PYTANIA I ODPOWIEDZI
Twoje narzędzia:
UWAGA: Powyższe linki do tekstów biblijnych udostępniamy wyłącznie dla wygody czytelnika. Znajdują się one jednak na stronach innych, niezależnych od nas autorów, których poglądy i opinie należą wyłącznie do nich, a zespół Projektu Daniel 12 tych poglądów nie autoryzuje ani nie podziela. Autoryzujemy jedynie teksty opublikowane na niniejszej stronie.
Pytanie 4: Jest napisane w Starym Testamencie, że Bóg stworzył Adama na obraz i podobieństwo swoje. Jak zatem mógł stworzyć Adama z grzechem? Oznaczałoby to, że Pan Bóg też jest grzeszny, skoro Adama stworzył na Swój wzór.
Sprawa Kościoła. Przecież Pan Jezus przychodził do Świątyni w Jerozolimie i tam mówił, że jest to Jego miejsce. Nawet wyrzucił kupców ze Świątyni, twierdząc, że bezczeszczą Jego miejsce. Idąc Waszym tropem, to chodzenie do Kościoła nie ma sensu, a przecież Pan Jezus kazał gromadzić się uczniom na wspólnych modlitwach.
Zatem jak według Was powinien zachowywać się i jak żyć człowiek na ziemi? Czy to znaczy, że nie powinien chodzić do kościoła, nie powinien przyjmować sakramentów, nie powinien się spowiadać, przyjmować komunii, a modlić się tylko w postaci czytania Biblii? I co jeszcze?
Interpretacja Biblii, czyli pojmowanie duchowego przekazu Słowa Bożego (Słowa Ducha), to dar Boży, którego żaden człowiek nie jest w stanie zdobyć na własnych warunkach, np. poprzez intensywną pracę nad sobą czy dociekliwość, ani przekazać drugiemu człowiekowi. Stąd Biblię, pomimo że jest ona czytana przez miliony ludzi, może zrozumieć jedynie „garstka”, o czym mówi sama Biblia. Dla pozostałych, nawet tych, którzy mają z Biblią regularny kontakt, twierdząc, że „kochają” Słowo Boże, pozostanie ona jedynie nauką o moralności, która jest zresztą kością niezgody pomiędzy poszczególnymi teologami i „ojcami” kościoła, a co za tym idzie, pomiędzy poszczególnymi denominacjami chrześcijańskimi.
W przekazie fizycznym Biblii, czyli jej treści, którą odnosi się do fizyczności tego świata i do życia codziennego człowieka na ziemi, występują ogromne kontrowersje (np. kara śmierci przez ukamienowanie, albo bezwarunkowe posłuszeństwo kobiet wobec mężczyzn, czy zakaz nauczania mężczyzn przez kobiety) i wyraźne sprzeczności (np. jednoczesny zakaz nienawiści i nakaz nienawiści), które dyskwalifikują fizyczne rozumowanie człowieka, ponieważ Biblia stanowi źródło prawdy, ale prawdy duchowej, nie fizycznej. Biblia została napisana w formie opowiadań, które mają różnych bohaterów i postacie, i pozornie mówią o ludzkich, ziemskich sprawach, ale w rzeczywistości ich „treść ziemska” nie ma żadnego znaczenia. Opowiadania te często nie są nawet chronologiczne, ich fragmenty powtarzają się w różnych częściach Biblii, a część z nich to abstrakcyjne, alegoryczne „wizje”, kompletnie pozbawione ludzkiej logiki.
W rzeczywistości, cała Biblia to jedna wielka przypowieść, a wszystkie te opowiadania i sytuacje nie mają żadnego odniesienia do ziemskiego życia człowieka. Właściwy przekaz Biblii jest ukryty „między wierszami” i całkowicie niezrozumiały dla człowieka ziemskiego (niezbawionego), który usiłuje odnosić to, co w niej czyta, do swojego życia codziennego, społecznego, a nawet politycznego. Stąd właśnie, zbudowane na Biblii, przeróżne systemy religijne, nieraz ostro zwalczające się nawzajem (pod zarzutem tak zwanej„herezji”), które, paradoksalnie, stają się pułapką dla ich własnych wyznawców, a także źródłem często bardzo dotkliwych kontrowersji, prześladowań i osobistego nieszczęścia, nie wspominając już o politycznych intrygach i „unarodowianiu” religii w imię politycznych korzyści, a nawet krwawych podbojów.
