PYTANIA I ODPOWIEDZI
Twoje narzędzia:
UWAGA: Powyższe linki do tekstów biblijnych udostępniamy wyłącznie dla wygody czytelnika. Znajdują się one jednak na stronach innych, niezależnych od nas autorów, których poglądy i opinie należą wyłącznie do nich, a zespół Projektu Daniel 12 tych poglądów nie autoryzuje ani nie podziela. Autoryzujemy jedynie teksty opublikowane na niniejszej stronie.
Pytanie 6a. Dlaczego stwierdził Pan, że Adam „uprawiał ziemię”, co symbolizuje wykonywanie pracy w celu osiągnięcia zbawienia? Czy to oznacza, że nasze czyny mają znaczenie w osiągnięciu zbawienia? – z całego tekstu wynika, że nasze uczynki nie mają żadnego znaczenia. Więc jak to jest?
Zauważmy, że ilekroć stosujemy określenie „wykonywanie pracy w celu osiągnięcia zbawienia”, odnosimy się do naszej własnej pracy, naszych uczynków, które są bezużyteczne, czyli definiujemy człowieka, który usiłuje wykonywać takie uczynki, jako niezbawionego. Biblia przeciwstawia uczynkom lub pracy człowieka, które zwykle odnoszą się do wykonywania przepisów prawa, Łaskę Bożą, która z kolei jest bezwarunkowym darem Bożym. Sam fakt wyboru z góry, jak dobitnie pokazuje przykład Jakuba i Ezawa, wskazuje, że człowiek nie ma nic do powiedzenia w kwestii własnego zbawienia. O naszym zbawieniu zdecydowano zanim jeszcze przyszliśmy na ten świat, choć samo zbawienie – Bóg pod postacią Ducha – przychodzi do wybrańców w różnych momentach ich pielgrzymki w tym świecie – do jednych wcześniej, do innych później. Jan Chrzciciel został zbawiony jeszcze w łonie matki (w 6 miesiącu ciąży), ale został poczęty jak każdy śmiertelnik (bez Ducha Świętego).
Przykład Adama, pierwszego człowieka, jest obrazem pierwszej natury każdego człowieka, bez wyjątku. Brak Ducha Bożego – uświęcenia – jest równoznaczny z „grzechem”, czyli uległością innemu duchowi, duchowi Szatana, stąd wszyscy jesteśmy „grzesznikami”. Dlatego Pierwszy Człowiek, Pierwszy Adam, Człowiek Ziemski, utożsamiany jest z Szatanem. Dopiero „druga natura” – Drugi Człowiek, „Ostatni Adam” – utożsamiany jest z Chrystusem i zbawieniem, czyli „narodzeniem na nowo”, „narodzeniem z góry”, „nowym stworzeniem”, gdyż „rzeczy duchowe” następują potem, czyli po „rzeczach ziemskich”. Ostatni Adam – Duch Ożywiający – przychodzi jednak tylko do wybrańców Bożych, czyli tych, których Bóg wybrał do zbawienia jeszcze przed stworzeniem świata, a wybrał ich według własnej – Bożej – woli (1 Kor 15: 45-49). Tam, gdzie w Biblii czytamy o Bożym wyborze, o Jego Łasce, Jego wierze, Jego zbawieniu, kontekst zawsze odnosi się do wybrańców Bożych. Wybrańcy Boży tworzą Kościół Wieczny i nie mają nic wspólnego z kościołem jako instytucją ziemską, która dokonuje własnego wyboru i własnej selekcji ludzi do „zbawienia”, a w rzeczywistości kieruje samą siebie i innych na drogę do potępienia. Ponieważ Biblia mówi o „dobrych uczynkach”, których sprawcą jest sam Bóg, a w Nim Jego wybrańcy, w których „Bóg jest sprawcą i chcenia i działania zgodnie z Jego wolą” (Flp 2: 13), kościół naucza, że zbawienie jest wynikiem połączenia pracy człowieka i łaski Bożej, co jest bluźnierstwem.
„W Nim [Chrystusie] wybrał nas [wybrańców] przed założeniem świata, abyśmy byli święci [obdarzeni Duchem Świętym] i nieskalani przed Jego obliczem. Z miłości przeznaczył nas dla siebie jako przybranych synów poprzez Jezusa Chrystusa według postanowienia swej woli, ku chwale majestatu swej łaski, którą obdarzył nas w Umiłowanym.” (Ef 1: 4-6)
„Łaską bowiem jesteście zbawieni przez wiarę [wiarę Jezusa Chrystusa; wiara jest owocem Ducha]. A to pochodzi nie od was, lecz jest darem Boga: nie z uczynków, aby się nikt nie chlubił. Jesteśmy bowiem Jego dziełem [wybrańcami], stworzeni w Chrystusie Jezusie do dobrych czynów, które Bóg z góry przygotował, abyśmy je pełnili.” (Ef 2: 8-10)
„Wszyscy bowiem zgrzeszyli i pozbawieni są chwały Bożej, a dostępują usprawiedliwienia darmo [dotyczy tylko wybrańców], z Jego łaski, przez odkupienie, które jest w Chrystusie Jezusie.” (Rz 3: 23-24)
„Tak przeto i w obecnym czasie ostała się tylko Reszta [wybrańcy] wybrana przez łaskę. Jeżeli zaś dzięki łasce, to już nie dzięki uczynkom, bo inaczej łaska nie byłaby już łaską.” (Rz 11: 5-6).
Pytanie 6b. Czy jeśli "nie rozumiem" czytania Biblii, to znaczy, że nie jestem zbawiona?
Kwestia zrozumienia czy braku zrozumienia Biblii jest darem Bożym, który jedni otrzymują, inni nie, a ci, którzy otrzymują, również otrzymują według miary i woli Bożej. Dlatego Bóg daje więcej lub mniej talentów i dlatego Biblia mówi o pewnej hierarchii, czy to mówiąc o kościele, czy o narodzie Izraelskim, czy porównując zbawienie do działań wojennych. Innymi słowy, Bóg ustanawia jednych „przywódcami”, innych „żołnierzami”, ale zawsze pod „banderą” Boga i zawsze z Królem, Biskupem Dusz, na czele, który jest sprawcą każdego duchowego zwycięstwa. Owszem Biblia mówi o „wyzwoleniu przez Prawdę”, o darze wiedzy duchowej przeznaczonej tylko dla wybrańców, ale z drugiej strony, zbawienie jest bezwarunkowe, a dary Boże objawiają się w różny sposób (na pewno nie w sposób widzialny). Przypowieści historyczne o znaczeniu symbolicznym wielokrotnie wskazują, że zbawienie nie przychodzi od „najsilniejszych przywódców”, i że Bóg wykorzystuje do zwycięstwa niepozornych ludzi, tak jak małego Dawida (w starciu z Goliatem), trędowatych, czy kobiety. Apostołowie byli zwykłymi ludźmi, Paweł został „zrekrutowany” z armii przeciwnika (faryzeuszy).
Każdy człowiek, który zaczyna jako niezbawiony, ma w sobie ducha fałszu i nie rozumie Prawdy. Biblia wskazuje, że dar wiedzy duchowej nie przychodzi natychmiast ani nie ma postaci jakiejś wizji, lecz jest „objawieniem” „słowa po słowie”, na zasadzie dochodzenia do Prawdy poprzez błędy. Pamiętamy wątpliwości apostołów co do zachowania prawa (Dz 15), gdzie Piotr deklaruje, że zbawienie przychodzi przez Łaskę (Dz 15: 11), zaś w Antiochii Piotr bierze udział i namawia pogan do przestrzegania tradycji żydowskiej, co Paweł mu stanowczo wyrzuca (Ga 2: 11-14). Dlatego odnosząc się do nauczania Biblii, musimy być bardzo ostrożni, by ten przekaz był jak najbardziej przejrzysty w celu głoszenia Prawdy, pamiętając jednak, że człowiek nie ma wpływu na to, czy przekaz ten trafi do innych, czy nie. O tym decyduje Duch.
Przykład łotra, który nawet po tym, jak zawisł na krzyżu, urągał Bogu, a który w ostatnich chwilach życia doświadczył nieoczekiwanej przemiany (będąc w obecności Chrystusa – Słowa Bożego), wskazuje, że nie istnieją żadne granice ani warunki zbawienia. Nie można stwierdzić, że ów łotr posiadł taką wiedzę duchową, jak głosiciele Ewangelii, ale z drugiej strony, otrzymując dar Ducha Bożego, otrzymał też cząstkę Prawdy, bo Bóg to Prawda i Wiedza (Poznanie).
Wiedza duchowa jest niewątpliwie pocieszeniem z powodu zrozumienia Prawdy. Kiedy potrafi się dostrzec, jak przekaz duchowy Biblii łączy się w jedną spójną całość w różnych jej fragmentach, jest to jak symboliczny „miód dla podniebienia”, który jest porównywany do „mądrości duszy” (Prz 24: 13-14). Biblia mówi, że dar wiedzy duchowej zostanie pomnożony wraz z nadejściem końca świata, co nas, żyjących w obecnych czasach, stawia w dużo lepszej sytuacji od uczniów Chrystusa, od wierzących w Starym Testamencie, czy tych, którzy żyli w czasach powstawania Nowego Testamentu. Czasy ostateczne to czasy, kiedy Zło – Duch Szatana – działa w pełni mocy. Dlatego Bóg ustanawia „strażników” Słowa Bożego, czyli tych, którzy będą „czuwać”, których Pan nie zastanie „śpiących” (czyli niewybranych) w czasie swojego przyjścia.
Jeżeli taka jest wola Boga, może On obdarzyć każdego człowieka swoją wiedzą. Odpowiedzialność za głoszenie Słowa Bożego jest ogromna, gdyż Biblia jest pełna przykładów głosicieli (proroków, nauczycieli Pisma), którzy szerzyli fałsz, wierząc, że stoją po dobrej stronie. Dlatego Biblia mówi o „testowaniu” ducha, czyli sprawdzaniu zgodności tego, co przekazujemy, z Duchem Bożym (z duchowym przekazem Boga zawartym w Biblii). Wiedza duchowa nie objawia się w przekazie fizycznym, w tym, co dosłownie zapisano w Biblii (przekaz fizyczny jest tylko „świadectwem”, czyli obrazem przekazu duchowego) lecz w obecności Boga. Obecności Boga nie da się rozpoznać, osądzając człowieka po jego fizycznych uczynkach. Wniosek jest taki, że człowiek w żaden sposób nie powinien ingerować w zbawienie, nie tylko przez własne uczynki, ale także przez ogłaszanie samego siebie wybrańcem, albo dawanie innym nadziei. Apostołowie byli przekonani, że wszyscy byli wybrańcami, łącznie z Judaszem, jednak rzeczywistość okazała się inna. Wszystko (zbawienie) jest więc w rękach Boga.
Zauważmy, że na pytania związane z tym, że postawa kościoła budzi wątpliwości, żeby nie powiedzieć kontrowersje, odpowiedzi można znaleźć w samej Biblii. Przedstawiciele kościoła na takie pytania najczęściej reagują irytacją, a nawet sugestią, że już same pytania są objawem wątpliwości, czyli braku wiary, i pokusy ze strony Szatana. I albo na te pytania w ogóle nie odpowiadają, albo ich odpowiedzi można szybko podważyć w świetle Biblii, wykazując im kłamstwo. Na tym polega moc Słowa Bożego, że jest spójne i nie do podważenia. Mając taką „broń” u swego boku, można mieć nadzieję, że wszystkie obietnice Boże zostaną spełnione, to znaczy obietnice dotyczące zbawienia. „Wyposażonemu” w taką „broń” – „miecz Ducha”, albo „hełm zbawienia” (Ef 6: 17) - nie straszna żadna walka duchowa, bo prowadzi ją Bóg.
Pytanie 6c. Kościół naucza, że wszyscy wcześni ludzie byli bez grzechu. Dopiero grzech Adama sprawił, że utraciliśmy zbawienie przez grzech pierworodny.
