczystych, które Bóg oczyścił, a następnie wizyta w domu Korneliusza, wyjaśniły mu nawiązanie do zbawienia pogan, których zaczęto nazywać chrześcijanami.
Choć Jerozolima i Święto Pięćdziesiątnicy uważane są za początek kościoła instytucjonalnego, to Jerozolima za czasów Chrystusa znajdowała się pod zwierzchnictwem Rzymu. Na długo przed wyodrębnieniem Watykanu Rzym stał się siedzibą kościoła, a Paweł, podczas pobytu w Rzymie, przesyła pozdrowienia z Babilonu (1 P 5: 13), co stawia Rzym w roli duchowego Babilonu, o którym Apokalipsa mówi, że jest siedliskiem duchów nieczystych (Ap 18: 2). Upadek Babilonu jest symbolem upadku kościoła, a dokładniej, upadku ludzkiej filozofii, czyli nauki i przemyśleń pochodzących z ludzkich umysłów.
Na koniec chciałbym jeszcze przywołać słowa Pawła do starszych kościoła w Efezie (Dz 20: 17), a więc do, jak powszechnie się ich nazywa, „ojców kościoła”. Przytoczę tylko fragment:
Wiem, że po moim odejściu wejdą między was wilki drapieżne, nie oszczędzając stada. Także spośród was samych powstaną ludzie, którzy głosić będą przewrotne nauki, aby pociągnąć za sobą uczniów. Dlatego czuwajcie… (Dz 20: 29-31).
„Przewrotne nauki” to doktryny ludzkie, które choć wielu wydają się piękne, pobożne i logiczne, pochodzą od ducha Szatana, czyli od ducha obcego, który naśladuje i imituje przesłanie Chrystusa. Paweł ostrzega, że nauki te będą się szerzyć nie w świecie, a w kościołach, gdzie zasiądzie Szatan:
Niech was w żaden sposób nikt nie zwodzi, bo [dzień ten nie nadejdzie], dopóki nie przyjdzie najpierw odstępstwo i nie objawi się człowiek grzechu, syn zatracenia, który się sprzeciwia i wynosi ponad wszystko, co nazywa się Bogiem lub tym, co odbiera cześć, tak że zasiądzie w świątyni Boga dowodząc, że sam jest Bogiem (2 Tes 2: 3-4)
Pojawieniu się jego towarzyszyć będzie działanie szatana, z całą mocą, wśród znaków i fałszywych cudów, [działanie] z wszelkim zwodzeniem ku nieprawości tych, którzy giną, ponieważ nie przyjęli miłości prawdy, aby dostąpić zbawienia. Dlatego Bóg dopuszcza działanie na nich oszustwa, tak iż uwierzą kłamstwu, aby byli osądzeni wszyscy, którzy nie uwierzyli prawdzie, ale upodobali sobie nieprawość (2 Tes 2: 9-12).
Działanie Szatana to ludzka doktryna kłamstwa i oszustwa głoszona od 2000 lat w kościołach pod płaszczykiem wzniosłych słów, skomplikowanej terminologii teologicznej i pozornej pobożności. Dlatego „fałszywego proroka” (sługę Szatana) można rozpoznać wyłącznie po owocach, czyli po fałszywej, ludzkiej ewangelii, jak naucza Jezus-Duch:
„Strzeżcie się fałszywych proroków, którzy przychodzą do was w owczej skórze, a wewnątrz są drapieżnymi wilkami. Poznacie ich po ich owocach” (Mt 7: 15-16).