Wróćmy jednak do kwestii Adama i jego rzekomej „świętości”, czyli poglądu powstałego na skutek tego, że tradycja kościoła chrześcijańskiego stawiana jest ponad autorytetem Biblii i tego, co jest w niej wyraźnie napisane. Skoncentrujemy się na chwilę na przekazie fizycznym Biblii, czyli jej treści tak, jak ją widzimy i jak powszechnie się ją podaje. Jeżeli Adam został stworzony z Duchem Świętym, czyli zgodnie z tym, jak rozumie się wyrażenie „na podobieństwo Boga”, to dlaczego znalazł się pod prawem, które symbolizowane jest przez obecne w Edenie Drzewo Poznania Dobra i Zła? Skąd zło w idealnym świecie? Skąd samo pojęcie zła, skoro Adam posiadał w sobie Ducha Bożego, a cały świat był perfekcyjny? Przecież, według Biblii, Bóg ustanowił prawo grzechu i śmierci dla ujawnienia obecności grzechu. Skoro zatem w Edenie było drzewo symbolizujące owo prawo, oznacza to, że grzech (duch Szatana) był już wtedy obecny, i to obecny w człowieku.
Ponadto pojawiają się kolejne pytania: Jeśli Adam był doskonały, nosząc w sobie cząstkę Ducha Bożego, to dlaczego został „ulepiony z ziemi”, symbolicznie otrzymując status „człowieka ziemskiego”, który jest przeciwieństwem „Człowieka Niebieskiego”, czyli Chrystusa? To dlaczego w ogrodzie było również Drzewo Życia, symbolizujące Boga, czyli życie wieczne, i dlaczego Adam nie zerwał jego owocu, choć nie było to w ogóle zabronione? Wszak będąc perfekcyjnym, musiał pragnąć życia wiecznego. To dlaczego Adam „uprawiał ziemię”, co symbolizuje wykonywanie pracy w celu osiągnięcia zbawienia? To dlaczego Adam i Ewa wykonali wolę Węża, czyli poszli za autorytetem Szatana? To dlaczego Adam i Ewa byli „nadzy”, co jest symbolem niezbawionych, którzy nie mają „szaty zbawienia”, czyli Chrystusa? To dlaczego Adam i Ewa chcieli być „jak Bóg”, co jest postawą Szatana, który chce zająć miejsce Boga? To dlaczego Bóg poddał człowieka sądowi? To dlaczego Bóg nie wybaczył Adamowi i Ewie, lecz wyrzucił ich z ogrodu? To dlaczego Bóg (dzięki cherubom) uniemożliwił im ponowny dostęp do Drzewa Życia? Jeżeli człowiek był doskonały (posiadał Ducha Bożego), czyli zbawiony, to kara za jego grzech oznacza, że ludzie zbawieni (posiadający Ducha Bożego) mogą ponownie zgrzeszyć, czyli utracić Ducha Bożego, zostać przejęci przez ducha Szatana i stracić swoje zbawienie. Taka nauka podważa nauczanie Biblii o niemożności utraty zbawienia. W przeciwnym razie zbawienie byłoby warunkowe, niestałe, a dar Boży byłby podważalny, żeby nie powiedzieć bezwartościowy. Obietnice zbawienia byłyby puste.
To są tylko niektóre pytania, które podważają teorię „świętości” pierwszego człowieka, tym samym podważając „autorytet” kościoła instytucjonalnego i jego myślicieli.
Tradycja kościoła mogła jednak bez przeszkód przyjąć twierdzenie, że na początku Adam był bez grzechu, czyli posiadał Ducha Bożego, a potem go stracił, gdyż teolodzy kościelni błędnie uważają, że zbawienie (czyli obecność w człowieku Ducha Świętego) można dowolną ilość razy zyskiwać i dowolną ilość razy tracić i że zależy to wyłącznie od woli człowieka i jego decyzji. Według nauki kościoła, zbawienie (Ducha Bożego) bierze się sobie po prostu jak towar z półki w supermarkecie, sięgając po nie w dogodnej chwili. Do tego dochodzi nauka, że różne obrzędy liturgiczne mają „magiczną moc” przynoszenia zbawienia (Ducha Bożego), które potem się traci, a następnie, znów za pomocą kolejnego obrzędu (nazywanego również „sakramentem”, by nadać mu jeszcze większą rangę), można je łatwo odzyskać, np. idąc do tak zwanej „spowiedzi” czy przyjmując tak zwaną „komunię świętą”. I tak w kółko. Zyskujemy i tracimy. Widzi się to jako pewien cykl, sinusoidę, czyli raz mamy zbawienie (jesteśmy w stanie „łaski uświęcającej”) a raz go nie mamy (kiedy już popełnimy pewną liczbę grzechów, złych uczynków itp.). Cała filozofia polega tylko na tym, żeby w momencie fizycznej śmierci być w stanie „łaski uświęcającej”, stąd wymysł zwany „ostatnim namaszczeniem”. Dlatego osoby, które w to wierzą, „pilnują się” i regularnie chodzą do spowiedzi, wierząc, że w ten sposób zabezpieczają się na wypadek nagłej śmierci. I dlatego też ludzie religijni pragną przewidywalnej śmierci, czyli takiej, na którą mogą się przygotować w postaci określonego obrzędu. Panicznie boją się umrzeć nagle. A wszystko to bierze się właśnie z nauki, która wmawia ludziom, że zbawienie raz się zyskuje, a raz traci i że własnymi decyzjami kontrolujemy ten proces, dowolnie to zbawienie zyskując lub tracąc.