Nie bardzo rozumiem pytanie odnośnie tego, że ludzie przed Adamem byli bez grzechu, bo Adam był pierwszym człowiekiem. Myślę, że chodzi o to, że kościół naucza, że Adam był pierwotnie bez grzechu, a wskutek jego grzechu, wszyscy staliśmy się grzesznikami. Ponieważ ten temat był już poruszany wielokrotnie, tylko podsumuję, że nauczanie kościoła jest błędne, gdyż Adam został poczęty bez Ducha Bożego, czyli pod panowaniem ducha grzechu, Szatana. Dla przypomnienia, „grzech” to Szatan, który jest duchem. Dlatego „grzesznik”, to człowiek, w którym przebywa duch Szatana, a nie człowiek szczególnie nieprzyjemny dla innych ludzi. W dowolnym momencie życia tego człowieka, jeśli jest wybrany do zbawienia, Bóg może wyrugować z niego ducha Szatana i zastąpić go swoim Duchem, czyli sobą samym. I ten moment nazywamy właśnie „nowym narodzeniem” lub „nowym stworzeniem” albo „rozgrzeszeniem” (więcej na ten temat za chwilę). Wąż z Edenu to tylko alegoryczny symbol Szatana, jak i cała zaaranżowana tam sytuacja. Wiemy, że węże nie mogłyby chodzić wyprostowane, czy mówić ludzkim głosem – są to wyłącznie symbole słowne opisujące wywyższenie Szatana i jego panowanie nad duszą człowieka. Adam (człowiek) wykonał polecenie Szatana, co symbolicznie pokazuje, że duchowo jesteśmy w jedności z Szatanem. Stąd potrzeba Zbawiciela. Przekaz fizyczny Biblii, to znaczy dosłowne opisy i odnoszenie ich do dosłownej, fizycznej rzeczywistości naszego świata, a tak właśnie są one odczytywane przez człowieka naturalnego (a co za tym idzie, przez instytucje kościelne), to w gruncie rzeczy słowa Szatana. To znaczy, słowa zapisane w Biblii przez Boga, stają się pułapką dla Szatana, który rozumie je opacznie i tak właśnie rozumieją je wszyscy, których jego duch jest przewodnikiem. Rozumieją je na sposób ludzki, fizyczny, moralny, historyczny, społeczny, ale nie na sposób duchowy. W tym sensie jest tak, jakby przez Biblię przemawiał do nas Szatan, czyli duch podstępu i kłamstwa. Szatan udaje Chrystusa, podszywa się pod Boga, prowadząc ludzi niezbawionych do złego pojmowania nauki Biblii.
Symbolika popełnienia grzechu przez Pierwszego Człowieka, gdzie Ewa symbolizuje duszę Adama – duszę ludzkości (Adam = ludzkość), ukazuje naszą bezbronność i uległość grzechowi (Szatanowi) od samego początku, a wszystko to pozostaje poza naszą świadomością i kontrolą. Duch Szatana jest w nas od chwili poczęcia, co zostaje ujawnione dopiero z chwilą sądu Bożego. Jako niezbawieni spożywamy „owoc” ducha Szatana (w przeciwieństwie do Owocu Ducha Świętego), który my nazywany „zakazanym owocem”, który jednakże jest owocem naszego własnego pożądania, odsłaniającym naszą „nagość” duchową. Zauważmy, że jeśli ktoś w ogóle nie wypowiada się na temat Słowa Bożego (czyli Boga) i nie wiemy jaką naukę głosi na temat Biblii i zbawienia, wtedy trudno jest dokonać oceny ducha, który przebywa w tym człowieku. Natomiast jeżeli ktoś otwarcie szuka zbawienia poprzez posłuszeństwo prawu, czyli własne uczynki, stawia się na równi z Bogiem, chcąc być „jak Bóg”. Wtedy przebywający w nim „grzech” (duch Szatana) zostaje ujawniony, co nie oznacza, że wcześniej go tam nie było. Taki pseudo-biblijny przekaz, czyli nauczający zbawienia na podstawie własnych uczynków, pochodzi od Szatana, czyli symbolicznego Węża.
Prawo grzechu i śmierci, czyli fizyczne nakazy i zakazy zapisane w Biblii, które symbolizuje Drzewo Poznania Dobra i Zła, jest prawem kontrowersyjnym, pełniącym funkcję pułapki. Biblia została napisana na następującej zasadzie: „nie wolno wykonywać pracy – zrywać złego owocu – bo praca człowieka to śmierć”. Jednak człowiek ma z natury zakodowane dążenie do zbawienia poprzez własne uczynki, poprzez zjadanie „własnego, złego owocu”. Grzech Adama – czyli forma duchowa Pierwszego Człowieka – stawia go na drodze ku śmierci wiecznej, tak jak i nas, wszystkich ludzi ziemskich. Pierwszy Adam (pierwszy człowiek z ziemi – 1 Kor 15: 47), gdzie słowo „adam” oznacza także „ziemia”, to nasza pierwsza duchowa natura, całkowicie zależna od ducha Szatana. Stąd od samego poczęcia wszyscy jesteśmy „grzesznikami” (istotami uzależnionymi od grzechu, czyli ducha Szatana). Używając wyrażenia „grzech pierworodny”, które nie jest określeniem biblijnym lecz wymyślonym przez teologów, można powiedzieć, że „grzech pierworodny” to nic innego, jak duch nieczysty, Szatan, który towarzyszy każdemu człowiekowi, bez wyjątku (absurdem bowiem jest stwierdzenie, że Maria była niepokalanie poczęta), od momentu poczęcia. Od grzechu (ducha Szatana) nie ma ucieczki, nie ma własnego odkupienia. Dlatego Jezus maluje piękny obraz zbawienia, który jest Jego największym i najcudowniejszym dziełem, Jego chwałą, którą człowiek, na wzór Szatana, próbuje mu odebrać, wierząc, że na zbawienie sam musi zapracować i, jak się powszechnie naucza, „pomóc” Bogu w dziele odkupienia. Dzieło zbawienia, czyli praca Jezusa, to duchowe odkupienie wybrańców Bożych poprzez przelanie Krwi Chrystusa, czyli przelanie Ducha Bożego, gdyż słowo „krew” symbolizuje Ducha, w którym jest Życie. Gdyby człowiek był od samego początku bez grzechu (bez ducha Szatana), to byłby „jak Bóg”, jak Jego Cząstka. Dlatego nigdy nie mógłby utracić Ducha Bożego i nie mógłby oddać czci Szatanowi, wypełniając jego wolę. Dopiero zbawieni wybrańcy wykonują duchową wolę Boga, gdyż Bóg staje się ich integralną duchową Cząstką. Bóg nie jest Bogiem sprzeczności i kontrowersji, dlatego nie może zaprzeczać sam sobie.
Pytanie 6d. Jak mamy odnieść się do 10 przykazań Bożych, np. „pamiętaj abyś dzień święty święcił”?
Temat Dekalogu opracowany został w oddzielnym rozdziale i zawiera analizę każdego z 10 Przykazań z osobna. Tutaj odniosę się w skrócie do „święcenia dnia świętego”, co dotyczy święcenia szabatu. Przykazanie to dotyczy zakazu wykonywania pracy, będąc równocześnie nakazem odpoczynku i nawiązując do stworzenia świata (nieba i ziemi) przez Boga w sześć dni i Jego odpoczynku dnia siódmego (Wj 20: 8-11, Rdz 2: 2-3). Z kolei stworzenie świata w 6 dni związane jest ze stworzeniem człowieka (Adama) dnia szóstego (Rdz 1: 27, 31). Święcenie szabatu nie oznacza zatem, jak uważają Żydzi, że fizyczna, kalendarzowa sobota (pierwszy szabat) jest dniem świętym, w którym nie wolno wykonywać żadnej fizycznej pracy, ani, jak myślą chrześcijanie, że kalendarzowa niedziela (drugi szabat) jest dniem świętym, w którym należy szczególnie czcić Boga. W kategoriach fizyczności zawsze istniał będzie spór, nie tylko o dzień szabatu, ale także o ograniczenia odnośnie pracy. Święcenie szabatu rozumiane jest fizycznie jako przyjście do synagogi, czy do kościoła, w dniu szabatu (dniu świętym), zaś ograniczenie pracy rozumiane jest symbolicznie jako rezygnacja z takich czynności jak sprzątanie, koszenie trawników itp., albo też bardziej rygorystycznie, jak robią to niektóre żydowskie odłamy ortodoksyjne, których członkowie wcześniej przygotowują zimne posiłki, dzielą papier toaletowy, ustawiają włączniki i wyłączniki światła itp. Każdy interpretuje to przykazanie na swój sposób i sprzecza się o swoją rację.
Kiedyś kościół katolicki sprzeciwiał się pracy ludzi w niedzielę, dziś sami księża robią w ten dzień zakupy, czy jedzą w restauracjach (gdzie pracują ludzie). Ortodoksyjni Żydzi także bywają kontrowersyjni, bo nawet jeśli podzielą wcześniej papier toaletowy, to jednak muszą wykonać samą czynność w toalecie, nawet jeśli przygotują żywność, to sama konsumpcja także może zostać uznana za wykonywanie pracy. Choć nie jeżdżą w tym dniu samochodami, to do synagogi trzeba jakoś dotrzeć. Ludzkie tradycje są zatem jedną wielką obłudą, którą Jezus bezpardonowo krytykował. Jezus karmił swoich apostołów w dzień szabatu, leczył wtedy ludzi, za co był tak mocno ganiony przez Żydów, podążających za ludzką tradycją. Jezus wyraźnie wskazywał, że nie chodzi Mu o fizyczne przestrzeganie prawa szabatu, bo na przykład dobry gospodarz, którego zwierzę wpadło w dół, nie powinien pozostawić go bez pomocy, pomimo konieczności wykonania w ten dzień pracy. Poza tym wykonanie jednego prawa często oznaczało złamanie innego, jak na przykład obrzezanie dnia ósmego mogło wypaść w sobotę, zatem wykonanie wtedy prawa o obrzezaniu łamało prawo o szabacie. To dowodzi, że prawa fizycznego po prostu nie da się zachować i że nie chodzi tu o fizyczne przestrzeganie prawa, zaś na duchowe wypełnienie prawa człowiek nie ma żadnego wpływu, bo nie ma wpływu ani na Ducha Bożego ani na ducha Szatana.
Dlatego właśnie Jezus nazywał się „Panem Szabatu”, bo prawo szabatu symbolizowało zakaz pracy człowieka na własne zbawienie, wskazując na pracę Boga, jak przy dziele Stworzenia świata i człowieka, pokazując, że człowiek nie ma na nic żadnego wpływu. Uświęcenie szabatu symbolizuje zatem zbawienie dokonane przez Jezusa – uświęcenie wybrańca Bożego Duchem Świętym, przeniesienie go do „odpoczynku” zbawienia. Paradoks polega na tym, że dopiero po zbawieniu i otrzymaniu daru wiedzy duchowej wybraniec ma świadomość (choć, jak wspominaliśmy, nie jest to reguła, gdyż dotyczy to wyłącznie tych, których Bóg obdarował wiedzą duchową), że uświęcenie człowieka to wyłącznie praca Boga, bo to tak, jakby Bóg uświęcał sam siebie, dając człowiekowi swoją Cząstkę Ducha. Dopiero zbawiony wybraniec będzie prawidłowo, duchowo „czcił szabat”, czyli będzie czcił swego Pana i Zbawiciela.
Zatem święcenie szabatu nie ma nic wspólnego z chodzeniem do kościoła ani pójściem do synagogi. Jedyne zgromadzenia, o jakich mówi Biblia to „zgromadzenia” niefizyczne wokół Jezusa, czyli wokół Słowa Bożego. Prawdziwy Kościół – Kościół Ducha – stanowią wybrańcy Boży, zjednoczeni z Chrystusem w Duchu, a oni są zgromadzeni wokół Jezusa przez cały czas, bo Jezus zamieszkuje w ich duszach.