To jednak nie ma nic wspólnego ze zbawieniem głoszonym przez Biblię, która wyraźnie naucza, że zbawienie nie jest zależne od żadnych wysiłków ani decyzji człowieka i że człowiek raz zbawiony, czyli obdarowany Duchem Bożym, nigdy tego zbawienia nie straci, gdyż Duch Boży nie może opuścić swojej własności.
Pamiętajmy, że stworzenie człowieka na podobieństwo Boga wcale nie oznacza, że został on dosłownie stworzony z taką naturą, jaką ma Bóg. Określenie to odnosi się raczej do formy duchowej człowieka. Każdy człowiek jest istotą duchową, to znaczy, tak jak Bóg, posiada w sobie cząstkę nieśmiertelności (jest przeznaczony na wieczną duchową egzystencję), podobnie jak i Szatan. W pewnym sensie także i Szatan jest podobieństwem Boga, gdyż jako duch, Any-Chystus, duchowe przeciwieństwo Boga, sam stawia się na miejscu Boga, udając „anioła” (czyli ducha) światłości, a ludzie oddają mu (duchową) cześć, myśląc, że wielbią Boga.
Oddawanie czci Bogu nie polega na głośnym wypowiadaniu słów, „wierzę w Boga” ani na uczestniczeniu w zgromadzeniach, nabożeństwach skonstruowanych przez ludzkie tradycje, lecz na jedności w Duchu Bożym, której nie da się ani zademonstrować ani ujrzeć fizycznie. Dlatego z natury nikt nie oddaje czci Bogu, choćby regularnie uczestniczył w nabożeństwach i głośno wołał, że Bóg jest jego Ojcem. Z natury każdy z nas jest duchowym „wrogiem” Boga, bo Boga można czcić jedynie w Duchu Bożym i prawdzie, a prawda jest owocem Ducha Bożego, jest samym Bogiem (J 4: 24). Stąd Szatan nazywany jest „Pierwszym Człowiekiem” (jak Adam), a Bóg nazywany jest „Człowiekiem Niebieskim” (1 Kor 15: 45-49) lub „Ostatnim Adamem”. I właśnie dlatego każdy człowiek nosi w sobie obraz „człowieka ziemskiego”, gdyż Adam symbolizuje naszą pierwszą naturę, a dla większości także ostatnią naturę (gdyż nigdy nie otrzymają oni Ducha Bożego), czyli ducha nieczystego. Natomiast wybrańcy Boży będą ostatecznie nosić obraz „Człowieka Niebieskiego” (1 Kor 15: 49). Zatem człowiek jest stworzony „na obraz bogów” (w Księdze Rodzaju użyto w tym miejscu liczby mnogiej), gdyż Szatan, podobnie jak Bóg, ma „strukturę” mnogą. Za to wybraniec zostaje na nowo stworzony na obraz Ducha Świętego (Ojca i Syna).
Pogląd, że Adam został stworzony „bez grzechu” (czyli bez ducha Szatana, a z Duchem Bożym), stawiałoby właśnie Boga w roli niedoskonałego Stwórcy, w roli „grzesznika”, bo Adam, a tym samym Bóg, zostałby pokonany przez Szatana. Bóg jest stwórcą zarówno niewybrańców, jak i wybrańców, jest zarówno Sędzią, jak i Zbawicielem z tym, że wybrańców jest jedynie „garstka” (nazywana „naczyniami na chwałę Bożą”), wybrana z woli Boga. Nie znaczy to wcale, że Bóg jest niedoskonały. Doskonałość Boga wynika z zachowania (zbawienia) właśnie owej „garstki” i z samego planu zbawienia. Jednak w głównej mierze doskonałość Boga odnosi się do zwycięstwa nad Szatanem, do udowodnienia przez Boga, że swą mądrością go przewyższa. Gdyby nie było Szatana, doskonałość Boża nie mogłaby się objawić.
Niedoskonałość nasza – ludzi – odzwierciedlona jest w dziele stworzenia tego niedoskonałego świata, podczas gdy Bóg nie jest z tego świata. W symbolice stworzenia mamy zatem wiele obrazów, wskazujących na istnienie Zła (Szatana) już od samego początku (mówią o tym takie symbole jak „bezład”, „pustkowie”, „ciemność”, „noc” itp.). Pomimo tego, „wszystko, co uczynił Bóg było bardzo dobre”. Uczynki (pracę) Boga określa się w świetle istnienia (obecności) Dobra, czyli Ducha Bożego, unoszącego się nad wodami: Boga (dosł. „Bogów”), Słowa Bożego, światłości, dnia itp.
Co do kwestii kościoła, to jeszcze raz powtórzę, że naszym zamiarem nie jest nikogo „podburzać” przeciwko kościelnym instytucjom. Naszym celem jest ukazanie bezsensowności podążania za fałszywymi doktrynami i, choćby pośredniego, przyczyniania się do ich rozpowszechniania. Jednym z takich powszechnie głoszonych kłamstw jest to, że chodzenie do kościoła, czy przyjmowanie „sakramentów”, jest obowiązkiem, ba, nawet warunkiem zbawienia. A przecież Biblia jest pełna przykładów osób zbawionych zupełnie niezależnie od jakiegokolwiek systemu religijnego czy obrzędowego. Mamy przykłady Jana Chrzciciela i Jakuba, zbawionych jeszcze w łonie matki, czy przykład łotra, zbawionego podczas ukrzyżowania. Ci ludzie nie przyjęli żadnych sakramentów ani nie spełnili żadnych specjalnych warunków. W ten sposób Bóg podkreśla, że to On zbawia ze swojej Łaski, czyli poprzez dar Ducha Bożego. Dar, czy też Łaska, występują w Biblii jako kontrast do pracy, albo uczynków człowieka. Człowiek „sieje” bowiem jedynie zło (ducha Szatana).
Powtórzę raz jeszcze, że Kościół reprezentowany przez Jezusa i przez Jego „uczniów” to nie ziemska organizacja z jej budowlami, hierarchią i członkami, a twór duchowy, niewidzialny, nie z tego świata. To Kościół Ducha Bożego, „zbudowany” na fundamencie Chrystusa (Ducha Świętego). Wybrańcy Boży to „żywe, duchowe kamienie” tej duchowej „świątyni”, to „święte (uświęcone przez Ducha Bożego) kapłaństwo” (1 P 2: 4-5). Dlatego Bóg przeciwstawia fizyczne kapłaństwo i fizyczny kościół organizacyjny (niezbawionych) duchowemu (świętemu) kapłaństwu i „Duchowej Świątyni”, na którą składają się wyłącznie jego wybrańcy.
Stąd też, w przypadku wybrańców, „spotkanie z Chrystusem”, czy modlitwa, to nie spotkanie w specjalnym budynku z jakąś grupą ludzi i powtarzanie jakichś słów, ale „spotkanie” wokół Słowa Bożego. Dlatego właśnie „kościołem” nazywano „spotkanie braci” (słowo oznaczające „wybrańców”) w mieszkaniu Nimfasa (Kol 4: 15), czyli „wykonujących wolę Boga i posługę w Panu”. Jest to symbolem duchowego członkostwa wybrańców w domu Bożym, czyli w niewidzialnym kościele duchowym, a dokładniej tego, że wybrańcy są częścią Ducha Bożego i posiadając tego Ducha, „wykonują wolę Boga”. Stąd też „kościołem” (polskie tłumaczenie: „zgromadzeniem”) Biblia nazywa pośrednictwo Mojżesza z aniołem na pustyni (Dz 7: 38), gdzie Mojżesz jest obrazem Jezusa, Anioł jest obrazem Ducha Bożego, a Izraelici są obrazem wybrańców, cząstek Ducha Bożego. Kościół Duchowy to nienamacalne, niefizycznie „zgromadzenie” wokół Ducha Bożego za sprawą Jezusa, który jest pośrednikiem-dawcą Ducha.
Kiedy Jezus wyrzuca kupców ze świątyni, widzimy tu dwa różne obrazy: z jednej strony Chrystus usuwa niewybrańców ze Świątyni Duchowej, z drugiej strony „wyrzuca” (wyprowadza) wybrańców ze świątyni ziemskiej (z królestwa Szatana).
Zatem wszelkie obrazy zbawienia zawarte w Biblii, poza wspomnianymi już Janem Chrzcicielem, Jakubem czy łotrem, a także uzdrowienia chorych, wskrzeszenia itp., wskazują, że tak zwane „sakramenty” to wytwór myślicieli kościoła. Owszem, Chrystus mówi o „spożywaniu Jego Ciała i piciu Jego Krwi”, ale równocześnie tłumaczy nam, odnosząc się do przekazu duchowego Biblii, że Ciało i Krew to tylko obrazy Ducha Bożego, że to Duch Boży (i nic więcej) jest niezbędny do zbawienia, że Duch ten jest darem Bożym, że zbawienie jest niemożliwe z woli czy uczynków człowieka.