Co prawda Jezus bywał w synagogach, czy w świątyni jerozolimskiej, ale zawsze spotykał się wtedy z atakiem pseudo-reprezentantów Boga. Słowo Boże (Jezus) jest obecne w fizycznych synagogach i kościołach, gdzie czyta się Biblię, ale obecność ta nie wywiera żadnego wpływu na niewybrańców, którzy stanowią tam większość zgromadzonych. Wręcz przeciwnie, Jezus-Słowo Boże to „miecz obosieczny”, który zabija i jest Sędzią niewybrańców.
Z kolei fragment nawiązujący do wypędzenia kupców ze świątyni jest obrazem podwójnym. Po pierwsze, krytykuje on pracę człowieka na zbawienie wykonywaną w kościołach „z tradycji na tradycję”. Jest także obrazem usunięcia wybrańców z „jaskini zbójców”, z siedliska demonów, z „Wielkiego Babilonu”, reprezentującego królestwo Szatana.
Zatem duchowo rzecz biorąc, odpoczynek szabatu to „wejście do zbawienia”, „wejście do Jego odpoczynku”, przeznaczone wyłącznie dla wybrańców Bożych (Hbr 4).
Pytanie 6e. Czy „Prawdy Wiary" wyznawane przez Kościół są naprawdę „prawdziwe", np. obcowanie świętych?
Kościół uznaje tak zwane „6 prawd wiary”:
1. Jest jeden Bóg.
2. Bóg jest sędzią sprawiedliwym, który za dobre wynagradza, a za złe karze.
3. Są trzy Osoby Boskie: Bóg Ojciec, Syn Boży, Duch Święty.
4. Syn Boży stał się człowiekiem i umarł na krzyżu dla naszego zbawienia.
5. Dusza ludzka jest nieśmiertelna.
6. Łaska Boska jest do zbawienia koniecznie potrzebna.
Są to dogmaty kościelne, do zapisu których w zasadzie nie można mieć zastrzeżeń. Jednak sama interpretacja tych dogmatów jest już daleka od prawdy – chrześcijaństwo promuje bowiem i czci innego boga, religia stała się sędzią „sprawiedliwych i niesprawiedliwych” według własnych kryteriów jej wyznawców, Chrystus sprowadzany jest do roli człowieka ziemskiego, symbolem którego jest Szatan (podczas gdy Chrystus jest „Człowiekiem Niebieskim”), nieśmiertelność duszy wynika z obrzędów, to znaczy, rozgrzeszenia, komunii i namaszczenia, czyli fizycznych uczynków jednego człowieka wykonywanych na poczet drugiego człowieka, a Łaskę Bożą uczyniono „asystentem” człowieka w pracy na zbawienie. Tak bowiem, de facto, naucza się w kościołach (czytaj: szerzy fałsz). Jedynym pozytywnym fenomenem jest w tym wszystkim uznanie Trzech Osób Boskich, choć i tak każdą z tych Osób traktuje się fizycznie.
Wracając do „Obcowania Świętych”, które jest dogmatem wiary propagowanym w kościele, to tak jak w przypadku wielu innych doktryn, także tutaj mamy rozłam poglądowy, czyli kolejną kontrowersję. Bliższymi „prawdy” w tym względzie są protestanci, którzy posługują się terminem „społeczność świętych”. Najkrócej mówiąc, głoszą oni jedność wierzących żyjących na ziemi, stanowiących niewidzialny Kościół Chrystusowy – „Ciało Jezusa” – przywiązując dużą wagę do symboliki Wieczerzy Pańskiej o charakterze wspólnotowym („komunii”) i wyrażając swoją społeczność także we wspólnych modlitwach za żyjących wiernych. Na uwagę zasługuje biblijna doktryna „zachowania świętych”, głosząca, że człowiek raz zbawiony, nie może utracić zbawienia, a także fakt, że „świętymi” nazywa się żyjących wiernych.
To, co najbardziej różni katolicyzm od protestantyzmu, to obecna w katolicyzmie zmyślona nauka o czyśćcu, czyli „drodze awaryjnej” dla niektórych zmarłych, oraz ustanawianie (na podstawie własnych kryteriów) tak zwanych „świętych” wśród osób już zmarłych. Tu również kościół nazywa się „komunią świętych”, ale katolickie „świętych obcowanie” uwzględnia także zmarłych, zarówno będących w Niebie, jak i w owej „oczyszczalni”. „Oczyszczalnia”, czyli „czyściec”, to pojęcia niebiblijne, wymyślone przez teologów kościelnych. Ponadto uzyskanie „świętości” poprzez chrzest wodą jest nielogiczne, gdyż, w myśl wiary katolickiej, „świętość” ta może zostać utracona poprzez złe uczynki. Stąd stale obecne w kościele katolickim straszenie piekłem, nawoływanie do regularnego przyjmowania sakramentów, takich jak spowiedź i komunia, aby „Pan nie zastał nas śpiących”. A wszystko to opiera się na ludzkich uczynkach, dyscyplinie własnej i własnych staraniach. Jest to również nauka zapewniająca kościołowi katolickiemu absolutny posłuch i lojalność wśród swoich wyznawców, którzy, choć na co dzień folgują sobie pod względem stylu życia, wiedząc, że zawsze mogą się „oczyścić” przez spowiedź, kurczowo trzymają się kościoła jako instytucji, podświadomie wierząc, że bez tej instytucji nigdy nie osiągną zbawienia. Przerzucają jakby odpowiedzialność za zbawienie na system religijny, który, jak wierzą, jest do zbawienia warunkiem koniecznym, choć niewystarczającym. Są w tym przekonaniu regularnie utwierdzani przez stwierdzenia swoich nauczycieli, którzy nalegają, że wyłącznie w kościele mogą uzyskać tak zwaną „pełnię łask uświęcających”, zaś same wątpliwości co do poprawności nauki kościoła i niezależne od kościelnych teologów czytanie Biblii są traktowane jako grzechy inspirowane przez Szatana, który „zasiewa” w wiernych owe wątpliwości. Jest to samo-zabezpieczający się mechanizm oparty na strachu i ignorancji, zapewniający instytucji kościelnej posłuch i gwarantujący wysokie notowania statystyczne (i finansowe).
Na podstawie doktryny o „obcowaniu świętych” kościół katolicki dzieli się na „kościół pielgrzymujący” (żyjących chrześcijan), „kościół pokutujący” (zmarłych chrześcijan przebywających w „czyśćcu”) oraz „kościół triumfujący” (zmarłych chrześcijan w niebie). W związku z takim podejściem, kościół katolicki praktykuje modlitwę za zmarłych, a wstawiennictwo w modlitwie odnosi do tych trzech grup. Modlitwa wiernych za zmarłych jest definiowana jako ofiarowanie, w intencji zmarłych, dobrych uczynków bądź umartwień. W rzeczywistości jednak kończy się na ofiarowaniu pieniędzy, co ma sugerować, że „wiara” instytucjonalnego kościoła przynosi zbawienne skutki. Zanosi się także prośby do świętych w niebie o wstawiennictwo za zmarłych w czyśćcu, zwykle zwracając się do „świętych” ustanowionych przez kościół. Co ciekawe, doktryna o modlitwie za zmarłych powstała na podstawie jednego wersetu z Księgi Machabejskiej, która z resztą nie jest uznawana za księgę kanoniczną. Natomiast w całej Biblii nie ma żadnej wzmianki o czyśćcu. Według niej świętymi są wszyscy zbawieni wybrańcy, a zbawienia, czyli usunięcia z człowieka ducha Szatana i zastąpienia go Duchem Bożym, dokonuje wyłącznie Bóg w czasie naszej ziemskiej pielgrzymki. Zbawienia (czyli Ducha Bożego) nie można zatem utracić. Zmarły fizycznie zbawiony natychmiast trafia do Nieba, a zmarły fizycznie niezbawiony jest duchem oczekującym na wieczne potępienie. Ponadto między Bogiem a ludźmi nie ma żadnych ludzkich pośredników, np. „świętych”. Jedynym Zbawicielem, a zarazem Bogiem i Pośrednikiem, jest Jezus Chrystus.
Kościół katolicki zbudował zatem niebiblijną doktrynę, a jedno kłamstwo pociąga za sobą następne kłamstwa, takie jak rozciąganie idei obcowania z Bogiem, w sensie relacji z Bogiem, na małżeństwo (traktowane jako „sakrament”), rodzinę i posiadanie fizycznych dzieci (traktowane jako obowiązek wobec Boga i dowód na bycie „dobrym chrześcijaninem”), czy posługę kapłańską, albo stwierdzenie, że więzy międzyludzkie, np. małżeńskie, trwają wiecznie. Idąc dalej, przyszła komunia, czyli obcowanie świętych, ma być zjednoczeniem w miłości wszystkich zbawionych, gdzie na plan pierwszy wysuwa się „miłość” w sensie ludzkiej troski i przywiązania emocjonalnego do innych ludzi.
Biblia naucza, że wszyscy wybrańcy są (lub będą) zjednoczeni w Chrystusie w Duchu, gdzie Duch jest darem miłości Bożej. „Wspólnym mianownikiem” zbawionych wybrańców w Niebie i na ziemi jest Cząstka Ducha – zjednoczenie w Chrystusie, natomiast pełne zjednoczenie nastąpi po zakończeniu tego świata.
Pytanie 6f. Pisze Pan, że żaden człowiek (tutaj mam na myśli kapłana) nie może np. rozgrzeszyć drugiego człowieka, wypowiadając imię Pana Jezusa. Jak zatem mają się do tego egzorcyzmy wykonywane przez kapłanów, gdzie głównie wypowiada się imię Pana Jezusa?
Jest to pytanie bardzo obszerne, bo dotyczy dwóch zagadnień: rozgrzeszenia i egzorcyzmów. Biblia jest bardzo precyzyjna jeśli chodzi o rozgrzeszenie – jedynym sprawcą rozgrzeszenia jest sam Bóg.
Przede wszystkim musimy zrozumieć czym jest „rozgrzeszenie”. A „rozgrzeszenie” to inaczej „uwolnienie od grzechu”.
W pojęciu kościoła grzechem są tak zwane „złe uczynki”, czyli postępowanie uznawane przez liderów i członków kościoła za niemoralne lub nieetyczne w naszym fizycznym, ziemskim środowisku, głównie w stosunku do innych ludzi. Postępując tak, „grzeszymy”, a spowiedź z tych postępków i następujące po niej obrzędowe „rozgrzeszenie”, ma nas uwolnić od winy za te postępki i uczynić godnymi nieba.
Natomiast w pojęciu Biblii nasze ziemskie postępowanie nie ma nic wspólnego z „grzeszeniem”, a „grzechy” wymienione w Biblii są tylko obrazem, symbolem albo etykietą słowną określającą ducha Szatana, choć pozornie opisują one ludzkie postępowanie. To Szatan jest „cudzołóstwem”, „kradzieżą”, „morderstwem”, „kłamstwem” itd. Według Biblii to właśnie Szatan jest grzechem, a człowiek posiadający go w sobie jest w związku z tym „grzesznikiem”. Fizyczno-moralne postępowanie człowieka nie ma tu nic do rzeczy. Istnieją osoby postępujące wyjątkowo moralnie, wyróżniające się szczególną troską i empatią w stosunku do innych, ale nie zmienia to faktu, że mają one w sobie ducha Szatana i często ten duch „wmawia im” właśnie, że to, iż są moralne i troskliwe, jest dowodem na to, że mają w sobie Ducha Bożego, że są Dziećmi Bożymi, że są zbawione. W tym przypadku fizyczne postępowanie człowieka czynione jest namacalnym dowodem jego zbawienia. To niedorzeczność, gdyż królestwo Boże nie jest z tego świata i nie istnieją żadne namacalne dowody jego istnienia ani czyjegoś zbawienia, pomimo że po ludzku rzecz biorąc, bardzo chcielibyśmy, żeby takie dowody istniały. I dlatego właśnie członkowie poszczególnych kościołów takich namacalnych dowodów szukają. Mało tego, nawet licytują się między sobą, kto jest „świętszy”, „lepszy” itd. Taka jest ludzka natura (przepełniona duchem Szatana), zawsze szuka poklasku dla siebie i widzialnych dowodów własnych zasług.