Skoro zatem nie ma żadnych fizycznych warunków zbawienia, to nie mamy możliwości stwierdzić, co „należy robić”, a czego nie, żeby „przypodobać się” Bogu. Natomiast chęć „modlitwy”, czyli obcowania ze Słowem Bożym, staje się czymś w rodzaju przyjemności, a nie przymusu, jak to bywa w przypadku wielu obrzędów kościelnych. Należy jednakże pamiętać, że ilość czasu spędzona ze Słowem Bożym w żadnym wypadku nas nie przybliży ani nie oddali od Boga, bo nie ilość czasu, a Łaska Boża decyduje o Bożym objawieniu.
Sprawa Kościoła. Przecież Pan Jezus przychodził do Świątyni w Jerozolimie i tam mówił, że jest to Jego miejsce. Nawet wyrzucił kupców ze Świątyni, twierdząc, że bezczeszczą Jego miejsce. Idąc Waszym tropem, to chodzenie do Kościoła nie ma sensu, a przecież Pan Jezus kazał gromadzić się uczniom na wspólnych modlitwach.
Zatem jak według Was powinien zachowywać się i jak żyć człowiek na ziemi? Czy to znaczy, że nie powinien chodzić do kościoła, nie powinien przyjmować sakramentów, nie powinien się spowiadać, przyjmować komunii, a modlić się tylko w postaci czytania Biblii? I co jeszcze?
Interpretacja Biblii, czyli pojmowanie duchowego przekazu Słowa Bożego (Słowa Ducha), to dar Boży, którego żaden człowiek nie jest w stanie zdobyć na własnych warunkach, np. poprzez intensywną pracę nad sobą czy dociekliwość, ani przekazać drugiemu człowiekowi. Stąd Biblię, pomimo że jest ona czytana przez miliony ludzi, może zrozumieć jedynie „garstka”, o czym mówi sama Biblia. Dla pozostałych, nawet tych, którzy mają z Biblią regularny kontakt, twierdząc, że „kochają” Słowo Boże, pozostanie ona jedynie nauką o moralności, która jest zresztą kością niezgody pomiędzy poszczególnymi teologami i „ojcami” kościoła, a co za tym idzie, pomiędzy poszczególnymi denominacjami chrześcijańskimi.
W przekazie fizycznym Biblii, czyli jej treści, którą odnosi się do fizyczności tego świata i do życia codziennego człowieka na ziemi, występują ogromne kontrowersje (np. kara śmierci przez ukamienowanie, albo bezwarunkowe posłuszeństwo kobiet wobec mężczyzn, czy zakaz nauczania mężczyzn przez kobiety) i wyraźne sprzeczności (np. jednoczesny zakaz nienawiści i nakaz nienawiści), które dyskwalifikują fizyczne rozumowanie człowieka, ponieważ Biblia stanowi źródło prawdy, ale prawdy duchowej, nie fizycznej. Biblia została napisana w formie opowiadań, które mają różnych bohaterów i postacie, i pozornie mówią o ludzkich, ziemskich sprawach, ale w rzeczywistości ich „treść ziemska” nie ma żadnego znaczenia. Opowiadania te często nie są nawet chronologiczne, ich fragmenty powtarzają się w różnych częściach Biblii, a część z nich to abstrakcyjne, alegoryczne „wizje”, kompletnie pozbawione ludzkiej logiki.
W rzeczywistości, cała Biblia to jedna wielka przypowieść, a wszystkie te opowiadania i sytuacje nie mają żadnego odniesienia do ziemskiego życia człowieka. Właściwy przekaz Biblii jest ukryty „między wierszami” i całkowicie niezrozumiały dla człowieka ziemskiego (niezbawionego), który usiłuje odnosić to, co w niej czyta, do swojego życia codziennego, społecznego, a nawet politycznego. Stąd właśnie, zbudowane na Biblii, przeróżne systemy religijne, nieraz ostro zwalczające się nawzajem (pod zarzutem tak zwanej„herezji”), które, paradoksalnie, stają się pułapką dla ich własnych wyznawców, a także źródłem często bardzo dotkliwych kontrowersji, prześladowań i osobistego nieszczęścia, nie wspominając już o politycznych intrygach i „unarodowianiu” religii w imię politycznych korzyści, a nawet krwawych podbojów.
Wróćmy jednak do kwestii Adama i jego rzekomej „świętości”, czyli poglądu powstałego na skutek tego, że tradycja kościoła chrześcijańskiego stawiana jest ponad autorytetem Biblii i tego, co jest w niej wyraźnie napisane. Skoncentrujemy się na chwilę na przekazie fizycznym Biblii, czyli jej treści tak, jak ją widzimy i jak powszechnie się ją podaje. Jeżeli Adam został stworzony z Duchem Świętym, czyli zgodnie z tym, jak rozumie się wyrażenie „na podobieństwo Boga”, to dlaczego znalazł się pod prawem, które symbolizowane jest przez obecne w Edenie Drzewo Poznania Dobra i Zła? Skąd zło w idealnym świecie? Skąd samo pojęcie zła, skoro Adam posiadał w sobie Ducha Bożego, a cały świat był perfekcyjny? Przecież, według Biblii, Bóg ustanowił prawo grzechu i śmierci dla ujawnienia obecności grzechu. Skoro zatem w Edenie było drzewo symbolizujące owo prawo, oznacza to, że grzech (duch Szatana) był już wtedy obecny, i to obecny w człowieku.
Ponadto pojawiają się kolejne pytania: Jeśli Adam był doskonały, nosząc w sobie cząstkę Ducha Bożego, to dlaczego został „ulepiony z ziemi”, symbolicznie otrzymując status „człowieka ziemskiego”, który jest przeciwieństwem „Człowieka Niebieskiego”, czyli Chrystusa? To dlaczego w ogrodzie było również Drzewo Życia, symbolizujące Boga, czyli życie wieczne, i dlaczego Adam nie zerwał jego owocu, choć nie było to w ogóle zabronione? Wszak będąc perfekcyjnym, musiał pragnąć życia wiecznego. To dlaczego Adam „uprawiał ziemię”, co symbolizuje wykonywanie pracy w celu osiągnięcia zbawienia? To dlaczego Adam i Ewa wykonali wolę Węża, czyli poszli za autorytetem Szatana? To dlaczego Adam i Ewa byli „nadzy”, co jest symbolem niezbawionych, którzy nie mają „szaty zbawienia”, czyli Chrystusa? To dlaczego Adam i Ewa chcieli być „jak Bóg”, co jest postawą Szatana, który chce zająć miejsce Boga? To dlaczego Bóg poddał człowieka sądowi? To dlaczego Bóg nie wybaczył Adamowi i Ewie, lecz wyrzucił ich z ogrodu? To dlaczego Bóg (dzięki cherubom) uniemożliwił im ponowny dostęp do Drzewa Życia? Jeżeli człowiek był doskonały (posiadał Ducha Bożego), czyli zbawiony, to kara za jego grzech oznacza, że ludzie zbawieni (posiadający Ducha Bożego) mogą ponownie zgrzeszyć, czyli utracić Ducha Bożego, zostać przejęci przez ducha Szatana i stracić swoje zbawienie. Taka nauka podważa nauczanie Biblii o niemożności utraty zbawienia. W przeciwnym razie zbawienie byłoby warunkowe, niestałe, a dar Boży byłby podważalny, żeby nie powiedzieć bezwartościowy. Obietnice zbawienia byłyby puste.
To są tylko niektóre pytania, które podważają teorię „świętości” pierwszego człowieka, tym samym podważając „autorytet” kościoła instytucjonalnego i jego myślicieli.
Tradycja kościoła mogła jednak bez przeszkód przyjąć twierdzenie, że na początku Adam był bez grzechu, czyli posiadał Ducha Bożego, a potem go stracił, gdyż teolodzy kościelni błędnie uważają, że zbawienie (czyli obecność w człowieku Ducha Świętego) można dowolną ilość razy zyskiwać i dowolną ilość razy tracić i że zależy to wyłącznie od woli człowieka i jego decyzji. Według nauki kościoła, zbawienie (Ducha Bożego) bierze się sobie po prostu jak towar z półki w supermarkecie, sięgając po nie w dogodnej chwili. Do tego dochodzi nauka, że różne obrzędy liturgiczne mają „magiczną moc” przynoszenia zbawienia (Ducha Bożego), które potem się traci, a następnie, znów za pomocą kolejnego obrzędu (nazywanego również „sakramentem”, by nadać mu jeszcze większą rangę), można je łatwo odzyskać, np. idąc do tak zwanej „spowiedzi” czy przyjmując tak zwaną „komunię świętą”. I tak w kółko. Zyskujemy i tracimy. Widzi się to jako pewien cykl, sinusoidę, czyli raz mamy zbawienie (jesteśmy w stanie „łaski uświęcającej”) a raz go nie mamy (kiedy już popełnimy pewną liczbę grzechów, złych uczynków itp.). Cała filozofia polega tylko na tym, żeby w momencie fizycznej śmierci być w stanie „łaski uświęcającej”, stąd wymysł zwany „ostatnim namaszczeniem”. Dlatego osoby, które w to wierzą, „pilnują się” i regularnie chodzą do spowiedzi, wierząc, że w ten sposób zabezpieczają się na wypadek nagłej śmierci. I dlatego też ludzie religijni pragną przewidywalnej śmierci, czyli takiej, na którą mogą się przygotować w postaci określonego obrzędu. Panicznie boją się umrzeć nagle. A wszystko to bierze się właśnie z nauki, która wmawia ludziom, że zbawienie raz się zyskuje, a raz traci i że własnymi decyzjami kontrolujemy ten proces, dowolnie to zbawienie zyskując lub tracąc.