Z tym, że osobami wyjątkowo moralnymi i troskliwymi niekoniecznie są tylko chrześcijanie. Są też bardzo moralni i troskliwi ateiści i ludzie wszelkiej maści i wyznania. To żaden dowód. Oczywiście, może być też tak, że i człowiek o nieprzyjemnym charakterze, którego inni ludzie mało obchodzą, może mieć w sobie ducha Szatana. Na to nie ma żadnego namacalnego dowodu ani nie istnieje żadna reguła.
Z drugiej strony, co dla wielu członków kościoła jest niepojęte i wręcz niemożliwe, osoba, która nie jest członkiem ich kościoła, może być człowiekiem zbawionym, jeśli posiada Ducha Bożego, czyli jeśli jest wybrańcem. Może to być ktoś, kto przez innych uznawany jest za „grzesznika”, na podstawie ich własnych fizycznych uprzedzeń, np. ktoś, kto pali, kto nie stroni od alkoholu, został skazany za przestępstwo, utrzymuje związki z kilkoma partnerami lub partnerkami, nie do końca jest uczciwy w interesach, jest rozwiedziony, w kwestii seksu nie ma żadnych tabu, jest innej rasy, jest orientacji nieheteroseksualnej itp. Ludzki styl życia i upodobania nie mają bowiem nic wspólnego ze zbawieniem!
Podsumowując zatem, duchem Szatana są przepełnieni ludzie o różnych charakterach, usposobieniach i stosunku do innych ludzi. Podobnie jest z Duchem Świętym – mogą Nim być przepełnieni ludzie, którzy niekoniecznie spełniają wymagania moralne kościelnych instytucji. Duchem Szatana przepełnieni jesteśmy wszyscy, bez względu na nasze tło rodzinne czy społeczne, nasz charakter, nasze fizyczne uprzedzenia itp. aż do chwili, kiedy Bóg tego ducha z nas nie usunie i nie zastąpi go swoim Duchem.
W pojęciu Biblii rozgrzeszeniem jest zatem duchowy, niewidzialny i nieodczuwalny fizycznie akt wykonywany przez samego Boga, polegający na usunięciu z wybrańca ducha Szatana (który jest grzechem) i zastąpienie go Duchem Bożym, czyli cząstką samego Boga. Jest to akt niezależny od niczego i nikogo, niezależny od żadnej instytucji, obrzędów, woli ludzkiej, charakteru człowieka, ludzkich upodobań czy pragnień. Zależy wyłącznie od woli Boga i od jego wyboru. Nikt, poza Bogiem, nie może dać „rozgrzeszenia”, gdyż nikt, poza Bogiem, nie jest w stanie usunąć z innego człowieka grzechu, czyli ducha Szatana.
Ponieważ Bóg to Jezus Chrystus, Słowo Boże, opisane w Biblii przypadki „wypędzania złych duchów w imię Jezusa” (błędnie interpretowane jako „egzorcyzmy”, w sensie fizycznego obrzędu) to nic innego jak obrazy albo symbole zbawienia przez Jezusa. Każdy człowiek, z powodu swojej grzesznej natury, jest „nawiedzony” przez złego ducha, jak widać na przykładzie Marii Magdaleny, uważanej przez wielu za świętą, która miała „7 złych duchów” (kolejny symbol pełni Szatana – Mk 16: 9). Pamiętajmy, że Biblia często posługuje się wyrazistymi obrazami, takimi jak uleczenie „opętanego”, w którym przebywały duchy nieczyste o imieniu „Legion”. Biblia podkreśla również, że duch nieczysty kryje się tam, gdzie jest najmniej spodziewany. Dlatego Chrystus przede wszystkim ujawniał zło (ducha Szatana) w przedstawicielach instytucji religijnych, takich jak kapłani, faryzeusze, czy nauczyciele Pisma. To właśnie oni reprezentowali złego ducha i byli największymi wrogami Jezusa, gdyż rozumieli słowa Biblii fizycznie, oskarżając Jezusa o przestępstwo prawa Bożego. Pamiętamy, że próbowali nawet odwrócić sytuację, nazywając Jezusa Belzebubem (Mt 9: 32-38; Mk 3: 20-27). Tymczasem dla Żydów prostą formą egzorcyzmu jest obrzezanie, a dla chrześcijan chrzest wodą, gdyż są to zabiegi, które według tych religii mają na celu pojednanie człowieka z Bogiem i ochronę przed Złym, czyli Szatanem. Historia pokazuje, że wśród niewybrańców byli zarówno obrzezani, jak i ochrzczeni, a więc te fizyczne obrzędy nie mają nawet najmniejszego znaczenia.
Człowiek ma to siebie, że wierzy w różne „cuda”, czyli tajemnicze lub niezwykłe zjawiska, które często określa jako „nadprzyrodzone”. Niektóre z nich są trudne do wytłumaczenia, ale wspomina się o nich tylko wtedy, gdy mają „szczęśliwy finał”. Wyzdrowienie ciężko lub śmiertelnie chorych, w połączeniu z modlitwą albo wyznaniem własnej wiary, przypisuje się Bogu. O przypadkach, w których takie samo uleczenie nastąpiło u ateistów lub wyznawców innej religii, w ogóle się nie mówi, a przynajmniej nie przypisuje się tego uleczenia Bogu.
Podobnie sytuacja wygląda w przypadku tak zwanych „opętanych przez złe duchy” i ich „leczenia” z zastosowaniem obrzędu zwanego „egzorcyzmem”, czyli wypędzeniem Szatana. W wielu przypadkach owo „opętanie” wynika po prostu z zaburzeń chorobowych o podłożu psychicznym, w których może dojść do różnego rodzaju transów, halucynacji czy słowotoków. Jeszcze do niedawna schizofrenię, czy chorobę afektywną, traktowano jako rodzaj „nawiedzenia przez demony”. W przeszłości, kiedy egzorcyzmy zawodziły, „opętanych” często zabijano, pod pretekstem trudnienia się takiej osoby czarami lub bycia „na służbie Szatana”.
Inna sprawa, że różnorakie urojenia wiązane są najczęściej z podłożem religijnym (czytaj: demonicznym), do tego stopnia, że i sam chory może w to uwierzyć (efekt placebo lub autosugestii). Obecnie większość tego typu chorób ma wyjaśnienie naukowe, a właściwe leki są w stanie zmniejszyć urojenia, halucynacje, czy wybujałe myśli. Owszem, wciąż pojawiają się przypadki nagrań i filmów wideo przedstawiających egzorcyzmy. Sam egzorcyzm jest popularnym tematem w kinie, co przyczynia się do wzmacniania w opinii publicznej sugestii, że obecność Szatana może ujawniać się w konkretnych osobach w sposób fizyczny, ale ilość niewyjaśnionych naukowo przypadków „opętania złym duchem” jest znikoma w stosunku do kreowanej wizji. Nie mówi się o tym głośno, ale wiele z owych pseudo-uleczeń zakończyło się śmiercią chorych. Było nawet kilka głośnych przypadków, w których za śmierć chorych obwiniano księży egzorcystów, którzy namawiali ich do zaniechania brania leków psychotropowych i oddania się „łasce Jezusa Chrystusa”. Mówiąc o czarach, to tak właśnie należałoby nazwać owe zabiegi. Szukanie Szatana w fizyczności, w znakach i cudach, to pułapka fizycznego przekazu Biblii. Szatana można rozpoznać, lub inaczej, testować, wyłącznie poprzez Słowo Boże – poprzez sposób interpretacji tego Słowa. W Słowie Bożym kryje się Jezus Chrystus, w przekazie Ducha, a nie w fizyczności tego świata.
Biblia nawiązuje do „wyrzucania złych duchów” (Mt 10: 8), co niektórzy odczytują jako obowiązek kierowania nakazu Bożego do osoby „opętanej”. Trzeba tu jednak prześledzić kontekst, bo wraz z „wyrzucaniem duchów nieczystych” pojawiają się również „uzdrowienia chorych”, „wskrzeszenia umarłych” i „oczyszczenia trędowatych”. Jak wiadomo, z fizycznego punktu widzenia, uzdrawiania chorych i oczyszczania trędowatych nie dokonuje się przez modlitwę, lecz odpowiednie zabiegi medyczne, zaś wskrzeszenia umarłych są niemożliwe, chyba że zaliczymy do nich ratowanie człowieka ze śmierci klinicznej, przez takie zabiegi jak sztuczne oddychanie czy masaż (stymulacja) serca. „Władza” apostołów – symbolizujących wybrańców Bożych – nad duchami nieczystymi była symbolem tego, że Duch Chrystusa stoi ponad duchem Szatana, że Duch Boży ulecza, oczyszcza i wskrzesza, ale duchowo, nie fizycznie. Transformacja do zbawienia odbywa się poprzez wyrzucenie z człowieka grzechu, czyli ducha Szatana, a zatem poprzez drogę ze śmierci (Szatana) do życia wiecznego (Boga). Niezbawiony wybraniec określany jest mianem „chorego”, „nieczystego”, „trędowatego”, „martwego” (duchowo), albo „nawiedzonego” złym duchem. Każdy bowiem człowiek, w tym wybraniec, zaczyna swoją pielgrzymkę na ziemi jako niezbawiony („nawiedzony duchem nieczystym”). Zwróćmy uwagę, że wyrzucanie złych duchów – zbawienie – odbywało się poprzez Jezusa lub namaszczonego sługę Bożego, który działał w imię Jezusa. Zbawiony wybraniec reprezentuje bowiem Jezusa, gdyż ma w sobie cząstkę Ducha Świętego. Tymczasem egzorcyzmy, jako obrzędy wykonywane przez kapłanów w sposób fizyczny, przywiązują wagę do materialnych rekwizytów, takich jak krucyfiks, czyli artystyczny wizerunek ukrzyżowanego Chrystusa, czy różaniec bądź tak zwana „święcona woda”, mieszając do tego Maryję Pannę, czy aniołów. Fizyczna interpretacja Biblii doprowadziła do tego, że „egzorcyzmy” Jezusa i apostołów postrzega się jako namacalne potwierdzenie wiary i skuteczności Ewangelii Chrystusa.
Działający w imię Jezusa otrzymywali moc (Ducha Bożego) do „wyrzucania” obcych duchów, ale Bóg podkreśla, że jest to moc Boża, a nie moc człowieka. Dlatego mamy opisany przypadek, w którym apostołowie nie mogli sprostać wyzwaniu, i stwierdzenie, że wyrzucenie złych duchów jest zależne od wiary, modlitwy i postu (Mt 17: 14-21; Mk 9: 14-29; Łk 9: 37-43). „Wiara, modlitwa i post” symbolizują działanie zbawczego Słowa Ducha, a nie intelektualną wiarę ludzką, artykułowane przez człowieka słowa modlitwy, czy fizyczne powstrzymywanie się od jedzenia. Apostołowie oficjalnie otrzymali mandat do ewangelizacji dopiero po zstąpieniu Ducha Świętego w Dniu Pięćdziesiątnicy.
Jezus podkreśla, że wyrzucanie złych duchów związane jest z mocą Ducha Bożego (Mt 12: 22-30) i jest „znakiem” nadejścia Królestwa Bożego (Łk 7: 18-23; 11: 14-20). Bóg oczyszcza duszę z grzechu (ze złego ducha) raz na zawsze. Tymczasem „egzorcyzmy”, czyli obrzędy mające zapewnić zbawienie, wykonywane przez ludzi nienamaszczonych Duchem Bożym są tylko pozorne, a w konsekwencji dochodzi do nawrotu grzechu (Mt 12: 43-45; Łk 11: 24-26), co tak naprawdę oznacza, że dusza takiego człowieka nigdy nie została oczyszczona z ducha Szatana. Nie można wyrzucać złego ducha poprzez złego ducha (Mk 3: 23-27), co pokazane jest na przykładzie egzorcystów żydowskich (Dz 19: 13-17). Zły duch jest źródłem „zysków” niewybrańców, bo głoszenie kłamstwa (fałszywej nauki na temat zbawienia) jest zyskiem Szatana (Dz 16: 16-24). Wyrzucanie złych duchów przez fizycznych chrześcijan jest pozorne, bo nie następuje z woli Pana, a łudzenie siebie i głoszenie obłudy nikogo nie wybawi od potępienia wiecznego (Mt 7: 21-23).
Zauważmy, że ilekroć stosujemy określenie „wykonywanie pracy w celu osiągnięcia zbawienia”, odnosimy się do naszej własnej pracy, naszych uczynków, które są bezużyteczne, czyli definiujemy człowieka, który usiłuje wykonywać takie uczynki, jako niezbawionego. Biblia przeciwstawia uczynkom lub pracy człowieka, które zwykle odnoszą się do wykonywania przepisów prawa, Łaskę Bożą, która z kolei jest bezwarunkowym darem Bożym. Sam fakt wyboru z góry, jak dobitnie pokazuje przykład Jakuba i Ezawa, wskazuje, że człowiek nie ma nic do powiedzenia w kwestii własnego zbawienia. O naszym zbawieniu zdecydowano zanim jeszcze przyszliśmy na ten świat, choć samo zbawienie – Bóg pod postacią Ducha – przychodzi do wybrańców w różnych momentach ich pielgrzymki w tym świecie – do jednych wcześniej, do innych później. Jan Chrzciciel został zbawiony jeszcze w łonie matki (w 6 miesiącu ciąży), ale został poczęty jak każdy śmiertelnik (bez Ducha Świętego).
Przykład Adama, pierwszego człowieka, jest obrazem pierwszej natury każdego człowieka, bez wyjątku. Brak Ducha Bożego – uświęcenia – jest równoznaczny z „grzechem”, czyli uległością innemu duchowi, duchowi Szatana, stąd wszyscy jesteśmy „grzesznikami”. Dlatego Pierwszy Człowiek, Pierwszy Adam, Człowiek Ziemski, utożsamiany jest z Szatanem. Dopiero „druga natura” – Drugi Człowiek, „Ostatni Adam” – utożsamiany jest z Chrystusem i zbawieniem, czyli „narodzeniem na nowo”, „narodzeniem z góry”, „nowym stworzeniem”, gdyż „rzeczy duchowe” następują potem, czyli po „rzeczach ziemskich”. Ostatni Adam – Duch Ożywiający – przychodzi jednak tylko do wybrańców Bożych, czyli tych, których Bóg wybrał do zbawienia jeszcze przed stworzeniem świata, a wybrał ich według własnej – Bożej – woli (1 Kor 15: 45-49). Tam, gdzie w Biblii czytamy o Bożym wyborze, o Jego Łasce, Jego wierze, Jego zbawieniu, kontekst zawsze odnosi się do wybrańców Bożych. Wybrańcy Boży tworzą Kościół Wieczny i nie mają nic wspólnego z kościołem jako instytucją ziemską, która dokonuje własnego wyboru i własnej selekcji ludzi do „zbawienia”, a w rzeczywistości kieruje samą siebie i innych na drogę do potępienia. Ponieważ Biblia mówi o „dobrych uczynkach”, których sprawcą jest sam Bóg, a w Nim Jego wybrańcy, w których „Bóg jest sprawcą i chcenia i działania zgodnie z Jego wolą” (Flp 2: 13), kościół naucza, że zbawienie jest wynikiem połączenia pracy człowieka i łaski Bożej, co jest bluźnierstwem.
„W Nim [Chrystusie] wybrał nas [wybrańców] przed założeniem świata, abyśmy byli święci [obdarzeni Duchem Świętym] i nieskalani przed Jego obliczem. Z miłości przeznaczył nas dla siebie jako przybranych synów poprzez Jezusa Chrystusa według postanowienia swej woli, ku chwale majestatu swej łaski, którą obdarzył nas w Umiłowanym.” (Ef 1: 4-6)
„Łaską bowiem jesteście zbawieni przez wiarę [wiarę Jezusa Chrystusa; wiara jest owocem Ducha]. A to pochodzi nie od was, lecz jest darem Boga: nie z uczynków, aby się nikt nie chlubił. Jesteśmy bowiem Jego dziełem [wybrańcami], stworzeni w Chrystusie Jezusie do dobrych czynów, które Bóg z góry przygotował, abyśmy je pełnili.” (Ef 2: 8-10)
„Wszyscy bowiem zgrzeszyli i pozbawieni są chwały Bożej, a dostępują usprawiedliwienia darmo [dotyczy tylko wybrańców], z Jego łaski, przez odkupienie, które jest w Chrystusie Jezusie.” (Rz 3: 23-24)
„Tak przeto i w obecnym czasie ostała się tylko Reszta [wybrańcy] wybrana przez łaskę. Jeżeli zaś dzięki łasce, to już nie dzięki uczynkom, bo inaczej łaska nie byłaby już łaską.” (Rz 11: 5-6).
Pytanie 6b. Czy jeśli "nie rozumiem" czytania Biblii, to znaczy, że nie jestem zbawiona?
Kwestia zrozumienia czy braku zrozumienia Biblii jest darem Bożym, który jedni otrzymują, inni nie, a ci, którzy otrzymują, również otrzymują według miary i woli Bożej. Dlatego Bóg daje więcej lub mniej talentów i dlatego Biblia mówi o pewnej hierarchii, czy to mówiąc o kościele, czy o narodzie Izraelskim, czy porównując zbawienie do działań wojennych. Innymi słowy, Bóg ustanawia jednych „przywódcami”, innych „żołnierzami”, ale zawsze pod „banderą” Boga i zawsze z Królem, Biskupem Dusz, na czele, który jest sprawcą każdego duchowego zwycięstwa. Owszem Biblia mówi o „wyzwoleniu przez Prawdę”, o darze wiedzy duchowej przeznaczonej tylko dla wybrańców, ale z drugiej strony, zbawienie jest bezwarunkowe, a dary Boże objawiają się w różny sposób (na pewno nie w sposób widzialny). Przypowieści historyczne o znaczeniu symbolicznym wielokrotnie wskazują, że zbawienie nie przychodzi od „najsilniejszych przywódców”, i że Bóg wykorzystuje do zwycięstwa niepozornych ludzi, tak jak małego Dawida (w starciu z Goliatem), trędowatych, czy kobiety. Apostołowie byli zwykłymi ludźmi, Paweł został „zrekrutowany” z armii przeciwnika (faryzeuszy).
Każdy człowiek, który zaczyna jako niezbawiony, ma w sobie ducha fałszu i nie rozumie Prawdy. Biblia wskazuje, że dar wiedzy duchowej nie przychodzi natychmiast ani nie ma postaci jakiejś wizji, lecz jest „objawieniem” „słowa po słowie”, na zasadzie dochodzenia do Prawdy poprzez błędy. Pamiętamy wątpliwości apostołów co do zachowania prawa (Dz 15), gdzie Piotr deklaruje, że zbawienie przychodzi przez Łaskę (Dz 15: 11), zaś w Antiochii Piotr bierze udział i namawia pogan do przestrzegania tradycji żydowskiej, co Paweł mu stanowczo wyrzuca (Ga 2: 11-14). Dlatego odnosząc się do nauczania Biblii, musimy być bardzo ostrożni, by ten przekaz był jak najbardziej przejrzysty w celu głoszenia Prawdy, pamiętając jednak, że człowiek nie ma wpływu na to, czy przekaz ten trafi do innych, czy nie. O tym decyduje Duch.
Przykład łotra, który nawet po tym, jak zawisł na krzyżu, urągał Bogu, a który w ostatnich chwilach życia doświadczył nieoczekiwanej przemiany (będąc w obecności Chrystusa – Słowa Bożego), wskazuje, że nie istnieją żadne granice ani warunki zbawienia. Nie można stwierdzić, że ów łotr posiadł taką wiedzę duchową, jak głosiciele Ewangelii, ale z drugiej strony, otrzymując dar Ducha Bożego, otrzymał też cząstkę Prawdy, bo Bóg to Prawda i Wiedza (Poznanie).
Wiedza duchowa jest niewątpliwie pocieszeniem z powodu zrozumienia Prawdy. Kiedy potrafi się dostrzec, jak przekaz duchowy Biblii łączy się w jedną spójną całość w różnych jej fragmentach, jest to jak symboliczny „miód dla podniebienia”, który jest porównywany do „mądrości duszy” (Prz 24: 13-14). Biblia mówi, że dar wiedzy duchowej zostanie pomnożony wraz z nadejściem końca świata, co nas, żyjących w obecnych czasach, stawia w dużo lepszej sytuacji od uczniów Chrystusa, od wierzących w Starym Testamencie, czy tych, którzy żyli w czasach powstawania Nowego Testamentu. Czasy ostateczne to czasy, kiedy Zło – Duch Szatana – działa w pełni mocy. Dlatego Bóg ustanawia „strażników” Słowa Bożego, czyli tych, którzy będą „czuwać”, których Pan nie zastanie „śpiących” (czyli niewybranych) w czasie swojego przyjścia.
Jeżeli taka jest wola Boga, może On obdarzyć każdego człowieka swoją wiedzą. Odpowiedzialność za głoszenie Słowa Bożego jest ogromna, gdyż Biblia jest pełna przykładów głosicieli (proroków, nauczycieli Pisma), którzy szerzyli fałsz, wierząc, że stoją po dobrej stronie. Dlatego Biblia mówi o „testowaniu” ducha, czyli sprawdzaniu zgodności tego, co przekazujemy, z Duchem Bożym (z duchowym przekazem Boga zawartym w Biblii). Wiedza duchowa nie objawia się w przekazie fizycznym, w tym, co dosłownie zapisano w Biblii (przekaz fizyczny jest tylko „świadectwem”, czyli obrazem przekazu duchowego) lecz w obecności Boga. Obecności Boga nie da się rozpoznać, osądzając człowieka po jego fizycznych uczynkach. Wniosek jest taki, że człowiek w żaden sposób nie powinien ingerować w zbawienie, nie tylko przez własne uczynki, ale także przez ogłaszanie samego siebie wybrańcem, albo dawanie innym nadziei. Apostołowie byli przekonani, że wszyscy byli wybrańcami, łącznie z Judaszem, jednak rzeczywistość okazała się inna. Wszystko (zbawienie) jest więc w rękach Boga.
Zauważmy, że na pytania związane z tym, że postawa kościoła budzi wątpliwości, żeby nie powiedzieć kontrowersje, odpowiedzi można znaleźć w samej Biblii. Przedstawiciele kościoła na takie pytania najczęściej reagują irytacją, a nawet sugestią, że już same pytania są objawem wątpliwości, czyli braku wiary, i pokusy ze strony Szatana. I albo na te pytania w ogóle nie odpowiadają, albo ich odpowiedzi można szybko podważyć w świetle Biblii, wykazując im kłamstwo. Na tym polega moc Słowa Bożego, że jest spójne i nie do podważenia. Mając taką „broń” u swego boku, można mieć nadzieję, że wszystkie obietnice Boże zostaną spełnione, to znaczy obietnice dotyczące zbawienia. „Wyposażonemu” w taką „broń” – „miecz Ducha”, albo „hełm zbawienia” (Ef 6: 17) - nie straszna żadna walka duchowa, bo prowadzi ją Bóg.
Pytanie 6c. Kościół naucza, że wszyscy wcześni ludzie byli bez grzechu. Dopiero grzech Adama sprawił, że utraciliśmy zbawienie przez grzech pierworodny.