To jednak nie ma nic wspólnego ze zbawieniem głoszonym przez Biblię, która wyraźnie naucza, że zbawienie nie jest zależne od żadnych wysiłków ani decyzji człowieka i że człowiek raz zbawiony, czyli obdarowany Duchem Bożym, nigdy tego zbawienia nie straci, gdyż Duch Boży nie może opuścić swojej własności.
Pamiętajmy, że stworzenie człowieka na podobieństwo Boga wcale nie oznacza, że został on dosłownie stworzony z taką naturą, jaką ma Bóg. Określenie to odnosi się raczej do formy duchowej człowieka. Każdy człowiek jest istotą duchową, to znaczy, tak jak Bóg, posiada w sobie cząstkę nieśmiertelności (jest przeznaczony na wieczną duchową egzystencję), podobnie jak i Szatan. W pewnym sensie także i Szatan jest podobieństwem Boga, gdyż jako duch, Any-Chystus, duchowe przeciwieństwo Boga, sam stawia się na miejscu Boga, udając „anioła” (czyli ducha) światłości, a ludzie oddają mu (duchową) cześć, myśląc, że wielbią Boga.
Oddawanie czci Bogu nie polega na głośnym wypowiadaniu słów, „wierzę w Boga” ani na uczestniczeniu w zgromadzeniach, nabożeństwach skonstruowanych przez ludzkie tradycje, lecz na jedności w Duchu Bożym, której nie da się ani zademonstrować ani ujrzeć fizycznie. Dlatego z natury nikt nie oddaje czci Bogu, choćby regularnie uczestniczył w nabożeństwach i głośno wołał, że Bóg jest jego Ojcem. Z natury każdy z nas jest duchowym „wrogiem” Boga, bo Boga można czcić jedynie w Duchu Bożym i prawdzie, a prawda jest owocem Ducha Bożego, jest samym Bogiem (J 4: 24). Stąd Szatan nazywany jest „Pierwszym Człowiekiem” (jak Adam), a Bóg nazywany jest „Człowiekiem Niebieskim” (1 Kor 15: 45-49) lub „Ostatnim Adamem”. I właśnie dlatego każdy człowiek nosi w sobie obraz „człowieka ziemskiego”, gdyż Adam symbolizuje naszą pierwszą naturę, a dla większości także ostatnią naturę (gdyż nigdy nie otrzymają oni Ducha Bożego), czyli ducha nieczystego. Natomiast wybrańcy Boży będą ostatecznie nosić obraz „Człowieka Niebieskiego” (1 Kor 15: 49). Zatem człowiek jest stworzony „na obraz bogów” (w Księdze Rodzaju użyto w tym miejscu liczby mnogiej), gdyż Szatan, podobnie jak Bóg, ma „strukturę” mnogą. Za to wybraniec zostaje na nowo stworzony na obraz Ducha Świętego (Ojca i Syna).
Pogląd, że Adam został stworzony „bez grzechu” (czyli bez ducha Szatana, a z Duchem Bożym), stawiałoby właśnie Boga w roli niedoskonałego Stwórcy, w roli „grzesznika”, bo Adam, a tym samym Bóg, zostałby pokonany przez Szatana. Bóg jest stwórcą zarówno niewybrańców, jak i wybrańców, jest zarówno Sędzią, jak i Zbawicielem z tym, że wybrańców jest jedynie „garstka” (nazywana „naczyniami na chwałę Bożą”), wybrana z woli Boga. Nie znaczy to wcale, że Bóg jest niedoskonały. Doskonałość Boga wynika z zachowania (zbawienia) właśnie owej „garstki” i z samego planu zbawienia. Jednak w głównej mierze doskonałość Boga odnosi się do zwycięstwa nad Szatanem, do udowodnienia przez Boga, że swą mądrością go przewyższa. Gdyby nie było Szatana, doskonałość Boża nie mogłaby się objawić.
Niedoskonałość nasza – ludzi – odzwierciedlona jest w dziele stworzenia tego niedoskonałego świata, podczas gdy Bóg nie jest z tego świata. W symbolice stworzenia mamy zatem wiele obrazów, wskazujących na istnienie Zła (Szatana) już od samego początku (mówią o tym takie symbole jak „bezład”, „pustkowie”, „ciemność”, „noc” itp.). Pomimo tego, „wszystko, co uczynił Bóg było bardzo dobre”. Uczynki (pracę) Boga określa się w świetle istnienia (obecności) Dobra, czyli Ducha Bożego, unoszącego się nad wodami: Boga (dosł. „Bogów”), Słowa Bożego, światłości, dnia itp.