Nie bardzo rozumiem pytanie odnośnie tego, że ludzie przed Adamem byli bez grzechu, bo Adam był pierwszym człowiekiem. Myślę, że chodzi o to, że kościół naucza, że Adam był pierwotnie bez grzechu, a wskutek jego grzechu, wszyscy staliśmy się grzesznikami. Ponieważ ten temat był już poruszany wielokrotnie, tylko podsumuję, że nauczanie kościoła jest błędne, gdyż Adam został poczęty bez Ducha Bożego, czyli pod panowaniem ducha grzechu, Szatana. Dla przypomnienia, „grzech” to Szatan, który jest duchem. Dlatego „grzesznik”, to człowiek, w którym przebywa duch Szatana, a nie człowiek szczególnie nieprzyjemny dla innych ludzi. W dowolnym momencie życia tego człowieka, jeśli jest wybrany do zbawienia, Bóg może wyrugować z niego ducha Szatana i zastąpić go swoim Duchem, czyli sobą samym. I ten moment nazywamy właśnie „nowym narodzeniem” lub „nowym stworzeniem” albo „rozgrzeszeniem” (więcej na ten temat za chwilę). Wąż z Edenu to tylko alegoryczny symbol Szatana, jak i cała zaaranżowana tam sytuacja. Wiemy, że węże nie mogłyby chodzić wyprostowane, czy mówić ludzkim głosem – są to wyłącznie symbole słowne opisujące wywyższenie Szatana i jego panowanie nad duszą człowieka. Adam (człowiek) wykonał polecenie Szatana, co symbolicznie pokazuje, że duchowo jesteśmy w jedności z Szatanem. Stąd potrzeba Zbawiciela. Przekaz fizyczny Biblii, to znaczy dosłowne opisy i odnoszenie ich do dosłownej, fizycznej rzeczywistości naszego świata, a tak właśnie są one odczytywane przez człowieka naturalnego (a co za tym idzie, przez instytucje kościelne), to w gruncie rzeczy słowa Szatana. To znaczy, słowa zapisane w Biblii przez Boga, stają się pułapką dla Szatana, który rozumie je opacznie i tak właśnie rozumieją je wszyscy, których jego duch jest przewodnikiem. Rozumieją je na sposób ludzki, fizyczny, moralny, historyczny, społeczny, ale nie na sposób duchowy. W tym sensie jest tak, jakby przez Biblię przemawiał do nas Szatan, czyli duch podstępu i kłamstwa. Szatan udaje Chrystusa, podszywa się pod Boga, prowadząc ludzi niezbawionych do złego pojmowania nauki Biblii.
Symbolika popełnienia grzechu przez Pierwszego Człowieka, gdzie Ewa symbolizuje duszę Adama – duszę ludzkości (Adam = ludzkość), ukazuje naszą bezbronność i uległość grzechowi (Szatanowi) od samego początku, a wszystko to pozostaje poza naszą świadomością i kontrolą. Duch Szatana jest w nas od chwili poczęcia, co zostaje ujawnione dopiero z chwilą sądu Bożego. Jako niezbawieni spożywamy „owoc” ducha Szatana (w przeciwieństwie do Owocu Ducha Świętego), który my nazywany „zakazanym owocem”, który jednakże jest owocem naszego własnego pożądania, odsłaniającym naszą „nagość” duchową. Zauważmy, że jeśli ktoś w ogóle nie wypowiada się na temat Słowa Bożego (czyli Boga) i nie wiemy jaką naukę głosi na temat Biblii i zbawienia, wtedy trudno jest dokonać oceny ducha, który przebywa w tym człowieku. Natomiast jeżeli ktoś otwarcie szuka zbawienia poprzez posłuszeństwo prawu, czyli własne uczynki, stawia się na równi z Bogiem, chcąc być „jak Bóg”. Wtedy przebywający w nim „grzech” (duch Szatana) zostaje ujawniony, co nie oznacza, że wcześniej go tam nie było. Taki pseudo-biblijny przekaz, czyli nauczający zbawienia na podstawie własnych uczynków, pochodzi od Szatana, czyli symbolicznego Węża.
Prawo grzechu i śmierci, czyli fizyczne nakazy i zakazy zapisane w Biblii, które symbolizuje Drzewo Poznania Dobra i Zła, jest prawem kontrowersyjnym, pełniącym funkcję pułapki. Biblia została napisana na następującej zasadzie: „nie wolno wykonywać pracy – zrywać złego owocu – bo praca człowieka to śmierć”. Jednak człowiek ma z natury zakodowane dążenie do zbawienia poprzez własne uczynki, poprzez zjadanie „własnego, złego owocu”. Grzech Adama – czyli forma duchowa Pierwszego Człowieka – stawia go na drodze ku śmierci wiecznej, tak jak i nas, wszystkich ludzi ziemskich. Pierwszy Adam (pierwszy człowiek z ziemi – 1 Kor 15: 47), gdzie słowo „adam” oznacza także „ziemia”, to nasza pierwsza duchowa natura, całkowicie zależna od ducha Szatana. Stąd od samego poczęcia wszyscy jesteśmy „grzesznikami” (istotami uzależnionymi od grzechu, czyli ducha Szatana). Używając wyrażenia „grzech pierworodny”, które nie jest określeniem biblijnym lecz wymyślonym przez teologów, można powiedzieć, że „grzech pierworodny” to nic innego, jak duch nieczysty, Szatan, który towarzyszy każdemu człowiekowi, bez wyjątku (absurdem bowiem jest stwierdzenie, że Maria była niepokalanie poczęta), od momentu poczęcia. Od grzechu (ducha Szatana) nie ma ucieczki, nie ma własnego odkupienia. Dlatego Jezus maluje piękny obraz zbawienia, który jest Jego największym i najcudowniejszym dziełem, Jego chwałą, którą człowiek, na wzór Szatana, próbuje mu odebrać, wierząc, że na zbawienie sam musi zapracować i, jak się powszechnie naucza, „pomóc” Bogu w dziele odkupienia. Dzieło zbawienia, czyli praca Jezusa, to duchowe odkupienie wybrańców Bożych poprzez przelanie Krwi Chrystusa, czyli przelanie Ducha Bożego, gdyż słowo „krew” symbolizuje Ducha, w którym jest Życie. Gdyby człowiek był od samego początku bez grzechu (bez ducha Szatana), to byłby „jak Bóg”, jak Jego Cząstka. Dlatego nigdy nie mógłby utracić Ducha Bożego i nie mógłby oddać czci Szatanowi, wypełniając jego wolę. Dopiero zbawieni wybrańcy wykonują duchową wolę Boga, gdyż Bóg staje się ich integralną duchową Cząstką. Bóg nie jest Bogiem sprzeczności i kontrowersji, dlatego nie może zaprzeczać sam sobie.
Pytanie 6d. Jak mamy odnieść się do 10 przykazań Bożych, np. „pamiętaj abyś dzień święty święcił”?
Temat Dekalogu opracowany został w oddzielnym rozdziale i zawiera analizę każdego z 10 Przykazań z osobna. Tutaj odniosę się w skrócie do „święcenia dnia świętego”, co dotyczy święcenia szabatu. Przykazanie to dotyczy zakazu wykonywania pracy, będąc równocześnie nakazem odpoczynku i nawiązując do stworzenia świata (nieba i ziemi) przez Boga w sześć dni i Jego odpoczynku dnia siódmego (Wj 20: 8-11, Rdz 2: 2-3). Z kolei stworzenie świata w 6 dni związane jest ze stworzeniem człowieka (Adama) dnia szóstego (Rdz 1: 27, 31). Święcenie szabatu nie oznacza zatem, jak uważają Żydzi, że fizyczna, kalendarzowa sobota (pierwszy szabat) jest dniem świętym, w którym nie wolno wykonywać żadnej fizycznej pracy, ani, jak myślą chrześcijanie, że kalendarzowa niedziela (drugi szabat) jest dniem świętym, w którym należy szczególnie czcić Boga. W kategoriach fizyczności zawsze istniał będzie spór, nie tylko o dzień szabatu, ale także o ograniczenia odnośnie pracy. Święcenie szabatu rozumiane jest fizycznie jako przyjście do synagogi, czy do kościoła, w dniu szabatu (dniu świętym), zaś ograniczenie pracy rozumiane jest symbolicznie jako rezygnacja z takich czynności jak sprzątanie, koszenie trawników itp., albo też bardziej rygorystycznie, jak robią to niektóre żydowskie odłamy ortodoksyjne, których członkowie wcześniej przygotowują zimne posiłki, dzielą papier toaletowy, ustawiają włączniki i wyłączniki światła itp. Każdy interpretuje to przykazanie na swój sposób i sprzecza się o swoją rację.
Kiedyś kościół katolicki sprzeciwiał się pracy ludzi w niedzielę, dziś sami księża robią w ten dzień zakupy, czy jedzą w restauracjach (gdzie pracują ludzie). Ortodoksyjni Żydzi także bywają kontrowersyjni, bo nawet jeśli podzielą wcześniej papier toaletowy, to jednak muszą wykonać samą czynność w toalecie, nawet jeśli przygotują żywność, to sama konsumpcja także może zostać uznana za wykonywanie pracy. Choć nie jeżdżą w tym dniu samochodami, to do synagogi trzeba jakoś dotrzeć. Ludzkie tradycje są zatem jedną wielką obłudą, którą Jezus bezpardonowo krytykował. Jezus karmił swoich apostołów w dzień szabatu, leczył wtedy ludzi, za co był tak mocno ganiony przez Żydów, podążających za ludzką tradycją. Jezus wyraźnie wskazywał, że nie chodzi Mu o fizyczne przestrzeganie prawa szabatu, bo na przykład dobry gospodarz, którego zwierzę wpadło w dół, nie powinien pozostawić go bez pomocy, pomimo konieczności wykonania w ten dzień pracy. Poza tym wykonanie jednego prawa często oznaczało złamanie innego, jak na przykład obrzezanie dnia ósmego mogło wypaść w sobotę, zatem wykonanie wtedy prawa o obrzezaniu łamało prawo o szabacie. To dowodzi, że prawa fizycznego po prostu nie da się zachować i że nie chodzi tu o fizyczne przestrzeganie prawa, zaś na duchowe wypełnienie prawa człowiek nie ma żadnego wpływu, bo nie ma wpływu ani na Ducha Bożego ani na ducha Szatana.
Dlatego właśnie Jezus nazywał się „Panem Szabatu”, bo prawo szabatu symbolizowało zakaz pracy człowieka na własne zbawienie, wskazując na pracę Boga, jak przy dziele Stworzenia świata i człowieka, pokazując, że człowiek nie ma na nic żadnego wpływu. Uświęcenie szabatu symbolizuje zatem zbawienie dokonane przez Jezusa – uświęcenie wybrańca Bożego Duchem Świętym, przeniesienie go do „odpoczynku” zbawienia. Paradoks polega na tym, że dopiero po zbawieniu i otrzymaniu daru wiedzy duchowej wybraniec ma świadomość (choć, jak wspominaliśmy, nie jest to reguła, gdyż dotyczy to wyłącznie tych, których Bóg obdarował wiedzą duchową), że uświęcenie człowieka to wyłącznie praca Boga, bo to tak, jakby Bóg uświęcał sam siebie, dając człowiekowi swoją Cząstkę Ducha. Dopiero zbawiony wybraniec będzie prawidłowo, duchowo „czcił szabat”, czyli będzie czcił swego Pana i Zbawiciela.
Zatem święcenie szabatu nie ma nic wspólnego z chodzeniem do kościoła ani pójściem do synagogi. Jedyne zgromadzenia, o jakich mówi Biblia to „zgromadzenia” niefizyczne wokół Jezusa, czyli wokół Słowa Bożego. Prawdziwy Kościół – Kościół Ducha – stanowią wybrańcy Boży, zjednoczeni z Chrystusem w Duchu, a oni są zgromadzeni wokół Jezusa przez cały czas, bo Jezus zamieszkuje w ich duszach.
Co prawda Jezus bywał w synagogach, czy w świątyni jerozolimskiej, ale zawsze spotykał się wtedy z atakiem pseudo-reprezentantów Boga. Słowo Boże (Jezus) jest obecne w fizycznych synagogach i kościołach, gdzie czyta się Biblię, ale obecność ta nie wywiera żadnego wpływu na niewybrańców, którzy stanowią tam większość zgromadzonych. Wręcz przeciwnie, Jezus-Słowo Boże to „miecz obosieczny”, który zabija i jest Sędzią niewybrańców.
Z kolei fragment nawiązujący do wypędzenia kupców ze świątyni jest obrazem podwójnym. Po pierwsze, krytykuje on pracę człowieka na zbawienie wykonywaną w kościołach „z tradycji na tradycję”. Jest także obrazem usunięcia wybrańców z „jaskini zbójców”, z siedliska demonów, z „Wielkiego Babilonu”, reprezentującego królestwo Szatana.
Zatem duchowo rzecz biorąc, odpoczynek szabatu to „wejście do zbawienia”, „wejście do Jego odpoczynku”, przeznaczone wyłącznie dla wybrańców Bożych (Hbr 4).
Pytanie 6e. Czy „Prawdy Wiary" wyznawane przez Kościół są naprawdę „prawdziwe", np. obcowanie świętych?
Kościół uznaje tak zwane „6 prawd wiary”:
1. Jest jeden Bóg.
2. Bóg jest sędzią sprawiedliwym, który za dobre wynagradza, a za złe karze.
3. Są trzy Osoby Boskie: Bóg Ojciec, Syn Boży, Duch Święty.
4. Syn Boży stał się człowiekiem i umarł na krzyżu dla naszego zbawienia.
5. Dusza ludzka jest nieśmiertelna.
6. Łaska Boska jest do zbawienia koniecznie potrzebna.
Są to dogmaty kościelne, do zapisu których w zasadzie nie można mieć zastrzeżeń. Jednak sama interpretacja tych dogmatów jest już daleka od prawdy – chrześcijaństwo promuje bowiem i czci innego boga, religia stała się sędzią „sprawiedliwych i niesprawiedliwych” według własnych kryteriów jej wyznawców, Chrystus sprowadzany jest do roli człowieka ziemskiego, symbolem którego jest Szatan (podczas gdy Chrystus jest „Człowiekiem Niebieskim”), nieśmiertelność duszy wynika z obrzędów, to znaczy, rozgrzeszenia, komunii i namaszczenia, czyli fizycznych uczynków jednego człowieka wykonywanych na poczet drugiego człowieka, a Łaskę Bożą uczyniono „asystentem” człowieka w pracy na zbawienie. Tak bowiem, de facto, naucza się w kościołach (czytaj: szerzy fałsz). Jedynym pozytywnym fenomenem jest w tym wszystkim uznanie Trzech Osób Boskich, choć i tak każdą z tych Osób traktuje się fizycznie.
Wracając do „Obcowania Świętych”, które jest dogmatem wiary propagowanym w kościele, to tak jak w przypadku wielu innych doktryn, także tutaj mamy rozłam poglądowy, czyli kolejną kontrowersję. Bliższymi „prawdy” w tym względzie są protestanci, którzy posługują się terminem „społeczność świętych”. Najkrócej mówiąc, głoszą oni jedność wierzących żyjących na ziemi, stanowiących niewidzialny Kościół Chrystusowy – „Ciało Jezusa” – przywiązując dużą wagę do symboliki Wieczerzy Pańskiej o charakterze wspólnotowym („komunii”) i wyrażając swoją społeczność także we wspólnych modlitwach za żyjących wiernych. Na uwagę zasługuje biblijna doktryna „zachowania świętych”, głosząca, że człowiek raz zbawiony, nie może utracić zbawienia, a także fakt, że „świętymi” nazywa się żyjących wiernych.
To, co najbardziej różni katolicyzm od protestantyzmu, to obecna w katolicyzmie zmyślona nauka o czyśćcu, czyli „drodze awaryjnej” dla niektórych zmarłych, oraz ustanawianie (na podstawie własnych kryteriów) tak zwanych „świętych” wśród osób już zmarłych. Tu również kościół nazywa się „komunią świętych”, ale katolickie „świętych obcowanie” uwzględnia także zmarłych, zarówno będących w Niebie, jak i w owej „oczyszczalni”. „Oczyszczalnia”, czyli „czyściec”, to pojęcia niebiblijne, wymyślone przez teologów kościelnych. Ponadto uzyskanie „świętości” poprzez chrzest wodą jest nielogiczne, gdyż, w myśl wiary katolickiej, „świętość” ta może zostać utracona poprzez złe uczynki. Stąd stale obecne w kościele katolickim straszenie piekłem, nawoływanie do regularnego przyjmowania sakramentów, takich jak spowiedź i komunia, aby „Pan nie zastał nas śpiących”. A wszystko to opiera się na ludzkich uczynkach, dyscyplinie własnej i własnych staraniach. Jest to również nauka zapewniająca kościołowi katolickiemu absolutny posłuch i lojalność wśród swoich wyznawców, którzy, choć na co dzień folgują sobie pod względem stylu życia, wiedząc, że zawsze mogą się „oczyścić” przez spowiedź, kurczowo trzymają się kościoła jako instytucji, podświadomie wierząc, że bez tej instytucji nigdy nie osiągną zbawienia. Przerzucają jakby odpowiedzialność za zbawienie na system religijny, który, jak wierzą, jest do zbawienia warunkiem koniecznym, choć niewystarczającym. Są w tym przekonaniu regularnie utwierdzani przez stwierdzenia swoich nauczycieli, którzy nalegają, że wyłącznie w kościele mogą uzyskać tak zwaną „pełnię łask uświęcających”, zaś same wątpliwości co do poprawności nauki kościoła i niezależne od kościelnych teologów czytanie Biblii są traktowane jako grzechy inspirowane przez Szatana, który „zasiewa” w wiernych owe wątpliwości. Jest to samo-zabezpieczający się mechanizm oparty na strachu i ignorancji, zapewniający instytucji kościelnej posłuch i gwarantujący wysokie notowania statystyczne (i finansowe).
Na podstawie doktryny o „obcowaniu świętych” kościół katolicki dzieli się na „kościół pielgrzymujący” (żyjących chrześcijan), „kościół pokutujący” (zmarłych chrześcijan przebywających w „czyśćcu”) oraz „kościół triumfujący” (zmarłych chrześcijan w niebie). W związku z takim podejściem, kościół katolicki praktykuje modlitwę za zmarłych, a wstawiennictwo w modlitwie odnosi do tych trzech grup. Modlitwa wiernych za zmarłych jest definiowana jako ofiarowanie, w intencji zmarłych, dobrych uczynków bądź umartwień. W rzeczywistości jednak kończy się na ofiarowaniu pieniędzy, co ma sugerować, że „wiara” instytucjonalnego kościoła przynosi zbawienne skutki. Zanosi się także prośby do świętych w niebie o wstawiennictwo za zmarłych w czyśćcu, zwykle zwracając się do „świętych” ustanowionych przez kościół. Co ciekawe, doktryna o modlitwie za zmarłych powstała na podstawie jednego wersetu z Księgi Machabejskiej, która z resztą nie jest uznawana za księgę kanoniczną. Natomiast w całej Biblii nie ma żadnej wzmianki o czyśćcu. Według niej świętymi są wszyscy zbawieni wybrańcy, a zbawienia, czyli usunięcia z człowieka ducha Szatana i zastąpienia go Duchem Bożym, dokonuje wyłącznie Bóg w czasie naszej ziemskiej pielgrzymki. Zbawienia (czyli Ducha Bożego) nie można zatem utracić. Zmarły fizycznie zbawiony natychmiast trafia do Nieba, a zmarły fizycznie niezbawiony jest duchem oczekującym na wieczne potępienie. Ponadto między Bogiem a ludźmi nie ma żadnych ludzkich pośredników, np. „świętych”. Jedynym Zbawicielem, a zarazem Bogiem i Pośrednikiem, jest Jezus Chrystus.
Kościół katolicki zbudował zatem niebiblijną doktrynę, a jedno kłamstwo pociąga za sobą następne kłamstwa, takie jak rozciąganie idei obcowania z Bogiem, w sensie relacji z Bogiem, na małżeństwo (traktowane jako „sakrament”), rodzinę i posiadanie fizycznych dzieci (traktowane jako obowiązek wobec Boga i dowód na bycie „dobrym chrześcijaninem”), czy posługę kapłańską, albo stwierdzenie, że więzy międzyludzkie, np. małżeńskie, trwają wiecznie. Idąc dalej, przyszła komunia, czyli obcowanie świętych, ma być zjednoczeniem w miłości wszystkich zbawionych, gdzie na plan pierwszy wysuwa się „miłość” w sensie ludzkiej troski i przywiązania emocjonalnego do innych ludzi.
Biblia naucza, że wszyscy wybrańcy są (lub będą) zjednoczeni w Chrystusie w Duchu, gdzie Duch jest darem miłości Bożej. „Wspólnym mianownikiem” zbawionych wybrańców w Niebie i na ziemi jest Cząstka Ducha – zjednoczenie w Chrystusie, natomiast pełne zjednoczenie nastąpi po zakończeniu tego świata.
Pytanie 6f. Pisze Pan, że żaden człowiek (tutaj mam na myśli kapłana) nie może np. rozgrzeszyć drugiego człowieka, wypowiadając imię Pana Jezusa. Jak zatem mają się do tego egzorcyzmy wykonywane przez kapłanów, gdzie głównie wypowiada się imię Pana Jezusa?
Jest to pytanie bardzo obszerne, bo dotyczy dwóch zagadnień: rozgrzeszenia i egzorcyzmów. Biblia jest bardzo precyzyjna jeśli chodzi o rozgrzeszenie – jedynym sprawcą rozgrzeszenia jest sam Bóg.
Przede wszystkim musimy zrozumieć czym jest „rozgrzeszenie”. A „rozgrzeszenie” to inaczej „uwolnienie od grzechu”.
W pojęciu kościoła grzechem są tak zwane „złe uczynki”, czyli postępowanie uznawane przez liderów i członków kościoła za niemoralne lub nieetyczne w naszym fizycznym, ziemskim środowisku, głównie w stosunku do innych ludzi. Postępując tak, „grzeszymy”, a spowiedź z tych postępków i następujące po niej obrzędowe „rozgrzeszenie”, ma nas uwolnić od winy za te postępki i uczynić godnymi nieba.
Natomiast w pojęciu Biblii nasze ziemskie postępowanie nie ma nic wspólnego z „grzeszeniem”, a „grzechy” wymienione w Biblii są tylko obrazem, symbolem albo etykietą słowną określającą ducha Szatana, choć pozornie opisują one ludzkie postępowanie. To Szatan jest „cudzołóstwem”, „kradzieżą”, „morderstwem”, „kłamstwem” itd. Według Biblii to właśnie Szatan jest grzechem, a człowiek posiadający go w sobie jest w związku z tym „grzesznikiem”. Fizyczno-moralne postępowanie człowieka nie ma tu nic do rzeczy. Istnieją osoby postępujące wyjątkowo moralnie, wyróżniające się szczególną troską i empatią w stosunku do innych, ale nie zmienia to faktu, że mają one w sobie ducha Szatana i często ten duch „wmawia im” właśnie, że to, iż są moralne i troskliwe, jest dowodem na to, że mają w sobie Ducha Bożego, że są Dziećmi Bożymi, że są zbawione. W tym przypadku fizyczne postępowanie człowieka czynione jest namacalnym dowodem jego zbawienia. To niedorzeczność, gdyż królestwo Boże nie jest z tego świata i nie istnieją żadne namacalne dowody jego istnienia ani czyjegoś zbawienia, pomimo że po ludzku rzecz biorąc, bardzo chcielibyśmy, żeby takie dowody istniały. I dlatego właśnie członkowie poszczególnych kościołów takich namacalnych dowodów szukają. Mało tego, nawet licytują się między sobą, kto jest „świętszy”, „lepszy” itd. Taka jest ludzka natura (przepełniona duchem Szatana), zawsze szuka poklasku dla siebie i widzialnych dowodów własnych zasług.
Z tym, że osobami wyjątkowo moralnymi i troskliwymi niekoniecznie są tylko chrześcijanie. Są też bardzo moralni i troskliwi ateiści i ludzie wszelkiej maści i wyznania. To żaden dowód. Oczywiście, może być też tak, że i człowiek o nieprzyjemnym charakterze, którego inni ludzie mało obchodzą, może mieć w sobie ducha Szatana. Na to nie ma żadnego namacalnego dowodu ani nie istnieje żadna reguła.