Co do kwestii kościoła, to jeszcze raz powtórzę, że naszym zamiarem nie jest nikogo „podburzać” przeciwko kościelnym instytucjom. Naszym celem jest ukazanie bezsensowności podążania za fałszywymi doktrynami i, choćby pośredniego, przyczyniania się do ich rozpowszechniania. Jednym z takich powszechnie głoszonych kłamstw jest to, że chodzenie do kościoła, czy przyjmowanie „sakramentów”, jest obowiązkiem, ba, nawet warunkiem zbawienia. A przecież Biblia jest pełna przykładów osób zbawionych zupełnie niezależnie od jakiegokolwiek systemu religijnego czy obrzędowego. Mamy przykłady Jana Chrzciciela i Jakuba, zbawionych jeszcze w łonie matki, czy przykład łotra, zbawionego podczas ukrzyżowania. Ci ludzie nie przyjęli żadnych sakramentów ani nie spełnili żadnych specjalnych warunków. W ten sposób Bóg podkreśla, że to On zbawia ze swojej Łaski, czyli poprzez dar Ducha Bożego. Dar, czy też Łaska, występują w Biblii jako kontrast do pracy, albo uczynków człowieka. Człowiek „sieje” bowiem jedynie zło (ducha Szatana).
Powtórzę raz jeszcze, że Kościół reprezentowany przez Jezusa i przez Jego „uczniów” to nie ziemska organizacja z jej budowlami, hierarchią i członkami, a twór duchowy, niewidzialny, nie z tego świata. To Kościół Ducha Bożego, „zbudowany” na fundamencie Chrystusa (Ducha Świętego). Wybrańcy Boży to „żywe, duchowe kamienie” tej duchowej „świątyni”, to „święte (uświęcone przez Ducha Bożego) kapłaństwo” (1 P 2: 4-5). Dlatego Bóg przeciwstawia fizyczne kapłaństwo i fizyczny kościół organizacyjny (niezbawionych) duchowemu (świętemu) kapłaństwu i „Duchowej Świątyni”, na którą składają się wyłącznie jego wybrańcy.
Stąd też, w przypadku wybrańców, „spotkanie z Chrystusem”, czy modlitwa, to nie spotkanie w specjalnym budynku z jakąś grupą ludzi i powtarzanie jakichś słów, ale „spotkanie” wokół Słowa Bożego. Dlatego właśnie „kościołem” nazywano „spotkanie braci” (słowo oznaczające „wybrańców”) w mieszkaniu Nimfasa (Kol 4: 15), czyli „wykonujących wolę Boga i posługę w Panu”. Jest to symbolem duchowego członkostwa wybrańców w domu Bożym, czyli w niewidzialnym kościele duchowym, a dokładniej tego, że wybrańcy są częścią Ducha Bożego i posiadając tego Ducha, „wykonują wolę Boga”. Stąd też „kościołem” (polskie tłumaczenie: „zgromadzeniem”) Biblia nazywa pośrednictwo Mojżesza z aniołem na pustyni (Dz 7: 38), gdzie Mojżesz jest obrazem Jezusa, Anioł jest obrazem Ducha Bożego, a Izraelici są obrazem wybrańców, cząstek Ducha Bożego. Kościół Duchowy to nienamacalne, niefizycznie „zgromadzenie” wokół Ducha Bożego za sprawą Jezusa, który jest pośrednikiem-dawcą Ducha.
Kiedy Jezus wyrzuca kupców ze świątyni, widzimy tu dwa różne obrazy: z jednej strony Chrystus usuwa niewybrańców ze Świątyni Duchowej, z drugiej strony „wyrzuca” (wyprowadza) wybrańców ze świątyni ziemskiej (z królestwa Szatana).
Zatem wszelkie obrazy zbawienia zawarte w Biblii, poza wspomnianymi już Janem Chrzcicielem, Jakubem czy łotrem, a także uzdrowienia chorych, wskrzeszenia itp., wskazują, że tak zwane „sakramenty” to wytwór myślicieli kościoła. Owszem, Chrystus mówi o „spożywaniu Jego Ciała i piciu Jego Krwi”, ale równocześnie tłumaczy nam, odnosząc się do przekazu duchowego Biblii, że Ciało i Krew to tylko obrazy Ducha Bożego, że to Duch Boży (i nic więcej) jest niezbędny do zbawienia, że Duch ten jest darem Bożym, że zbawienie jest niemożliwe z woli czy uczynków człowieka.
Skoro zatem nie ma żadnych fizycznych warunków zbawienia, to nie mamy możliwości stwierdzić, co „należy robić”, a czego nie, żeby „przypodobać się” Bogu. Natomiast chęć „modlitwy”, czyli obcowania ze Słowem Bożym, staje się czymś w rodzaju przyjemności, a nie przymusu, jak to bywa w przypadku wielu obrzędów kościelnych. Należy jednakże pamiętać, że ilość czasu spędzona ze Słowem Bożym w żadnym wypadku nas nie przybliży ani nie oddali od Boga, bo nie ilość czasu, a Łaska Boża decyduje o Bożym objawieniu.