Z drugiej strony, co dla wielu członków kościoła jest niepojęte i wręcz niemożliwe, osoba, która nie jest członkiem ich kościoła, może być człowiekiem zbawionym, jeśli posiada Ducha Bożego, czyli jeśli jest wybrańcem. Może to być ktoś, kto przez innych uznawany jest za „grzesznika”, na podstawie ich własnych fizycznych uprzedzeń, np. ktoś, kto pali, kto nie stroni od alkoholu, został skazany za przestępstwo, utrzymuje związki z kilkoma partnerami lub partnerkami, nie do końca jest uczciwy w interesach, jest rozwiedziony, w kwestii seksu nie ma żadnych tabu, jest innej rasy, jest orientacji nieheteroseksualnej itp. Ludzki styl życia i upodobania nie mają bowiem nic wspólnego ze zbawieniem!
Podsumowując zatem, duchem Szatana są przepełnieni ludzie o różnych charakterach, usposobieniach i stosunku do innych ludzi. Podobnie jest z Duchem Świętym – mogą Nim być przepełnieni ludzie, którzy niekoniecznie spełniają wymagania moralne kościelnych instytucji. Duchem Szatana przepełnieni jesteśmy wszyscy, bez względu na nasze tło rodzinne czy społeczne, nasz charakter, nasze fizyczne uprzedzenia itp. aż do chwili, kiedy Bóg tego ducha z nas nie usunie i nie zastąpi go swoim Duchem.
W pojęciu Biblii rozgrzeszeniem jest zatem duchowy, niewidzialny i nieodczuwalny fizycznie akt wykonywany przez samego Boga, polegający na usunięciu z wybrańca ducha Szatana (który jest grzechem) i zastąpienie go Duchem Bożym, czyli cząstką samego Boga. Jest to akt niezależny od niczego i nikogo, niezależny od żadnej instytucji, obrzędów, woli ludzkiej, charakteru człowieka, ludzkich upodobań czy pragnień. Zależy wyłącznie od woli Boga i od jego wyboru. Nikt, poza Bogiem, nie może dać „rozgrzeszenia”, gdyż nikt, poza Bogiem, nie jest w stanie usunąć z innego człowieka grzechu, czyli ducha Szatana.
Ponieważ Bóg to Jezus Chrystus, Słowo Boże, opisane w Biblii przypadki „wypędzania złych duchów w imię Jezusa” (błędnie interpretowane jako „egzorcyzmy”, w sensie fizycznego obrzędu) to nic innego jak obrazy albo symbole zbawienia przez Jezusa. Każdy człowiek, z powodu swojej grzesznej natury, jest „nawiedzony” przez złego ducha, jak widać na przykładzie Marii Magdaleny, uważanej przez wielu za świętą, która miała „7 złych duchów” (kolejny symbol pełni Szatana – Mk 16: 9). Pamiętajmy, że Biblia często posługuje się wyrazistymi obrazami, takimi jak uleczenie „opętanego”, w którym przebywały duchy nieczyste o imieniu „Legion”. Biblia podkreśla również, że duch nieczysty kryje się tam, gdzie jest najmniej spodziewany. Dlatego Chrystus przede wszystkim ujawniał zło (ducha Szatana) w przedstawicielach instytucji religijnych, takich jak kapłani, faryzeusze, czy nauczyciele Pisma. To właśnie oni reprezentowali złego ducha i byli największymi wrogami Jezusa, gdyż rozumieli słowa Biblii fizycznie, oskarżając Jezusa o przestępstwo prawa Bożego. Pamiętamy, że próbowali nawet odwrócić sytuację, nazywając Jezusa Belzebubem (Mt 9: 32-38; Mk 3: 20-27). Tymczasem dla Żydów prostą formą egzorcyzmu jest obrzezanie, a dla chrześcijan chrzest wodą, gdyż są to zabiegi, które według tych religii mają na celu pojednanie człowieka z Bogiem i ochronę przed Złym, czyli Szatanem. Historia pokazuje, że wśród niewybrańców byli zarówno obrzezani, jak i ochrzczeni, a więc te fizyczne obrzędy nie mają nawet najmniejszego znaczenia.
Człowiek ma to siebie, że wierzy w różne „cuda”, czyli tajemnicze lub niezwykłe zjawiska, które często określa jako „nadprzyrodzone”. Niektóre z nich są trudne do wytłumaczenia, ale wspomina się o nich tylko wtedy, gdy mają „szczęśliwy finał”. Wyzdrowienie ciężko lub śmiertelnie chorych, w połączeniu z modlitwą albo wyznaniem własnej wiary, przypisuje się Bogu. O przypadkach, w których takie samo uleczenie nastąpiło u ateistów lub wyznawców innej religii, w ogóle się nie mówi, a przynajmniej nie przypisuje się tego uleczenia Bogu.
Podobnie sytuacja wygląda w przypadku tak zwanych „opętanych przez złe duchy” i ich „leczenia” z zastosowaniem obrzędu zwanego „egzorcyzmem”, czyli wypędzeniem Szatana. W wielu przypadkach owo „opętanie” wynika po prostu z zaburzeń chorobowych o podłożu psychicznym, w których może dojść do różnego rodzaju transów, halucynacji czy słowotoków. Jeszcze do niedawna schizofrenię, czy chorobę afektywną, traktowano jako rodzaj „nawiedzenia przez demony”. W przeszłości, kiedy egzorcyzmy zawodziły, „opętanych” często zabijano, pod pretekstem trudnienia się takiej osoby czarami lub bycia „na służbie Szatana”.
Inna sprawa, że różnorakie urojenia wiązane są najczęściej z podłożem religijnym (czytaj: demonicznym), do tego stopnia, że i sam chory może w to uwierzyć (efekt placebo lub autosugestii). Obecnie większość tego typu chorób ma wyjaśnienie naukowe, a właściwe leki są w stanie zmniejszyć urojenia, halucynacje, czy wybujałe myśli. Owszem, wciąż pojawiają się przypadki nagrań i filmów wideo przedstawiających egzorcyzmy. Sam egzorcyzm jest popularnym tematem w kinie, co przyczynia się do wzmacniania w opinii publicznej sugestii, że obecność Szatana może ujawniać się w konkretnych osobach w sposób fizyczny, ale ilość niewyjaśnionych naukowo przypadków „opętania złym duchem” jest znikoma w stosunku do kreowanej wizji. Nie mówi się o tym głośno, ale wiele z owych pseudo-uleczeń zakończyło się śmiercią chorych. Było nawet kilka głośnych przypadków, w których za śmierć chorych obwiniano księży egzorcystów, którzy namawiali ich do zaniechania brania leków psychotropowych i oddania się „łasce Jezusa Chrystusa”. Mówiąc o czarach, to tak właśnie należałoby nazwać owe zabiegi. Szukanie Szatana w fizyczności, w znakach i cudach, to pułapka fizycznego przekazu Biblii. Szatana można rozpoznać, lub inaczej, testować, wyłącznie poprzez Słowo Boże – poprzez sposób interpretacji tego Słowa. W Słowie Bożym kryje się Jezus Chrystus, w przekazie Ducha, a nie w fizyczności tego świata.
Biblia nawiązuje do „wyrzucania złych duchów” (Mt 10: 8), co niektórzy odczytują jako obowiązek kierowania nakazu Bożego do osoby „opętanej”. Trzeba tu jednak prześledzić kontekst, bo wraz z „wyrzucaniem duchów nieczystych” pojawiają się również „uzdrowienia chorych”, „wskrzeszenia umarłych” i „oczyszczenia trędowatych”. Jak wiadomo, z fizycznego punktu widzenia, uzdrawiania chorych i oczyszczania trędowatych nie dokonuje się przez modlitwę, lecz odpowiednie zabiegi medyczne, zaś wskrzeszenia umarłych są niemożliwe, chyba że zaliczymy do nich ratowanie człowieka ze śmierci klinicznej, przez takie zabiegi jak sztuczne oddychanie czy masaż (stymulacja) serca. „Władza” apostołów – symbolizujących wybrańców Bożych – nad duchami nieczystymi była symbolem tego, że Duch Chrystusa stoi ponad duchem Szatana, że Duch Boży ulecza, oczyszcza i wskrzesza, ale duchowo, nie fizycznie. Transformacja do zbawienia odbywa się poprzez wyrzucenie z człowieka grzechu, czyli ducha Szatana, a zatem poprzez drogę ze śmierci (Szatana) do życia wiecznego (Boga). Niezbawiony wybraniec określany jest mianem „chorego”, „nieczystego”, „trędowatego”, „martwego” (duchowo), albo „nawiedzonego” złym duchem. Każdy bowiem człowiek, w tym wybraniec, zaczyna swoją pielgrzymkę na ziemi jako niezbawiony („nawiedzony duchem nieczystym”). Zwróćmy uwagę, że wyrzucanie złych duchów – zbawienie – odbywało się poprzez Jezusa lub namaszczonego sługę Bożego, który działał w imię Jezusa. Zbawiony wybraniec reprezentuje bowiem Jezusa, gdyż ma w sobie cząstkę Ducha Świętego. Tymczasem egzorcyzmy, jako obrzędy wykonywane przez kapłanów w sposób fizyczny, przywiązują wagę do materialnych rekwizytów, takich jak krucyfiks, czyli artystyczny wizerunek ukrzyżowanego Chrystusa, czy różaniec bądź tak zwana „święcona woda”, mieszając do tego Maryję Pannę, czy aniołów. Fizyczna interpretacja Biblii doprowadziła do tego, że „egzorcyzmy” Jezusa i apostołów postrzega się jako namacalne potwierdzenie wiary i skuteczności Ewangelii Chrystusa.
Działający w imię Jezusa otrzymywali moc (Ducha Bożego) do „wyrzucania” obcych duchów, ale Bóg podkreśla, że jest to moc Boża, a nie moc człowieka. Dlatego mamy opisany przypadek, w którym apostołowie nie mogli sprostać wyzwaniu, i stwierdzenie, że wyrzucenie złych duchów jest zależne od wiary, modlitwy i postu (Mt 17: 14-21; Mk 9: 14-29; Łk 9: 37-43). „Wiara, modlitwa i post” symbolizują działanie zbawczego Słowa Ducha, a nie intelektualną wiarę ludzką, artykułowane przez człowieka słowa modlitwy, czy fizyczne powstrzymywanie się od jedzenia. Apostołowie oficjalnie otrzymali mandat do ewangelizacji dopiero po zstąpieniu Ducha Świętego w Dniu Pięćdziesiątnicy.
Jezus podkreśla, że wyrzucanie złych duchów związane jest z mocą Ducha Bożego (Mt 12: 22-30) i jest „znakiem” nadejścia Królestwa Bożego (Łk 7: 18-23; 11: 14-20). Bóg oczyszcza duszę z grzechu (ze złego ducha) raz na zawsze. Tymczasem „egzorcyzmy”, czyli obrzędy mające zapewnić zbawienie, wykonywane przez ludzi nienamaszczonych Duchem Bożym są tylko pozorne, a w konsekwencji dochodzi do nawrotu grzechu (Mt 12: 43-45; Łk 11: 24-26), co tak naprawdę oznacza, że dusza takiego człowieka nigdy nie została oczyszczona z ducha Szatana. Nie można wyrzucać złego ducha poprzez złego ducha (Mk 3: 23-27), co pokazane jest na przykładzie egzorcystów żydowskich (Dz 19: 13-17). Zły duch jest źródłem „zysków” niewybrańców, bo głoszenie kłamstwa (fałszywej nauki na temat zbawienia) jest zyskiem Szatana (Dz 16: 16-24). Wyrzucanie złych duchów przez fizycznych chrześcijan jest pozorne, bo nie następuje z woli Pana, a łudzenie siebie i głoszenie obłudy nikogo nie wybawi od potępienia wiecznego (Mt 7: 21-23).